moja młoda szczęśliwa, dostała wczoraj pada od xboxa (czarnego, białego nie lubi) - bateryjki wsadzone, pad świeci, dziecko szczęśliwe, a ja mogę grać spokojnie :)
a my... kurde, miały być w maju, ale chyba nie ogarniemy :(
wczoraj młoda sama stała, na miękkim podłożu puściła się nogi przy której stała i grubo ponad sekundę stała bez podpórki. potem się wywróciła, ale dlatego, ze zaczęła skakać :D
Moje dziecko prze chwilą zaczęło raczkować ;) Średnio zgrabnie, ale 5 "kroków" na raz wyszło ;P
super :) niedługo się przekonacie, czy będzie pełzak czy może bardziej stacjonarne dziecko. Felcia pogina już po dowolnej nawierzchni, staje przy meblach nie trzymajac sie ich rekoma tylko opierajac biodrel albo pupą... fajna jest :D i je WSZYSTKO :)
Pierwsze przemieszczenie się w życiu na taka odległość w taki sposób, co ciekawe uchwyciłem to kamerą ;)
http://www.youtube.com/watch?v=wQGk7oxTVgQ
yasiu -- obawiam się, że to pierwsze, od pewnego czasu łapie za wszystko w zasięgu ręki z zamiarem najpierw zjedzenia potem zdemolowania (np. pizzę pokryta ketchupem), jak coś jest poza zasięgiem musi to zdobyć tak czy siak :)
Trochę się boję o pierwsze siniaki i rozbicia głowy, chyba obłożę mieszkanie styropianem ;D
tak odnośnie wszelakich guzów - moja w okolicach roczku sobie nabiła 3 razy pod rząd guza na głowie w tym samym miejscu, niemal dzień po dniu... i zostało jej w tym miejscu wgłębienie w czaszce do dzisiaj, choć minęły 3 miesiące, szczególnie widoczne gdy marszczy czoło :/ mam nadzieję że to w końcu zejdzie
nie obijaj mieszkania styropianem, uderzenia, guzy, siniaki to element niezbędny przy nauce chodzenia, poruszania się itp. itd. trzeba po prostu uważać na dziecko, ale jak się raz czy drugi walnie, nic mu nie będzie. Młoda to już nawet nie płacze jak się zaplącze w łózeczku i walnie o szczebelki, będzie jak moja szwagierka która zlądowała z metra na tyłek, krzyknęła 'maarcin, spadłam na pupę' i pobiegła bawić się dalej. moja starsza płakała by dwa dni :)
Co do guzów i siniaków kilka tygodni temu miałem bardzo nieciekawą sytuację. Ja jeszcze spałem, żona zostawiła dziecko na chwilę w łóżeczku, żeby móc skorzystać z toalety. Dziecko ma zaledwie 15 miesięcy, ale i tak znalazło sposób, żeby wypaść z łóżeczka. Na szczęście skończyło się tylko na siniaku.
mackie majcher --> mieliśmy to samo kilka dni temu, z tym, że od zawsze układamy pod łóżkiem stos z poduszek i kocy, w razie wypadki :) Kobieta karmiła (mała cały czas przy cycu) nad ranem i usnęła, a że mała ostatnio ruchliwa - zrobiła sobie wycieczkę i wypadła. Zabezpieczenie się przydało i obyło się bez obrażeń ;)
jason <-- Z małymi dziećmi trzeba uważać. Też zawsze podkładaliśmy poduchy jak dziecko spało w łóżku. Nikt z nas jednak nie przewidział sytuacji, że 15 miesięczne dziecko wyskrobie się po barierce i wypadnie z łóżeczka dla dzieci. W łóżeczku był jeszcze pluszak (wcale nie duży) i skubaniec musiał to jakoś wykorzystać :] Naprawdę mieliśmy bardzo dużo szczęścia w nieszczęściu.
Moja 15-miesięczniaczka właśnie się nauczyła wspinać na barierki i wskakuje do łóżeczka sama :/ teraz mamy ciężką rozkminkę co by tu wykombinować żeby nie zechciała także w drugą stronę, choć jak na razie jeszcze jej ten pomysł nie wpadł do głowy na szczęście...
ZŻ --> moze wyjąć szczebelki, to zamiast się wspinać będzie sobie przełaziła? :)
tak chyba zrobimy, ale podejrzewam że i tak będzie się wpisać, bo ostatnio wspinaczka na wszelkie możliwe wysokości to jej ulubione zajęcie... ale czasem potrzebuję dziecko unieruchomić na parę minut, żeby się umyć chociażby, więc jak łóżeczko odpadnie to pozostanie krzesełko, z którego też już kombinuje na wszelkie sposoby jak się wydostać :/
dobre pasy w krzesełku i nie da sobie rady :) nasza też jest wiercipięta.
Dziś mi żona pisała, że wlazła sama na czwarty schodek, po czym zapomniała, że nie umie chodzić i spróbowała - oczywiście pod kontrolą mamy :)
Z jedzenia przetestowanego - ogórkowa, kotlety mielone, kotlety schabowe - pięknie wszystko żuje mimo dwóch zębów. Uwielbia ziemniaki, kurczaka z zupy... w zasadzie wszystko :)
zielona żabka <---- To Ty dopiero masz akrobatę. Nie wyobrażam sobie, żeby moje dziecko potrafiło wspiąć się po barierce i wejść do łóżeczka. Ale ja to mam słabą wyobraźnie widocznie :)
no my mamy przechlapane pod tym względem, nawet na parapet gadzina wchodzi :/
myślę że to przejdzie... teraz jest na etapie buntu i jak jej się czegoś zabroni albo coś zabierze to rzuca się na podłogę i ryczy :D najlepsza metoda - nie zwracać na takie napady złości uwagi
Moje dziecko od paru dni zapindala po całym mieszkaniu, dosłownie mała sprinterka ;) Teraz na wszystko trzeba uważać, szafki, futryny, kontakty, itp, itd, do tego zaczęła wstawać i stoi sama z podparciem, a zdążyła skończyć 7 m-cy... gada też jak najęta gaga gugu na cały regulator :) Do tego wszystkiego na dole idzie parę ząbków (póki co bez temperatury i innych przeżyć). Także ogólnie wesoło się zrobiło i to wszystko na raz, dość nagle, w parę dni :P
jason ---> moja skończyła 9, a dopiero zaczyna próby wstawania - z czego się cieszę bo nie rozchrzani sobie za wcześnie kręgosłupa
smalczyk - konstrukcja dziecka chyba sama wie, kiedy można wstawać :) jak kręgosłup, nogi, mięśnie nie są gotowe to nie wstanie :)
nasza felcia też zapierdziela równo. trzy ząbki już są - na dole. teraz obie dziewczyny mamy już po ospie, a starsza dostała się do przedszkola. czekamy na wynik rekrutacji żłobkowej.
yasiu ---> doskonale wiem jakie obecnie wielu rodziców okazuje odchyły w celu przyspieszania rozwoju dziecka - i owe 'natura' bywa bardzo często mocno stymulowana przez starania rodziców
Ale ja nic nie robię, sama do mnie podłazi jak np. leżę na działce na kocu, opiera się i wstaje. Do niczego absolutnie nie zmuszam, wiem, że dziecko powinno samo.
