XCOM 2 | PC
Gra ma potencjał, mam nadzieje że dodatki albo patche naprawią buble. Co do samej gry to taka podstawowa wersja mało technologi i wynalazków fabuła też krótka. Co do grafiki jest lepiej niż w 1 ale jest bardzo zbugowana i raczej to nie wina kart a samej gry np podczas akcji obcych obcy wpadają w tryb Matrixa (atak w zwolnionym tempie) a odpowiedź moich żołnierzy i wyniki w trybie normalnym i jeszcze sięga po broń a ja już wiem jakie dostałem obrażenia i przeprowadziłem kontratak, albo rozwalają się okna i ściany nie tam gdzie powinny i to czasem w dość dużej odległości od prawidłowego miejsca. Po 3-4h grania wystawiłem ocenę 9,5 zbytnio się pospieszyłem po skończeniu teraz bym dał z 6-6,5. Ale jak pisałem gra ma potencjał i jak się znajdzie grupa i zrobi moda typu "long war" jak w 1 to gra może bardzo dużo zyskać czekam też na DLC może coś poprawią
przegrałem :)
Ja tu mam majorów i pułkowników , mordują ile wlezie , gra stała sie wręcz za prosta ( jak sie zaczyna drugi raz nie ma problemów z czasem misji , sektoid banał itp :) nie przejmowałem sie zbytnio Awatarem a tu .. Koniec
No i dobrze :) zacząłem jeszcze raz - teraz idzie prosto ale ... pomimo rozwalania baz , robienia misji na zlecenia - pasek Awatara nieubłaganie rośnie ..
Tylko ja jestem takim tępym strategiem ?
Trochę się dziwię ludziom którzy piszą o jakiś strasznych bugach , wywalaniu do windows i innych dziwnych rzeczach.
TO NIE GRA - mi jeszcze ani razu ne wywaliła do windy a mam R9 jakiś tam i najnowsze stery , niekombinowany windows - wszystko gra i gwizda . Są drobne zacięcia ( np w trybie strefy śmierci jak wpada kilku wrogów to snajper trochę się gubi ) ale co tam - to jest drobiazg.
Standard sterownik , windows dziwnień , brak w tle msy rogramików "usprawniających" i nie ma problemów.
Pasek Avatara rośnie, bo nie masz widocznie połączenia z regionami, w których są bazy. Pasek spadnie, jak będziesz wykonywał misje związane z głównym wątkiem fabularnym.
Z Awatarem jest tak, że musisz mieć cały czas w zapasie jakąś misję, co zmniejszy postęp. Na czarną godzinę najlepiej zachować coś do czego masz dostęp niezależnie od ruchu oporu działającego w regionie. Można dostać w nagrodę za misję informacje o placówce, którą możesz zaatakować zawsze. Ja mam taką jedną i trzymam ją na czarną godzinę.
Jak wszystkie kwadraty się wypełnią, to jeszcze masz 20 dni, możesz ten czas wykorzystać i w ostatniej chwili ruszyć na misję.
Gry jeszcze nie skończyłem, ale gra się fajnie. Jedyne co irytuje, to ukryte przeliczniki i ograniczone AI. Gram na weteranie, bo ten tryb w teorii powinien być uczciwy tj. obie strony powinny mieć takie same szanse. W rzeczywistości jednak gracz ma ok. 90% szansy na trafienie zawsze, z wyjątkiem strzałów z warty - te prawie nigdy nie trafiają, chyba że to warta z ukrycia.
AI też działa tak, by nie zabijać naszych żołnierzy tj. jak mogą strzelać do dwóch różnych, to będą strzelać do tego, który ma więcej HP. Dochodzi do takich absurdów, że można wystawić jednego bez osłony, a będą strzelać do reszty z osłonami.
Po wyczuciu tej mechaniki weteran robi się prymitywnie prosty.
Nie chciałem od samego początku grać na wyższym poziomie, bo w poprzedniej części classic wkurzał dysproporcją premii do trafienia.
Widać, że twórcy cały czas mają problemy z balansem tej gry i muszą ją tak udziwniać. Ja bym chciał poziom trudności, gdzie żadna strona nie jest faworyzowana po stronie RNG, a cała trudność polega na sprytnych działaniach AI i liczbie przeciwników.
to że GPU obciążone jest np. w 72% nie ma nic wspólnego z wydajnością, że pracuje nie na 100% to znaczy że ma lock po stronie CPU. Nie traktujcie obciążenia GPU jako wyznacznik dobrej optymalizacji/złej optymalizacji, czy też porównania do innych GPU. Wydajność gry to zawsze kombinacja CPU/GPU. U mnie gra trzyma 100% na GPU, bo ma 4K i MSAAx8 - jak wstawisz takie MSAA to też GPU będzie bardziej ciążyć dla gry niż CPU.
Alex, mylisz się. Jeśli używasz Vsync to detale trzeba tak ustawić, by nigdy do 100% nie dobijało. Najlepiej gdyby sprzęt pracował pod obciążeniem 90-99%. Wówczas podzespoły są dobrze wykorzystane, a Vsync działa idealnie, nie ma szarpiania. Ty zapewne masz monitor z Gsync, więc u Ciebie sprawa wygląda zupełnie inaczej. Dlatego możesz wykorzystywać sprzęt w pełni, a FPS skaczący 40-120 fps będzie nawet płynniejszy niż stałe 60 fps z VSync.
Tak na marginesie, konsole projektuje się w taki sposób, by sprzęt pracował pod 80-90% obciążenia przez większość czasu, a te 10% było na bardziej intensywne momenty. Gry z lockiem na 30 fps spokojnie działałyby w 34-40 średnich FPS na konsolach, ale tearing byłby okropny, a sam sprzęt pracowałby głośno, bo wentylatory by szalały.
--->Likfidator - ja mam przeważnie okolice 100% (ale masz rację źle się wyraziłem w poprzednim poście), GPU zawsze ma co robić prawie w każdej grze ze względu na rozdzielczość, jeśli chodzi o skoki 40-120 to nie może być takiego czegoś (to by wynikało że CPU, ram, lub dysk leży), bo zobacz jeśli masz skok 80fps (teoretyczny) to masz gigantyczne opóźnienie ms pomiędzy klatkami i tym samym masz rwanie, przeważnie w kombinacji CPU/GPU różnice dynamiczne w klatkach są na poziomie 10-20 w kolejnych scenach, ale jeśli masz je powyżej np. 60 dla VS to monitora 60Hz to w sumie jest to dla ciebie bez znaczenia. G-Sync to kolejny poziom uzyskania dobrej jakości (płynności obrazu) przy dość niskiej ilości klatek, w sumie jak ktoś ma duży zapas mocy to nie ma już to dla niego znaczenia, albo ma niewielkie.
Co do gry absolutne fantastyczna, nawet w najbardziej optymistycznym oczekiwaniu nie sądziłem że będzie tak gigantyczny przeskok względem XCOM 1.
Gra spoko, chociaż zgodzę się z zarzutami likwidatora, że AI czasem daje fory i generalnie na poziomie weteran jest po prostu prosta.
Jeśli chodzi o kłopoty z optymalizacją i błędy to gra ma tego dość dużo, sporo razy wywaliła mnie do pulpitu (nie spotkałem się z tym od lat) i po takim crashu potrafiła uszkodzić ostatni plik save co było dość irytujące (uprzedzam pytania - dysk mam sprawny).
W moim subiektywnym odczuciu fabuła była gorsza od jedynki, zakończenie może być, tylko ta ostatnia cut scenka - najpierw się czułem jakbym oglądał dragonballa a potem amerykańską propagandówkę.
No i muzyka, co znowu kwetsią gusty, trochę gorsza od poprzedniczki.
Nie zmienia to faktu, że gra dobra. Pierwszą część oceniłem na 10, tak tej daję 8.
do Janujszt
Apropos napełniania paska Avatara to z mojego doświadczenia wystarczy nie zbierać wszystkich zrzutów (właściwie tylko j zasobów zbierałem) i z mrocznych wydarzeń zawsze brać misję spowalniającą avatara - wtedy powinieneś mieć czas na wszystko. I dosyć szybko robić misje fabularne. pozdrawiam
I co też macie wrażenie że następna część :
spoiler start
będzie to remake Terror from the Deep
spoiler stop
Solomon twierdził że to jest jego najmniej ulubiona część, więc prędzej będzie to dodatek w rodzaje Enemy Within żeby przygotować grunt pod Apocalypse.
Nie ma też co dawać tego w spojler, nowe XCOMy powielają chronologię pierwszych części, więc TFTD jest pewny jak w banku, tak samo jak i reszta części, w tym własnie Apocalypse.
Im dalej w las, tym większe pierdoły - snajper grindowany pod broń długą ma o 20-30% większe szanse trafienia przeciwnika z pistoletu, niż karabinu. Postać stojąca kwadrat w kwadrat z Sektoidem ma 70% szans na trafienie strzelbą. Mutony rzucają granatami przez pełne ściany... o gliczach graficznych nie wspominam nawet. Pewnie - masa dobrych rozwiązań i ulepszeń, ale też masa błędów i głupot.
2 tygodnie od premiery i co ciekawe żadnych patchy nie uświadczyłem .... troszkę dziwna sprawa.....
Przecież poleciał patch 2-3 dni temu. W ustawieniach maksymalnych jest teraz MSAA x4, a nie x8, a sama gra jakby trochę przyspieszyła, bo trochę zmienili ustawienia streamowania tekstur. Co zapewne za mocno obciążało GPU w tle. Mam też wrażenie, że misje wczytują się trochę szybciej.
Co do błędów technicznych, to trudno mi coś powiedzieć, bo ich po prostu nie mam. Raz mi się zdarzyło, że przycisk wyboru umiejętności po awansie nie działał, ale wystarczyło przejść na inny ekran i wrócić, by było OK. Raz mi się trafił lewitujący Chrysalid, który stal na niewidzialnym kafelku nad skałą. Gra mi się też wywaliła jeden raz, ale to w misji, gdzie naprawdę miałem fatalną startową pozycję i pierwszą turę powtarzałem dobrych kilka razy, żeby rozstawić żołnierzy i nie aktywować ufoków.
Innymi słowy jest znacznie lepiej niż w pierwszej części, która była dużo bardziej problematyczna.
snajper grindowany pod broń długą ma o 20-30% większe szanse trafienia przeciwnika z pistoletu, niż karabinu
To jest tak, jak się nie czyta informacji w grze. Snajperki mają karę do celności im przeciwnik stoi bliżej, a skoro strzał z pistoletu był dostępny, to przeciwnik był na wyciągnięcie ręki. Pistolet ze wzroku drużynowego nie działa.
Postać stojąca kwadrat w kwadrat z Sektoidem ma 70% szans na trafienie strzelbą
A czy ten sektoid jest oskrzydlony? Zobacz premie do obrony jakie posiada. Część obcych ma premie klasowe np. te latające odpowiedniki szybowców, bardzo ciężko w nie trafić mimo iż nie używają osłon.
Mutony rzucają granatami przez pełne ściany...
A może przez okna? Działanie granatów w grze póki co jest bardzo poprawne.
Co do ostatniego punktu:
Działanie granatów i ścian ogólnie jest daleeeeeeekie od poprawnego. Nie raz dostałem granatem przez ścianę, nie raz też moi żołnierze zabili przeciwnika którego teoretycznie nie powinni byli zobaczyć na Overwatchu przez ścianę. Najgorsze jest to w misjach z UFO które wylądowało, tam to się wszystkim włącza XRAY.
Właśnie przeszedłem grę - jak dla mnie gdyby nie te irytujące bugi to gra była by majstersztykiem. Mega klimat, mega fabuła, CZADOWA muzyka tylko zakończenie takie mizerne ale przynajmniej wiadomix że będzie kolejna część lub przynajmniej dodatek. Jak naprawią bugi to będzie 10/10.
To gra jest synonimem chujowości. Już nawet nie chodzi o rng, bo wiadomo że ten element musi wystąpić, ale sposób w jaki tworzone są poziomy trudności to jakiś chory żart. Zamiast popracować nad AI tak żeby grupy obcych współpracowały w walce, żeby przeciwnicy stanowili coraz większe wyzwanie taktyczne na wyższym poziomie trudności, to developerzy poszli totalnie na skróty, zmieniając jedynie statystyki życia i celności, zarówno obcych jak i naszych żołnierzy do punktu w którym dochodzimy do takiej sytuacji jak na obrazku... Gra w której przeciwnicy mają +90% szansy na trafienie nawet jak stoisz za pełną osłoną, a ty masz 65% po przystawieniu broni do głowy ufoka nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek taktyką. Do tego niezliczone bugi oraz kompletny brak optymalizacji.
Zasłużone 0/10
niech zgadnę... żołnierz który strzela ma range Rookie? bo jeśli tak to się nie dziw kolego bo rekruci są bardzo słabi...
dodatkowo nawet jeśli jak to określiłeś przystawienie do głowy broni to nie znaczy że trafisz. Trudno taka mechanika Granadier zawsze ma gorsze szanse na trafienie od Specjalisty a Łowca z przystawienia broni do głowy ma sporę szanse na trafienie krytyczne. Przechodzę grę drugi raz teraz na poziomie Legenda i wiesz co? Trzeba trochę pomyśleć a nie biec na "pałę" i odpowiednio ustawiać naszym wojaków. Jak dla mnie gra jest super, pewnie ma błędy nie jest idealna, ale na prawdę dostaje szału jak widzę takie komentarze... Przeciwnicy nie działają zespołowo? Zero taktyki? Chcesz przykład z dzisiaj? Zostały mi 2 tury na ewakuacje, zakończyłem turę tak aby w następnej wbiec to strefy i uciec. Codex rzucił "bańkę" myślę spoko przeżyje mogło być gorzej, i wtedy Lansjer zablokował drabinkę przez która miałem uciec. I co przypadek? Nie sądzę bo przykładów jest sporo.
@pershing typie ogarniaj trochę.
"żołnierz który strzela ma range Rookie? bo jeśli tak to się nie dziw"
Oczywiście że mam prawo się nie tylko dziwić, ale kompletnie wyśmiać taką mechanikę bo pierwszy lepszy cywil z ulicy po pokazaniu mu jak działa broń w sytuacji ze screena miałby większą szansę, praktycznie 99-100%. Czy ty to w ogóle rozumiesz? Wojskowy karabin szturmowy, w ustawieniu na strzelanie serią, z bezpośredniego przyłożenia do głowy zabija, rozumiesz? Może się co najwyżej zaciąć, szansa na to jest mała ale jest, stąd podałem te 99-100%, ale nie 65%, to jest zwykły absurd rozumiesz?
"Trzeba trochę pomyśleć a nie biec na "pałę" i odpowiednio ustawiać naszym wojaków"
Masz problemy z czytaniem? Wyraźnie pisałem że przeciwnicy mają +90% szansy trafienia nawet jak stoisz za pełną osłoną, to jest już max co można mieć, nie ma lepszej osłony niż pełna, jak nawet tam trafiają mnie 9 razy na 10 strzałów, a moi "żołnierze" nawet z bezpośredniego przystawienia broni mają mniejsze szanse niż cywil prosto z ulicy, to jest zły game design. Jak można bronić takiej bzdury?
Obie strony powinny mieć taką samą celność ale za to AI na wyższych poziomach byłoby mega inteligentne i wygrywa ten kto lepiej użyje osłon, wypracuje lepszą pozycję itp. Wtedy jest gra taktyczna, rozumiesz? Natomiast w xcomie możesz wypracować sobie perfekcyjną pozycję do strzału, oflankowany przeciwnik, jednocześnie trzymać swoje oddziały za pełną osłoną, a rezultat będzie taki że ty nie trafisz, za to komp cię wysnajpuje zza tych osłon i tak. To jest kpina a nie gra taktyczna. Developerzy poszli totalnie na skróty robiąc kurwę z logiki, rozumiesz to w ogóle?
Taką mechanikę? pierwszy lepszy cywil z ulicy strzela niby lepiej? chcesz powiedzieć że normalnie jakby teraz do mnie podszedł żołnierz dał karabin i powiedział "masz strzelaj tu masz spust tu celownik" byłbym znakomitym strzelcem? no raczej nie i Ty też nie. Nie wiem jak Ty grasz, co tam się dzieje że za pełna osłoną zawsze Cię trafi przeciwnik ale ja tak nie mam... Używam moda o nazwie "Display HitChance" który zawsze pokazuje szanse trafienia przeciwnika i naszych wojaków i te Twoje 90% szans widuje tylko wtedy jak mnie oflankuje... Jeśli grasz tak ze tylko używasz broni zamiast mieszanki broń, umiejętności, granaty-wabiki itp to sam sobie strzelasz w kolano :)
Uwierz mi że na poziomie Legenda gra mi się 100x lepiej niż na weteranie. Zresztą nie podoba się? Nie graj :)
typie, o jakim "znakomitym strzelcu" ty mówisz, spójrz na ten obrazek, widzisz to? Tam trzeba tylko, tylko nacisnąć spust! Broń jest przystawiona lufą do czoła, naboje nie mogą polecieć nigdzie indziej, tylko na wprost. W takiej sytuacji każdy, dosłownie każdy kto ma sprawny palec wskazujący i jest fizycznie w stanie nacisnąć ten spust ma 100% trafienie jeżeli broń wystrzeli oraz bardzo małą szansę że nie wystrzeli bo się zatnie, razem 99-100% a gra mi mówi 65%. Czyli jest 35% że co się stanie? Że ten "żołnierz" sobie pójdzie do domu, zaśnie, powie że jest pacyfistą, czy co? To jest zwykła bzdura i robienie kurwy z logiki. Nie rozumiesz tego?
@145.2
ale czego ty nie rozumiesz? Rookie ma szanse na trafienie 65%, czyli na 100 strzalow, 35 bedzie miss'em, nawet jak jest w zasiegu 'close combat'. Jego umiejetnosci strzeleckie wzrastaja wraz z awansem, i moga byc zmodyfikowane przez rodzaj broni lub upgrade. Tak dziala mechanika w XCOMie, dobrze persh napisal, nie bodoba ci sie...nie graj :]
Napisales: "Natomiast w xcomie możesz wypracować sobie perfekcyjną pozycję do strzału, oflankowany przeciwnik, jednocześnie trzymać swoje oddziały za pełną osłoną, a rezultat będzie taki że ty nie trafisz, za to komp cię wysnajpuje zza tych osłon i tak."
Dokladnie tak! - statystycznie, jesli bedziesz tak gral, zawsze wygrasz. Jedno szczesliwe losowanie dla wroga nie zmieni ogolnego rezultatu...i o to chodzi. Dziala oczywiscie w obie strony, mnie sie wielokrotnie zdarzalo trafiac jakies marne 17-20% z rapid fire do czegos stojacego za full cover...
I tak btw: to co pokazuje 'action camera' to tylko animacja, nie koniecznie zawsze odzwierciedla sytuacje taktyczna.
Dziękuje bardzo :) doskonale określiłeś to co chciałem przekazać tylko źle się za to zabrałem :)
tak mechanika i tyle, nigdy tak na prawdę nie wiesz czy trafisz! w jeden misji dwa strzały z pistoletu nie trafiłem mając 91% i tu jest urok tej gry, że nigdy nie wiesz czego się spodziewać.
Mortimert zrozum przyjacielu nie chodzi o to że nie podoba Ci się mechanika, to jest Twoje zdanie masz do niego prawo pewnie. Ale jak płachta na byk tak sama działa na mnie ocenianie gry tak jak to zrobiłeś przypomnę 0/10. A czemu? Bo nie podoba Ci się mechanika... Czyli co oprawa graficzna, dźwiękowa, fabuła to nic? Liczy się tylko mechanika? No właśnie chyba nie ;)
oho, widzę że fanbojowskie kółko wzajemnej adoracji się zebrało. Zamiast ślepo bronić wadliwej mechaniki otwórz oczy i zobacz co się dzieje. Nie ma żadnego logicznego powodu dla którego w sytuacji ze sreena miałoby być 65%, tam powinno być gwarantowane 99-100% tak jak pisałem wcześniej. Oczywistym jest założenie że od gry "strategicznej" należałoby oczekiwać logiki w tak fundamentalnym elemencie jak gameplay i mechanika. I na tym polu gra kompletnie poległa. Takie elementy jak "grafika, muzyka czy fabuła" (które są bardzo słabe w tej grze, nie oszukujmy się) schodzą na dalszy plan jeżeli leży podstawowy atrybut gier strategicznych. Do tego dodać należy przeogromny arsenał bugów oraz brak optymalizacji, to jest w pełni zasłużone 0/10 i gra powinna być wycofana ze sprzedaży do momentu poprawy tych elementów (pamiętajmy, że nie została wydana w ramach kickstartera itp, tylko jest sprzedawana jako skończony, pełny produkt za 50€). Taka prawda.
Mortimert to po co kupiłeś? trzeba było poczekać zobaczyć jakiś gameplay i wtedy zadecydować czy kupić, ja tak zrobiłem i jestem w pełni zadowolony z zakupu. Nie podoba się to po cholerę kupiłeś i teraz masz pretensje że gra nie spełnia Twoich oczekiwań? Chcesz realizmu idź na dwór, do wojska czy coś a nie płaczesz że Ci się nie podoba i jak taka gra może się komuś podobać. Tak wnioskuje po twojej wypowiedzi... mi się nie podoba to tobie też ma się nie podobać i otwórz oczy. I wiesz co... Grafika ok jestem w stanie zaakceptować że Ci się nie podoba, fabuła dobra może oczekiwałeś czegoś innego ale muzyka to jest największym atutem w tej grze.
Dobra ale zakończmy tą dyskusje bo nic na tym nie zyskamy
Pozdro :)
Myślę, że każdy ma prawo do oceny, innym gra się może podobać a drugim nie, co nie oznacza to, że nie można wystawić jej słabej oceny. W pierwszą część XCOM grałem sporo ale za drugą zabiorę się możne po paru patchach :) Pozatym oglądając Screeny na tej stronce to jakoś nie widzę graficznej petardy, postacie wyglądają spoko ale te pola bitew jakoś kują mnie w oczy, i teraz nie mogę wyrazić swojej opinii bo według innych gra jest świetna?
Faktycznie miasta Adwentu jeśli chodzi o grafikę są diabelnie sterylne... Pewnie taki był zamysł, ale efekt niestety wyszedł taki bardzo sztuczny moim zdaniem.
Natomiast wszelkie ruiny, tereny nieco bardziej dzikie, miasteczka poza miastami Adwentu, tam teren moim zdaniem jest dużo lepszy niż jedynce.
Jeśli chodzi natomiast o wspomnianego rookiego. Widać, że gracz wyszedł na flankę obcego. Powiem tak, wydaje mi się, że tak niski procent (moim zdaniem powinno być 80-90) powinien być tłumaczony na zasadzie to rookie stojący oko w oko z obcym, łapy mu się trzęsą, bo teoretycznie to pierwsza walka. Rekruci w większości, to już nie doświadczeni weterani z armii różnych krajów, ale również dzieciaki kryjące się w ruinach, albo inne znajdy, stąd być może brak zimnej krwi i potencjalnie pudło z niewielkiej odległości... Oczywiście ja sobie tak to tłumaczę, nie widziałem podobnych wyjaśnień ze strony autorów, czy jawnych współczynników, które by uzasadniały moje teorie.
Reinheart - jest o wiele lepsza od części pierwszej, grafika to tylko dodatek do całości. Moim zdaniem jak na strategię wygląda bardzo dobrze.
http://imagizer.imageshack.us/a/img921/4919/EFRJlD.jpg
http://imagizer.imageshack.us/a/img921/6930/ZpgqMB.jpg
http://imagizer.imageshack.us/a/img922/9295/jOxyWo.jpg
http://imagizer.imageshack.us/a/img922/2372/HxvwF1.jpg
http://imagizer.imageshack.us/a/img922/902/490UBX.jpg
http://imagizer.imageshack.us/a/img921/9690/CnO7j8.jpg
Pozostałe aspekty są dużo lepiej wykonane niż w XCOM I, poza tym masz od razu dostęp do warsztatu z masą modyfikacji, których każdego dnia przybywa.
OK Panowie a co z tym "Projekt AVATAR"? Nie daje aż tak ostro w kość?
A.l.e.X Screeny naprawdę bardzo fajne, aż chyba przekonałeś mnie do zakupu tej gry, choć jestem ciekaw jak tam np wygląda sprawa z arsenałem i personalizacją broni? w XCOM I dość szybko zacząłem latać z plazmą, może w tej części jest więcej tego sprzętu do exterminacji obcych? :D
Co do celności to niby racja jest, 65% przy trzymaniu lufy przy głowie to cienko wygląda, można sobie wytłumaczyć to tym jak Runnersan wspominał, że może działać strach, czy też sumienie. A jeśli to broń która strzela seriami (niestety ale nie znam klas a w jedynce były zupełnie inne) to w prawdziwym życiu nie sprzedasz całej serii w głowę nawet z takiej odległości, po prostu odrzut robi swoje ;)
Reinheart - zależy jaki wybierzesz poziom trudności, na najtrudniejszy projekt Avatar może się zakończyć za nim go spowolnisz, jeśli roztrwonisz informacje i nie skupisz się na budowie stacji przekaźników (co wcale na szybko nie wynika z linii fabuły). Ja sam kończyłem grę na styku. Są jednak mody który wyłączają i czasówki w misjach (w większości), oraz zmniejszają ilość punktów potrzebnych do sukcesu Projektu Avatar. Jeśli chodzi o customizacje postaci to jest niesamowita, tylko musisz mieć dlc z dnia premiery z pakiem na więcej itemów, aczkolwiek mody też dodają nowe ubrania, czapki itd. Jeśli chodzi o bronie to są tylko 3 rodzaje : zwykła, magnetyczna, laserowa/plazmowa (jako jedno), ale gra jest tak zbudowana że nie wynajdziesz za szybko najlepszej broni. Tak naprawdę to ja z czasem skupiłem się bardziej na broni niż na pancerzach, bo ciężko było wyjść z walki bez szybkich killi. Mój team składał się ostatecznie z dwóch snajperów, zwiadowcy, specjalisty drony bojowe, ciężkozbrojnego oraz psionika. Psionik jest tak mocną postacią że jest w stanie zmienić sam losy potyczki (szczególnie mając przejęcie i wyłączenie na turę przeciwnika), nawet jego uderzenia psioniczne na koniec są w stanie zadać 12 obrażeń (pomijają armor). Generalnie bawiłem się o wiele lepiej niż w XCOMA i grę jak najbardziej polecam.
Acha jeśli chodzi o trafienie po modyfikacjach broni miałem średnio na snajperze do trafienia 130-140, co przekładało się na strzały 90-100 w zależności od trybu i odległości. Przy 90+ miss był sporadyczny. W większości przypadkach nawet 75% było prawie pewnym trafieniem. Zdarzały się też oczywiście sytuacje odwrotne kiedy w krytycznych momentach udawało się założyć crita przy szansie na trafienie 30%. Obok zawsze masz rozpisane czemu szansa wygląda tak a nie inaczej więc można szybko poznać mechanikę gry.
Zabawne to narzekanie z [144].
Opisany efekt wynika przecież wprost z tego, że XCOM jest grą, która w statyczny sposób próbuje ukazywać dynamiczne wydarzenia. Ot, i tyle.
Gdyby XCOM był na silniku np. takiego 7.62 high calibre (imho najlepszy silnik do drużynowych gier taktycznych), to takiej sytuacji jak na screenie by po prostu nie było. Bo albo obcy biegnący przez kilkadziesiąt metrów na wprost strzelającego z broni automatycznej żołnierza dostał by krótką serią w klatę jakieś 50m wcześniej (w przypadku kałacha albo HK-MP5 przy takich krótkich dystansach to nie jest wyczyn nawet dla żółtodzioba, polecam pobawić się prawdziwą bronią na strzelnicy), albo gdyby żołnierz spudłował i wystrzelał cały magazynek, to alien by go załatwił w czasie przeładowania broni.
A że XCOM jest turówką, ze wszelkimi tego faktu ułomnościami, to można albo marudzić na problemy jakie są w grach turowych standardem, albo po prostu pogodzić się z przyjętą konwencją i w ramach danej mechaniki próbować grać tak, żeby takich sytuacji było jak najmniej.
Tytułem ciekawostki - screen. Dziś mi gra wygenerowała najprostszą misję ratunkową ever :) Po 2 turach byłem już spokojny o wynik :)
Pogram na pewno i dopiero wtedy ocenię i wypowiem się bardziej :) na razie jednak The Division jest na miejscu pierwszym :D
@146.2
Nikt nie broni niczego, przestan bredzic. Masz klopoty z ogarnieciem prostej decyzji przy projektowaniu gry, co obrazuje twoj tepy upor w forsowaniu twoim zdaniem "logicznego" rozwiazania, ktore z logika ma gowno wspolnego bo uzywasz jej kolokwialnie, nie przywiazujac zadnej wagi, ze ona jednak rzadzi sie okreslonymi matematycznymi prawami - do ktorych sie oczywiscie nie odnosisz, no bo po co :] Ludzie grajacy w XCOMa zdaja sobie doskonale sprawe, jak np. napisal Llordus, z ograniczen jakie ten system posiada. Akceptujesz je, grasz, podoba ci sie...cool, nie podoba cie sie, system jest beznadziejny...no coz, nie musisz tego w kolko powtarzac, moze sam zrob po prostu lepsza gre.
Zapienili się fanboje, co najmniej jakby Papieża obrażali. Gra jest słaba, takie jest moje zdanie i podałem konkretne argumenty. Tak powinna wyglądać dobrze zaprojektowana mechanika gry:
"Obie strony powinny mieć taką samą celność ale za to AI na wyższych poziomach byłoby mega inteligentne i wygrywa ten kto lepiej użyje osłon, wypracuje lepszą pozycję itp. Wtedy jest gra taktyczna"
Zamiast tego dostajemy zwykłe zmodyfikowanie statystyk, naszych żołnierzy w dół, a przeciwników w górę. To jest pójście na skróty i gra wiele na tym traci. Deal with it.
Co ważniejsze jednak, to prezentowany tutaj bunt fanbojów przeciwko wpisom nie wychwalającym gry. Wbijcie sobie do tych pustych głów, ze zarówno głosy przychylne jak i nieprzychylne grze mają takie samo prawo bytu na forum. To nie jest, nie jest, kółko wzajemnej adoracji na którym użytkownicy klepią się po fiutkach i powtarzają w kółko jaka ta gra jest super. To jest forum z komentarzami do gry, w których gracze wymieniają zarówno wady jak i zalety. Chcesz zabronić ludziom którym się gra nie spodobała wypowiadania się? Nie masz takiego prawa, ani nie jesteś w stanie. Ogarniaj trochę.
pozdro
@155
1. Na razie to tylko ty w kolko powtarzasz o "fanbojowaniu", nikt inny w stosunku do ciebie tego okreslenia nie uzyl. Ogarnij sie, przeczytaj jeszcze raz co ludzie napisali.
2. Nikt nie odbiera ci prawa do krytyki gry (tego tez nikt nigdzie nie napisal), wiemy juz ze ci sie nie podoba, powtarzasz to w kolko, probujac sugerowac ze ludzie ktorzy sie z toba nie zgadzaja to fanboje z pustymi glowami jak to ujales, i jedyna dobra recepte na gre taktyczna ty znasz, studio FIRAXIS to idioci. Produkt jest bezwartosciowy i dales mu OCENE 0/10. Cool, we got that, we can deal with it :). Swoich argumentow nie popierasz niczym i nie wyjasniasz o jaka LOGIKE ci chodzi. Widac, ze o systemach taktycznych boardgame-style wiedze masz zadna, jak i o samym XCOMie ktory nie jest simulation-rooted. Jak juz napisalem, system ma wady i ograniczenia z ktorych zdajemy sobie sprawe, a ty ciagle piszesz jakbys nawet tego nie potrafil zrozumiec.
3. Napisales: Chcesz zabronić ludziom którym się gra nie spodobała wypowiadania się?, gdzie ktos tak napisal, prosze zacytowac bo nie widze :) Co to sa za brednie jakies :)
Mortimert --> Prośba, zacznij pisać z sensem.
Ktoś kto marudzi na to, że z przyłożenia jego rookie ma 65% szansy trafienia, nie widząc jednocześnie że do takiej sytuacji w walce na ulicy nie ma prawa dojść (wcześniej pisałem już dlaczego), nie jest wiarygodną osobą do dyskusji. Bo nie widzisz prawdziwych problemów które gra ma.
A ma o wiele więcej bzdurnych rozwiązań, niż ten twój nieszczęsny screen.
Klasy strzelca, który w jednej turze może kilkakrotnie używać pistoletu, żeby później przełączać się na karabin - i to jeszcze w cqb.
Granaty które zawsze lecą tam gdzie tego chcemy.
Hakowanie które działa całkowicie nieprzewidywalnie - nie mówiąc już o tym że trwa moment.
To że obcy praktycznie patrzą jak ich siły są dziesiątkowane, bo akurat teraz nie jest ich tura i kolesie z xcom sieją zniszczenie.
Idiotyczna klasa łowcy, gdzie koleś biega po mapie ze strzelbą, tylko po to żeby w bezpośredniej bliskości przeciwnika przełączyć się na miecz.
Można by tak długo wymieniać ...
Wszystko to (jak również twój screen) wynika tylko i wyłącznie z faktu że gra jest turowa. Deal with it.
Osobiście wolałbym żeby silnik gry był oparty o rozwiązania z 7.62 High Calibre - real time z aktywną pauzą, gdzie każda operacja którą wykonują żołnierze kosztuje po prostu ileś sekund czasu. Przymierzenie do strzału z pistoletu zajmuje sekundę, z RKMu już 4 sekundy. To była jedyna gra gdzie widziałem faktycznie różnice w tym, czy przeciwnik trafił na ogień osłonowy mojej drużyny (nawet jak nie dostał trafienia, to jego celność spadała i w ogóle zamiast do mnie strzelać, to szukał osłony), czy nie. Była różnica w walce na otwartej przestrzeni i w zamkniętych pomieszczeniach (na oba typy walki trzeba było mieć różną broń - na ulice karabinki szturmowe, ale do budynków już pm-y czy nawet pistolety były dużo bardzie efektywniejsze, właśnie ze względu na czas potrzebny do złożenia się i oddania strzału).
Ale takich rozwiązań żadna turówka nie wprowadzi, więc możesz dalej pyszczyć o swoich "argumentach" (czytaj: wyssane z palca żale), albo zapomnieć o grze, albo w końcu pogodzić się z konwencją i bawić całkiem dobrą grą.
Sugeruję mimo wszystko to ostatnie rozwiązanie.
Jak można nie widzieć/udawać, że modyfikowanie statystyk jest drogą na skróty i szkodzi grze? Serio podoba się wam jak na wyższych poziomach trudności obcy zamiast stworzyć zgrany zespół, stanowią zbieraninę nie wspierającą się wzajemnie, ale za to mają staty jak snajper, natomiast nasi "żołnierze" są pół ślepi? Przecież to rujnuje tą grę i przekreśla ją jako grywalną strategię.
Fakt że gra ma więcej błędów jest niepodważalny, ale ten konkretny błąd designu jest moim zdaniem największym z nich, bo wymusza absurdalny sposób prowadzenia rozgrywki. Wymiana ognia nie jest w żaden sposób opłacalna, niezależnie za jaką osłoną stoisz i do kogo strzelasz. Rozstawienie żołnierzy, dodajmy wszystkich swoich żołnierzy, za pełnymi osłonami i strzelanie do obcych za połówkowymi, lub wręcz do oflankowanych, da ci rezultat 2/4 strzały pudło, a w kolejce przeciwników 1-2 z twoich ludzi zostanie zabitych. Jak można bronić takiej mechaniki gry?
Jasne, można wymieniać bardziej dopracowane gry (jak robi to Llordus z tym HC), ale nie jest to specjalnym osiągnięciem, bo trudno wymienić gorszą, to już zwykłe kickstarterowe gry typu Invisible inc. są znacznie lepszymi turówkami, pomimo nieporównywalnie mniejszego budżetu...
Mortimert -->
Ty grałeś na tych poziomach trudności typu "commander" albo "legend"? Bo sądząc po tym co piszesz, to pojęcia nie masz ja ta gra wtedy wygląda. Ani na poziomie commander, ani na legend nie widzę tego, żeby obcy byli "snajperami" a moi ludzie "ślepi". Trafienia i pudła trafiają się po równo po obu stronach - więc nie mam problemu z tym, że moim zdarzy się nie trafić teoretycznego "pewniaka".
I napiszę to jeszcze raz. Absurdalny sposób prowadzenia rozgrywki wynika wprost z trybu turowego w jakim toczy się gra. Cała reszta jest tylko pochodną tego, że twórcy próbowali te tury pokleić w coś, co ma trochę sensu.
Tip dla Ciebie - walnięcie wszystkich za osłony i prowadzenia zza osłony ostrzału, przy oddziale który się nie rusza, to jest wyjątkowo słaba taktyka. Niestety ale zespół musi być mobilny. Musi zmieniać położenie żołnierzy, by jak najbardziej być w stanie oflankować przeciwnika. Jak się nie da obejść z boku - to rozwal im osłony (od tego są grenadierzy właśnie), i wtedy masz ich jak na dłoni do wykończenia przez pozostałych.
Itd itp.
Zresztą polecam popatrzeć na youtube jak grają np. Beaglerush: https://www.youtube.com/user/Beaglerush/videos albo ChristopherOdd: https://www.youtube.com/user/ChristopherOdd/videos
Patrze na ich nagrania i wiem, że cokolwiek u mnie w grze wychodzi gorzej jest z reguły wynikiem gorszego planowania i wykorzystania możliwości drużyny, a nie złego designu tej gry.
To co ci kolesie wyczyniają na Legend/Ironman jest niesamowite - ale też pozwala się sporo nauczyć.
@Llordus
Mógłbym ci zadać dokładnie to samo pytanie, bo "sądząc po tym co piszesz, to pojęcia nie masz ja ta gra wtedy wygląda".
btw skąd ci się wzięło przemyślenie że mój oddział się nie rusza? Na ukończenie większości misji jest timer, to że pozycjonuję żołnierzy za jak najwyższą możliwą osłoną nie oznacza że ich nie przestawiam, to wyłącznie twoja nadinterpretacja, w dodatku błędna.
Najważniejsza jednak rzecz o którą rozbija się cała sprawa od początku jest tu:
"Absurdalny sposób prowadzenia rozgrywki wynika wprost z trybu turowego w jakim toczy się gra. Cała reszta jest tylko pochodną tego, że twórcy próbowali te tury pokleić w coś, co ma trochę sensu". Otóż nie!
Mechanika nie wymusza podbicia statystyk obcych, ani obniżenia naszych wojsk. Ta decyzja twórców nie została podyktowana mechaniką. Wyższy poziom trudności można i należało uzyskać wyższą inteligencją jednostek sterowanych przez AI, rozumiesz?
Bardzo dobrze że podałeś przykłady "pro graczy" w xcom, posłużę się do zobrazowania o co mi chodzi, ok?
No to wyobraź sobie że masz grać pvp, ty przeciwko jednemu z tych prosów (lub wręcz jakiś nowy gracz vs jeden z tych prosów). Obie strony mają taką samą wytrzymałość oraz celność, pomimo tego zgodzisz się chyba, że bardziej doświadczeni gracze zmiażdżyliby w tej grze przeciwników taktyką? To jest właśnie poprawnie zrobiony "wyższy poziom trudności" który chciałbym w xcomie zobaczyć, a go nie ma. Zamiast tego developerzy zrobili przeciwników głupich do niemożliwości, ale z 2x-3x większym zdrowiem, pancerzem oraz +50 do celności - to nie zostało wymuszone mechaniką. To jest pójście na łatwiznę, zamiast opracować naprawdę inteligentne i wymagające AI, jedynie podbili staty obcym. O to mi chodzi, rozumiesz?
Gra turowa ma swoją specyfikę i albo akceptujemy taką formułę albo nie. Ale nie zgodzę się z tezą, że turówka taktyczna nie może być, pod względem mechaniki, uczciwa dla obu stron.
Zgodzę się, że twórcy nowych XCOM-ów poszli na skróty i dopuścili się czegoś w rodzaju lenistwa w dopracowaniu warstwy taktycznej. Rezygnując z punktów ruchu powinni bardzo precyzyjnie określić parametry celności, w odniesieniu do rodzaju broni, odległości, pozycji, osłon oraz rozwoju danej postaci. Nie zrobili tego a RNG czy też widełki losowości są bardzo szerokie, wręcz umowne.
Broniąc turówek taktycznych zwrócę uwagę, że warstwa taktyczna została lepiej pomyślana niemal we wszystkich wcześniejszych, znanych produkcjach turowych, począwszy od Laser Squad na ZX Spectrum, poprzez Sabre Team, Wages of War, Jagged Alliance, a skończywszy na Silent Storm czy Xenonauts. I ten fakt najlepszego świadectwa studiu Firaxis wystawić nie może.
"Absurdalny sposób prowadzenia rozgrywki" w XCOM to nie kwestia turowości, bo wymienieni poprzednicy o szczególną absurdalność (przy zaakceptowaniu formuły gry turowej) oskarżani nie byli.
Dla mnie "absurdalność" nowych XCOM-ów wiąże się z niechlujnością a być może także z brakiem umiejętności twórców... Jeśli ktoś w ogóle nie lubi turówek taktycznych i z góry zakłada, że wszystkie z natury są "absurdalne", to przecież nie musi po ten gatunek sięgać. Nie są to przecież gry "realistyczne" i nie mają być. Mają dostarczać rozrywki, podobnie jak nierealistyczne Heroes of Might & Magic czy nierealistyczne platformówki czy nierealistyczne szachy. Ale od każdego gatunku i tytułu oczekujemy spójnych zasad oraz być może jakiegoś elementu rozwoju, w stosunku do dorobku poprzedników. W warstwie taktycznej, w ramach tego konkretnego gatunku, XCOM2 wykazuje pewien regres, niestety...
Mortimert -->
Podaj przykład jakiejkolwiek gry, gdzie trudność podbijana jest w taki sposób, by komputer zbliżony był chociaż do tego, co normalnie robią ludzie. Ja nie kojarzę.
Nawet komputer Deep Blue musiał nadrabiać mocą obliczeniową żeby po prostu wyliczyć odpowiednio dużo scenariuszy gry i wybrać ten jeden właściwy, nie mówiąc o tym, że był dodatkowo customizowany pod swojego głównego przeciwnika szachowego.
Odkąd pamiętam, gry próbowały poprzez sztuczne bonusy nadrabiać braki w algorytmach inteligencji, i nie ma się tu o co burzyć - na dzisiaj mamy to, na co pozwala technologia. Może za 10 lat się to zmieni.
Ahaswer -->
Gra w której możesz kierować postacią, by zza osłony wychodziła na otwarty teren po to by rzucić granat, a następnie z powrotem wrócić za osłonę i jeszcze czasem postrzelać z broni palnej jest dla mnie absurdalna - w kontekście rozpatrywania realnych scenariuszy walki. Tak było w XCOM od Microprose, tak było z Jagged Alliance, tak zdaje się jest też w Xenonauts.
Takie cudne zachowania są możliwe tylko dlatego, że operujesz w turach. W realtime tak działający żołnierz najprawdopodobniej zostałby odstrzelony tuż przed wykonaniem rzutu granatem.
Nie są to przecież gry "realistyczne" i nie mają być. Mają dostarczać rozrywki, podobnie jak nierealistyczne Heroes of Might & Magic czy nierealistyczne platformówki czy nierealistyczne szachy.
...
Ale od każdego gatunku i tytułu oczekujemy spójnych zasad
Zdecyduj się. Jeśli oczekujemy realizmu - to żadna z turówek się do niego nie zbliża, i dowolna gra taktyczna w realtime z aktywną pauzą będzie tu lepsza. Jeśli nie oczekujemy realizmu - to cała ta dyskusja jest bez sensu, bo twórcy mogą sobie przyjąć dowolny zestaw reguł gry i wg nich konstruować rozgrywkę. Tak robił stary XCOM, tak robi też nowy.
Co więcej - akurat w XCOM 2 tak podkreślana przez Ciebie spójność bez problemu występuje. Zasadą jest, że obcy są bardziej żywotni i bardziej sprawni fizycznie/mentalnie od ludzkich postaci. Co biorąc pod uwagę genezę powstania poszczególnych formacji obcych nie jest niczym dziwnym w danym nam uniwersum.
Dawno już przestało mi się chcieć zastanawiać, czy dana wersja turówki w którą gram jest "realistyczna" lub nie.
XCOM 2 zdecydowanie nie jest. Ale nie przeszkadza mi się świetnie bawić - gram sobie na luzie drugą kampanię i jest rewelacyjnie.
@Llordus
Deep Blue jest z 1996 roku (poważnie 20 lat temu), od tamtego czasu zmieniło się bardzo wiele. Jak wiele zobaczmy na przytoczonym przez ciebie przykładzie szachów, które są chyba najbardziej przejrzystą mechanicznie grą logiczną. Od roku 2005 (11 lat temu) żaden człowiek nie wygrał już z komputerem standardowego meczu turniejowego w szachy. W 2009 (7 lat temu) Pocket Fritz 4 zainstalowany na telefonie (na telefonie!) HTC Touch HD wygrał turniej szachowy z wynikiem 9 wygranych 1 remis. O jakim "za 10 lat" ty mówisz? Już od lat do pokonania człowieka w grach logicznych potrzebny jest odpowiedni soft, bo hardware jest więcej niż wystarczający.
Dodatkowo przypomnę że xcom został wydany jedynie na jedną platformę, na PC, więc można było go dopracować, ale firaxis widać stwierdziło 'w dupie z AI, podbijemy im staty i gra gotowa, a teraz szybko do kasy po $'...
Llordus - nie imputuj mi treści, których nie napisałem. Podkreśliłem, że turówki taktyczne czy szachy, to nie są gry realistyczne. Ale mogą, a nawet powinny mieć SPÓJNE zasady. Może Ty inaczej rozumiesz znaczenia słów. Słowo "spójność" nie jest synonimem od słowa "realizm".
w kontekście rozpatrywania realnych scenariuszy walki
Nie ma i nigdy nie było o czymś takim mowy w turówkach taktycznych czy w szachach. Ty zwyczajnie nie akceptujesz podstawowych założeń tego gatunku i tyle. I zżymasz się na rzeczywistość, że w ogóle taki gatunek istnieje i że ma grono swoich fanów.
Jeśli oczekujemy realizmu
W koło macieju. Nie, nie oczekujemy realizmu, oczekujemy spójności zasad. Na litość boską, nie chcę walić tymi niegrzecznymi zwrotami o nieumiejętności czytania ze zrozumieniem, tym bardziej, że ja sam nie rozumiem o co Tobie chodzi.
Wchodzisz do wątku poświęconego grze, która reprezentuje ten konkretny gatunek gier komputerowych. I z miejsca cały gatunek skreślasz. Osobliwe.
I niech Ci nawet będzie, ale co Ci przeszkadza, że wciąż dychają ludzie, którzy lubią turówki taktyczne? Te wszystkie Jaggedy, Silent Stormy, Sabre Teamy, Xenonautsy... Czy ludzie nie mają prawa dobrze się przy takich grach bawić? Albo przy takich grach turowych jak Heroes of Might & Magic, która to produkcja też przecież nie jest rzeczą "realistyczną"?