Za to siadać za cholerę nie chce/nie umie i też nic nie robię, jak jej się zachce to sama usiądzie.
Po prostu cieszę się, że jest zdrowa, rozwija się i miło popatrzeć jak czegoś nowego się naumi ;P
yasiu --> jak z przedszkolami, równie ciężko się dostać co do żłobka?
Ja po wizycie kontrolnej usłyszałem od lekarz, że dziecko za dużo chodzi. Stawy są obciążone i może mieć w przyszłości jakieś wady albo krzywe nogi. Ponoć dziecko w wieku 1,5 roku powinno spacerować tylko po domu. Spacery w wózku albo na rękach. Raczej jest to trudne bo dziecko samo chce chodzić i buntuje się przy wkladaniu do wozka.
heh... ja znowu mam w rodzinie rehabilitantkę od dzieci z doświadczeniem dłuższym niż ja sam żyję i o niczym takim nam nie mówiła. Starsza córa przestała jeździć w wózku jak tylko zaczęła pierwsze kroki stawiać i chciała chodzić. ile da radę, tyle da, potem na ręce się brało.
to jakaś bzdura, małe dziecko przecież samo czuje ile może, ile chce, zabranianie mu tego, uwiązywanie go do wózka to zaprzeczanie naturalnemu rozwojowi.
Mam wozić trzyletnie dziecko z wózku? dwuletnie? bez przesady, za wygodny jestem ;)
stanson - z tego co wiem to tak... Z było o tyle łatwiej z przedszkolem, że szła już do czterolatków, tam trochę lepiej, rok przełaziła do prywatnego :/
smalczyk - aaa no w takim przypadku rozumiem :) ja miałem na myśli zdrową sytuację, kiedy nic się na siłę nie robi :) młoda teraz jest na etapie łapania się mojej nogawki i łażenia za mną.
A ostatnio prawie się rozpłakałem, dzwoniłem zza granicy - trzeci dzień mnie nie było - dziecko usłyszało na głośnomówiącym mój głos i zaczęło się w głos śmiać :D
jason ---> nie mówiłem o tobie :) Tylko tyle, ze niestety jest teraz taka tendencja polegająca na takiej chorej rywalizacji - do fajniejszej fury i wiekszego mieszkania dochodzi 'mądrzejsze i piekniejsze' dziecko
co pojadę do teściowej to się nasłucham, że Zuzka jest gruba i trzeba ją odchudzić, a ostatnio przeszła samą siebie, wzięła małą do sąsiada, żeby porównać grubość nóżki z dzieciakiem sąsiada :| teściowa porównuje ją do swojej drugiej wnuczki, która jest chuda jak patyk i nic nie chce jeść, a ona uważa, że lepiej żeby dziecko było chude niż grube... problem w tym że Zuzka wcale gruba nie jest, jest pulchna jak większość dzieci, ale wagę ma w normie, słodyczy nie je, rusza się bardzo dużo... normalnie cholery dostaję jak słyszę jak ją nazywa grubasek :P
Żabka - olej to, to Twoje dziecko a nie jej. Nasza starsza była pączkiem, teraz wygląda... normalnie, chociaż jest niejadkiem. Młodsza za to to szczypiorek, szczupła, bardzo długa (teraz ma tyle ile starsza miała w wieku 12 miesięcy) a je jak mały koń. Co dziecko to inna bajka i tyle :)
ZZ ---> ty przynajmniej masz ten komfort, że nasłuchasz się jedynie przy wizytach - ja z racji pommocy teściowej przy opiece nad małą takie sytuacje mam na codzień :)
Jedyne co moge poradzić to zagryźć zęby, nie dac się prowokować i intensywnie liczyć do dziesięciu ;)
MOja niunia złapała pierwszego w jej historii wirusa - zawalony nochalek i gorączka, mnęczy się bidulka az przykro patrzeć. Cała noc prawie nie przespana bo nie może przez nos oddychać - jedynie na rękach usypia mi momentalnie.
Gdybym potrafił spac na stojąco najchętniej do rana bym ją nosił :(
smalczyk - nasza już dwa razy takie coś zaliczyła. za pierwszym rzeczywiście było ciężko, za drugim już lepiej.
wczoraj bestia sama ustała 15 sekund w miejscu, bez trzymania się. moja mama mówi, że często jak się bawi magnesami na lodówce, to odrywa obie ręce od drzwi i też swoi :)
nie przejmujcie się teściowymi, taka ich rola ;) moja matula ciągle mówi, że dziecko za słabo ubieramy, a my wiemy swoje. młoda nie choruje, nie narzeka, nie jest przegrzana ani wychłodzona, więc jest ok :D
Żabka - ciesz się, że nie masz odwrotnego problemu tj teściowa nie narzeka że wnuczka mało je.
Moja faszeruje dzieci jak indyki - jak nie zje dużego talerza zupy (3-latek.....) albo 5 pierogów to znaczy że nie ma apetytu i na pewno jest chory.
A od tego się potem zaczyna dramat - tkanka tłuszczowa jaką dziecko zbuduje do mniej więcej 8 roku życia determinuje, jaką będzie miało budowę ciała na całe życie, czy będzie miało problemy z nadwagą (nawet mimo racjonalnego odżywiania) etc.