Reasumując: szachy czy turówki taktyczne to po prostu gry. Mają swoją gatunkową specyfikę, ale nie ma tu mowy o jakimś bezpośrednim odwołaniu do jakiejkolwiek rzeczywistości militarnej, wojskowej czy do rozpatrywania realnych scenariuszy walki.
W przypadku komputerowych turówek taktycznych mamy prawo a nawet powinniśmy oczekiwać spójności (np. te same zasady mechaniki gry obowiązujące obie strony). Taki sam zakres ruchu gońca u jednego gracza i u drugiego.
Komputerowe turówki taktyczne istnieją od lat 80. ubiegłego wieku. Szachy nawet trochę dłużej. I wciąż co jakiś czas jakieś studio turówkę taktyczną potrafi wyprodukować. Nie podobają Ci się założenia gry turowej, w porządku, omijaj szerokim łukiem. Nic prostszego.
twórcy mogą sobie przyjąć dowolny zestaw reguł gry i wg nich konstruować rozgrywkę. Tak robił stary XCOM, tak robi też nowy.
Dowolność w ramach gatunku. A mówimy, podkreślę to jeszcze raz, o TURÓWKACH taktycznych. Które mają już jakąś swoją historię, jakiś swój dorobek gatunkowy i nastąpił tutaj, począwszy od Reber Star z 1986 roku, proces gatunkowego rozwoju.
Dlatego właśnie od kolejnej wysokobudżetowej produkcji gatunkowej oczekujemy odruchowo choćby malutkiego kroczku do przodu. Nowe XCOM-y, nie licząc grafiki i wymagań sprzętowych, tego progresu nie poczyniły.
AI mogloby byc lepsze...zgadzam sie. W zasadzie przy kazdej grze single-player sie to slyszy. Ale...losowosc w przypadku XCOMa sprawia ze nigdy nie wiem co zrobi np. porabany sectoid. Tura sie zaczyna a ty powtarzasz mantre: zrob reanimation, zrob reanimation....oooo fuuuck, mind control :]. Scrypt bylby przewidywalny do bolu, a tak hgw...hope for the best, prepare for the worst. I podobnie jest z kazdym specjalnym atakiem, wg mnie to bardzo urozmaica gre. Wieksza finezja zawsze jest wskazana oczywiscie.
Mnie gra bardzo pozytywnie zaskoczyla. Przeszedlem na veteranie w zasadzie metoda brute force, 3 skille na krzyz uzywane plus jakies tam granaty, generalnie - co bylo pod reka. Na commanderze...bum palka w leb, tu sie tak nie da. Kazdy rodzaj amunicji jest przydatny, gdzety takie jak mimic beacon ratuja dupe jak sie wpakujesz w wieksze gowno. Warto pamietac kto ma jaki dostepny skill i jaka jest miedzy nimi synergia. Kto ma AP zaladowane, EMP i flashbang zawsze pod reka...zaczalem aktualnie sprawdzac jakich mam przeciwnikow przed walka i dokladniej analizowac co jest potrzebne. Cieszy sie gracz, kiedy widzi ze to wszystko razem zebrane aktualnie...DZIALA i przynosi dobre rezultaty.
Tak btw co do celnosci sectoida, na wszystkich 3 poziomach wynosci ona 75 +/- bonusy. Na weteranie za oflankowanie ma +33 do crita a na commanderze 40. HP=8, tylko na legend lvl 10.
[Sectoid]
CharacterBaseStats[eStat_HP]=8
CharacterBaseStats[eStat_Mobility]=12
CharacterBaseStats[eStat_Offense]=75
wiec zednego boosta do celnosci nie ma wraz ze wzrostem trudnosci, i to w praktyce wg mnie widac. Zreszta, sectoid nie ma prawa strzelic :)
W jednym z wywiadow dla RockPaperShotgun (szkoda ze na GoLu nikt ich nie tlumaczy), Jack Solomon powiedzial wprost, ze on preferuje mechanike zaczerpnieta z gier planszowych (losowosc, rzuty kostka itp.) ponad tymi opartymi na symulacji realizmu. Twierdzil, ze taki model jest bardziej przejrzysty i duzo latwiejszy do zbalansowania dla mod'derow, a studio chce udostapnic cala mase narzedzi by tym ludziom ulatwic zycie i takich modow jak LW bylo wiecej.
on preferuje mechanike zaczerpnieta z gier planszowych (losowosc, rzuty kostka itp.)
Tak, w turówkach taktycznych nie da się całkiem od tego odejść, ale można to trochę zminimalizować poprzez spójność i przejrzystość reguł. Wiesz, że masz marną szansę na trafienie z pistoletu z odległości 100 metrów, tym bardziej, że nie zostałeś w strzelaniu z pistoletu przeszkolony, ale wiesz też, że masz prawie pewność trafienia z przyłożenia w czoło.
Twierdzil, ze taki model jest bardziej przejrzysty i duzo latwiejszy do zbalansowania
W bardziej rozbudowanych turówkach taktycznych liczba czynników wpływających na mechanikę gry rośnie w postępie geometrycznym. Komputer ma więc więcej parametrów i zmiennych do obliczenia, również "plansza" jest odpowiednio większa i bardziej zróżnicowana.
Niemniej można sprawić by przeciwnik (komputerowy), w ramach spójnych reguł, wykorzystywał w miarę optymalnie ukształtowanie terenu, swoje własne umiejętności i parametry, oraz wyposażenie, bez konieczności dawania mu forów w postaci np. niezgodnej z przyjętą formułą gry teleportacji, dwóch ruchów więcej, podwojonej liczebności albo naginania rachunku prawdopodobieństwa (komputer pokazuje szansę na trafienie inną niż wynika z faktycznego prawdopodobieństwa trafienia).
Dużo wody w rzece upłynęło zanim komputery zaczęły wygrywać z ludźmi w szachy. Niby proste reguły, bardzo spójne, niby mocno ograniczony tzw. teatr działań, a jednak liczba kombinacji ogromna. W turówkach taktycznych, ze względu na dużo większą liczbę czynników, osiąga to jeszcze wyższy wymiar. Ale im lepsze maszyny obliczeniowe, tym większa ich sprawność w wykonywaniu "ruchów taktycznych". Przynajmniej tak powinno być w teorii...
Legendarny Julian Gollop, twórca całego gatunku komputerowych turówek taktycznych, twierdził, że wyewoluowały one z szachów i że szachy były inspiracją dla wszystkich planszowych turowych gier strategicznych i taktycznych. Myślę więc, że to właśnie szachy powinny być punktem odniesienia w ocenie możliwości i działań przeciwnika komputerowego i algorytmów mu zaprogramowanych.
Mortimert --> Szachy rozgrywają się na 64 polach. 20 lat researchu i pewnie nawet setki milionów USD na to, żeby w końcu opracować skuteczne algorytmy. Których ot tak sobie nie przeniesiesz na grę traktującą o walce ufoków i ludzi :)
Biorąc pod uwagę że mapy XCOM są o wiele większe niż te z szachów, masz więcej możliwości ruchów jak i finalnie oceny tego, czy wypracowana sytuacja jest dobra czy zła, to obawiam się, że potrzeba mimo wszystko więcej badań i pieniędzy, niż to było w przypadku szachów. A że branża gier taktycznych super dochodowa nie jest, sądząc po tym ile gier tego typu się ukazuje ...
Btw - prosiłem o przykłady gier, w których wraz ze wzrostem poziomu trudności rośnie też poziom AI, a nie sztuczne podbijanie pewnych współczynników utrudniających grę - jesteś w stanie coś takiego podać? Bo ja nie.
Ahaswer --> To że zacząłem wymieniać wady gier taktycznych, wynika tylko z dyskusji z Mortimert-em. Podał on przykład na to, jak mechanika gry jest skopana, i moim zdaniem ten przykład nic nie pokazał, a przy tym ginie w całym mnóstwie innych bezsensów które gra ma. Nie zmienia to faktu, ze z XCOM (jak i paroma innymi turówkami w przeszłości) bawię się całkiem dobrze - co zresztą też w tym wątku parę razy podkreśliłem.
Reguły w XCOM są spójne moim zdaniem. To, że ludzie nie mają takich samych szans na trafienie, jak mają ufoki jest normalne. Bo dostępne jednostki po obu stronach całkowicie się od siebie różnią. A jeśli gra operuje na szansach w zakresie 0-100, to w jakiś sposób też trzeba oddać to, że jednostki obcych są lepsze. Więc jeśli nawet się zdarzy że wytrenowany i podrasowany genetycznie żołnierz adwent-u ma szansę trafienia 95% a mój niemodyfikowany genetycznie i niewyćwiczony żołnierz ma wtedy szansę 65% - to super. Dokładnie tego bym się spodziewał w sytuacji gdy z bandą przypadkowo zebranych ludzi atakowałbym wytrenowanych czy wręcz stworzonych do walki organików.
Problemem byłoby, gdyby po obu stronach barykady była ta sama jednostka (np. tarczownik adwentu) i obcy miałby szanse trafić 95% a mój 65%. W XCOM 2 takich sytuacji jednak nie ma.
Piszesz, że "wykorzystywał w miarę optymalnie ukształtowanie terenu, swoje własne umiejętności i parametry, oraz wyposażenie". Dokładnie to robią ufoki podczas starcia. Wszystkie starają się zająć dogodną pozycję, wszystkie korzystają brutalnie ze swoich zdolności specjalnych.
niezgodnej z przyjętą formułą gry teleportacji,
Niezgodnej, bo? Nie widzę niczego niezgodnego w teleportacji codexów czy awatarów. Czegoś nie dostrzegam?
dwóch ruchów więcej
Tu można by się czepiać. Ale w sumie czyni to grę mimo wszytko ciekawszą - więc nie boli mnie tak bardzo.
naginania rachunku prawdopodobieństwa (komputer pokazuje szansę na trafienie inną niż wynika z faktycznego prawdopodobieństwa trafienia)
W jaki sposób wyliczasz to faktyczne prawdopodobieństwo?
P.S.
Żeby trochę podgrzać atmosferę - tyle w temacie "prawie pewność trafienia z przyłożenia w głowę" ;)
https://www.youtube.com/watch?v=ZNNUHeU6CKc
Nie trzeba nic przenosić. Żeby wygrać grę w szachy z mistrzami świata trzeba było opracować AI podejmujące jak najbardziej zbliżone do perfekcji i optimum decyzje. To o wiele więcej niż potrzeba do gier typu xcom żeby stanowić wyzwanie nie do przejścia dla większości graczy. Szachy są znane ludzkości od stuleci, co za tym idzie zostały sprowadzone wręcz do poziomu nauki, najlepsi gracze poświęcają życie i dziesięciolecia czasu na doskonalenie zagrań, tymczasem gra PC? Rok temu jej nie było, za kilka lat nikt o niej nie będzie pamiętał, zagra w nią kilkaset tysięcy ludzi przez okres 1-5 lat, nie trzeba PCta z NASA i algorytmu za miliony $ żeby stanowić wyzwanie dla takich przeciwników. No chyba że chcesz mi powiedzieć, że twoim zdaniem obecnie prezentowany poziom AI w xcom jest szczytem możliwości studia developerskiego i że zrobili dobrą robotę? Bo moim zdaniem poszli totalnie na skróty, przecież to co się czasem w tych misjach odwala to jest jakiś kosmos.
Dobrym przykładem gier w których wyższy poziom przekłada się na trudniejsze AI są rtsy jak SC2. Widać, że komputerowy przeciwnik podejmuje znacznie lepsze decyzje z każdym kolejnym poziomem. I nie mówię tu o wyższym apm bo to też ma, ale właśnie o decyzjach. Skrypt jest wyraźnie "mądrzejszy".
Co do filmiku to jeżeli trolujesz, to ok, pośmialiśmy się.. ale jak nie x_x. Te wszystkie "obrony przed nożem", czy tutaj "obrona przed napastnikiem z bronią" gdzie "mistrz" wykonuje 50 ciosów, a typ z bronią stoi i się patrzy, zero reakcji, to dobrze wypadają na filmach z Holywood, ale na ulicy by ich zajebali. Ja też na Matrixie bawiłem się dobrze (2 i 3 już nieco mniej, ale pierwszy mega dobry był), ale to tylko film i miejmy tego świadomość.
Mortimert --> Nie twierdzę, że AI w XCOM jest najlepszym na świecie. Pewnie dałoby się to zrobić lepiej, co zresztą tyczy się większości gier gatunku.
Ale twierdzę, że ocena tej gry wystawiona przez Ciebie, w dodatku poparta mocno nieistotną kwestią związaną z celnością (o czym pisałem w poprzednim poście) jest mocno niesprawiedliwa. I stąd wzięła się cała dyskusja.
Niestety w przypadku algorytmów nie chodzi kompletnie o to, że skoro w szachach są takie perfect, to do XCOM będą pasować. Chodzi o to, że są one dopasowywane do ilości danych wejściowych - jednostki (figury), ich zdolności, wielkości mapy, oceny opłacalności pojedynczych ruchów jak i całej sytuacji na mapie.
Ilość danych wejściowych jak i wynikających z tego kombinacji jest tak diametralnie różna, że dobry algorytm szachowy przy XCOM się najprawdopodobniej wyłoży. A jeśli nawet wygra, to przeciętnego pieca zajedzie na miesiąc żeby wyliczyć 1 turę, więc 1 potyczkę będziesz grać jakiś rok ;)
Sama mapa powoduje przeskok w ilości danych obliczeniowych o rząd wielkości - czym innym jest płaska mapa 8x8, a czym innym mapa 40x80x4 (bo jeszcze dochodzi kilka pięter na których możesz wrzucać swoje wojska). A to tylko jeden z parametrów do obliczeń.
Jako że RTSy są kompletnie poza moim zainteresowaniem, to o SC2 się nie wypowiem. Ale chętnie dowiem się, która to turówka prezentuje podobne rozwiązania? ;)
No ale upośledzanie gracza to żadna ai.
Wiadomo, prościej zastosować skrypt który obniża statystyki gracza niż zaimplementować flankowanie, odwrót, taktykę/rozstawienie itd.
No i ta moda na causal.. gra musi być prosta i nie za mądra bo się nie sprzeda bo grupą docelową są obecne dzieci w wieku 12-18 lat.
Dlatego długo będziemy czekać na porządna ai w grach.
Przecież wyraźnie pisałem żeby nie przenosić skryptu szachowego. Każdy skrypt musi być dopasowany do gry. Rzecz w tym, że szachy z racji faktu, że masa super inteligentnych ludzi poświęca lata na ich masterowanie wymagają znacznie bardziej dopracowanego skryptu na pobicie tych ludzi, podczas gdy w grze komputerowej wystarczy żeby nie robił rażących błędów i już będzie lepszy niż przeciętny gracz który grę dopiero poznaje. Jakby ludzie piszący profesjonalne skrypty szachowe wzięli się za xcoma (lub inną grę) to powstały soft pokonałby tych wszystkich youtuberowych guru nawet na hardware w telefonie. I wcale nie czekałbyś dniami na kolejną turę (siedziałeś w piwnicy przez ostatnie 20lat jak komputery się rozwijały?) bo znów świetnym przykładem są tu rtsy - czyli gry w których nie ma pauzy ani tur, komputer musi robić wszystkie obliczenia w ułamku sekundy (+ obliczenia do działania samej gry + windowsa + wszystkie programy które masz jednocześnie włączone w tle) i robi to lepiej niż ta "inteligencja" z xcomu.
Skoro już przy możliwościach współczesnej elektroniki/komputerów/AI jesteśmy, to wrzucę tu do przemyślenia filmik obrazujący możliwości przetwarzania danych "w czasie rzeczywistym". To co jeszcze kilka lat temu wydawało się kompletnym s-f czyli dwunożny robot w pełni kontrolowany przez pokładowy komputer chodzący przez tak zmienne i nieprzewidywalne środowisko jak ośnieżony las! Jest w stanie na bieżąco analizować dane z czujników, żyroskopów itp oraz kontrolować położenie i balans do tego stopnia że prędzej wywaliłbyś się w tym lesie ty (czy ja, żeby nie było) niż ten robot. I nie trzeba czekać miesiącami na kolejny krok :D Z racji kierunku studiów jestem na bieżąco z robotyką i znam obecne możliwości obliczeniowe maszyn. Wszystko czego potrzeba żeby AI w xcomie rozkładało graczy jak lamusów to dobry soft.
[link]
Dziś ukończyłem XCom 2, grało się przyjemnie, ale niestety daleko mu do X-Com Apocalipse z 2007 roku :(
Gra jest dość uproszczona, prostolinijna, krótka ale ogólnie ok.
Skoro tyle osób ukończyło już tę grę i chwali się tu swoją wiedzą na temat gry, to może znajdzie się ktoś i pomoże mi w prostej- wydawałoby się- kwestii.
A mianowicie: jak wejść na dach, korzystając z drabiny? Nie chodzi mi tu przy tym o to, aby wejść i zaraz z niego zeskoczyć w tym samym ruchu (bo to akurat potrafię), ale o to, aby po prostu ustać na nim i nigdzie od razu nie zeskakiwać.
Kto mi odpowie, jak to zrobić?
Gra super, szkoda tylko, że ta potwornie durna i niedopracowana sztuczna inteligencja przeciwników psuje wrażenie (podobnie jak i w poprzedniej części). Pomijam już błędy, typu posiłki bez sensownie wpadające na głowę (i ginące praktycznie od razu). Na Legend robię ich jak chce.. Trochę to smutne.. Spodziewałem się znacznej poprawy w tym względzie.
Witam. Wczoraj zobaczyłem, że przy zakupie przez paypal można uzyskać 33% zniżki na XCOM 2 na steamie.
spoiler start
bit.ly / 1RiOcGo
spoiler stop
Warto spojrzeć na promocje.
Moim zdaniem daje radę, ale nie rozumiem kto wpadł na pomysł tak durnej sztucznej inteligencji..
Ja mam tylko jedna uwage do tej gry, a raczej krytyczna uwage... Jak mozna spudlowac MIECZEM???? - Odnosnie umiejetnosci lowcy "huragan stali".... Czyli jaki mozna nie chlastnac kogos stojacego od ciebie pol metra? <- to jest jedyna naprawde wkurzajaca rzecz w tej hmmm... Dobrej++ grze ;-)
Może ten ktoś zrobił unik? Myślisz że każdy zadany cios podczas bitew był celny, gdzie rycerze itp stali od siebie pare cm? Nie! Bo wtedy bitwy trwałyby 5 minut
Gra ogólnie OK, jednakże jestem zwolennikiem klasyków z lat 90-tych:
- X-COM: Terror from the Deep
- UFO: Enemy Unknown
To były gry... miały swój specyficzny klimat. Obecne części są spoko jednak nie mają tego czegoś, co stare 20 letnie dinozaury :)
No to wypad grać w swoje stare gry a nie narzekasz,OGHOH NIE MA TEGO CZEGOŚ,mi się podoba grałem w 1 teraz bede grał w 2,zresztą POD KAŻDA nową grą są komentarze twojego plemienia które zatrzymało się w rozwoju i myśli że wszystko co stare ma to coś,jest lepsze,ma lepsza fabułę i ogólnie jest takie supi dupi,a właśnie że gówno powiem ci,nic tam nie jest lepsze,z wyjątkiem fabuły,bo jak wszyscy wiemy wtedy wszystko inne ssało pałkę,jak mechanika i wgl,tak mechanika bo porównując dzisiejsze z tamtymi to się zastanawiam jak można było w coś takiego grać,znaczy papierowymi teksturami,więc jak ktoś piszę takie wypowiedzi jak ty to mam ochotę go wyzwać,bo ile można słuchać jakie to kiedyś te gry były lepsze,powtórzę gówno nie były lepsze,ale wtedy tacy szamani z plemienia jak ty myśleli że grają w cuda NO BO PRZECIEŻ JAK TO KLIKASZ I POSTAĆ ROBI CO CHCESZ? śmiech na sali.
Nie ma są tylko napisy.
Fajny ten x-com 1 i 2 ale niestety tylko fajny.
Do JA 2 niestety mu bardzo daleko, a do Terror from depth to już inna galaktyka.
Gra po opracowaniu broni magnetycznej i pierwszego lepszego pancerza (drapieżca chyba) jest po prostu za prosta. Ekwipunek z łowców obcych dysbalansuje rozgrywkę. Darmowy rzut toporem, skok na druga stronę mapy, gwarantowane trafienie z pistoletu (100% szans)
Pod koniec gry rozgrywka wygląda tak szukanie sectopoda Hakerem (mój haker ma 165 hakowania + premia z gremlina) jego przejecie i anhilacja. Haker powoduje moim zdaniem, że sens posiadania w drużynie grenadiera jest po prostu żaden... Dodam, że żniwiarz łowcy robi pogrom jeśli dodamy do tego atak szałem... można zabić nim nawet 6-7 wrogów w rundzie.
Kurde lipa :/ Zacząłem grac, drużyna jeszcze w nic nie wyposażona, bo dopiero sam poczatek, druzyna to tylko 4 osoby, wyskakuje mi ta misja dlc 'podarunek od shen', jakimś cudem udało mi sie dojsc na dach i zginelo mi jedynie 2, wiec dwóch pozostalo, ale nie jestem w stanie przejść żadnym sposobem tej misji, próbowałem już 100 razy. Odechciało mi sie kompletnie grac, chociaż gra mnie wciągnęła i jestem fanem serii. Będę dalej próbował, ale nie mam żadnego pomysłu jak możliwe jest przejście, nawet loading nie pomaga, gdy zabijają mojego bo robotów jest chyba nieskończoną ilość, a bos mimo celnych strzałów w ogole nie uszkadzam. Ptrzalem na yt i tam ludzie ledwo co przechodzą mając 6 ludzików teamie i jakieś dobre wyposażenie. Nie rozumiem dlaczego ta misja nie pojawia sie pozniej tylko na samym początku gry :(
Misja się pojawia na początku ale powinno się ją zacząć mając co najmniej pierwsze ulepszenie broni (magnetyczna + gauss).
Dzięki micin3 :) w takim razie dam sobie spokój i będę musiał opuścić misje i czekać i znów od nowa przechodzić aż do końca misji. Szkoda, bo teraz mam mało czasu na granie. Moim zdaniem twórcy trochę to zwalili, w innych grach dlc pojawiają się dopiero później albo są jakieś ostrzeżenia, a tutaj tylko widziałem w skyrangerze było napisane ze misja trudna, a po znalezieniu sygnału profesorek mówił, że to bardzo istotne zbadać.
Słabe te nowe XCOMy. Walka czyli najważniejszy element w tego typu grach jest po prostu beznadziejna. Nie chce tego porównywać do Jagged Alliance 2 bo to nie ta liga. Fallout Tactics ma lepszą mechanikę walki. Fallout 1 mimo wielu uproszczeń i tak jest lepszy "w walce" od XCOM 2.
Nie wiem skąd się wzięła ta mechanika na "dwie akcje" ale domyślam się jakie platformy wymusiły taki nędzny stan rzeczy.
Daje 5/10 (mierny +) bo nawet przyzwoicie to chodzi oraz ma kilka ciekawych pomysłów, które inne gry mogły by wykorzystać. Mimo to nie polecam!
PS Na szczęście niedawno wyszedł Fallout 1.5 więc będzie w co pograć.