ZŻ --> tak jak napisał yasiu: to Twoje dziecko, nie teściowej, wychowuj je i karm po swojemu, a na uwagi teściowej przytakuj "tak tak mamusiu" :)
Ja mam to szczęście, że obie babcie są bez zarzutu, niemniej spodziewam sie "porad" lecz oczywiście zamierzam postępować jw. :P
smalczyk --> moja mała miała taki katar przez około tydzień, aż żal było patrzeć jak się męczy... a niewiele można było zrobic. Nasza cudowna pani pediatra zaleciła wapno i faszerowanie witaminą, druga pani pediatra przy pierwszej wizycie 'odkryła' idące ząbki - i to góra + dół na raz. Także teraz czekamy na ich wyklucie się :)
[e] --> ;)
nie przejmujcie się teściowymi, taka ich rola ;)
nie - rolą teściowej jest rozpiezczac wnuki tam gdzie rodzicę chcą zaprowadzić trochę dyscypliny - a nie negowac wszelkie metody wychowawcze i stawiac się w roli rodzica
niestety zdecydowana większość teściowych wykazuje syndrom 'stęsknionej matki' i traktują wnuczka trochę jak własne dziecko, które moga wychować (co sprowadza się do nie umiejętnosci odróżniania opieki od wychowania)
A tak z innej beczki: nie będziecie tęsknić za jakiś tam czas, za tym okresem, który jest teraz; tj, obserwowanie jak Wasze maleństwo z dnia na dzień dorasta, zmienia się, uczy nowych rzeczy, itp, itd...? Ja już robię wstępne podchody oby namówić na drugie, ale (przyszła)żona póki co kategorycznie NIE ;)
stanson - ale przed tobą jeszcze baaaaaardzo dużo obserwowania zmian, tego jak się uczy nowych rzeczy itd. ja wczoraj oderwałem się od pracy i poszedłem z naszą starszą na stację benzynową, napompować jej koła w rowerze. rozmowa po drodze - dobre pół godziny jak nie więcej - to rzecz bezcenna. I mimo, że ze spokojnego, trochę nawet anemicznego dziecka po wycięciu migdałków zrobił się wulkan energii, to z dnia na dzień dzieje się coś nowego, coś nowego wymyśli, czegoś nowego się nauczy :)
Drugie dziecko to też fajna sprawa, ale poczekajcie trochę, niech młoda zacznie sama chodzić, sama jeść, będziecie mieli więcej czasu dla młodszej pociechy. u nas różnicy jest trzy lata i uważam, że to idealny odstęp :)
smalczyk - ja tak trochę z przekąsem napisałem o tej roli teściowych :) u nas akurat jest tak, że obie wiedzą, że jesteśmy uparci i z nami nie wygrają, nawet nie próbują. moja mama owszem, rozpieszcza, ale nie daje sobie wejść na głowę, dzięki czemu dzieciaki po pobycie u niej nie zamieniają się w rozwydrzone bestie :)
Strasznie wam wszystkim współczuję, bo z listy dzieciaków wynika, że macie same dziewczynki.
Wyrazy ubolewania.
tam gdzie rodzicę chcą zaprowadzić trochę dyscypliny
Dyscyplinę chcesz wprowadzać niespełna rocznemu dziecku?
Stuknij się w łeb.
Strasznie wam wszystkim współczuję, bo z listy dzieciaków wynika, że macie same dziewczynki.
Wyrazy ubolewania.
Że co? :)
Setak - Dyscyplinę chcesz wprowadzać niespełna rocznemu dziecku?
Stałe pory kładzenia dziecka i kąpieli to już dobra na początek dyscyplina.
Chyba nie miałeś do-czynienia z dzieckiem
nawet młodsze potrafi dać w kość jak sobie go nie ustawisz.
Dzieci są mądrzejsze i sprytniejsze niż się wydaje.
słowo dyscyplina może mieć różną moc :)
KaFelka na przykład doskonale rozumie słowo NIE i przestała już zaglądać w miejsca w które jej nie wolno :)
draczek - wtedy może nie zadziałać :) ale i tak uważam, że odrobina dyscypliny została wprowadzona :)
W piatek byłem z młodą na grillu. pohasała sobie po trafie, pojadła, pobawiła się z innymi dziećmi, normalnie szaleństwo. przypatrzyła się jak starsza koleżanka chodzi i już stawanie idzie jej coraz lepiej :)
Alba_Longa
Stałe pory kładzenia dziecka i kąpieli to już dobra na początek dyscyplina.
Chyba pomyliła ci się dyscyplina z rutyną.
http://sjp.pwn.pl/szukaj/dyscyplina
ZZ - olej teściową - inaczej się nie da. Trudno żeby dziecko miało spełniac oczekiwania swoich dziadków.
Najważniejsze że jest zdrowa i dobrz sie rozwija :)
ja to sie od swojej ciągle nasłucham że moja mała nie jest "cygańskim dzieckiem", czyli nie zaśnie wszędzie, nie u każdego chce być na rękach etc.
W nosie to mam ;-)
Nasza coraz ładniej do przodu raczkuje - i w sumie to nie wiem czy wcześniej będzie śmigać na czworakach czy samodzielnie stawać - bo probuje obu na raz ;))
smalczyk --> jak już zaczyna to trzeba porobić zabezpieczenia (kontakty, szafki, drzwi, itp), bo zanim się zorientujesz będziesz ją musiał ganiać ;)
jason ---> z kontaktami nie mam problemu bo albo musiałaby nauczyc się odsuwac sofy albo przedzierac pomiędzy kablami pod tv :)
co do szafek wszelakich to póki co wchodza w gre jedynie zabezpieczenia żeby nie otwierała szuflad - bo obijac kantów ławy czy stołu nie zamierzam
muszę jedynie kupić nakaładki na otwory do list przedłużających bo te może łatwo wyniuchac :)
muszę tez pamiętac żeby nie wyłączać przy niej ręcznie tv - bo już sama do dvd sięga więc jak tylko zakuma którym przyciskeim włączyć łądnie migający ekranik nie oderwę jej wołami :)
Chciałbym też przypomnieć rodzicom, że małe dzieci oprócz podstawowych rzeczy np. raczkowanie, wstawanie, muszą poznać całą masę niepotrzebnych, ale robiących wrażenie. Jako, że rzadko mam okazję spędzać sam na sam z moim dzieckiem czas, to już te chwile wykorzystuje w 100%. I tak nauczyłem już małą sklejać żółwia i przybijać piątkę, zalotnie mrugać okiem(na razie mruży oba na raz, ale kwestia treningu), udawać samochód, przynosić skarpety z szafki i zanosić stare do pralki. Umie już podawać pilota i poduszki przy ścieleniu łózka. No i oczywiście wie, że na pytanie: Kto jest ładny? trzeba podnieść rękę.
Muszę jeszcze dopracować podawanie pilota, tak, żeby nie wciskała przycisków i nie przełączała programu.
Z kolei u babci nauczyła się zamiatać, ścierać kurze i w ogóle porządku. Jako, że do pedantów nie należę do dziecko przy zrobionym bałaganie krzywi się i pokazuje, że mam posprzątać.
Wczoraj trochę moczyliśmy nogi w morzu (w zasadzie w zatoce) i widze potencjał na zabawę "deptaj falę".
Jeszcze takie spostrzeżenie z kontaktów z innymi dziećmi: generalnie nasza mała jest przyjazna zaczepia dzieciaki, żeby się przywitać i podać rękę, ale w większości przypadków dzieciarnia przed nią ucieka, albo brutalnie odtrąca jej rękę. I taki ciekawy przypadek w sklepie:
Podchodzi do nas młodzieniec lat ok 4-5 wita się małą i przedstawia: Dzień dobry jestem Hubert Kowalski mam lat. Potem zaczyna przedstawiać swoją rodzinę. Oczywiście jako starszy kolega pogłaskał naszą, a że w sklepie leciała muzyka zaproponował jej taniec. Chwile się pogibali, podziękował i poszedł do swoich. To się nazywa wychowanie. Imię i nazwisko zapisałem, gdybym kiedyś szukał zięcia to go odnajdę.