Ogólnie, jak komuś podobał się poprzedni xcom, to ta gra też mu się raczej spodoba, a jak ktoś liczył na to, że dostanie coś pokroju UFO to się zawiedzie. Mi tam się podobało, parę nowych mechanik, nowi przeciwnicy, klasy i bronie i większe wsparcie dla modów, ale dlc to jakaś porażka, enemy within to był na prawdę porządny dodatek, a tu jakieś głupkowate stroje i robot który chyba miał zastąpić mechy z EU/EW, bo robi praktycznie to samo to co one. Na minus dochodzi też fakt, że po wykonaniu głównego celu w wielu misjach, nie można się z niej ewakuować, bo koniecznie trzeba wytłuc każdego najmniejszego obcego co do nogi, jakoś kłóci się to dla mnie z partyzancką wojną. Wykradłeś super tajne dane, ale nie zatłukłeś jednego sektoida? MISJA NIEUDANA. W niektórych misjach ma to nawet sens, jak np. zabezpieczenie statku obcych, ale znowu w innych to jakieś nieporozumienie. Jest też parę irytujących rzeczy jak brak przycisku "ewakuj wszystkich" czy pieprzenie Bradford'a którego nie sposób przewinąć (a jego głos wstrzymuje grę) czy w końcu ta nowa przeklęta mechanika uników. Mimo wszystko dobrze się bawiłem, jak ktoś uważa że gra jest za łatwa to polecam spróbować na poziomie trudności Legendary z włączonym Ironman, a jak jeszcze za łatwo to dodać parę modów jak Better Ai, albo Better Advent itp.
Przepraszam za ten lekki spam, ale przypominam, że na Steamie pojawiły się dwie kolejne turówki taktyczne. UFO Online: Invasion oraz Affected Zone Tactics. Informuję o tym tutaj, bo tutaj chyba znajdę miłośników tego podgatunku gier strategicznych, nieprawdaż?
Poza tym postuluję ;) by określenie "turówki taktyczne" wpisać do polskich tagów i słowników. Wszyscy wiedzą o co chodzi, ale niekiedy już samo słowo "turówki" jest podświetlane w edytorach na czerwono...
Nie no gra mnie niszczy kompletnie. 2 tygodnie miałem przerwy bo dużo pracy miałem, w grze utknąłem, w ogóle za grą nie tęskniłem, zmusiłem się zrażony, cofnalem sava, kolejna misja wyskoczyła mega trudna (cel do wykonania), nie jestem w stanie przejść. mam wykraść jakąś fiolkę z laboratorium, gdzie ufokow jest ze 20 i jakieś roboty, z większa żywotnością od moich, a ja mam tylko 4 ciołków żółtodziobów, bo ci lepsi są w szpitalu. Ufoki psioniczni od razu przejmują kontrole nad moimi, reszta ufoków dobija pozostałych i kupa. Nawet nie dochodzę do tej fiolki, a jeszcze mam się ewakuować...najgorsze, ze to ukrywanie się nie działa. Przekradam się po 1 polu za budynkami, a ufoki stojące za budynkiem i tak mnie słyszą i gdy mnie usłyszą to już po moim ruchu, a oni mogą się schować i jeszcze do mnie strzelać bo zaczyna się ich tura.. Czerwone pole z treningu które 'wybudzi' ufoki się nie wyświetla. Nie ma żadnego pola widzenia które było w poprzednich częściach. To niemożliwe by mnie słyszeli albo widzieli, a sami stoją w miejscu i nic nie robią. Flankować nie ma sensu, bo jak próbuje okrążyć to się okazuje, ze ufoki wyskakują z boku zza pleców i strzelają 4v1. Te misje na czas są zrypane kompletnie, bo nie ma czasu na żadną taktykę tylko trzeba biec do punktu. A po wykonaniu misji nie można się ewakuować tylko tzeba dobijać ufoków. Bardzo mi się źle gra, ale będę próbował grac z loadem, bo nie jestem w stanie przejść pierwszych misji, a podobno później jest łatwiej. Myslalem, ze pchne w weekend gre ale nie mam juz sil i ide sie położyć, za tydzien bede mial trochę czasu to znów sie zmusze do grania.
Jak dla mnie gra jest ok, grało się przyjemnie. Owszem trudniejsza niż xcom1. Graficznie bardzo ładna w fhd ale na 15` ekranie. Jednak jakaś za krótka - nic tylko teraz czekać na dobry mod.
Jestem fanem X-COM od początku jego istnienia. Jako stary fan, niestety, X-COM 2 uważam za totalną klapę, od fabuły po rozgrywkę oraz mechanikę gry. Od samego początku czuje się że gra była robiona na siłę. Jeszcze X-COM 1 jako tako przełknąłem, ale po zakupie drugiej części i przegraniu parunastu godzin zażądałem zwrotu pieniędzy.
Producent ma totalnie w tyłku uwagi graczy. Wystarczy poczytać forum dot. gry na Steam. Próbuje zrobić tytuł który będzie prosty, i dostosowany pod wszystkie platformy co na pewno nie wyjdzie na dobre. To jedna rzecz.
Kolejna to fatalna fabuła. X-Com odparł inwazję, a potem po 20 latach Advenci?!# co to za bzdura?
Następna to obcy. Wszystko robione na siłę. Zmodyfikowany muton, jakiś latający Archon, jakiś Faceless który zwiększa swoją objętość 2x. A potem jakieś ulepszenia obcych, król Archonów, król Viper. Po prostu śmiech na sali.
Mapy, OK.
Zarządzanie bazą, tfuu, latającym czymś co ma pojemność bazy, rzeczywiście niezauważalny obiekt dla obcych.
Dobra, ale gdzie ten smaczek klasycznego UFO: EU ? Limitowana amunicja, zarządzanie stanami magazynowymi, sprzedaż, kupno, produkcja? Bo chyba nikt mi nie powie że w tej grze ta produkcja ma sens, skoro produkujemy jeden nowoczesny karabin a dostają go wszyscy żołnierze danej klasy. Nie, nie nie.
Jedyną grą która spełniła oczekiwanie dot. serii UFO, to Xenonauts! Gra po prostu przypomniała mi stare czasy. Spędziłem w niej parędziesiąt godzin których nie żałuje w przeciwieństwie do X-COM 1 i 2. A będzie sequel - Xenonauts 2. Myślę, że autorzy go nie sknocą.
Należy pamiętać że UFO to specyficzna gra. Firaxis pokazało jak łatwo można zepsuć tego typu tytuł. Co gorsza nie słuchają głosów krytyki i idą w zaparte.
Poddaje się. Minął 2 miesiąc, a ja nie jestem w stanie popchnąć gry dalej. To jest najtrudniejsza gra w jaka grałem. Dałem sobie spokój z misjami oznaczonymi jako 'trudne', zacząłem grać, że po każdym strzale robię load game- i dalej to nic nie daje.. Najgorsze jest to, ze wszystko jest na czas, ciągle przylatują nowe posiłki obcych, a gdy myślę ze sytuacja jest opanowana to nagle otwiera się portal i wyskakuje jakiś ufok czarodziej, który niszczy moja drużynę jakimiś mega czarami i bombami, ma 2xruch na turę i robi klony. Cala drożyna w pada w panikę i ginie po 1 strzale (ufoki zadają 8pt obrażeń i trafiają 3/5 strzałów), a ja muszę trafić ufoka 2/3 razy by zabić, przy ok 20-46% celności, a i tak trafia rzadziej. No i moich jest 6 w drużynie a ufokow ok.15+ 2bosow się pojawia co misje (super jaszczur i widmo). Tak wiec matematyka jest prosta. Jestem w stanie założyć się o 100zł, ze nikt nie jest w stanie przejść tych misji nie robiąc load game. Nie wiem czy to jakiś bug czy co, ale daje ocenę 2, bo z load game po każdym strzale próbowałem 50x przejść misje przez 2 miesiące i nic. Mam 8/10 zagrożenia adventu, wiec grę odinstalowuje i kolejnych nie kupie. Z wcześniejszymi ufokami nie miałem takich problemów. aha i mechanika gry tez słaba, jak i grafika moim zdaniem.
Czytajac podobne historie czlowiek traci nadzieje, ze branza jeszcze sie kiedys podniesie do normalnego poziomu. Nagracie sie w jakies durne, gowniane produkcje "na czasie" z miliardem ulatwiaczy i nieobecnym AI, a pozniej bezradnie rozkladacie rece przy pierwszej lepszej pozycji, ktora nie byla kierowana do uzytkownika o IQ szympansa. Nie chce Cie rozczarowac ale ta gra nie jest nawet trudna w porownaniu do klasyki tego gatunku. Dawno temu przyjelo sie, ze AI z uwagi na swoja "ulomnosc" musi miec nad graczem przewage aby gra miala sens i stanowila wyzwanie (statystyczny gracz przed rokiem 2000 byl jednak w miare rozgarniety intelektualnie/ogarniety manualnie wiec powyzsze nie bylo problemem, a wrecz przeciwnie bo bylo wielu co dogrywali mody/boty o wyzszym poziomie trudnosci aby cieszyc sie gra) Az strach pomyslec co bys zrobil przy takich pozycjach skoro juz teraz z wielkim bolem dupy wystawiasz ocene na podstawie swojej ulomnosci.
Faktycznie gra sporo trudniejsza niż pierwsza część i też miałem taki moment, że dopuściłem na pewien czas ale po powrocie wciągnęła mnie jak odkurzacz i teraz nie mogę się oderwać :)
W tej chwili mam już broń plazmową i laserową i jest o niebo łatwiej. Oczywiście opcja load/save też się przydaje ale większość misji przechodzę bez zranienia jakiejkolwiek postaci.
jeden save, zabija grę jak dla mnie (gier SP podchodzę tylko raz poziom normalny lub trudny) więc jeśli jest bug, uszkodzony save, lub dałem d.... poszedłem za szybką na misje z której nie ma powrotu, trzeba zaczyna od początku lub tracisz wszystko (niemal zaczynasz od początku, dziękuje bardzo :)
Jestem po ukończeniu XCOM 2. I nie wiem dlaczego ale lepsze wrażenia mam z XCOM. Czułem tam większą zabawę. Margines błędu był większy. Przez to grywalność jest większa. W XCOM 2 czułem że load/save już mnie męczy. A najbardziej męczy mnie poruszanie się po mapie świata. Niby w XCOM 2 wprowadzono poprawki - propozycje od graczy ale tego nie czułem. Czułem za to torowisko bez możliwości skrętu. Dlatego XCOM jest lepsze.
Każdy jojczy na poziom trudności XCOMa 2 w którym na poziom najtrudniejszy przypomina poziom normalny z oryginałów. Aż boję się jaki byłby płacz przy XCOMie z Long Warem
Gra niegrywalna. Pierwsza misja. Biorę poziom trudności "żółtodziub" - myślę sobie, chociaż grałem w XCOM, to może 2 ma inną mechanikę, poza tym czytałem komentarze. Przykład. Żołnierzy mam pochowanych za osłonami. Jeden żołnierz ma tryb warty. Zaczynam walkę: zabijam pierwszego kosmitę, drugi (mocniejszy) biegnie by się schować - mój żołnierz w trybie warty, chociaż kosmita mija go w odległości w której czujesz nieświeży oddech przeciwnika - pudłuje. Kosmita przystaje, wymierza i trafia mojego żołnierza zabijając go na miejscu (trafienie krytyczne). Mówię, przypadek. Wczytuje, zaczynam od nowa. Gra poszła trochę inaczej. Strzelam - pochowany - we wrogów oddalonych ode mnie (bez osłon stoją), mam 67 % trafienia. Pudłuję - ok. Kosmita strzela, zabija mi żołnierza WTF ? Nie gram w to. Nie mam czasu na wczytywanie i zapisywanie - żal....
Daję 5 za ładną grafikę i ogólnie, że gra mnie zaciekawiła... Tylko dlaczego nie może być po prostu poziomu trudności, że "da się grać".... Z przyjemnością.
Powinno się przejść grę zanim się ją oceni, albo przynajmniej pograć w nią kilka dni.
Mam podobne doświadczenia. XCOM 1 przeszedłem 2x (podstawkę i dodatek) i było miło, fajnie i przyjemnie. A tu? Nerwówka i stres... (nawet na poziomie żółtodziób!!!!), a ja lubię grać dla przyjemności, jak chyba większość normalnych ludzi...
dla ciebie 67% szans trafienia i pudło to coś nienormalnego? PRzecież to oznacza że na 100 strzałów 33 to będą pudła więc mógłbyś mieć pecha i pierwsze 33 spudłować. I wiem wiem na piracie łatwo gre porzucić po pierwszych paru minutach;]
Dla mnie gierka jest dużo prostsza od poprzedniego XCOMa a do tego bawiłem się dużo lepiej, tylko szkoda że moja ulubiona klasa "snajper" jakaś słabsza mi się wydawała i mało mobilna. Dla mnie to jedna z lepszych gier tego roku.
Czytajac podobne historie czlowiek traci nadzieje, ze branza jeszcze sie kiedys podniesie do normalnego poziomu. Nagracie sie w jakies durne, gowniane produkcje "na czasie" z miliardem ulatwiaczy i nieobecnym AI, a pozniej bezradnie rozkladacie rece przy pierwszej lepszej pozycji, ktora nie byla kierowana do uzytkownika o IQ szympansa. Nie chce Was rozczarowac ale ta gra nie jest nawet trudna w porownaniu do klasyki tego gatunku. Dawno temu przyjelo sie, ze AI z uwagi na swoja "ulomnosc" musi miec nad graczem przewage aby gra miala sens i stanowila wyzwanie (statystyczny gracz przed rokiem 2000 byl jednak w miare rozgarniety intelektualnie/ogarniety manualnie wiec powyzsze nie bylo problemem, a wrecz przeciwnie bo bylo wielu co dogrywali mody/boty o wyzszym poziomie trudnosci aby cieszyc sie gra) Az strach pomyslec co byscie zrobili przy takich pozycjach skoro juz teraz z wielkim bolem dupy wystawiacie ocene na podstawie swojej ulomnosci.
Obecne AI pokonują człowieka w każdej dziedzinie i nie mamy żadnych szans na wygraną. Samouczące się AI przewyższa setki razy ludzkie IQ. Bez wprowadzenia ułatwiaczy najlepiej od razu popełnić samobójstwo. Czasy, gdy człowiek miał przewagę nad AI już minęły. Teraz to my jesteśmy ułomni. Z uwagi na to, musimy mieć jakąś przewagę.
Spójna, dojrzała, dobrze zrealizowana koncepcja. Ale ta spójna, dojrzała i dobrze zrealizowana koncepcja jest taka, że gra potrafi niesamowicie sfrustrować. Nawet, gdy się gra systemem save&load (po prawdzie nie wyobrażam sobie nawet grać w to inaczej). Nie tylko taka, nie inna mechanika walki prowadzi do absurdalnych sytuacji, nie tylko pudła wydają się zdarzać częściej, niż powinny, nie tylko jeden mój czy moich błąd lub wręcz niezależna, nieprzewidziana okoliczność albo pechowy rzut kością może zamienić w ciągu jednej tury pewny sukces w kostnicę naszych bojowników o wolność, ale nawet na poziomie strategicznym można się zapędzić w ślepy zaułek (gdy już nie ma kim walczyć, bo weterani polegli, a żółtodzioby są praktycznie bez szans).
Nie jestem pewien, czy dobrze pamiętam, ale twórcy xcom 2 bodaj najwyraźniej poczuli się zmuszeni dodać "dynamiczne cheatowanie" zaszyte w rozgrywkę. Na korzyść gracza. Miałoby polegać na tym, że jeśli mu mocno nie idzie, zaczyna dostawać rzuty "lewymi kośćmi". Kilka razy to widziałem. Nagle jakoś "nasi" przestają pudłować, zadają więcej krytyków... To trwa tylko chwilę, ale jest dość ewidentne. Może zależnie od poziomu trudności. Coś takiego fatalnie świadczy o designie mechaniki walki - skoro gra sama ją musi prowizorycznie "obchodzić" dla jakiegoś balansu. Jeśli dobrze pamiętam. Grałem dość dawno.
W każdym razie - zbyt wiele zależy od ślepego (a właściwie podejrzanego o cheatowanie) losu, zbyt mało - od dobrej taktyki, przy nieomal zerowym marginesie błędu. Hardkorowość, którą to generuje nie jest pozytywnego rodzaju. Pod względem prawidłowego zbalansowania tych aspektów wzorcem pozostaje chyba JA2.
Wyśrubowane ograniczenia czasowe też ssą na maksa i gdyby nie mody...
W końcu mimo nerwów, jakie gra kosztowała, przemęczyłem ją save&load (bywały tury ładowane po kilkanaście razy) i ukończyłem. Nie było radości, nie było satysfakcji nawet, tylko jakaś taka ponura ulga, że wreszcie koniec tej cholernej nerwówki. Gra jest zbyt dobrze zrobiona, by ją ocenić nisko i zbyt frustrująca, by ją uczciwie ocenić wysoko. Ocena średnia byłaby zgniłym kompromisem. Zatem oceny nie będzie.
Sory za brak polskich liter, mam cos nie tak z klawiatura.
Ja nie wyobrazam sobie za to grania z save&load zamiast Ironmana - to absolutnie najbardziej okrutna rzecz, jaka mozna uczynic z XCOMami i jednoczesna ich kastracja. Gdy wiesz, ze Twoja nieprzemyslana decyzja moze doprowadzic do katastrofalnych i nieodwracalnych sytuacji, to autentycznie grasz na krawedzi krzesla liczac kazda kratke ruchu, ostroznie wyposazajac swoich cennych wojakow we wszystko, co uda ci sie zmajstrowac (ile razy mialem sytuacje, gdy mowilem sobie: "rany, gdyby nie [wstaw nazwe skilla lub broni], to byloby krucho") i patrzac przez palce za kazdym razem, gdy wyprowadzaja ryzykowne strzaly. Zadna inna gra nie dostarczyla mi jeszcze takiej dawki autentycznych emocji - lek, frustracja, duma, wszystko w tej jednej grze. Gdy do tego jeszcze dodamy do tego fakt, ze w XCOMie 2 mozna stworzyc od zera dziesiatki unikalnych zolnierzy z biografiami wlacznie (co z przyjemnoscia uczynilem, mam ich w swojej puli postaci juz okolo 80), to strata kazdego z nich podczas bitew boli jeszcze bardziej. Cudo. To nie jakies tam oskryptowane i wyrezyserowane co do sekundy smierci z RPGow na przyklad - tutaj niezapomniane historie sa TWOJE i tylko Twoje. Na wieki zapamietam niesamowite misje, ucieczki i smutne chwile, ktore rozegraly sie przed moimi oczami z udzialem postaci, ktore sam stworzylem. Moment, gdy w przedostatniej misji doszlo do niespodziewanej tragedii (stracilem 2 najlepszych zolnierzy w ciagu kilku pierwszych tur), ostatni wojak (wojaczka konkretnie) ocieral sie o smierc raz za razem walczac wrecz z Andromedonami (!!!) i doslownie doczolgal sie do celu, a nastepnie gdy musialem wyslac po tej czystce na ostatnia misje wszystkich i wszystko najlepsze co mialem zostanie juz na stale w mojej glowie. A to wszystko naturalnie na Ironmanie.
Nie dostrzegam zadnego sensu w psioczeniu na mozliwosc zaistnienia absurdalnych sytuacji w grach opartych w duzej mierze na procentach. Trafiasz albo nie trafiasz, zawsze trzeba miec to na uwadze i planowac po kolei, co zrobisz, jezeli Twoi marines nie trafia. Jezeli matematyka nie jest po Twojej stronie, to spraw, aby nie byla takze po stronie przeciwnika - granaty blyskowe na przyklad, ktore sa dostepne od samego poczatku moga uczynic wszystkich organicznych wrogow w polu razenia praktycznie niezdolnych do trafienia. XCOM 2 w przeciwienstwie do Enemy Unknown daje graczom cala mase narzedzi do zadawania gwarantowanych lub prawie gwarantowanych obrazen - granaty, Gremliny, strzelby, celowniki, grenadierzy rozwalajacy oslony, fall damage, height advantage i tak dalej. Nie ma potrzeby polegania na strzalach z 50% prawdopodobienstwa. Oczywiscie jezeli dobrze grasz.
"Dynamiczne cheatowanie" jest obecne jedynie na nizszych poziomach trudnosci.
Ograniczenia czasowe wysrubowane? Nie wiem, co robiles podczas misji z tymi ograniczeniami, ale na pewno nie szlo ci to dobrze.
Satysfakcji pewnie nie bylo, bo byl save&load obecny wlasnie.
Ok, napisalem, co chcialem. Jezeli Tobie gra sie nie spodobala, to spoko, masz do tego prawo i koniec. Ale ja uwazam ja za jedna z najlepszych, w jakie gralem, ever. Pozdrawiam :3
Gdy wiesz, ze Twoja nieprzemyslana decyzja moze doprowadzic do katastrofalnych i nieodwracalnych sytuacji, to autentycznie grasz na krawedzi krzesla liczac kazda kratke ruchu
Właśnie dlatego nie chcę tak grać. Nie jest to dla mnie pozytywne doświadczenie. Zwłaszcza, że i przemyślana decyzja może się tak skończyć, niestety zbyt łatwo, myślisz nad każdym ruchem, czy nie (ja owszem) - i to jest główny zarzut. Oczywista, kto tak lubi - niech się tym cieszy.
lek, frustracja,
No właśnie. Dlaczego miałbym chcieć odczuwać lęk i frustrację? Nie chcę.
boli jeszcze bardziej. Cudo.
Masochistąś? :)
Żołnierze będący czymś więcej, niż szarym, anonimowym mięsem armatnim to faktycznie zaleta. Jedna z głównych, którą osobiście pociągnąłbym dalej - dodałbym może jakieś interakcje "społeczne" między nimi, choćby w bazie. Ba. Dałbym graczowi możliwość przechadzania się po bazie i rozmów. Może jakieś konwersacyjne questy nawet dające jako nagrodę podbudowę morale czy inne bonusy. XCOM tutaj pozostaje według mnie cokolwiek "suchy" czy też płytko-schematyczny.
Nie dostrzegam zadnego sensu w psioczeniu na mozliwosc zaistnienia absurdalnych sytuacji w grach opartych w duzej mierze na procentach.
Chodzi o to, że czynnik losowy gra tu według mnie zbyt dużą rolę. Absurdy nie tyle mają szanse się zdarzyć, co są wpisane w mechanikę. Jeśli postać może przytknąć lufę do brzucha celu a i tak pudłuje (ze sporą szansą jak na okoliczności) to ja tu podejrzewam udział nieco innych "procentów". Za duża umowność.
Nie wiem, co robiles podczas misji z tymi ograniczeniami
Spieszyłem się jak głupi, niestety, bo tego nie cierpię. Szło mi nieźle, bo wgrałem se moda, który jedne ograniczenia bodaj usuwał, a inne wydłużał, czy jakoś tak, nie pamiętam już dokładnie. A i tak bywało krucho z czasem. Tego typu misje wymuszają taktykę po mojemu bardzo lekkomyślną i ryzykowną. Odliczanie jakiejś bomby może to tłumaczyć (acz za n-tym razem zrobiło się to mocno schematyczne), ale co z tego. Nic.
Satysfakcji pewnie nie bylo, bo byl save&load obecny wlasnie.
Nie było szans na satysfakcję, bo mimo save&load dominowało uczucie ulgi, że oto już koniec tego cholernego frustrowania się. I zaduma - po co ja się tak męczyłem?
Raz zresztą próbowałem trybu iron man, w poprzednim XCOM co prawda. Skończyło się na tym:
nawet na poziomie strategicznym można się zapędzić w ślepy zaułek (gdy już nie ma kim walczyć, bo weterani polegli, a żółtodzioby są praktycznie bez szans).
Dość szybko każda misja stała się rzeźnią, z której wszyscy wracali w workach. A raczej nie wracali. Nudne i przygnębiające. Nie było sensu tego ciągnąć w ogóle. Ani próbować gry od nowa do skutku, bo może za n-tym razem jakimś cudem...
Oczywiście, co komu podchodzi. Ważne, by tacy, jak ja, wiedzieli, na co się piszą.
A do XCOM2 może jeszcze wrócę, żeby wypróbować Long War. Choć nie robię sobie nadziei specjalnej.