Pozdrawiam.
pani jola - normalnie akcja jak z simsów :D
nasza młoda przybija piątkę, robi baranka, pokazuje jaka jest duża, klaszcze, robi papa. jak zacisnę pięść i zbliżę jej do twarzy, to atakuje ją czołem :) daje buziaki, wie gdzie jest ściana, gdzie jest mama, siostra, tato, potrafi straszyć (chowa się za przedmiotami, wystawia głowę i robi AAAAA) i takie tam :)
a moj maly leniuszek dopiero 3 dni temu nauczyla sie raczkowac i pierwsze do czego polazla to laptop oczywiscie - podczas rozmowy na skype z dziadkami nagle ruszyla, myk, myk i juz lapkami po klawiaturze zaczela nawalac:)
a jesli chodzi o choroby to 7 miesiecy trzymala sie dzielnie, totalnie zdrowa, ale pozniej poszla do zlobka i po 2 tyg przypaletalo sie chorobsko
teraz czesto ma katar, ale jakos w ogole jej to nie przeszkadza...
yasiu - moja jest z wrzesnia (1) i jest bardzo interaktywna (zwlaszcza w metrze, kazdego zaczepia), niestety piatki i papa nie moze zalapac, ale z papa jest ten problem ze panie w zlobku tak na mnie mowia (sliczne mlode muzulmanki:)
el kocyk ---> od razu leniuszek - moja dopiero teraz zaczyna człapać krokiem posuwistym, i nie widze w tym niczego dziwnego - każde dziecko ma swoje tempo rozwoju
Jakby ci do drugiego roku nie chodziło to ew. mógłbyś zacząć się martwić
Moja robi i papatki, i piątaka, i klasku-klasku - za to pluć ją nauczyłem jak miała 4 miesiace, i od tamtej pory robi to doskoanle :)
No i muzykalna jest skubana - jak puszczę coś co lubi to gibie się jak najęta :)
A - no i piłkę plażową potrafi mi rzucić :)
oj leniuszek, leniuszek
nawet siadac jej sie nie chcialo nauczyc, dopiero niedawno to zalapala a do tego swietna byla jak chciala cos siegnac a bylo to poza jej zasiegiem - przez chwile probowala a pozniej totalna zlewka, jakby ta rzecz nie istniala a ona nigdy nie miala zamiaru jej wziac:)
choc musze przyznac, fakt raczkowania jednoczesnie nas zasmucil, mamy dosc dziwne mieszkanie z mnostwem niebezpiecznych miejsc, wiec teraz trzeba uwazac 10x bardziej...
pani_jola
No i oczywiście wie, że na pytanie: Kto jest ładny? trzeba podnieść rękę.
Słodka :D
draczeek - no o młodszej, u starszej to raczej przeszło, teraz twardo uczy się liczyć, wieczorami z książką z nalepkami :)
kocyk - pierwszymi chorobami w żłobku się nie przejmujcie, to normalne, przejdzie przez to i później będzie mniej chorowała. a tym, ze nie robi papa i nie przybija piątki to już w ogóle nie należy się przejmować :) przyjdzie pora.
co ciekawe, z tego co wiem, dzieci w tym wieku powinny zacząć bać się obcych. Felka zaczepia kogo się da :)
oo tak, tańczenie i plucie to fajna zabawa :) Za to Felcia nie rzuca przedmiotów jeszcze, przynajmniej nie w dal. No i oczywiście, tak jak smalczyk mówi, nie ma się co przejmować różnicami w tym wieku. spotkałem się ostatnio ze znajomymi, jedni mają córę drudzy chłopca, oboje rok i 3 miesiące. młoda chodzi, chłopak jeszcze nie, ale jest duuuuzy, nawet nie gruby tylko duuzy i za moment przyjdzie pora i na niego :)
draczeek - no o młodszej, u starszej to raczej przeszło, teraz twardo uczy się liczyć, wieczorami z książką z nalepkami :)
kocyk - pierwszymi chorobami w żłobku się nie przejmujcie, to normalne, przejdzie przez to i później będzie mniej chorowała. a tym, ze nie robi papa i nie przybija piątki to już w ogóle nie należy się przejmować :) przyjdzie pora.
co ciekawe, z tego co wiem, dzieci w tym wieku powinny zacząć bać się obcych. Felka zaczepia kogo się da :)
oo tak, tańczenie i plucie to fajna zabawa :) Za to Felcia nie rzuca przedmiotów jeszcze, przynajmniej nie w dal. No i oczywiście, tak jak smalczyk mówi, nie ma się co przejmować różnicami w tym wieku. spotkałem się ostatnio ze znajomymi, jedni mają córę drudzy chłopca, oboje rok i 3 miesiące. młoda chodzi, chłopak jeszcze nie, ale jest duuuuzy, nawet nie gruby tylko duuzy i za moment przyjdzie pora i na niego :)
yasiu - ja sie nie przejmuje, tak tylko pisze:) a dzis rano zrobila papa do mamy, ale moze to przypadek?:)
za to nikogo sie nie boi, co dzien w metrze musi skupic uwage wagonu na sobie podspiewujac i lapiac kazdego kto sie nawinie, wczoraj zlapala jedna babke za pierscionek i sie nim zaczela bawic:)
ogolnie strasznie podoba mi sie tu podejscie do dzieci, wiekszosc ludzi sie usmiechnie, pomacha itp i to nie tylko babki, faceci tak samo:)
ostatnio siedzielismy w parku, szlo obok 2 gosci, mala sie do nich cieszyla, jeden przykucnal, zagadal, pomachal, sama radosc... a wczoraj w metrze jeden czarnoskory przy niej przysiadl i mowi do niej "jak sie masz Emilia" (mala ma rejestracje z imieniem na wozku)
zatkalo mnie ze umie choc jedno zdanie po polsku:)
A my się dostaliśmy do żlobka, szok... :O
Teraz nie wiemy co robić, bo byliśmy w zasadzie pewni, że nie ma szans (któreś tam set miejsce na liście) i zostanie z mamą w domu. Chyba będziemy puszczać na 2-3 godzinki i jak się "przyjmie" to mamusia będzie mogła wrócić do pracy :P
jason ---> dlaczego szok? Po zapowiedzianych na wrzesień podwyżkach nie ma już problemu z dostaniem się na Ursynowie i innych dotąd obleganych dzielnicach.
Tak się w naszym kraju rozwiązuje problemy z przeludnieniem placówek dziecięcych...
jason ---> nie słyszałeś tego o czym od miesięcy trąbią 'na mieście' (nawet swego czasu wątek stosowny utworzyłem)?
Od września opłata za państwowe żłobki w Wawie skacze do 1200zł dla osób mających dochody na poziomie 2800 brutto/członek rodziny (czyli wedle słów naszych urzędasów niewielki odsetek, a w praktyce 90% młodych warszawiaków).