Ok, po prostu nie chcesz się w żaden sposób męczyć mentalnie, odczuwać realnego napięcia, żyć z konsekwencjami swoich wyborów, podejmować trudnych, pernamentnych decyzji, wyciągać wniosków z każdej kolejnej porażki lub błędu i stopniowo kierować się ku zwycięstwu akceptując przegraną jedynie jako czynnik, który popycha cię krok po kroku naprzód - rozumiem, nie musisz i nie ma w tym nic złego. Co komu podchodzi, jak już powiedziałeś, kolego. Nie myśl, że się teraz z Ciebie nabijam albo mówię pod nosem "fuj, każual".
To co mnie jednak irytuje(?), to Twoje osobiste przekonanie, że za dużo w XCOMach zależy od szczęścia. Oczywiście, sam wiele razy przekonałem się, jak znaczącym czynnikiem ono jest, ale no kaman. Tak długo, jak korzysta się z większości dostępnych narzędzi i strategii (korzystanie z mimic beacona, podpalanie i dezorientacja wrogów atakujących jedynie wręcz, zabijanie w początkowych fazach gry żołnierzy ADVENTu przez czymkolwiek innym i tak dalej), aktywnie flankuje, korzysta z terenu, niszczy osłony i unika destrukcyjnych zachowań (pozwalanie na wymianę ognia i strzelanie na yolo chociażby), to większość misji powinna przebiegać bez problemów i większych strat. A, no i jeżeli bronią, którą będziesz przytykał do brzucha albo buzi ufoka będzie strzelba, a nie na przykład snajpa, to nie masz prawa nie trafić w przypadku zdecydowanej większości adwersarzy, no chyba, że Twój żołnierz akurat jest zdezorientowany czy coś. Jedną z najważniejszych strategii jest wtykanie obcym postaci ze strzelbami prosto w nos i poprzez korzystanie z dodatków na broń zadawanie krytyków niemal za każdym razem. To absurdalne i przecudownie "glorious", jak wiele walk można zakończyć w ciągu jednej tury dzięki tym niuansom.
Temat interakcji z żołnierzami mnie intryguje, acz jestem przekonany, że jeśli znalazłaby się w XCOMie 3 chociażby, to jej poziom złożoności można by przyrównać co najwyżej do systemu interakcji z innymi cywilizacjami z Civ 5 (czyli byłby diablo okrojony po prostu). Na rozmowy na poziomie Mass Effecta raczej nie ma co liczyć biorąc pod uwagę naturę samej rozgrywki, w dużej mierze losowo dobierającej misje i pozwalającej na masę makabrycznych scenariuszy. Moim skromnym zdaniem to, że gra odbywa się w systemie turowym i ma permadeath i tak pozwala na samodzielnie tworzenie się historii.
Pisałem już o walce z Andromedonami na pięści, to napiszę o sytuacji, gdy moja pani snajper Elizabeth została ranna i w szpitalu odwiedził ją jej kolega Cody - łamaga, która wiele razy zdążyła mnie wtedy zawieść podczas misji. Bardzo wzruszający obrazek, tym bardziej, że Elizabeth"Killa" oberwała podczas misji dlatego, że ktoś niestety musiał "oczyścić" drodzę do Skyrangera przebijając się przez przeciwników będących w trybie warty. Umożliwiła reszcie ucieczkę, w tym Cody'emu, niemalże tracąc przy tym życie, i oto widzę przybitego Cody'ego stojącego nad jej łóżkiem szpitalnym i pochylonego nad swoją pogrążoną w śnie koleżanką. Parę dni później musiałem koniecznie zniszczyć jedną z placówek obcych, po pasek postępu projektu Avatar był już pełny - innymi słowy, była to misja typu "wszystko, albo nic". I pomimo przeważających sił wroga (to była chyba jedna z najbardziej napiętych i trudnych bitew, jakie do tej pory stoczyłem w XCOMie 2 w ciągu tych 160+ godzin w grze) Cody po raz pierwszy zabłysnął - ze wszystkich moich żołnierzy w oddziale to on spisał się wtedy najbardziej. Niestety w pewnym momencie ratując swoich pozostałych przy życiu kompanów (poległa Sara "Smeyer" Meyer, istny "mózg" mojej armii) poprzez zabicie przeciwnika, który by nieźle (a może nawet na dobre) ich zmasakrował był zmuszony podejść bardzo blisko. Za blisko. Zginął z rąk Mutona, który zaszlachtował go swoim bagnetem. Poświęcenie Cody'ego dało jednak reszcie na tyle dużo czasu, aby uporać się z pozostałymi ufokami w pomieszczeniu, podłożyć bombę i w samą porę uciec przez posiłkami.
Cody nie zdążył zobaczyć Ellie znowu na nogach, a Ellie gdy się obudziła nigdy już nie zobaczyła Cody'ego.
:'(
Ta kampania okazała się być nareszcie tą zwycięską. Poświęcenie Cody'ego nie poszło na marne.
Boże, jak ja kocham tą grę.
Ok, po prostu nie chcesz się w żaden sposób męczyć mentalnie, odczuwać realnego napięcia, żyć z konsekwencjami swoich wyborów, podejmować trudnych, pernamentnych decyzji, wyciągać wniosków z każdej kolejnej porażki lub błędu i stopniowo kierować się ku zwycięstwu akceptując przegraną
Ano nie. Nie po to gram. Dość mam takich wrażeń, zwykle mało przyjemnych, w życiu, bym miał jeszcze ich szukać w grach.
To co mnie jednak irytuje(?), to Twoje osobiste przekonanie, że za dużo w XCOMach zależy od szczęścia. Oczywiście, sam wiele razy przekonałem się, jak znaczącym czynnikiem ono jest, ale no kaman.
Ano właśnie. Moim zdaniem zbyt znaczącym (w odróżnieniu od takiego JA2, gdzie było w sam raz i grało się o niebo przyjemniej). Bywało, że traciłem ponad pół drużyny w jednej-paru turach nie z uwagi na jakiś mój błąd, a z powodu okoliczności, o których nie mogłem wiedzieć. Ani wziąć pod uwagę ich możliwości. Albo z uwagi na ryzykowne ruchy wymuszone pośpiechem. Albo z uwagi na podejrzanie częste sytuacje, gdy np. na cztery strzały z szansą, powiedzmy 75% były trzy-cztery pudła. Albo z uwagi na to, że na trudne misje musiałem wysłać zielonych żółtodziobów, bo weterani martwi bo patrz wyżej.
W XCOM2 jest wiele misji, każda złożona z tuzinów decyzji. Wiele z tych decyzji niesie krytyczne skutki - pojedynczy błąd może nawet przekreślić szanse na zwycięstwo. Albo pojedynczy pech. A okazji po temu jest multum. Jeden błędny krok może kosztować wszystko, a często nie sposób wiedzieć, który będzie błędny. To oznacza, że by ukończyć grę w trybie iron man trzeba być moim zdaniem bezbłędną maszyną i szczęściarzem w jednym. Albo gościem gotowym próbować do skutku dziesiąt razy. Widocznie tacy gracze są, ale ja do nich nie należę. Natomiast należę do tych, dla których strata choćby jednej z ulubionych postaci to de facto porażka i powód, by skończyć grę, bo już się nie chce dalej.
Odnośnie rozbudowanych relacji - myślę, że sporo by się dało między misje wcisnąć. Ale trzeba by dodać cały, nowy aspekt rozgrywki zawierający takie rzeczy, zatem przypuszczam, że wątpię.
Mam podobne doświadczenia. XCOM 1 przeszedłem 2x (podstawkę i dodatek) i było miło, fajnie i przyjemnie. A tu? Nerwówka i stres... (nawet na poziomie żółtodziób!!!!), a ja lubię grać dla przyjemności, jak chyba większość normalnych ludzi...
@sheckley Nie rozumiem jak można mieć, aż takie problemy na poziomie innym niż Legend, a już mówienie o problemie na poziomie najniższym? Używasz w ogóle granatów? Przecież na poziomach niższych od legend podstawowi żołdacy adwentu mają 3 pkt życia czyli tyle ile gwarantuje granat który zawsze trafia z dokładnością do milimetra. Czyli w praktyce na zabicie pierwszych trzech baranów potrzebujesz jednego granatu. W misjach, które nie mają licznika czasu tak jak pierwsza możesz grać ostrożnie. Ruszasz wszystkich żołdaków po jednym ruchu i wchodzisz w tryb warty, w sytuacji gdy nie jesteś w trybie ducha jeżeli patrol obcych w swojej turze na Ciebie trafi to twoi żołdacy walą do nich, a obcy nie strzelą do Ciebie bo tak jest zrobiona mechanika (PS dotyczy tylko przeciwników których nie spotkałeś wcześniej, jeżeli jakiś wojak wroga ucieknie i pojawi się znowu może w takie sytuacji strzelić). Mała rada. Nigdy nie ruszaj się na zasadzie ruch i warta po każdym wojaku. W sytuacji jak trafisz ostatnim wojakiem na obcych nie możesz nic zrobić. W tryb warty wchodzisz jak ruszyłeś wszystkich. Druga sprawa pierwszego ruszaj tego który docelowo ma się przemieścić najdalej. Kolejnych ruszaj bliżej.
Co do celności. Podstawowy baran ma 65%, jak wejdzie na dach to ma +20%. To nadal nie znaczy, że na pewno trafi. Na 100 strzałów może spudłować 15 razy. Używaj granatów. Używałem granatów na pojedynczych gości którzy mieli 1 pkt życia, bo chciałem mieć pewność, że na pewno trafię.
Na początku gry cholernie fajne są ulepszenia kolby, które dają pewne trafienie, grenadier to jest na początku rzeźnik, dwa granaty o większym zasięgu i większym obszarze działania. Do tego combat protocol u specjalisty to kolejne pewnie trafienie. Łowca wyszkolony w mieczu to kiler sectoidów. Strzelba z bliskiej odległości nawet przy szeregowcu to 100% trafienia, często krytycznego.
Każdy kolejny awans to dodatkowa celność, do tego lunety, percepcja i nagle okazuję się że Twój pułkownik snajper ma celność 160%. Czyli trafi każdego, nie ważne czy schował się za osłoną.
Kilka małych rad: granatów błyskowych używaj na sectoidach tylko jak przejmie Twojego gościa. Oślepiony sectoid nadzwyczaj często trafia. Co jest na początku raczej równoznaczne ze śmiercią. Dotyczy też żmij.
W pierwszej kolejności eliminuj najgroźniejszych przeciwników, na początku kapitanów (mają granaty i lepszą celność, którą podnoszą jeszcze umiejętnością). Wybieram raczej specjalistę z combat protocol niż medical. Grenadier idzie w granaty, snajper w strzelca wyborowego, a łowca w miecze Używaj granatów, zwłaszcza na gamoni na dachach, obok samochodów, butli, stacji benzynowych itp. do wybuchu samochodu potrzeba dwóch granatów zwykłych lub jednego plazmowego. Nie atakuj mieczem jeżeli nie jesteś pewny, że trafisz i zabijesz (nie trafić przy 95% zdarzało się), tak samo nie atakuj mieczem gościa jeżeli odkryje to nowy teren mapy, bardzo prawdopodobne że trafisz na kolejną grupę obcych co jest równoznaczne ze stratą łowcy. Najłatwiej jest awansować specjalistę, więc najlepiej jakby on miał najwięcej zabójstw. Najszybciej doczłapiesz się sierżanta, co da Ci piątego wojaka, a później szóstego. Idź raczej najpierw w broń magnetyczną a nie pancerze. Najlepsze ulepszenie żołdaka to percepcja dodatkowe kilkanaście procent robi różnice. Ulepszenia broni przy trzech wolnych slotach: snajper (luneta, magazynek, automat) łowca (luneta może być też celownik laserowy, automat, miękki spust), grenadier (luneta, automat, ładownica) specjalista (kolba, luneta, automat).
Jak pojawią się roboty musisz najszybciej wynaleźć specjalną amunicję (po angielsku jest to bluescreen protocol nie wiem jak jest w polskiej wersji). które dzieła też na codexów.
Rydygierze, o ile nie grasz na najwyższym poziomie trudności i o ile nie grasz w taki sposób, że jesteś zmuszony wczytywać grę "kilkanaście"(WTF?!) razy, to nie ma mowy o "jednym błędzie, który może pogrzebać wszystko" (chyba, że ten błąd to dopuszczenie do squadwipe'a na przykład, tak, wtedy jak najbardziej, ale ten nie może być wynikiem jednego błędu). Na najwyższym poziomie trudności nawet dopuszczenie do zranienia żołnierza może mieć poważne konsekwencje (szczególnie, gdy tym żołnierzem jest twój jedyny grenadier), ale grając na jakimkolwiek niższym poziomie (ja grałem na "Commander") po ogarnięciu co powinno się robić, a czego nie, nie powinno się mieć problemów z uporaniem się z konsekwencjami błędów. Przykład z wczoraj: zamiast specjalisty-weterana zabieram na misję specjalistę-żółtodzioba w towarzystwie innych weteranów, aby go podlevelować. Kompletnie wyszło mi z głowy to, że na tym etapie kampanii w misjach może się pojawić po kilka MECów, a bez specjalisty-weterana, który może je rozwalić jednym, gwarantowanym(mmmm...) atakiem może być ciężko. No i były 3 MECy - bez pomocnego wsparcia weterana-specjalisty i z powodu kilku debilnych decyzji (przez jedną wciąż jest mi głupio) żółtodziób zginął próbując wykonać wytyczne misji, a reszta oddziału wróciła na Avengera ostro poturbowana. Ale to nic, dlaczego? Wyprodukowałem broń kinetyczną przed pancerzami, więc gdy już w coś trafiałem, to od razu ginęło, nagroda za misję nie była niezbędna, śmierć szeregowca to pomimo wszystko niewielka strata, w koszarach wciąż jest moja "Drużyna B", a dzięki temu, że wybudowałem szpital ranni żołnierze wrócą do walki po paru dniach. Te kilka złych decyzji nie pogrzebało całej kampanii, bo byłem na nie przygotowany. Gdy misje opierają się na założeniu podobnemu do "o ile nie zginie albo spanikuje albo straci przytomność jeden z żołnierzy, to MOŻE będzie ok", to robi się to źle.
Kluczowa różnica między nami to podejście do śmierci w XCOMie. Ty nie jesteś w stanie grać dalej, jeżeli ktoś zginie - ok. Ja nie byłbym w stanie grać dalej gdybym wczytał po śmierci mojego żołnierza save'a - nie czułbym się z tym komfortowo. Zawiodłem go/ją, bo pozwoliłem na wymianę ognia/ustawiłem za niską osłoną/zużyłem za wcześnie umiejętność i tak dalej - gdybym wczytał zapis, to w moim mózgu ta postać pozostałaby martwa. Nie byłoby dla mnie fair wczytanie i kontynuowanie gry tak, jakby nic się nie stało. Wiem, że mam przed sobą jedynie zorganizowany zbitek tysięcy pikseli imitujący prawdziwą osobę, ale jakikolwiek load to dla mnie coś niewybaczalnego. XCOM 2 tak bardzo sprawia, że przywiązuję się do moich wojowników, że po wymiganiu się od ich śmierci czułbym się, jakbym ich oszukiwał albo nie szanował, jakbym dokonał obrzydliwego afrontu. Nie, nie, nie.
Nigdy nie tknę żadnego XCOMa bez Ironmana - to jedyna seria w jaką grałem, w której zwycięstwa i porażki tak namacalne. Gdzie odczuwam całe spektrum emocji, a nie jedynie przyjemność albo wkurw.
Nie będę pisał dalej, bo każdy z nas ma swoje własne przekonania. Chciałem się jedynie z kimś podzielić moimi doświadczeniami i odczuciami. Pozdrawiam :)
nie ma mowy o "jednym błędzie, który może pogrzebać wszystko" (chyba, że ten błąd to dopuszczenie do squadwipe'a na przykład, tak, wtedy jak najbardziej, ale ten nie może być wynikiem jednego błędu).
Z "życia" wzięte:
Drużyna, jeszcze w trybie skradania, rozstawiona na krawędzi dachu wysokiego budynku, za osłonami itp. - rozpoznanie. Wtem spoza pola widzenia wkracza jednostka przeciwnika, o której obecności nie miałem skąd wiedzieć (dopiero robiłem rozpoznanie). Nie pamiętam, co to dokładnie było, może jakiś mech, ale miało bodaj wyrzutnię rakiet. Odpaliło jedną dosłownie wybijając dziurę w dachu pod nogami członków drużyny. 4xKIA w jedną turę - jedni od wybuchu, drudzy od upadku z wysokości. Pozostali ranni. Proszę wskazać błędy, które popełniłem. Nie było znanych uprzednio przeciwwskazań do takiego umiejscowienia drużyny. Nie było wiadome, że jest tam tak uzbrojona jednostka. Ani że pójdzie w tę stronę. Ani też nie było jak zmierzyć, że mnie stamtąd dostrzeże. Za pierwszym podejściem nie miałem też powodu zakładać istnienia mechaniki dziurawienia dachu i obrażeń od upadku, ale to na marginesie.
Popapranych sytuacji wynikłych z bezwinnego zaskoczenia w stylu "nikt nie spodziewa się hiszpańskiej Inkwizycji" było więcej, ale nie mam zbytnio pamięci do szczegółów, by je opisać. Ruch taktycznie uzasadniony może i czasem wprowadza postać lub i całą drużynę w sytuację, z której nie sposób wyjść bez ofiar. A bywa nieraz, że rozgrywka wymusza podejmowanie tym większego ryzyka z powodu pośpiechu.
Kluczowa różnica między nami to podejście do śmierci
Tak. Dla mnie śmierć lubianej postaci to zwykle koniec gry, bo znika przyjemność z dalszej rozgrywki. Gdyby nie save&load zakończyłbym moją przygodę z XCOM2 na pierwszej czy drugiej misji.
Pozdrawiam takoż.
Proszę wskazać błędy, które popełniłem.
1. Postawiłeś wszystkich w jednym miejscu
2. Zupełnie nie potrafiłeś zaplanować kilka tur do przodu co zrobić jak coś pójdzie nie tak
Nie było wiadome, że jest tam tak uzbrojona jednostka. Ani że pójdzie w tę stronę. Ani też nie było jak zmierzyć, że mnie stamtąd dostrzeże.
Dlatego szukając ufoków należy to robić ostrożnie, ale zdecydowanie - a nie wypierniczyć wszystkich na dach myśląc że to załatwi sprawę. Gra ci właśnie pokazała że nie załatwi.
Gdybyś puścił swojego zwiadowcę przodem (bo masz zwiadowcę który nie traci stealtha, prawda?), a resztę drużyny przesuwał do przodu (ustawiając tak by wzajemnie się osłaniali) pojedynczym ruchem i dawał overwatch nim zwiadowca się przesunie (i potencjalnie dostrzeże przeciwnika) to ten mech byłby martwy nim zdążyłby cokolwiek odpalić (3x reaction shot z overwatcha, albo 4-5 jak masz 6-cio osobową drużynę).
Gra cię nauczyła co jest dobrą taktyką, a co nie. Deal with it.
1. Postawiłeś wszystkich w jednym miejscu
Hm, niezupełnie. Jedynie na tyle blisko, by mogli się wspierać ogniem. Co w tamtym miejscu oznaczało - dość blisko siebie. Błędem byłoby ich bardziej rozpraszać. Zresztą bez większej różnicy - ktoś by zginął tak czy siak.
2. Zupełnie nie potrafiłeś zaplanować kilka tur do przodu co zrobić jak coś pójdzie nie tak
Nie łapię. Co takiego miałbym zaplanować, co by zapobiegło temu, co się stało? Mogłem albo posuwać się do przodu w każdym ruchu ryzykując tego typu konsekwencje albo tkwić w miejscu i drżeć.
Dlatego szukając ufoków należy to robić ostrożnie, ale zdecydowanie
Dobra rada zawsze w cenie. Kiedyś śp. ojciec kazali mi rąbać drewno. W trakcie czynności nadpękł trzonek siekiery. Idę, i pytam, co dalej. Odpowiedź była równie dowcipna: rąb delikatnie.
a nie wypierniczyć wszystkich na dach myśląc że to załatwi sprawę.
Jaką sprawę? Nie zamierzałem tam biwakować w oczekiwaniu na zwycięstwo. Tamtędy droga wypadała. Posuwałem się do przodu wykorzystując chwilowo dach by lepiej dojrzeć, co przede mną, nie leźć w ciemno i jakby co mieć przewagę wysokości.
bo masz zwiadowcę który nie traci stealtha, prawda?
Nie. To nie był ten etap, gdzie miewa się stealth. Owszem, gdyby tam był jeden, zginąłby jeden. Czyli dalej do bani.
to ten mech byłby martwy nim zdążyłby cokolwiek odpalić (3x reaction shot z overwatcha, albo 4-5 jak masz 6-cio osobową drużynę).
Masz na myśli tyle trafień. Gdyby tam był jeden gostek, nawet tylu strzałów by nie było, nie mówiąc o trafieniach. Właśnie dlatego byli wszyscy. Żeby się wspierać. Myślisz, że byli bez overwatcha? Nie biegali po mapie jak bezgłowe kurczaki. Przemieszczali się mniej więcej tak, jak opisujesz. A gdy się przemieścili do krawędzi dachu, przylazło, strzeliło i tyle.
Gra cię nauczyła co jest dobrą taktyką, a co nie.
Nic podobnego. Nauczyła, że w pewnych sytuacjach taktyka nic nie pomoże. Nauczyła też, że nie dostarczy mi dobrej rozrywki, za to sporą dozę irytacji - delikatnie pisząc.
Ech...
Rydygierze, Twoje odpowiedzi nie pozostawiły mi już miejsca na domysły ani wątpliwości.
Podczas gdy większość graczy łącznie ze mną również postawiona w sytuacji, w której Ty byłeś pomyślała sobie: "No, teraz wiem, żeby tak nie robić."/"Prosiłem się o to.", to ty wyskakujesz z pretensjami: "Ej, no ale skąd ja miałem wiedzieć, że on to zrobi?! To nie fair!". Wg Ciebie nie ma, że źle zrobiłeś. Nie ma, że wygłupiłeś się i gra dała ci nauczkę, pokazała, jak nie należy postępować na przyszłość, o nie. Ona powinna ci wszystko o razu łopatologicznie wytłumaczyć jak w większości dzisiejszych gier AAA, żebyś przypadkiem kuku sobie nie zrobił i się nie "frustrował" i najlepiej przeszedł wszystko za pierwszym podejściem.
Jesteś innymi słowy kompletnie nieprzygotowany mentalnie na gry takie jak XCOM.
Jestem ciekawy, jak wyglądałoby Twoje granie w Dark Soulsy. Albo dungeon crawlery. Albo bijatyki.
"No, teraz wiem, żeby tak nie robić."/"Prosiłem się o to."
Jak nie robić i o co się prosiłem? Nadal tego nie wiem. Toć objaśniłem, czemu rady Cynicznego Rewolwerowca mają się nijak do sytuacji, o której piszę. Zna ją jedynie z oględnego opisu, a serwuje mi taką analizę, jakby siedział mi za plecami podczas gry i widział dokładnie, co się działo tura po turze. Zakłada, że postępowałem głupio i skutek był zasłużony. Zakłada bezpodstawnie, co objaśniłem.
Jeśli zaś ma to oznaczać, że przy drugim podejściu będę już wiedział, kto gdzie stoi i co może i jak mam w związku z tym grać, to ja przepraszam - pewnie, że jasnowidz ma łatwiej, tylko czym to się różni od save&load poza tym, że zamiast zaczynać od początku, cofam się o parę tur? Nie. W dobrze zrobionej grze taktycznej pierwsze przejście nie powinno być znacząco trudniejsze od kolejnych, bo jej trudność powinna leżeć w samych wyzwaniach taktycznych, nie w tym, że nie wiadomo lub owszem, gdzie i na co być gotowym w danym momencie czy danej misji.