W sumie nie dziwota że ci w żłobku nie powiedzieli bo nie wszyscy jak widać jeszcze wiedzą i tych resztek nie chca wystraszyć.
a prawda, było takie info :/
a my dziś przesiadamy się do spacerówki, poszły obie dętki w tylnych kołach, jedziemy dziś do znajomych dla których parasolka okazała się... za mała na ich małolata :D
masakryczna cena...przy srednich dochodach i 2 osobach pracujacych z latwoscia przekroczy sie ten prog...
moja mala od wczoraj robi papa:) ale tylko do mamy jak wychodzimy z domu, jak zostawiam ja w zlobku to ni cholery nie chce do mnie:)
yasiu ---> no co ty, do tej pory młoda w gondoli woziliście??
el kocyk ---> nawet mi nie mów - proste wyliczenia wskazują, ze wystarcz mięc dochody rzędu 6tys netto i jedno bobo (czyli nie jakiś specjalne na stolicę) by się 'załapać'
Tym...(tu wstawić najgorsze obelgi) z ratusza odwaliło juz kompletnie - żałuję, że młodzi rodzice to nie górnicy, bo chętnie poszedłbym pod urząd miasta zrobic totalną rozpierduchę.
Cena skoczyła do poziomu prywatnych placówek - co w świetle faktu, że państwowe sa i tak dotowane z budżetu miasta oznacza, że teraz będą zarabiać i to nieźle (a oczywiście nie taki jest cel tych placówek).
Ja rozumiem, że podwyżki są potrzebne - ale nie 5-krotne...
Dodajmy do tego podwyżkę vat na ubranka dziecięce i zobaczymy politykę prorodzinną w Polsce w pełnej krasie.
A ptaszki już ćwierkają, że w świetle zbliżającego się szczytu wyżu demo za 5 lat zabraknie miejsc w przedszkolach dla nawet pół miliona maluchów - horror...a
smalczyk - czytalem ostatnio artykul o kolesiu, ktory wozi ciuchy z anglii, kupuje je tam w sklepach, wozi autem
po odliczeniu wszystkich kosztow ma zysku 100% z zainwestowanego kapitalu...
nie kumam jak to mozliwe, ale jednak u nas wsyztsko musi byc duzo drozsze
ja place w Burukseli 480 euro za prywatny zlobek, od wrzesnia bede mial panstwowy i bede placil mniej niz 100
do tego funckjonuje tu cos takiego jak organizacje (jedna francuskojezyczna a druga niderlandzko), gdzie chodzi sie do lekarza za free z dzieckiem zdrowym i gdzie robia Ci wszystkie szczepienia za darmoche
i to w panstwie, gdzie srednio kazdy ma odlozone na koncie 100 tys euro... (oczywiscie wiemy ze srednia nie oddaje rzeczywistego stanu rzeczy, ale chodzi tu raczej o poziom bogactwa)
el kocyk ---> widac u nas dąży się do palmy pierwszeństwa w drożyźnie i dziadostwie - idzie nam nie powiem całkiem nieźle...
Prawda jest taka, ze na zachodzie nikt nie pieprzy bzdur i polityce prorodzinnej, tylko ją robi - u nas gada się bez przerwy, a robi wszystko by jej zaprzeczyć
aaa nie w gondoli oczywiście, w spacerówce, teraz przesiadamy się do lżejszej parasolki :)
smalczyk --> ooo, to kogoś tu chyba pogięło. Świetna zachęta na rozmnażanie dla młodych Polaków... BTW; pierwsze słyszę, nie oglądam telewizji...
Zatem prosiłbym osoby zorientowane mi wytłumaczyć:
1. Jeśli (samotna) mama pracuje, ale np. na pół etatu i na umowie o pracę będzie miała 5000 brutto, to dochód na członka rodziny (ją i dziecko) wynosi po 2500 brutto - więc jej podwyżka nie dotyczy? Jeśli mam rację to ile wynosi opłata za żłobek?
2. nie mamy ślubu, więc jak zakładam mój dochód się nie liczy? :)
To jest wlasnie polityka prorodzinna :) Dziecko powinno siedziec w domu z kims z rodziny, a nie do zlobka isc...
Prawdziwym problemem jest ze wielu rodzin po prostu NIE STAC aby jeden rodzic przestal pracowac i np 3 lata zajmowal sie dzieckiem.
Polityka prorodzinna powinna sie opierac na mozliwosci utrzymania rodziny na znosnym poziomie z jednej pensji, a nie tanich zlobkach... Szkoda ze u nas niedlugo ani jednego ani drugiego nie uswiadczymy...
jason --->
1. tu chyba pułap będzie wynosił 800zł - bo są trzy progi (z czego najniższy, czyli zbliżony do obecnej kwoty dla - uwaga - dochodu/członek w wys. 700brutto)
2. zapewne tak - choć patrząc np z mojej perpektywy uczciwe to nie jest (ale niejako 'wyrównuje się' brakiem innych udogodnień dla osób pozostających poza związkiem małżeńskim - a tu znów kłania się mierność przepisów w tym zakresie)
swoją drogą to w tej kwestii polityka prorodzinna polega na tym, że kara się rodziców będących małżeństwem wyższą kwotą - jaki w tym sens nie mam pojęcia...
kjb ---> zwłaszcza jeśli mama chce realizowac się zawodowo tak?
Nie znam wielu kobiet skłonnych siedzieć 3 lata w domu - w praktyce wypada się na dobre z rynku pracy.
Twoja definicja jest więc z gruntu fałszywa bo polityka prorodzinna powinna opierać się na możliwości wyboru dla obojga rodziców do zarówno opieki nad dzieckiem w domu jak i możliwości powprotu do życia zawodowego - tak by jedno i drugie pozwoliło im na przezycie
W praktyce niestey jest jak mówisz - jedno i drugie rozwiązanie zaczyna być niemożliwe do spełnienia.
smalczyk: A czemu od razu napisales ze mama musi siedziec :) Tata tez moze siedziec z dzieckiem ;)
Oczywiste jest ze siedzac w domu z dzieckiem cierpi kariera zawodowa. Poswiecajac sie karierze zawodowej cierpi dziecko i rodzina. To już kwestia wlasnego wyboru, niezaleznie od wyboru i tak sie pozniej takie czy inne konsekwencje ponosi :). Tylko wlasnie ten wybor powinien byc, a wiekszosc niestety go nie ma.
Ale ten wybor daje wlasnie mozliwosc utrzymania rodziny z jednej pensji. Nawet jesli zlobek kosztowalby tyle samo co zarobki jednego rodzica, to przeciez wybor nadal by byl prawda? Tanie zlobki i wysokie podatki to zmuszanie ludzi do jednego.
Ale to co tu piszemy to SF :) Zamiast zmniejszac obciazenie podatkowe rodzin, to sie podnosi ceny zlobkow... Zaraz sie okaze ze wybor jest pomiedzy wegetowaniem na jednej pensji, albo wegetowaniem na dwoch pensjach z drogim zlobkiem ;)
tu chyba pułap będzie wynosił 800zł - bo są trzy progi
He he. Ostro.
zapewne tak - choć patrząc np z mojej perpektywy uczciwe to nie jest
Jakoś mnie sumienie nie boli...
Dziękuję za info, przynajmniej wiem, że planów nie musimy zmieniać i jeden kłopot odpada :)
we Wrocławiu ceny przedszkoli i żłobków też rosną, ale nie aż tak. a w sumie, gdybyśmy mieli własne mieszkanie, to żona mogłaby siedzieć w domu z dzieckiem, ale długo by tak nie wytrzymała i ja bym długo tak nie dał rady :)
kjb ---> wydawało mi się, y wspomniałes o mamie - a sam miałem ci zwrócic uwage na to samo :)
Poswiecajac sie karierze zawodowej cierpi dziecko i rodzina
Myślę, że da się nieźle pogodzić pracę z wychowaniem dziecka, potrzeba jedynie trochę zachodu - w druga stronę jest już trudniej.
Za to zazwyczaj jest tak, że jeśli tylko jedna osoba pracuje (nie jest to normą, ale raczej pewnym 'standardem') poświęca na prace sporo więcej czasu i wtedy czas dla dzidziusia jest ograniczony do minimum. A przy dwojgu pracujących da się tak ułożyć by oboje spędzili trochę tego czasu z dzieckiem.
Tanie zlobki i wysokie podatki to zmuszanie ludzi do jednego.
Za to drogie żłobki w wysokie podatki to pozbawiania jakiegokolwiek wyboru.
Zamiast zmniejszac obciazenie podatkowe rodzin, to sie podnosi ceny zlobkow... Zaraz sie okaze ze wybor jest pomiedzy wegetowaniem na jednej pensji, albo wegetowaniem na dwoch pensjach z drogim zlobkiem ;)
Niestety - co potwierdza po raz kolejnyt tezę że rządzące nami tępaki nie tylko nie potrafią wymyślać dobrych rozwiazań, ale nawet nie są w stanie skopiowac ich od innych (a tych jest niemało i są spokojnie do wprowadzenia).
jason --->
Jakoś mnie sumienie nie boli...
i słusznie - mnie za to skręca jak słysze opowieści o przyznawaniu pierwszeństwa w przedszkolach 'samotnym' matkom, czyli kobietom pozostającym w nieformalnych zwiazkach z partnerami. Kolejna cegiełka do dyskryminacji małżeństw w tym 'katolickim' kraju.
yasiu --->
gdybyśmy mieli własne mieszkanie, to żona mogłaby siedzieć w domu z dzieckiem, ale długo by tak nie wytrzymała i ja bym długo tak nie dał rady :)
przy własnym mieszkaniu zwyczajowo dochodzi sympatyczny kredycik - więc raczej wydatki rosną niż spadają :)
Nie sa tepaki. To jest najgorsze wlasnie. Oni dobrze wiedza co robia :)
Po prostu realizuja wlasne oraz grup z nimi zwiazanymi interesy. Ewentualnie grup ktore przynosza sznury i wymownie pokazuja nimi na latarnie i drzewa w okolicy Sejmu :)
Jak widac mlodzi rodzice nie mieszcza sie w zadnej z powyzszych definicji...
kjb - mówię o własnym własnym, bez kredytu. teraz wynajmujemy tylko dlatego, ze wedlug banków nie mam zdolności kredytowej
yasiu: Wg mnie to powinienes byc zadowolony ze nie dostales kredytu. Zobaczysz co niedlugo kredyciarze beda robic, jak WIBOR poleci do 15%, a waluty wzrosna z dwa razy...
W mojej opinii przyszlosc polskiej gospodarki w horyzoncie czasowym 2-4 lata jest bardzo zla, sam mam kredyt i czulbym sie o wiele bezpieczniej wynajmujac...
"jak WIBOR poleci do 15%"
Dostałeś po 15...
To jak rozumiem o to chodzi:
http://www.tvnwarszawa.pl/informacje,news,warszawa-stawia-na-prywatne-zlobki,185223.html
Pani w przedszkolu nam powiedziała, że dzień kosztuje 9 zł, czyżby nie wiedziała o powyższym?
I nie rozumiem, czy to już działa, czy będzie działać na pewno, czy jest to projekt, czy co?
Na początku kwietnia weszła w życie ustawa o formach opieki nad dziećmi do lat trzech, tzw. ustawa żłobkowa. Żłobki przestały być zakładami opieki zdrowotnej, co pozwoliło samorządom na podniesienie opłat za pobyt dzieci w tych placówkach.
- Chcemy, żeby głosowanie nad wysokością opłat odbyło się najpóźniej w czerwcu. Jeśli radni zgodzą się na ich wprowadzenie, w lipcu lub w sierpniu będzie można przygotować uchwałę o wysokości dotacji, tak żeby od września mogły obowiązywać
kjb --->
Nie sa tepaki. To jest najgorsze wlasnie. Oni dobrze wiedza co robia :)
Po prostu realizuja wlasne oraz grup z nimi zwiazanymi interesy.
Znasz jakąś grupę w Polsce, której zależy na jak najniższym wskaźniku urodzeń i całkowitym załamaniu się systemu ubezpi3eczeń spolecznych? Przecież nawet nie za 20 lat przy obecnej polityce (a raczej jej braku) czeka nas demograficzna katastrofa.
yasiu --->
kjb - mówię o własnym własnym, bez kredytu.
Moje marzenie :)
jason ---> w cytowaną usta nie ma to nic wspólnego - projekt lezy w ratuszu, ale ponoc mają go przepchnać juz niedługo (zresztą to jeden z priorytetów bufetowej, i nawet niespecjalnie słyszałem głosy sprzeciwu opozycji). Wiec jest może z 5% szans że coś się zmieni.
smalczyk: A znasz jakies grupy ktore mowia "zabierzcie nam kase i przywileje, nie dawajcie nam podwyzek i dajcie te pieniadze mlodym rodzicom, ktorzy walcza o wskaznik urodzen i utrzmanie systemu emerytalnego"? :)
Zeby dac, komus trzeba zabrac. A jakos chetnych do tego zeby zabrac im to mamy deficyt :) Wiec znowu wracamy do tego ze dostaja ci co najbardziej dra japy, kosztem calego spoleczenstwa. Ale to tez juz sie konczy, bo niedlugo zabiora wszystkim, a dadza nielicznym. I znow mlodzi rodzice nie beda w tej grupie :)
yasiu - wlasne bez kredytu, w duzym miescie - min 500 tys zl
odkladajac 2000 na miesiac musisz czekac 250 miesiecy, czyli 21 lat... (olewam procent skladany bo inflacja, zmiana cen nieruchomosci itp)
a w tym czasie gdzies trzea mieszkac, wiec ponosisz oplate za wynajem
zarabiajac 6000 netto jest to niewystarczajaco by odkladac 2000
naprawde ciesze sie, ze zdecydowalem sie 3.5 roku temy wyjechac dla pieniedzy...