"Ej, no ale skąd ja miałem wiedzieć, że on to zrobi?! To nie fair!"
Nie w tym rzecz, że zdarzają się paskudne niespodzianki. Nie w tym rzecz, że ma być fair (nie ma, a bywa - jak wspomnieliśmy, na niższych poziomach trudności gra potrafi oszukiwać na korzyść gracza. Dla mnie to jak kapitulacja - "nie byliśmy w stanie zaprojektować dobrze balansującej się rozgrywki, więc musimy ja balansować sztucznie i oszukiwać zasady, które sami stworzyliśmy"). Rzecz w tym, że gra powinna być lepiej zbalansowana jeśli chodzi o wpływ taktyki i czynników niezależnych na wynik rozgrywki. Moim zdaniem - nie jest, zbyt wiele zależy od tego, na co gracz nie ma wpływu. Podałem na to jeden, konkretny przykład w charakterze ilustracji, nie jojczenia. Fakt faktem, status quo czyni tę grę swoiście realistyczną jeśli chodzi o brutalność konsekwencji nie tylko błędów, ale i "pecha". Nie inaczej, a nawet znacznie pesymistyczniej wyobrażałbym sobie podobne starcie z podobnym wrogiem. Ale to raczej argument albo przeciwko settingowi albo takiemu realizmowi, skoro nie służą rozgrywce.
Jesteś innymi słowy kompletnie nieprzygotowany mentalnie na gry takie jak XCOM.
Jeśli ma to oznaczać, że nie są takie gry dla mnie, to owszem, już to napisałem, nie są, choć pewnymi cechami kuszą, niestety. Ale to raczej kwestia osobistych preferencji, tego, z czego czerpię satysfakcję, a z czego nie, niż "mentalnego przygotowania". Nie podoba mi się to, co gra serwuje graczowi i tyle. Grywało się w gry i trudne i odległe od "prowadzenia za rączkę" i było git. A tu nie jest. Komu się podoba - ten się cieszy i dziwi się mi, jak ja dziwię się jemu. Dlatego też ta diagnoza:
Ona powinna ci wszystko o razu łopatologicznie wytłumaczyć jak w większości dzisiejszych gier AAA, żebyś przypadkiem kuku sobie nie zrobił i się nie "frustrował"
Jest po pierwsze błędna a po drugie - nie wynika z tego, co napisałem. Nie mam nic przeciwko temu by gra była trudna i karała błędy graczy. Wolę takie, które karzą. Ale nie podoba mi się, gdy gra karze gracza, który błędu nie popełnił, bo tyle na kości wypadło lub tak się złożyło. To, co opisałem, jest tego przykładem.
Moją ulubioną grą w ogóle jest Arma 3, która ma i stromą krzywą uczenia i jest bezlitosna dla lekkomyślnych graczy. Zwykle nawet nie dojrzą, skąd padł strzał. I gra mi się w nią świetnie. Tak samo - JA2, TOAoW, HoI czy inne złożone strategie - we wszystkich tych grach kara jest nieomal zawsze konsekwencją błędu, nie kaprysu gry czy zbiegu okoliczności. Tutaj, w XCOM, powtórzę raz jeszcze, czynniki losowe i niezależne od woli gracza są zbyt znaczące dla rezultatu. Z tym mam problem odnośnie gry.
Z czym mam problem odnośnie tryby ironman z kolei - już pisałem. Nie lubię doświadczać negatywnych emocji. Nie pojmuję, jak można lubić. To masochizm. Dlatego mając wybór niemal nigdy nie próbuje grać a la ironman, a wyboru nie mając - niemal nigdy nie sięgam po taką grę. A jeśli nawet - nie przywiązuję się do postaci. Po co, skoro może w każdej chwili bezpowrotnie zginąć. Możesz to czasem zaobserwować u żołnierzy w filmach wojennych (jak rozumiem ma to odzwierciedlenie w rzeczywistości - vide choćby Furia czy oparta na faktach Kompania Braci) - tam, gdzie trup ściele się gęsto, weterani nie chcą nawiązywać relacji z żółtodziobami, zbyt wielu kumpli już stracili. Po co znowu fundować sobie smutek, poczucie straty itp. Ciebie to dlaczemuś rajcuje, nie ogarniam tego, ale spoko, nie muszę. Inna sprawa, że nie lubię też marnować czasu, cenię go sobie, jak i w koło Macieju powtarzać tego samego (chyba zrozumiałe?). Stąd sejwuję często i z lubością.
Jestem ciekawy, jak wyglądałoby Twoje granie w Dark Soulsy. Albo dungeon crawlery. Albo bijatyki.
Nie gustuję w żadnej z wymienionych. DS, bijatyki - zbyt wymagające od strony zręcznościowej. Nigdy nie byłem dobry w szybkim a skoordynowanym klikaniu i machaniu myszą. Wolę takie, gdzie decyduje pomyślunek. Z dungeon crawlerów spróbowałem jednej - Darkest Dungeon. Ta gra ma w zasadzie dokładnie ten sam problem, co XCOM2, tzn. zbyt wiele zależy od szczęścia. Ale przy tym jest jeszcze bardziej umowna i dość szybko robi się monotonna, schematyczna. Jest też, w odróżnieniu, grą, w którą chyba nie można przegrać. Jakiś czas szło nieźle, ale gdy przestało - spróbowałem na koniec z ciekawości przegrać. Otóż wyszło, że chyba zawsze można kontynuować. Koniec końców zniechęciła mnie głównie nuda. Mało zaskakujące, bo tak właśnie postrzegam dungeon crawlery - trudne bądź nie, ale z zasady nudne, bo i lochy same w sobie mnie nudzą.
Rydygierze jeżeli byłeś w trybie ducha i przeciwnik do Ciebie strzelił, w tym wypadku rozwalając dach pod Twoimi żołnierzami (PS. kocham XCOMa za to) to jedyną odpowiedzią jest że Cie oskrzydlił. Inaczej nawet jakby podszedł na dwa pola nie miałby prawa odkryć Twoich wojaków i strzelić. Wybacz ale to jest Twój błąd a nie gry. Mi też się coś takiego raz zdarzyło, ale to mnie nauczyło odpowiedniego poruszania. Przeciwnik może pojawić się nie tylko przed Tobą ale też z boku. Po za tym piszesz że blisko siebie nie stali a od jednego wybuch zginęło Ci czterech gości? Musieli stać bardzo blisko siebie.
Witam
Czy w modzie Long War 2 będzie można szybciej leczyć rannych ?
No topsz. Z okazji LW2 zrobiłem sobie drugie podejście by się jednak zdecydować co do oceny. I zdecydowałem się. Rozpisywać się nie będę, odsyłam do naszej wcześniejszej rozmowy, gdzie zady i walety zostały przeanalizowane na wszystkie strony. W największym skrócie - XCOM2 to mocno podrasowany, ulepszony XCOM.
Otóż zalety tej gry są liczne i niezaprzeczalne, ale jej fundamentalna wada nokautuje je wszystkie - nie gra mi się w to przyjemnie a ukończenie gry nie daje satysfakcji (o powodach było wyżej). Utwierdziłem się w tym po drugim podejściu. Komu taka gra może się podobać - o tym było wcześniej, fanów na pewno znajdzie dość i beze mnie. Moja ocena - 6. Gdyby nie naprawdę wysoka jakość wykonania, było mniej. Szkoda.
Nie uczestniczyłem w dyskusji powyżej ale powiedz mi, skoro gra nie dała Ci satysfakcji i grałeś w nią z przymusu, to czemu ukończyłeś ją aż dwa razy?
Ukończyłem ją raz. Drugie podejście było krótkie i trwało jedynie na tyle długo, bym się upewnił co do własnych tez i co do oceny. Upewniwszy się skonstatowałem, że nie chcę tego drugi raz dalej ciągnąć.
Czemu ją ukończyłem? Dobre pytanie. Może nie chciałem, by cały ten znój poszedł całkiem na marne. Poza tym mimo wszystko byłem ciekaw, jak się skończy (choć w sumie z grubsza było wiadomo). Zresztą pod koniec grało się nieco płynniej - ludzie doświadczeni i doskonale wyposażeni nie giną już tak łatwo.
W przypadku LW2 właściwie irytuje mnie jedna najważniejsza rzecz. Idiotyczne posiłki Adwentu. Zawsze lądują w środku mojej formacji. Jeśli masz spokój w danej chwili, to sobie spokojnie ich wystrzelasz. W innym przypadku dostajesz się w dwa ognie, bo Twoja pozycja zawsze będzie skompromitowana przez posiłki, często całkiem potężne.
Na to też jest metoda: jak widzę zbliżające się posiłki to pół teamu idzie w wartę.
Jestem trochę spóźniony na imprezkę, ale mimo wszystko napiszę recenzję. X-com2 jest moją pierwszą strategią taktyczną (turówką) od wielu lat. W chwili pisania tego posta mam ok. 55 godzin spędzynych w grze. Grałem w pierwsze, "oryginalne", X-comy - UFO - Enemy Unkown oraz UFO - Terror From The Deep. Była to połowa lat dziewięćdziesiątych a ja kończyłem podstawówkę. Grę przyniósł mi kolega na dyskietkach - wtedy mało kto myślał o oryginałach. Zagrywałem się obie gry wraz z kumplami (połowa osiedla przychodziła do mnie na "sesje" i każdy miał swoją postać firmowaną imieniem i nazwiskiem którą osobiście wykonywał swoje tury). Gra naprawdę przykuwała do ekranu i sentyment pozostał do dziś. Z braku czasu oraz odpowiedniej promocji gry pierwszy remake X-Coma po latach (kontynuacja z 1997 nie przypadła mi do gustu) uszedł mojej uwadze. Wiedziałem, że taka kontynuacja wyszła, jednak rynek strategii trochę podupadł i nie wierzyłem, że gra będzie dorównywać prekursorowi. Również pobieżne obejrzenie galerii na gryonline uświadczyło mnie w przekonaniu, że "to na pewno jakaś strzelanka". Rada dla autora - zamieść więcej screenów z rzutem izometrycznym oraz widokiem taktycznym statku, bo po obejrzeniu galerii można dojść do wniosku, że jest to gra akcji. Również recenzje i opinie nt. gry wpływały na odstawianie decyzji odnośnie zakupu, aż gra była na przecenie steam z season passem za 27 euro i nie mogłem po prostu jej nie spróbować. I nie żałuję! Wystawiam grze ocenę 9/10 i postaram się ją uzasadnić oraz zamieścić swoje uwagi:
+ Przede wszystkim gra jest utrzymania w genialnym klimacie oryginału, wzbudzająca emocje i przede wszystkim cholernie satysfakcjonująca gdy kończymy trudne misje lub wychodzą nam nasze plany taktyczne i wygodnie w fotelu śledzimy efektowne animacje naszych żołnierzy perfekcyjnie wykonujących powierzone im zadania. Porażki pozwalają nam uczyć się na błędach i doskonalić tak by prawie całkowicie wyeliminować element losowości lub szczęścia podczas misji...
+ Świetna i klimatyczna (w sensie czuję starego X-coma) grafika - momentami efektowna i pozwalająca na kompletną destrukcję otoczenia.
+ Fabuła jak na strategię jest więcej niż wystarczająca - wszystko jest świetnie opisane i łatwo wkręcić się w rozwój wydarzeń.
+ Dosyć wysoki poziom trudności (przejdę do tego później) - wszystko trzeba zaplanować i to już we wczesnym etapie gry. Jednak to również cechowało stare dobre UFO! Jak ktoś szuka gry w stylu "przejść szybko i odstawić" to niestety źle trafił i może szukać dalej.
+ Ogromna ilość ważnych wyborów - taktycznych, szkolenia personelu, produkcji jak i badań nad nowymi technologiami. Fakt, wszystko zostało w mniejszym lub większym stopniu uproszczone w stosunku do oryginalnego UFO. Niestety to jest wina dzisiejszego gracza, dla którego (wystarczy spojrzeć na komentarze - bez obrazy nikogo - nie zamierzam wdawać się w dyskusje) gra jest wystarczająco trudna w sferze taktycznej. Jednak dzięki tej zmianie, właśnie na owej taktycznej stronie gry, możemy się skupić.
+ Samouczek jest ok i pozwala spokojnie zapoznać się z mechaniką gry.
+ Ogromna możliwość personalizacji naszych żołnierzy (i robotów) oraz nadania im własnych osobowości. W tej chwili mam 2 podstawowe składy oraz szkolę jeden dodatkowy "awaryjny". Doskonale znam każdego żołnierza, używam ubrań taktycznych dla lepszego klimatu - wszyscy wyglądają podobnie a jednak znam ich głosy, przywiązałem się do nich, wiem czego po nich się spodziewać i jak wykorzystać ich możliwości - nigdy nie rozwijałem dwóch żołnierzy w identyczny sposób. Dzięki temu po zapoznaniu się z briefem przed każdą misją, wiem kogo należy zabrać a kto raczej powinien poleżeć sobie w bazie.
+ Ogromne możliwości modowania gry - nie lubisz presji czasowej? Wgraj moda! Chcesz realistyczne kamuflaże? Wgraj moda! Chcesz więcej map? Wgraj moda! Brakuje ci jakiejś nowej klasy? Wgraj moda! Gra jest za trudna/łatwa? Itd.
+ Osobiście używam mody "kosmetyczne" - kamuflaże, stroje itd. oraz trzy mody które usprawniają rozgrywkę - jeden przyspiesza ruchy AI, drugi pozwala ewakuować z misji wszystkich żołnierzy naraz (oszczędność czasu) i trzeci - najważniejszy - sprawia, że tury nie są odliczane dopóki nie zostaniemy wykryci lub jeżeli typ misji na to pozwala (np. nie ma odliczania bomby). Ktoś może powiedzieć, że to jakieś ułatwienie (pozwala w niektórych misjach zaoszczędzić kilka tur) - ja mówię, że dla mnie to realizm, imersja oraz taktyka.
- Mechanika sukcesu naszych akcji jest zbyt uproszczona - o ile nie przeszkadza mi element szczęścia i rzutu kostką - to nie rozumiem dlaczego pominięto system ze starego X-coma w którym celność zależała nie tylko od rzutu kostką, ale również od trybu ognia (nie ma tego), pozycji żołnierza (np. kucająca - również tego nie ma) i od odległości od celu (nawet przy 0% można było trafić cel znajdujący się jedno pole od nas - po prostu każdy punkt ujemny celności od 100% wpływał na poziom odchylenia trajektorii naszego strzału - IMO znacznie bardziej komfortowe rozwiązanie).
- Optymalizacja kuleje - osobiście bardzo mnie to nie dotknęło (czasami obserwowałem lekki spadek klatek gdy bardzo dużo działo się na ekranie), jednak muszę zaznaczyć, że mój blaszak to potwór i ktoś na trochę słabszym sprzęcie może jednak się czasami irytować (nie jest to aż tak ważne, ze względu na to, że jest to jednak turówka).
- Oprawa audio jest nijaka - jest bo jest - osobiście wyłączyłem muzykę, bo była zbyt dynamiczna i rozpraszała mnie w planowaniu akcji. Coś bardziej tajemniczego i wolniejszego byłoby jednak bardziej wskazane.
- Po kilkunastu godzinach gry otrzymujemy misje tylko trudne/bardzo trudne. Uważam, że jest to spory błąd, który może być frustrujący dla kogoś, kto jest nowy w X-Com i kto nie potrafił zaplanować rozwoju od samego początku, np. grał tylko jednym składem i później miał ogromny problem żeby podszkolić sobie rekrutów (fakt, że można to naprawić modami, ale oceniam grę a nie opcjonalne dodatki). Również uniemożliwia to nam opcję bezstresowego przetestowanie nowych taktyk lub technologii.
- Różnorodność misji (świetnie, że są generowane proceduralnie) mogłaby być większa.
- Misje odbywają się w zbyt krótkich odstepach czasu, ciągle coś nam wyskakuje na mapie strategicznej, praktycznie nie ma momentu wytchnienia i czasu na skupieniu się na warstwie ekonomicznej - możliwe dlatego, że nie jest ona najmocniejszą stroną gry co prowadzi mnie do następnego punktu.
- Warstwa ekonomiczna jest zbyt uproszczona, praktycznie do minimum. Wyprodukujemy nowy karabin i zostaje on automatycznie przydzielony dla każdego członka drużyny. Sprzedaż i kupno przedmiotów na czarnym rynku są kompletnie powtarzalne, ceny sztywne a asortyment ubogi. Również środki od ruchu oporu nie są uzależnione od efektywności naszych działań w danym regionie. Jednym słowem ta część gry została trochę olana.
- Sporadyczne bugi i glitche - czasami bawią, czasami irytują. Nie są wybitnie częste lub rujnujące rozgrywkę, ale jednak są i czasem psują imersję.
Uwagi
- Mimo niewielkich niedociągnięć gra wciąga na długie godziny.
- Poziom trudności jak i sama mechanika rozgrywki są satysfakcjonujące. Osobiście gram na weteranie - początek gry był łatwy, środek już znacznie trudniejszy, po 50h robię misje bezbłędnie (przynajmniej podstawowym składem) i wczytuję grę tylko gdy zaczynam "chojrakowac". Czekam na kolejne DLC i zamierzam przejść grę w trybie Iron Man! :>
- Niektórzy komentujący zarzucają grze kompletną losowość i wielką trudność - jest to za przeproszeniem bzdura. Jeden kolega sam opisał swoje błędy - nie rozpoznał terenu i wysłał wszystkich na dach. Drogi przyjacielu, w briefie przed misją masz podanych przeciwników - prawdopodobnie był w nich MEC. Mając taką informację, już po kilku spotkaniach z nim (pojawia się po kilkunastu godzinach gry) powinieneś wiedzieć, że ustrojstwo uwielbia wręcz używać rakiet przeciwko celom które są blisko siebie w grupie. Dlatego ustawienie wszystkich na dachu było od początku samobójstwem. Również już w połowie kampanii zaczynają się pojawiać elitarni żołnierze Adwentu, którzy używają granatów w takich sytuacjach. Od dachów są snajperzy, od zwiadu łowcy obcych, od leczenia specjaliści a od siły ognia grenadierzy. Również można używać granatów błyskowych w przypadku trafienia na niespodziewany patrol, granatów dymnych w celu ukrycia się na dachu oraz czujników ruchu i skanowania w celu wykrycia patroli. Poruszający się w trybie skradania łowca NIGDY nie alarmuje patrolu i nie aktywuje mu dodatkowej tury dopóki nie wejdzie w pole widzenia patrolu zaznaczonego na czerwono - także wystarczy go ubrać w odpowiedni pancerz pozwalający używać haku i dający premię do zwinności, ulepszyć drzewko skrywania się i założyć odpowiednie implanty i mamy ducha który jest w stanie służyć za czujkę dla całej drużyny.
- Ktoś napisał, że snajper jest słaby - to moja osobista postać - 30 misji i 120 zabitych - dziękuję za uwagę. Co do mobilności to od tego są pancerze i implanty.
Snajper jest kiepski w misjach polegających na szybkim przejściu mapy z pkt A do pkt B przy ograniczonym czasie, a również w ostatniej misji traci na wartości, jak wiesz ruszając się tracisz możliwość strzału z karabinu snajperskiego. 100x lepiej jest brać na takie misje mobilnego łowcę. Snajper to moja ulubiona klasa a jednak grając 2x łowca ukończyłem grę dużo łatwiej.
@Rumcykcyk Snajper słaby w szybkich misjach? Wyposaż go w spider suit, a później we wraith suit i zobacz jaki jest mobilny. A ostatnia misja nie jest na czas więc jest idealna dla snajpera. W ostatniej lokacji ustawiam go na jednej z platform po środku planszy skąd sięgnie praktycznie zawsze avatara ( z tego co pamiętam nie dostaniesz się na nią inaczej niż za pomocą haka z liną).
Grałeś w ostatni dodatek? Tam możesz rozwinąć go w dwóch drzewkach i to jest dopiero rzeźnia :). Po za tym po zabiciu jednego z wybranych dostajesz snajperkę której możesz użyć po ruchu, i pistolet który ignoruje pancerz.
Do tej pory grę przeszedłem kilka razy (zawsze w trybie Ironman) w tym dwa razy na poziomie Legend i nie wyobrażam sobie ostatniej misji bez snajpera, chociaż na pewno jest do przejścia każdym składem i to jest straszna zaleta tej gry, że nie ma idealnego składu drużyny. Każdy może sobie dopasować go do swojego stylu gry.
Witam.Gram w grę od niedawna mam problemy s wejściem na dach budynku.Prosiłbym o opis klawiszy do poruszania się.
Włączyłem na najwyższym poziomie trudności ,skończyłem 3 misje i dokupiłem dodatki. Grać w trybie Łowca obcych czy też nie włączać tego? Gra ma new game+ ze wszystkimi postaciami i sprzętem?
Kolejny geniusz. Bo te gry to strategie turowe. Super porównawcza opinia.
XCON 2 - dla fanów, osób cierpliwych itp. XCOM 1 skończyłem na poziomie trudnym, nawet dobrze się grało, "fabuła" ok, 2 to jedna z tych gier która ci podpasuję lub nie... druga cześć jest mecząca, nic mi nie podpasywało od "fabuły" do interfejsu :( celność na którą wiara narzeka nie jest zła.
to że ktoś grał w 1 nie znaczy że polubi 2 (dobrze że jest zwrot)
Jest jakaś wersja gry ze wszystkimi DLC? Ewentualnie co muszę kupić żeby mieć pełne doświadczenie z gry?
Grę skończyłem na weteranie po kilkudziesięciu h. 2rd część bardziej podobała mi się chyba od 1st, chociaż pod koniec, to już wiało nudą. Nic oczywiście nie przebije Ufo z 1993 roku, ale to chyba banał. Przyznam, że trochę stresowały mnie na początku postępy projektu Avatar, ale kończąc grę miałem chyba tylko jeden blok. Na max rozwinąłem też żołnierzy, bazę, ukończyłem wszystkie badania, zająłem wszystkie placówki i postawiłem tam przekaźniki. Dodatek sobie chyba odpuszczę, bo jak rozumiem, żeby się nim nacieszyć powinienem grać od początku. Jak dla mnie gra na raz (Ufo z 1993 skończyłem chyba z 10x), ale za obniżoną cenę na Steam warto - daję 8/10.
Witam.
1. Nigdy nie grałem w tą serię - warto:)?
2. Czy jedynka jest też warta zagrania?
Hej Hej
W sumie pytanie dotyczy wersji na XboOne, ale to chyba bez znaczenia ;)
Do tych którzy ogrywali XCOM2 ale z dodatkiem War of the Chosen.
Po odpaleniu gry mam do wyboru na ekranie głównym XCOM2 lub War of the Chosen, czyli jak mniemam to kampanie fabularne tak?
Natomiast odpalając nawet XCOM2 (a mając dodatek zainstalowany), mam wszystkie mechaniki i poprawki które dodatek wprowadził nawet w podstawce?
Więc po co rozbicie na podstawkę i dodatek??
_Luke_ czyli dla mnie zaczynającego od początku, najlepiej odpalać z menu głównego WAR OF THE CHOSEN, bo mam rozumieć, że to podstawowa kampania (xcom2) + wszystkie nowości właśnie z dodatku (a na tym mi zależy :P).
Stąd zapewne to rozbicie w menu głównym tak??
Chcę "stary" XCOM2 to mam bez nowości poprawek, chcę "nowy" XCOM2 z dodatkami/poprawkami to odpalam War of The Chosen?
Dzięki jeszcze raz za odpowiedź :)
Dosc logiczne - chcesz grac w War of the Chosen to wybierasz taka opcje w menu. Nie chcesz grac w ostatni dodatek - wybierasz XCom2 (czyli grasz w podstawke bez poprawek plus ew. dodatki ktore pojawily sie przed WotC - np. Shen's last gift, Alien Hunters itp.)