@bereszka
Stałe pory kładzenia dziecka i kąpieli to już dobra na początek dyscyplina.
Chyba pomyliła ci się dyscyplina z rutyną.
Raczej nie. Nic mi się nie pomyliło.
Żeby dziecko było zdyscyplinowane to najpierw rodzice muszą być zdyscyplinowani.
Dyscyplina może prowadzić do rutyny, ale to nie to samo.
Rutyna akurat przy dzieciach się nie sprawdza.
Więc nie wiem co i z czym się tobie pomyliło.
Gdzieś coś dzwoni ale nie wiesz co.
Ja się muszę pochwalić, że za 5 miesięcy po raz drugi zostanę mamą :)
Bianka się cieszy, że będzie mieć rodzeństwo, tylko ciekawe jak to w praktyce będzie wyglądać ;)
emii - u nas się to sprawdziło świetnie jak na razie - różnica wieku 3 lata
alba_longa - każdy z nas ma tu trochę inne poglądy na wychowywanie dzieci, ale staramy się dyskutować z samymi ... poglądami bez wycieczek osobistych, tak jest sympatyczniej :)
Stołeczny ratusz na szczęście wycofał się ze swego szalonego pomysłu nienormalnych podwyzek - i ustalił sensowny (i równy) wzrost dla wszystkich na poziomie 375zł (czyli na każą kieszeń).
I po kiego diabła było takie podchody robić? Urzędas jak widac musi pokazac kto rządzi...
może żeby zniechęcić tych "bogatszych" do udziału w rekrutacji?
u nas wyniki za tydzień
Alba_Longa
Rutyna akurat przy dzieciach się nie sprawdza.
Więc nie wiem co i z czym się tobie pomyliło.
Gdzieś coś dzwoni ale nie wiesz co.
Nic mi się nie pomyliło.
Nie każdy stosuje w wychowaniu rygor, wymuszanie - co z kolei zawiera w sobie dyscyplina.
W przypadku mojej córki rutyna sprawdziła się rewelacyjnie. Z chwila kiedy dziecko wie jakie po sobie następują czynności np. kąpiel, karmienie, sen jest spokojne i czuje się bezpieczne bo potrafi przewidzieć czynności.
Stołeczny ratusz na szczęście wycofał się ze swego szalonego pomysłu nienormalnych podwyzek - i ustalił sensowny (i równy) wzrost dla wszystkich na poziomie 375zł (czyli na każą kieszeń).
I po kiego diabła było takie podchody robić? Urzędas jak widac musi pokazac kto rządzi...
Ciekawa jestem co teraz poczynia rodzice którzy z powodu tak drastycznych podwyzej wycofali się z kolejek oczekujących na przyjecie dziecka do żłobka?
Ciekawa jestem co teraz poczynia rodzice którzy z powodu tak drastycznych podwyzej wycofali się z kolejek oczekujących na przyjecie dziecka do żłobka?
Oczywiście mogą zapisac dziecko ponownie - i czekac kolejne dwa lata.
A co to urzędasów obchodzi...
Dziś w Radiu Zet mówili, że żłobki drożeją o około 100zł (i że najbiedniejsi są zwolnieni z opłat, itp - ale nie było nic o tych kosmicznych kwotach) - ja już nic z tego nie rozumiem.
jason ---> patrz wyżej - dokłądna wysokośc opłaty to 374 z groszami
Ponoć zmieniono urzednicze wyidzmisię pod naporem protestów - szkoda, ze nie wskutek analizy owej bzdurnej decyzji.
No, to zmienia postać rzeczy ;)
Gronkiewicz mówiła, że teraz łatwiej się będzie w stoilicy dostać do przedszkoli jeśli płąci się tu podatki. Prawda to? Bo ja na polityce się nie znam nic a nic.
stanson - we wrocławiu działa taki system. a raczej działał. rok temu przedszkola sprawdzały, czy faktycznie rodzic rozlicza się w mieście. W ty roku już im giodo zabroniło, więc muszą wierzyć na słowo.
jason ---> jest ponoc projekt (w końcu coś do rzeczy), który ma wprowadzac rózne ulgi na zameldowanych w wawie
sam jak przyjezdny-zameldowany jestem za tym ręcami i nogami - wystarczy że na oc mnie rąbią :) skoro już ktoś płaci tu podatki to powienien miec tez z tego tytułu jakies profity (mają być jakies ulgi na bilety do teatrów, ztm i inne)
W ty roku już im giodo zabroniło, więc muszą wierzyć na słowo.
to równie mądre jak wierzenia na słowo 'samotnym' kobietom...
smalczyk - mieli TYLKO rok na dostosowanie przepisów :) przybyło więc dzieci niepełnosprawnych, dzieci samotnych matek i tak dalej.
to równie mądre jak wierzenia na słowo 'samotnym' kobietom...
Ja tam nic nie mam do "samotnych kobiet".. ale już do "samotnie wychowujących dzieci/dziecko kobiet.." i owszem :D
Dajcie spokój z tymi przedszkolami, to jest taka patologia systemu, że tylko siąść i się rozpłakać można.Moja się w tamtym roku nie dostała, bo oczywiście za mało punktów miałyśmy, a ja nie pracowałam. Za samotną matkę mnie nie uznali, bo w ich nowych kryteriach musi to być udokumentowane, a jak nie jest to uznają rodzinę za pełną i mają głęboko w dupie, że ojciec się pojawia raz na ruski rok.
W tym roku tez się do 4 latków nie dostała. Tylko, że dyrektorka w tym roku poszła po rozum do głowy i powiedziała, że te czworo 4-latków co się nie dostało w wyniku elektronicznej rekrutacji jakoś upchnie.
Nie wiem co za baran tym całym systemem zarządza.
emii - oo, to fajnie, ze sie udalo. zaden system nie jest doskonaly, ten z zeszlego roku nie dal nam szansy, bo ojciec starszej cory jeszcze nie rozliczyl we Wroclawiu. W tym roku mu sie udalo, wiec i punktow sie zebralo ile trzeba i sie udalo, do przedszkola do ktorego udalo sie ja wcisnac 3 miesiace przed koncem roku szkolnego, bo akurat znalazlo sie miejsce w 3latkach :)
z samotnymi matkami jest dziwna sprawa chyba na calym swiecie, my poszlismy razem w Brukseli do zlobka, siedzimy przed kobita a ona mowi, ze skoro ja jestem zameldowany w Polsce a nie w Brukseli to to jest sytuacja samotnej matki, wiec w sumie bedzie ciut szybciej (a i tak czekalismy 1.5 roku)
tlumaczylismy jej, ze to jest bez sensu, ale ona ma przepisy i tak musi byc...
Rozważam dalszy wyjazd na wakacje samochodem (Chorwacja), zastanawiam się tylko jak to zniesie dziecko? Będzie wtedy miała 9 m-cy, a to jest 20-24 godziny jazdy, wiadomo, ze z przerwą, tylko zastanawiam się czy to ma w ogóle sens. Ma ktoś jakieś doświadczenia w tego typu temacie?