Odpalenie War of powoduje, że gra jest bardziej trudna czy łatwiej się przechodzi?
Czyli z dodatkami nie jest łatwiej :(. Jeszcze to tak ujowo i wolno chodzi na ps4, że można w to grać przez 300 i nie ukończyć. Mam na myśli loadingi.
Dzięki modom mam w drużynie Master Chiefa oraz towarzyszących mu żołnierzy ODST. Więcej mi nie trzeba.
Ukonczylem obie czesci pierwszego XCOM (i wszystkie poprzednie gry UFO od 93r) z duza przyjemnoscia. Jednakze gra w druga czesc na niewiele lepszym sprzecie to masakra! Optymalizacja lezy i kwiczy! Turowka i takie wymagania sprzetowe? Co chwila czerwony ekran lub zawiecha. Do tego dochodzi czeste save-load, bo komp okropnie oszukuje i nawet na najnizszym stopniu trudnosci lekko nie jest. Za to fabula jest swietna! Zmienie karte graficzna i sprobuje jeszcze raz. Masochista nie jestem.
Pierwszą nową część kończyłem kilka razy. Lubiłem do niej wracać co jakiś czas. XCOM2 ukończyłem raz i jakoś nie chce mi się więcej.
Ukończyłem podstawkę z dlckami, robię przerwę na 2-3 gry i zabieram się za WotC ;-) Jak do tej pory super !
Plusy:
- możliwość mocnej personalizacji wojaków,
- mapy,
- ulepszony interfejs względem poprzedniej części,
- odblokowujesz daną bron, to trafia do całej drużyny, to samo z pancerzami (wkurzała mnie ta pojedyncza produkcja wszystkie w poprzedniej części, tu jest to droższe finansowo, ale od razu dla każdego),
- nawet spoko fabuła i klimat ruchu oporu,
- intuicyjne sterowanie na padzie,
- o wiele ciekawiej zrealizowane klasy (łowca z mieczem, specjalista z dronem).
Minusy:
- optymalizacja,
- za dużo misji na czas (co strasznie ogranicza),
- "poziom trudności" - tu mam największe uwagi. Fajnie jak jest trudno, ale w miarę uczciwie. A tutaj? Przeciwnicy trafiają w żołnierzy schowanych za pełną osłoną z ogromnej odległość strzałem praktycznie co turę, kiedy ty w tej sytuacji masz z 30% celności. Celność żołnierzy to czasem w ogóle żart - przeciwnik w odległości dwóch kratek, beż żadnej osłony i zdarza mi się zobaczyć niecałe 60% szans na trafienie? To niech ten ruch oporu lepiej się podda, bo z takimi żołnierzami daleko nie zajdą. Też mocno przegięci przeciwnicy, choć tutaj jak dla mnie przoduje kodeks - teleportacja na pół mapy i potem jeszcze możliwość oddania strzału to żart. Ogromne pole zmuszające do przeładowania, do tego wybuchajacę po turze to żart. Tworzenie klona po oberwaniu o dokładnie takich samych mocach jak oryginał to żart. Do tego jeszcze dość spora szansa na unik.
- pewien brak logiki w świecie gry - w większości misji możesz wezwać transport do odwrotu w dowolne miejsce. Ale nagle gdy masz eskortę vipa, albo niektóre misje to musisz przejść całą mapę. Albo masz zdobyć jakieś informacje, wlamujesz się do terminala i musisz jeszcze wybić wszystkich wrogów. Po co? Nie lepiej by było w tym momencie szybko się ewakuować ze zdobytymi informacjami? Albo w obronie baz ruchu oporu, gdzie cywile stoją jak te ciule w miejscu i grzecznie się dają zabijać.
Gra naprawdę fajna, ale szkoda że poziom trudności jest w taki żałosny sposób zawyżany.
Co do ilości tur to możesz sobie ustawić w opcjach ich podwójną ilość.
Codex to jest pryszcz. Pada od jednego strzału już z broni magnetycznej (poziom legend gdzie przeciwnicy mają więcej życia) pod warunkiem, że masz amunicję na roboty (w angielskiej wersji jest to bluescreen bullets, nie wie, jak jest w polskiej). Dla mnie o wiele trudniejsi są andromedon ,sectopod i gatekeeper.
Co do celności to na początku tak jest. Z każdym awansem rośnie celność, do tego masz dodatki do broni (poprawa nawet +20%), ulepszenie żołnierza percepcja to kolejne kilkanaście procent, strzał z wyższej wysokości niż przeciwnik to kolejne +20%.
Cała taktyka powinna być tak dobrana aby mieć jak najwięcej czystych 100% trafień co nie jest takie trudne no może poza początkiem. Zdarzało mi się nie trafić trzy razy z rzędu mając ponad 80% szans na trafienie, a dostać od razu od przeciwnika który miał 20%, dodatkowo dostawałem krytyka mimo, że stałem za pełną osłona od którego wojak z pełnym życiem ginął.
Cóż taka gra, ale uwierz mi jak już przejdziesz początek to eksterminacja obcych to jest czysta przyjemność, zwłaszcza z dodatkiem. Wojaki są tak przykoksowani, że misje to czysty armageddon po których plansza wygląda jak po nalocie dywanowym.
Jedno rzeczy które mnie irytowały w xcom były misje na czas.. A tutaj jest ich na potęge, dobre 80-90%! Nie pozdrawiam kretyno-geniusza ze studia który na to wpadł. Jest dla Ciebie specjalne miejsce w piekle.
Gra jest naprawdę dobra, ale momentami cholernie wkurza. Trzeba tutaj czasem trochę cierpliwości. Liczę na kolejną część, choć nie wiem czy starczy mi sił, aby znowu się tak dobrze bawić i jednocześnie wkur...zać co chwilę.
Gra jest całkiem niezła. Fan gatunku powinien być zadowolony.
Przestraszony licznymi komentarzami o b. wysokiej trudności i frustracjach i nie mając za dużo czasu (a na pewno nie na powtarzanie całej gry) grałem w trybie Rookie. W tym trybie gra jest całkiem łatwa, jeśli tylko stosuje się dobrą taktykę i nie robi głupot. Ja dość często wczytywałem save, gdy coś poszło mocno nie tak i w efekcie prawie wszystkie misje miałem na excellent, a wiele na flawless. Postacie są mocno specjalizowane i odpowiednie połączenie ich umiejętności daje zabójcze kombinacje. Np snajper który z kilometra czyści pole w kształcie trójkąta załatwiając każdego, kto się w nim ruszy.
Ogólnie polecam dla lubiących wyzwania.
Na plus urozmaicenie postaci, taktyk w zależności od składu zespołu i kombinacji ich umiejętności.
Na minus za duża losowość, co wygląda jakby gra czasami kłamała odnośnie %. Hakowanie niby masz 80% a i tak co trzecia taka próba się nie udaje, co powoduje totalny fail taktyki i trzeba wczytać save i spróbować jeszcze raz albo coś innego.
PS. Misje na czas w grze tego typu brzmią niefajnie, ale dzięki nim gra jest bardziej dynamiczna i wymusza zróżnicowane i bardziej agresywne taktyki. Bez tego gracz mógłby pełznąć okopując się co chwilę wydłużając rozgrywkę co prowadziłoby do znudzenia. A tak jest szybko, dynamicznie i ciekawiej. Ale częściej dochodzi o wpadek i trzeba wczytywać save.
Gra ktoś jeszcze w XCOM 2 na PS4 na multiplayer? Chętnie bym z kimś pograł ale nikogo już nie znajduję.
Pytanie związane z dlc "Alien Hunters" :
Co trzeba zrobić żeby zaskoczyła misja z Viper Kingiem i pozostałą dwójką? Kiedyś w to grałem i nie było problemu, ale teraz jakoś się nie pojawia. Znalazłem już te cztery śmieszne bronie i dalej nic.
Jedna z najlepszych taktycznych strategii dostępnych na Steam :) Fabuła może nie jest najwyższych lotów ale sam gameplay wciąga na godziny - syndrom "jeszcze jedna misja" jest tutaj na porządku dziennym :)
Z całym sercem POLECAM !!!!
Jestem na tyle stary, że grałem w pierwsze UFO kiedy wyszło i po tylu latach grania w setki, jak nie tysiące gier, nie wiele produkcji robi na mnie wrażenie i nie pamiętam, kiedy darłem mordę do monitora i napier……. piąchą w klawiaturę. A XCom-owi 2 udaje się doprowadzić mnie do takiego stanu.
Super gra, dużo emocji. Po 200h nie mogę przestać o niej myśleć. Gorąco polecam.
Gra 'taktyczna' która zszarpie ci nerwy.
- 'taktyka' polegająca na wczytywaniu gry od nowa i od nowa, aż gra zadecyduje, że trafisz
- podawane wartości procentowe można o kant d... potłuc. Gra wylicza, że jak trafiłeś poprzednim razem, to teraz nie trafisz - i już.
- obejrzysz milion tych samych powtarzających się animacji i nic na to nie poradzisz (zamiast przejść do opcji, animacja, zamiast rozpocząć misję-animacja)
- wysłuchasz milion razy tych samych zdań - na ich czas masz zablokowany ruch, więc nic nie poradzisz
- wysłuchasz milion razy tego samej muzyczki
- przebrniesz przez liczne bugi, zacięcia i zwiechy
- weźmiesz udział w 'przygodzie' której nie rozumiesz i będziesz godzinami robił takie same misje mając nadzieję, że do czegoś to prowadzi
- uzbrajaj żołnierzy, dla których goła glaca, baseballówka i pełny hełm to to samo (kosmetyka)
- będziesz walczył z przeciwnikami mającymi kilkakrotnie więcej HP niż ty, mającymi w TWOJEJ rudzie ruch na każdy twój ruch i koszącymi cię prawie do zera jednym strzałem (Dlaczego? bo tak)
No, ale jeśli to wszystko ci nie przeszkadza i jesteś hardkorem to miłej masochistycznej gry w Xcoma2 życzę:)
Bez przesady. Są gry w których animacje trwają dobrych kilka minut, a bezpośrednio po nich masz podjąć krytyczną decyzję, po czym znowu mamy animację, i nie da się tego pominąć ani przyspieszyć - to jest dopiero hardkor.
Mogę podpisać się pod większością z tych zarzutów i dodał bym jeszcze wkurzającą i wszechobecną presję czasu.
Z tego co pamiętam w pierwszej części można było spokojnie wybierać czy bierzemy udział w misji czy może poczekamy jeszcze parę dni aż skończy nam się produkować jakiś nowy gadżet a same misje można było przechodzić na spokojnie. Tutaj zarówno na mapie strategicznej jak i taktycznej zegar nieustannie pogania nas do działania i agresywnego stylu gry. To nie dla mnie.
- 'taktyka' polegająca na wczytywaniu gry od nowa i od nowa, aż gra zadecyduje, że trafisz
Farmazony Pan opowiadasz. Grę spokojnie można przejść na poziomie legend w trybie Ironman o ile nie robi się głupot i ogarnia dobrze umiejętności/ wyposażenie wojaków.
- przebrniesz przez liczne bugi, zacięcia i zwiechy
Ja tam nie doświadczyłem żadnym istotnych bugów itd,a mam rozegrane 1000h.
Mogę podpisać się pod większością z tych zarzutów i dodał bym jeszcze wkurzającą i wszechobecną presję czasu.
Jaka presja czasu. Misje mają naprawdę wystarczającą ilość tur (ale jeśli dla Ciebie to za mało to ilość możesz wydłużyć w ustawieniach na początku jak masz taką ochotę), no może poza misjami z ochroną nadajnika na najwyższym poziomie bo tam pod koniec gry komputer rozwala cel w trzy, cztery tury ale to jest jedyny przykład i te misje olewam pod koniec gry. Co do Avatara to się nim nie przejmujesz, aż do czasu odliczania po którym przegrywasz. Jedyne co musisz, to mieć zawsze w zasięgu jakąś bazę obcych/ lub odpowiednią misję aby ten czas cofnąć. Misje te wykonuj w momencie jak masz już odliczanie, a nie wcześniej.
Ktoś z Was grał w zmodowaną podstawkę?
Mam pewien problem i wygląda on tak --->
Jak widać (a właściwie nie widać) na załączonym obrazku ukrywający się za winklem grenadier nie trzyma w rękach żadnej broni, choć powinien.
To nie jest problem tylko ekranu startowego, w grze część z broni, które dodałem przez modyfikacje, też nie jest widoczna.
Innym problemem, który zauważyłem jest brak animacji umierania ufoków. Chodzi o to, że czasem, gdy strzelam do ufola, ten po prostu nagle jest martwy. Nie ma natomiast żadnej animacji temu towarzyszącej. Nie dzieje się tak zawsze, ale mimo wszystko jest to irytujące.
Oto lista zastosowanych przeze mnie modów.
#1 --->
...i #2 --->
Mam zamiar dodać następne, ale na razie chcę ogarnąć aktualne problemy.
Aha, w zbrojowni wygląda to tak --->
Sorry za spam:-)
Moje playthrough XCOM 2 - Legend Ironman.
4 misje nieudane i 6 żołnierzy zginęło.
Kanał youtube: slyygummis Nazwa playlist'y: XCOM 2 - Legend Ironman
Teraz robię War of the chosen i zamierzam zrobić na zero wszystko: 0 trupów , wszystkie misje zakończone sukcesem.
Domyślny Launcher gry ma dość kiepskie wsparcie dla modów, czasami działają, czasami nie.
Pobierz sobie alternatywny launcher, na nim wszystkie mody działają przy okazji sprawdzi czy mody się ze sobą nie gryzą.
https://github.com/X2CommunityCore/xcom2-launcher/releases
Dzięki, ale ogarnąłem te problemy.
W moim przypadku wystarczyło skasować moda i wgrać go ponownie.
Osobom, które lubią grać z bronią, która ma swoje odpowiedniki w rzeczywistości, polecam tego moda:
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=673813380
https://steamcommunity.com/workshop/filedetails/?id=673821085
Generalnie nie za duży postęp vs Xcom. Lekko odświeżona grafika, trochę więcej wyposażenia, którego i tak nie wykorzystamy na polu walki. Minimum więcej możliwości w bazie, ale na minus rzeczywiście za dużo misji na czas. Jak na 2 część mogli trochę więcej dołożyć. Niemniej gra jest ok.
Mam zgryz z tą grą. Z jednej strony nowości w porównaniu do pierwszej części jest sporo i pod paroma względami nowsza odsłona jest po prostu lepsza. Z drugiej strony RNG jest tak dziko schrzaniony, że bez względu na rodzaj i sensowność tłumaczenia tego stanu rzeczy, miałem nieodparte wrażenie, że gra mnie chamsko oszukuje. Nie mogę zliczyć sytuacji, gdy miałem ponad 80% szans na trafienie i oczywiście pudłowałem. Brak trafienia na początkowych etapach gry oznaczał najczęściej konieczność wgrania save'a, bo zwykle kończyło się to klasycznym clusterf**kiem w rodzaju pamiętnej sceny z filmu pt. "Twierdza" ("The Rock").
Wiele osób chwali się, że skończyło grę z łatwością na najwyższych poziomach trudności. Ja jestem pewnie za cienki w uszach, bo uważam, że nawet na drugim poziomie trudności (veteran) gra potrafi stanowić wyzwanie. Nowego gracza nawet takie wypierdki jak sectoidzi potrafią wystraszyć nowymi umiejętnościami. Jednak szybko okazuje się, że są oni naszym najmniejszym zmartwieniem. Ci cholerny lansjerzy potrafią przebiec przez 3/4 mapy i w tej samej turze mocno uszkodzić naszego żołnierza, lub nawet wykluczyć go z walki. Ufole są OP, to oczywiste, choć jest ku temu logiczny powód (o czym za chwilę)...
Innym problemem jest ograniczenie czasowe nałożone na część misji. W przypadku ochrony nadajnika w pewnym momencie mamy 4 tury na przeszkodzenie ufolom w jego zniszczeniu. Wielokrotnie okazywało się, że gdy dobiegałem drużyną do nadajnika (cały czas pod ostrzałem), wesoło koczowały przy nim już na przykład 3 codexy i każdy z nich naparzał w niego z karabinów plazmowych. Przy jednej pozostałej turze do zakończenia misji efekt jest łatwy do przewidzenia...
Być może popełniłem błędy w zarządzaniu bazą i kolejnością budowania obiektów, ale ufole i tak byli przegięci. Tutaj mała uwaga. Sugeruję jak najszybciej odkryć broń plazmową i maksymalnie ją dopakować. Na początku te bydlaki mają nieproporcjonalnie dużo HP i naprawdę trudno ich zdjąć bronią konwencjonalną. Chwilami to droga przez mękę, bo konieczność oddania do jednego ufola 3-4, lub nawet 5 strzałów z rzędu nie należy do najbardziej rozrywkowych rzeczy pod słońcem. Broń plazmowa naprawdę wyrównuje szanse i jest ważniejsza niż pancerze, więc proponuję inwestować w nią ile wlezie.
Niestety, uważam, że na początku XCOM 2 to festiwal save'ów i loadów. O ile zależy nam na zdrowiu naszych żołnierzy (a powinno), to każdy ruch (dosłownie: każdy), powinien być mocno przemyślany. Podjęcie złej decyzji może spowodować lawinę ufolskich ekskrementów i w rezultacie oznaczać konieczność wgrania save'a. XCOM 2 jest w pewnym sensie podobny do gry w szachy, jeden błąd i pozamiatane. Czy to jeszcze przyjemność, czy już praca? ;-)
Rozumiem powody, dla których jesteśmy od początku znerfieni. To jest konflikt niesymetryczny, wojna partyzancka z przeważającymi siłami wroga. Dlatego ograniczenia czasowe i przegięci przeciwnicy mają sens. Chodzi o to, że w ogólnym rozrachunku programiści z Firaxis pogrywają po prostu nie fair.
Następną rzeczą jest kwestia optymalizacji i działania gry z wgranymi modami. Loadingi po zainstalowaniu kilkunastu/kilkudziesięciu modów są skandalicznie długie. Gra staje się wyjątkowo ociężała i zdarzają się crushe do pulpitu. Poza tym podczas misji taktycznych występują też bugi w postaci zniknięcia ścieżki ukazującej punkt docelowy i w rezultacie żołnierzem nie można się poruszyć (konieczny load).
Mimo wymienienia tylu wad bawiłem się podczas tej gry hmm... dobrze. Gra jest wyzwaniem, potrafi dać w kość, ale dzięki temu każdy sukces docenia się bardziej. Generalnie zastosowane mechaniki (prócz tych wymienionych wcześniej) dają radę, działają i sprawiają frajdę. Rozgrywka mimo frustracji wciąga i daje poczucia rośnięcia w siłę. Warstwa taktyczna oferuje sporo możliwości i wraz z destrukcją otoczenia tworzy silny i udany trzon rozgrywki. Warstwa ekonomiczno-strategiczna może wydawać się przytłaczająca na samym początku, ale ogarnia się ją dość szybko. Też daje frajdę, choć jej niektóre elementy mogłyby być nieco głębsze.
XCOM 2 to udana taktyczna turówka z dość poważnymi problemami, ale nadrabiająca to grywalnością.
Warto wgrać mody w postaci żołnierzy takich jak Arnie, albo D. Trump. Wraz z odpowiednimi paczkami głosowymi zaczyna być całkiem wesoło :-)
PS.
spoiler start
Cut-scenka z końca gry sugeruje, że następna "duża" część XCOMa będzie rozgrywać się pod wodą. Super, tego mi w tej serii brakowało :-)
spoiler stop
Innym problemem jest ograniczenie czasowe nałożone na część misji. W przypadku ochrony nadajnika w pewnym momencie mamy 4 tury na przeszkodzenie ufolom w jego zniszczeniu.
To jest jedyny przypadek ze zbyt małą ilością tur. Co ciekawe na początku gry te misję są z reguły najłatwiejsze bo w tedy to jest kilkanaście tur.
Sugeruję jak najszybciej odkryć broń plazmową i maksymalnie ją dopakować.
Zmiana na broń magnetyczną, a w późniejszym czasie na plazmową to jest jeden z priorytetów. Granaty plazmowe, (wcześniej kwasowe, ogniowe), mimic beacon, amunicja na roboty (działa też na codexy) to kolejne dodatki, bez których jest naprawdę ciężko.
Wiele osób chwali się, że skończyło grę z łatwością na najwyższych poziomach trudności
Ja przeszedłem na najwyższym poziomie w trybie ironman zarówno podstawkę jak i z dodatkiem (na początku jest o wiele trudniej, później natomiast łatwiej) ale zawsze to były ciężkie kampanie zwłaszcza na początku. Bo nie tylko masz mniej życia, podczas gdy przeciwnik ma więcej Nie zabijesz np. podstawowych wojaków adventu granatem za każdym razem bo mają cztery punkty zdrowia, a granat zadaje 3-4 pkt obrażeń ale na 4 pkt masz 25% szansy. Technologie kosztują więcej, więc więcej czasu grasz z podstawową bronią, potrzebujesz więcej zabić aby awansować żołnierza więc piątego i szóstego wojaka masz później. Rany goja się dłużej. W dodatku dochodzi stres wiec musisz częściej zabierać gorszych wojaków. Avatar zasuwa szybciej. Ale jest to do zrobienia. Polecam kanał ChristopherOdd zobaczysz gdzie robisz błędy. Przejście na najwyższym poziomie mi sprawiło wiele frajdy.
Z drugiej strony RNG jest tak dziko schrzaniony, że bez względu na rodzaj i sensowność tłumaczenia tego stanu rzeczy, miałem nieodparte wrażenie, że gra mnie chamsko oszukuje
Ale Ty też możesz oszukiwać RNG. I na tym to polega aby jak najmniej zależało od procentów. Musisz mieć jak najwięcej 100% trafień o czym poniżej.
Niestety, uważam, że na początku XCOM 2 to festiwal save'ów i loadów. O ile zależy nam na zdrowiu naszych żołnierzy (a powinno), to każdy ruch (dosłownie: każdy), powinien być mocno przemyślany. Podjęcie złej decyzji może spowodować lawinę ufolskich ekskrementów i w rezultacie oznaczać konieczność wgrania save'a. XCOM 2 jest w pewnym sensie podobny do gry w szachy, jeden błąd i pozamiatane
Jest kilka żelaznych zasad, których się nie łamie. Zawsze pierwszego ruszasz tego co ma się ruszyć najdalej. Kolejnych ruszasz bliżej. Nigdy nie ruszasz się na zasadzie ruch i warta po każdym ruszonym wojaku. W wartę wchodzisz jak już ruszyłeś wszystkich. Wykorzystuj pewne trafienia. mianowicie combat protocol, granaty, ulepszenie broni kolba, strzelba w bezpośredniej bliskości. Wykorzystuj teren: to że przeciwnik jest na piętrze, że stoi obok butli z gazem, samochodu, cysterny, stacji benzynowej. Nie biegnij z mieczem aby zabić ostatniego z obcych jeśli nie masz pewności, że trafisz, zabijesz i nie odkryjesz kolejnej grupki obcych. Miej plan B. Plan B to jest np. granat zamrażający lub mimic beacon u ostatniego w kolejności ruchu żołnierza. Przegrana bitwa o ile to nie jest bitwa ostatniej szansy jest lepsza niż śmierć pułkownika. Poświęć żółtodzioba jak ma Ci to uratować kogoś dużo ważniejszego. Przemyśl jak chcesz grać i dobierz do tego umiejętności. One są bardzo ważne i się uzupełniają np. umiejętności grenadiera z umiejętnościami snajpera czy łowcy. Zabijaj najpierw najgroźniejszych. W jednym z DLC dostajesz między innymi granat zamrażający. Daj go grenadierowi to będziesz miał dwa. Często go używałem na początku do zasadzki. Zamrażałem czterech i waliłem potem do nich jak na strzelnicy. Lansjerzy są o tyle prości, że wiadomo co zrobią. Jeżeli są w pierwszej grupce to zamrażanie ich ostudzi :). Jeżeli nie jesteś już w ukryciu to warta kilku wojaków powinna sobie poradzić jak odpowiednio się poruszasz. Jak robisz zasadzki to nie rób tego na zasadzie, że wrzucasz pozostałym tryb warty i liczysz, że wszystkich wybiją. Zostaw sobie jednego, dwóch abyś mógł zareagować. W większości poradników jest napisane, że musisz mieć zwiadowcę i medyka. Od siebie napiszę, że to bzdury, bo przechodziłem zawsze bez medyka i zwiadowcy. Z tym wyjątkiem, że w dodatku wszystkich miałem wyszkolonych w dwóch drzewkach i nie trzeba było wybierać :)
Przyzwoita pozycja na około tydzień przerywanego grania.
Fabularnie w porządku, rozwój postaci dobrze zbalansowany, fajnie przeplatane misje z rozwojem naszego "statku matki".
Jedyne do czego mogę się przyczepić to sama koncepcja walki, nie jestem specjalnym koneserem takich rozwiązań, szczególnie jak przeciwnik stoi obok mojego bohatera (2 pola) mam 86% szansy na trafienie i ... pudłuje, albo pociski przelatujące przez ścianę, no ale życie.
Nie grałem we wcześniejszą odsłonę, więc mogę na "świeżo" podsumować, że gra jest warta zachodu. Tylko jeden element, po przejściu już nie miałem ochoty jej powtarzać, jakoś tak "wygrało" mi się w nią.
Zacznę od tego, że grałem od razu z dodatkiem War of the Chosen, który dodaje do gry naprawdę sporo. Gra pod wieloma względami lepsza niż poprzedniczka. O wiele bardziej rozbudowana, wiele nowych mechanik. Tylko, że kiedy ukończyłem zawartość z dodatku WotC zdałem sobie sprawę jak krótka i płytka musiała być podstawka tej gry. Ci trzej główny bossowie z dodatku dodają do gry fabularnie bardzo dużo, a te trzy frakcje które nam pomagają to kolejna super nowość, bo gra się nimi naprawdę przyjemnie, szczególnie Templarami. Gra ma jednak bardzo nierówny poziom trudności w misjach, które generowane są losowo. Czasami dostaje się banalnie prostą misję, a czasami coś co jest wręcz niemożliwe do zrobienia (dostałem misję w której miałem 7 tur na zniszczenie jakiegoś nadajnika a w ogóle dobiegnięcie do niego zajmowało 5 tur, jeśli ignorowałbym wszystkich przeciwników po drodze). Gra na początku jest dosyć wymagająca, później, jak już ma się wyszkolonych żołnierzy i broń pozyskaną z zabitych Chosenów, robi się bardzo prosto, ostatnia misja w grze to formalność. Ogólnie bardzo przyjemnie się grało i wciągnąłem się, czekam na kolejną część.
Gra bardzo fajna, jest więcej możliwości w porównaniu do poprzedniej części.
Odniosłem jednak wrażenie, że momentami gra starała się być ”trudna na siłę”: celność i prawdopodobieństwo trafienia wroga, szczególnie w początkowej fazie gry to była loteria.
Generalnie warto zagrać.
Odpaliłem ... Ło matko - to ma tyle wspólnego z taktyką i strategią co moja babcia z komputerami. Ta gra robi źle jedyną rzecz jaką powinna robić - czyli jest to turowa strategia taktyczna, gdzie nie ma w niej żadnej taktyki, ani strategii. Gra to zlepek losowych map z losowymi zdarzeniami, gdzie walczysz z losowymi ufokami, losowymi postaciami i z losowym skutkiem. W tej grze nie istnieje żadna logika, żadne statystyki, wszystko co się dzieje jest przypadkowe i losowe. Broń krótkodystansowa z 20% szans na trafienie? Rozwalasz dalekiego wroga jednym strzałem. Broń długodystansowa z 90% szans trafienia - pudło. WTF?? Odzież ochronna - bielizna (dosłownie), tak samo skuteczna jak pełny pancerz (zbroje to kosmetyka). Kamera szaleje i chwilami nie widać co się dzieje i gdzie pójdzie postać. Do tego ślamazarna, zabugowana (nadal), co chwila łapie zwiechy, na 3080 klatki spadają do 10-16 fps w 4k - facepalm). Ten kolorowo opakowany koszmar może podobać się komuś, kto chce wyłączyć mózg i sobie postrzelać, ale produkt sprzedawany jest jako strategia, a nią nie jest, dlatego ocena 1.
Ta gra robi źle jedyną rzecz jaką powinna robić - czyli jest to turowa strategia taktyczna, gdzie nie ma w niej żadnej taktyki, ani strategii. Broń krótkodystansowa z 20% szans na trafienie? Rozwalasz dalekiego wroga jednym strzałem. Broń długodystansowa z 90% szans trafienia - pudło. WTF??
Taa jasne, nie ma żadnej taktyki. Właśnie bez taktyki to się narzeka, że Ci żołnierz nie trafił przy 90%. 90% znaczy, że 10 strzałów na 100 może być niecelne, a 20% że na 100 strzałów 20 jest trafionych. Ty byś chciał chyba, żeby wszystkie strzały powyżej 50% były trafne, a poniżej niecelne i byś sobie tylko szukał pozycji do strzału?
Gra to zlepek losowych map z losowymi zdarzeniami, gdzie walczysz z losowymi ufokami, losowymi postaciami i z losowym skutkiem.
Losowość map i przeciwników to jest wielka zaleta bo pozwala cieszyć się grą przez długie godziny. Losowe postacie to też dla mnie zaleta bo sobie robię drużynę według moich preferencji a nie jak np. w Gears Tactics jestem zmuszany do defaultowych. Losowy skutek jest tylko jak nie ogarniasz właśnie taktyki.
Odzież ochronna - bielizna (dosłownie), tak samo skuteczna jak pełny pancerz (zbroje to kosmetyka).
Bzdura. Masz w grze trzy główne rodzaje pancerza(kevlar, predator, warden i ich modyfikacje EXO, WAR, Spider i Wraith), i nie są to koszulki. Koszulki to jest dodatek co możesz sobie dodać zamiast innego ekwipunku np. apteczki, a że w każdej grupie pancerza możesz sobie dowoli zmieniać wygląd to jest na plus. Chcesz latać po planszy babkami z odsłoniętymi pępkami to masz taką możliwość, a jeśli chcesz aby byli zasłonięci od stóp do głów pancernymi płytami to też nie ma z tym problemu.
Do tego ślamazarna, zabugowana (nadal), co chwila łapie zwiechy, na 3080 klatki spadają do 10-16 fps w 4k - facepalm)
Co do wydajności to mi jeszcze na 1080 w 2K działała płynnie na maksymalnych ustawieniach, Co do bugów to nie spotkałem ani jednego co by mi uniemożliwił rozgrywkę.
Ten kolorowo opakowany koszmar może podobać się komuś, kto chce wyłączyć mózg i sobie postrzelać, ale produkt sprzedawany jest jako strategia, a nią nie jest, dlatego ocena 1.
Ta gra może się nie podobać się tylko komuś co nie potrafi zaplanować kilku prostych ruchów i narzeka, że gra sama się nie przechodzi.
O matko ale z Ciebie strateg i mazgaj. Zainstaluj moda Long War, uwierz mi będzie łatwiej.
gra jest wymagająca. Śmieszą mnie te wypowiedzi o tym że jak to możliwe że 80% szansy na trafienie kończy si pudłem hahahaha. Ja rozumiem że frustracja jest duża, ale zapominacie o tych 20% procentach.
To nie jest tak że programiści byli złośliwi i zdecydowali się ingerować w %.
Po prostu nie rozumiecie że są jeszcze modyfikatory trafień. Christopher Odd to tłumaczył kilka razy. Sam wielokrotnie nie trafiałem przez ogień, nawet jak teoretyczne % były wysokie. Nauczyłem się żeby nie strzelać poprzez płonące elementy.
Gra ma bardzo dużo różnych niuansów. Jest trudna. Dla mnie veteran jest bardzo prosty, ale już wyższy poziom trudności stanowi dla mnie wyzwanie.
Lepszej gry taktyczno strategicznej nie ma.
Christopher Odd to jeden z moich ulubionych youtuberów. Dzięki niemu zobaczyłem jakie błędy popełniam i jak je wyeliminowałem to nawet poziom legend w trybie ironman nie jest nieosiągalnym wyzwaniem.
Jestem fanem serii X-Com od czasów Enemy Unkown z 1993 r. Muszę przyznać, że X-COM 2 jednocześnie wciąga, jak i frustruje. Nawet jeżeli jesteś dobrym strategiem, czy taktykiem, to można momentami sobie włosy z głowy powyrywać. Jest nieuniknione wielokrotne wczytywanie gry, ale ograniczenia czasowe w niektórych misjach wręcz bolą. Fakt jednak jest taki, że mimo narastającej frustracji, czy chybionych strzałów z 92% szansą na trafienie z przylegającego pola, do gry się wraca. Osobiście bardzo lubię ogromną swobodę w prowadzeniu gry, a niestety X-COM bardzo często wymusza decyzje. Ponadto te nieomijalne cutscenki...przecież to się rzygać chce momentami od słuchania i oglądania tego samego setki razy....No ale na szczęście gierkę kupiłem na jakiejś wyprzedaży za kilkanaście złotych, więc płakać nie zamierzam. Niemniej, ocena w okolicy 5,5 / 10. Można było tę grę naprawdę lepiej zrobić.
Weteranem turówek nie jestem, ale widzę, że inni gracze też zwrócili uwagę na rażące w oczy głupoty.
1. Nieważne czy twój żołnierz ma trzy paski życie czy dziewięć, bo 3/4 przeciwników kasuje każdego żołnierza na strzała.
2. Możesz się chować za osłoną i być oddalonym o pół mapy od przeciwnika, a zawsze perfekcyjnie cię trafi, czymkolwiek by nie strzelał.
3. Powyższego nie można powiedzieć o naszych żołnierzach. Snajper na poziomie kapitana z ulepszoną bronią na celność, strzela w nieosłoniętego przeciwnika i nie trafia, bo tak ma być i cha ci w de, graczu. Ogólnie kosmici na 10 strzałów mają może jeden niecelny, jeśli w ogóle, a żołnierze tak pół na pół. Procenty nic nie znaczą, no chyba że masz 100%.
4. Dodatkowe ruchy kosmitów, nie ogarniam. Jest moja tura, zbliżam się do stojących w kupie ufoków, żeby rzucić im granat, a oni nagle - w trakcie mojej tury - rozbiegają się na wszystkie strony i wskakują za osłony. Co to ma być? Moi żołnierze podczas tury kosmitów tak nie robią. WTF?
Nie oceniam póki co, bo gram, ale ogólnie gra na plus.
Akurat sytuacja z poz. 4 jest ok, bo jeśli sobie jedną postacią namierzysz przeciwników, to reszta teamu dostaje oznaczenie kratek tam, gdzie przeciwnik Cię może zauważyć - w tym momencie jest czas na taktykę Overwatchem, co przy 3-osobowej drużynie przeciwnika i 6-osobowej naszej jest fajne: masz wystawioną czujkę z granatnikiem, 5 osób stawiasz na OW, jako ostatni w turze oddajesz strzał granatnikiem i przeciwnik nie dość, że obrywa strzałem, to potem zbiera jeszcze od wszystkich wart.
Co innego, jeśli wpadniemy na grupę przeciwników przypadkowo, jako ostatni ruch w turze :P Wtedy oni dostają czas na rozbieg + od razu turę. To już kaplica.
Ta gra to majstersztyk. Jak ja mogłem przegapić taką pozycję przez tyle lat... Ograłem swgo czasu Wasteland 3 i Mutant Year zero, dla których zapewne Xcom 2 był prekursorem, ale nie mają one do niego podjazdu.
Nie wiem jak można w tej grze narzekać na poziom trudności, bo wybierając "łatwy", gra jest dużo prostsza od takiego Mutant Year zero, więc może zamiast narzekania po prostu lepiej zmniejszyć poziom trudności a wtedy trzeba naprawdę się postarać żeby przegrać daną walkę czy źle zbudować bazę. :-)
Moja ocena 7.5 ----------------------------------------------------------------------------------- czas gry 84:08
Jest to moje pierwsze spotkanie z tą serią i od razu miałem skojarzenie z Wings of Liberty. Mowa tu oczywiście o naszym statku do którego poprzez ciągłe zaszczucie wracamy z ulgą i naprawdę traktujemy jak bezpieczną przystań. Zresztą ta gra bierze wiele także z serii Mass Effect.
Żołnierze których rekrutujemy są generowani proceduralnie, ale nic nie stoi na przeszkodzie byśmy ich całkowicie modyfikowali. Sam często zmieniałem biografie po misjach by jakoś nadąć im cech charakteru. Dzięki później wybudowanej Komnacie Cienia możemy podejrzeć z jakimi oponentami będziemy mieli do czynienia. To też należy się przygotować na ich kontrę specyficznym wyposażeniem ( którego musimy najpierw wymyślić na podstawie zebranych danych, mieć odpowiednie komponenty i poczekać parę dni zanim wolni technicy go stworzą – o ile ich oczywiście zrekrutowaliśmy/ uratowaliśmy ) Gra jest dość złożona, ale intuicyjna. Poruszanie się po globie Avengerm jest zbyt czułe przez co traciłem czasami parę godzin. Moim zdaniem jednym z najważniejszych zasobów jest tu czas, choć poziom projektu AVATAR na poziomie trudności weteran nie jest specjalnie trudne kontrolować.
W kilku rodzajach misji także mamy ograniczą ilość tur co akurat nie przypadło mi do gustu, choć w pewnym sensie sprawia że się nie opierdalamy. Osobiście nie natrafiłem na żadną którą po kilkunastu wczytaniach z pojedynczymi bądź zerowymi stratami bym nie zrobił. Nie licząc misji z porwaniem lub unieszkodliwieniem VIP’a który respown’ował sie poza mapą i nie dało się tego ukończyć sukcesem. ( na zagranicznych stornach doczytałem iż jest to problem występuje tylko w Epicu ) Szkoda iż nie ma opcji powtórz misje – możemy wczytać lub ostatecznie dąć wyrżnąć cała swoją ekipę by taka opcja się pojawiła.
Z mniejszych plusów zniszczenie otoczenia ma spory wpływ na walkę.
Gra jest dobra i naprawdę godna polecenia. Gdybym miał ją na Steamie to pewnie kupiłbym dodatki, ale w Epicu mam dość ciągłych problemów z potrójną synchronizacją przez co uruchomienie produkcji trwa latami.
Do końca października Na steam podstawka z dodatki jest w promocji . Wiec na pewno się skusze za te pięć dych, ponieważ z tego co doczytałem samo War of the Choson zmienia całą rozgrywkę. Choć niezaprzeczalnie musze sobie zrobić z rok przerwy zanim do niej wrócę ( zmęczenie materiału ). Może za ten czas na telefonie ogram jedynkę.
Niestety XCom 2 niewiele ma wspólnego z grą taktyczną...ustawienie ekipy do zastawiania zasadzki? Zapomnij wróg dysponuje dodatkowym ruchem będąc zaatakowanym z zaskoczenia. Celność naszych "żołnierzy" to kpina czego nie można powiedzieć o pimpkach wroga. Gra w wielu elementach robi kurtyzanę z logiki. Godzinami zagrywałem się w pierwszą odsłonę do 2-ki raczej nie wrócę. Całe szczęście była darmówką ne Epic bo bym pluł sobie w brodę.
Na początku, dopóki nie masz tych dodatków do broni, dodatkowych umiejętności i lepszej samej broni, to jest koszmar. Natomiast później, kiedy już masz żołnierzy wypasionych i 6 w drużynie, gra wydaje sie za łatwa.
No ale jedno trzeba powiedzieć. trzeba ich ustawiać, żeby strzelali w turze wroga.
Snajperzy w turze przeciwnika potrafią oddać po 4 strzały, aż im się amunicja skończy. We własnej turze masz jeden strzał i zazwyczaj będzie niecelny.
Przeszedłem grę już ze dwa razy, a prób podejmowałem z 8.
Zasada jest jedna.
Jeśli postępujesz wg założeń twórców gry, to wydaje się za łatwa, jeśli kombinujesz po swojemu, nie dasz rady ukończyć.
Stawiajcie na snajperów i niech nie strzelają w swojej turze, tylko w turze przeciwnika. Wtedy trafiają lepiej i strzelają po kilka razy na turę.
Widać takie rozwiązanie spodobało się twórcy gry i tak, a nie inaczej macie grać.
Do przejścia tej ostatniej misji, wystarczy wziąć 5 snajperów i jednego innego żołnierza.
Snajperzy stoją na podwyższeniu i w każej turze kilku musi mieć ten stożek śmierci. Wtedy kosmitów kasują setkami. Jeden musi biegać tam po nich i uciekać na pole przed snajperami. Snajperzy stoją całą grę w miejscu i wygrana wydaje się za łatwa.
Nie zgodzę się. Spokojne możesz się bawić składem. Przechodziłem grę na poziomie legend w trybie ironman nie mając medyka i scouta (gra bez dodatku, z dodatkiem nie musisz wybierać umiejętności) i mając tylko jednego snajpera.
Wymaksowany snajper trafi we własnej turze we wszystko co się znajduje na planszy nawet jak siedzi za pełną osłoną. Wyeliminowanie 6 czy 8 ufoków snajperem w swojej turze jest spokojnie do zrobienia (umiejętność serial).
Podobnie łowca z umiejętnością reaper jest prawdziwym rzeźnikiem.
Czytałem wywiad z twórcą i pomysłodawcą gry. Chwalił się on, że poradził sobie z cheatowaniem. Wprowadził takie rozwiązanie, po którym nic nie da wczytywanie gry przy nietrafionym strzale. Jeśli przed strzałęm zrobisz zapis gry i po strzale wczytasz grę ponownie, to efekt będzie taki sam.
Oczywiście deweloperzy z cheatowaniem w grach sieciowych nie potrafią nic zrobić i są wobec cheaterów bezsilni. Natomiast w grze single player, gdzie cheatowaniem nikomu nie szkodzisz, to tu pokazali siłę i moc.
Trochę mi się ten facet skojarzył z policjantem, który mówi.
Wprawdzie kiboli i złodziei w sklepach się boję i nic im nie mogę zrobić, ale za to rozrabiającym w podstawówce dzieciaczkom przyłożyłem po plecach tak, że aż im kredki z tornistrów powypadały.
Wprowadził takie rozwiązanie, po którym nic nie da wczytywanie gry przy nietrafionym strzale. Jeśli przed strzałęm zrobisz zapis gry i po strzale wczytasz grę ponownie, to efekt będzie taki sam.
Polega to na tym, ze dla kazdej bitwy juz na jej samym poczatku losowane sa wyniki rzutow "kostka". Np. sa wyniki 10, 70, 50, 90, 95, 70. I jesli zaczniesz ture i masz kolesia co ma 80% na trafienie (trafia wynik 1-80) a drugi 25% (1-25 trafia), to jesli strzelisz najpierw 80% to trafi, a jak nastepnie strzelisz 20 to bedzie pudlo. Jednak jesli wczytasz gre i zmienisz kolejnosc to nagle oba strzaly trafia. Podobnie trafienia krytyczne - jesli np. 3ci z rzedu jest krytyk to co bys nie robil, trzecia postac ktora uzyjesz trafi krytycznie. Wiec jesli bawisz sie w zapis-wczytanie gry to zamiast ustawiac sie taktycznie starasz sie wybrac lepsze rzuty dla konkretnych postaci. I wlasnie dlatego twierdze, ze XCOM2 (i XCOM1) nie sa dobrymi tacticsami a jedynie symulatorem rzutow kostką.
Co gorsza przeciwnicy maja podobne "rzuty" - np jesli drugi przeciwnik z kolei trafi cie krytycznie to nie ma bata - cokolwiek bys nie zrobil, bedziesz mial zgona. Bo nawet jesli zabijesz tego, ktory zadal trafienie krytyczne to inny obcy w swojej turze zada kryta.
Wszystko jest fajnie i pieknie "graj lepiej, ustaw sie taktycznie blablabla". Tylko, ze jak przeciwnik wylosuje 3 dobre trafienia w tym 1-2 krytyki pod rzad to mozesz sie pakowac bo niezaleznie jak zagrasz bedziesz mial zgona.
Jedyne czego nie pamietam teraz to czy gracz i AI uzywaja tej samej tabelki rzutow czy kazdy z nich mial losowane osobno.
Ale to jest spokojnie do ogarnięcia nawet na najwyższym poziomie trudności w trybie ironman. Kluczem są 100% trafienia. Bez różnicy co gra wylosuje na początku. Jak masz 100% to zawsze trafisz, a jak masz do tego prawie 100% krytyka to dzieje się magia.
PS. Dla mnie zabawa w save, load w strategiach to jest straszne psucie imersji i przyjemności z gry. Zginął Ci żołnierz? Przegrałeś bitwę? Trudno zaciskasz zęby i grasz dalej. Wygrana wtedy smakuje o wiele lepiej.
Zginął Ci żołnierz? Przegrałeś bitwę? Trudno zaciskasz zęby i grasz dalej. Wygrana wtedy smakuje o wiele lepiej.
Nom, najlepiej smakuje jak 3x 100% trafienie wylosuja obcy. Wtedy pakujesz zabawki, albo stwierdzasz ze "gra jest trudna i mozna bylo lepiej zagrac taktycznie" co oczywiscie jest bzdura bo jakkolwiek bys nie zagral i tak tracisz 3 kolesi. A smakuje to jak "bullshit". Jak wyzej: nie jestem fanem walki z generatorem liczb losowych a w duzej mierze oba XCOMy tym wlasnie sa.
Tak, skonczylem XCOM1 na ironman i najwyzszej trudnosci. Nie, nie skonczylem XCOM2 (w ogole). Tylko dlatego ze gra jest ostro zbugowana na PS4 i wczytywanie gry po 5-6 miesiacach czasu gry zajmuje u mnie okolo 15-20 minut z zegrakiem w reku - zazwyczaj gralem w co innego na PC podczas ladowania gry/mapy, ale cierpliwosc mi sie po prostu wyczerpala.
Wtedy pakujesz zabawki, albo stwierdzasz ze "gra jest trudna i mozna bylo lepiej zagrac taktycznie" co oczywiscie jest bzdura bo jakkolwiek bys nie zagral i tak tracisz 3 kolesi
Trzech wojaków w czasie jednej misji straciłem raz na najwyższym poziomie trudności jak pod koniec gry wpadłem na pomysł aby zrobić osiągniecie, że na misję wysyłasz samych żółtodziobów gdy czas gry już jest zaawansowany. Jeżeli tracisz w jednej misji trzech żołnierzy to ewidentnie coś robisz źle.
Nom zrobilem zle: zagralem w totolotka, gdzie przeciwnik wylosowal kilka dobrych trafien. Zreszta jeden pies - sa lepsze tacticsy, a do zbugowanego XCOM2 nie mam ochoty wracac.
Dawno żadna gra mnie tak nie wciągnęła, żebym siedział godzinami i nie mógł się oderwać. Gram w gry od 1987 roku :) i jest to chyba jeden z najlepszych tytułów ever. Wszystkie wady jakie są wymieniane w komentarzach wybaczam, bo gra jest po prostu świetną turową strategią, która daje masę radochy i sporo ciekawych wyzwań, z których ma się satysfakcję. Dodatkowo można sobie grę solidnie zmodować i przez to jeszcze bardziej urozmaicić rozgrywkę, a gra się nudzi przez długi czas.
Laslo -> w ostatnim zdaniu napisałeś że "gra się nudzi" chyba brakuje ci tam jednego słowa bo trochę mi do kontekstu nie pasuje