Długa podróż, to prawda, ale jak na moje oko, jeśli będziecie robić odpowiednie przerwy, dacie dziecku się dotlenić, pobawić gdzieś poza samochodem, to powinno być ok. Znajomi jeździli po 12-18 godzin z jeszcze mniejszym dzieckiem i było ok :)
BTW. Nasza młodsza dostała się do żłobka :) do drugiej grupy :)
jason ---> wszystko zalezy od usposobienia małej i rozrywek jakie jesteście w stanie jej zapewnić :)
Jeśli samą podróż szacujesz na prawie dobę, to myślę, że spokojnie możesz dodac do tego z 5h na postoje :)
Rozważam dalszy wyjazd na wakacje samochodem (Chorwacja), zastanawiam się tylko jak to zniesie dziecko? Będzie wtedy miała 9 m-cy, a to jest 20-24 godziny jazdy, wiadomo, ze z przerwą, tylko zastanawiam się czy to ma w ogóle sens. Ma ktoś jakieś doświadczenia w tego typu temacie?
Szczerze mówiąc, albo wpiszecie podróż w plan wakacji - rozkładając na dwa dni, z noclegiem, i mnóstwem przerw po drodze, albo się wykończycie. A nie o to podczas wakacji chodzi chyba.
Na miejscu podobnie, takie dzieciątko trzeba chronić przed słońcem, a chorwackie plaże najlepsze nie są.
A jeżeli mogę coś jeszcze doradzić, to może nie warto na samo południe się kopsać, to dodatkowe xx godzin podróży. Na Istrii i wyspie Krk jest bardzo fajnie. Z Istrii można w 2h dostać się do Wenecji.
albz ma rację
Córa się wymęczy przy takich upałach a nie ma mowy aby wytrzymała ciurkiem w samochodzie kilka godzin. Trzeba brać pod uwagę częste noclegi i podróż rozłożoną na kilka dni.
I zdecydowanie odradzam podróż z małym dzieckiem do Chorwacji w miesiącach lipiec-sierpień.
Jeszcze tylko dodam, że do Chorwacji w zeszłym roku znajoma jechała z dwójką sporo starszych dzieci - odległość jednak jest spora i trochę bałaganu i stresu było.
I fakt - miesiace lepteni to zabójstwo na południu Europy dla takiego malucha (tam nie ma tak rześkiego wiaterku jak nad naszym morzem). Osobiscie bym odpuścił - i tak specjalnie nie polezakujecie na plaży ze względu na małą - a do zwiedzania specjalnie Chorwacja sie nie nadaje.
My znowu - mocno nieśmiało - myślimy nawet o autokarze, jeśli nie znajdziemy oferty z przelotem w cenie która nas interesuje. Kierunek - Bułgaria... byliśmy już ze starszą - nie miała dwóch lat - i upały nie są straszne, pod warunkiem, że nie siedzi się cały czas na plaży i mocno się na dziecko uważa.
yasiu ---> każdy ma inaczej - ja dzieckiem nie jestm, a upały mocno na mnie wpływają nawet gdy na plaży nie siedzę
Woalałbym w nieco przyjaxniejszy kliemat zabrać, choćby nad nasze morze lub w góry
jasna sprawa :) my bułgarię potestowaliśmy, było sympatycznie i miło jeśli chodzi o klimat. południe hiszpanii za to jak dla mnie odpada w tym okresie. jako dorosły ledwo dawałem radę w dzień funkcjonować :D
W Bułgarii fajnie było - rano plaża, w południe dziecko lulu, koło 14 obiad i na basen. I wszyscy zadowoleni.
Dzięki za rady, zastanowiliśmy się na spokojnie i taki wyjazd chyba jednak póki co jest bez sensu... Więcej stresu w podróży niż frajdy z wczasów. Moja mała jest dość... ekhm... żywa ;P Nie wyobrażam sobie jakby miała wytrzymac 20+ godzin w aucie... Pozostaje last minute w tym roku :)
BTW, jak tam Wasze pociechy rosną? :) E jest raczej średniaczkiem, waży 8,1 kg, a skończyła 8 m-cy, trochę był ostatnio problem z tempem przybierania, nawet trochę się martwiliśmy, ale w końcu idzie w górę, powoli :) Mój słodziak -->
Moja łobuziara już 17 miesięcy skończyła i stała się rozumnym małym człowieczkiem, który już potrafi powiedzieć/pokazać czego chce, doskonale rozumie co się do niej mówi, potrafi się sama bawić, stawiać wieże z klocków, wozić lale w wózku, "gotować zupę" itp, lubi się przytulać i dawać buziaki, papuguje dorosłych we wszystkim co się da, korzysta z nocniczka i coraz lepiej radzi sobie z samodzielnym jedzeniem, jest bardzo radosna i żywa, cały dzień biega po domu i rozrabia :) bardzo kochane dziecko, choć czasem jej żywotność mnie doprowadza do szału ;)
Zielona Żabka <--- Ale jak korzysta z nocnika? Woła że chce i ją wysadzacie, czy już sama potrafi sobie poradzić we wszystkim ? Mam dziecko w takim samym wieku i wydaje mi się to niemożliwe, żeby samodzielnie dziecko korzystało z nocnika. Nie korzystacie już z pieluchy ?
mackie majcher --> korzysta w tym sensie, że regularnie robi "dwójkę", a "jedynkę" raczej tylko przy okazji ;) jak jej się zachce to daje znać, np. przynosi nocnik i stęka, my ją sadzamy, bo sama jeszcze nie umie, aż tak sprytna nie jest :P siusiu robi nadal w pampersa, ale już tych pampersów nam schodzi znacznie mniej, bo siedzenie na nocniku bardzo jej się podoba, więc często korzysta. Ale żeby całkiem bez pieluchy ją puścić to jeszcze bym się nie odważyła.
Moja niunia jak się juz okazalo odziedziczyla po rodzicach wredny charakterek, który uwielbia okazywać :)
Jak cos sie jej zabierze albo zrobi nie tak jak damesa chce, uderza w płacz. Skarcona palcem przez tate (poprzez pokiwanie 'no no no') robi buzie w ciup i albo strzela focha albo napina się ze zlości i zamyka w sobie :))
Generalnie mała złośnica i maruda - za czas jakiś trzeba bedzie nad dziecięciem ostro popracować ;P
Zielona Żabka <--- A to wszystko w normie :-)
Chcę kupić córce takie rolki: http://allegro.pl/show_item.php?item=1684443415
Kółka są polipropylenowe.Ja nie bardzo się znam i nie wiem czy będą dobre.
Ma może ktoś z was doświadczenie w zakupie rolek?
stanson
Po skończeniu pół roku dzieci juz tak szybko nie tyją/rosną. O ile mała cały czas idzie na tym samym centylu (chociażby miał być to 3) to jest ok :)
Słodziak słodki :)
Żabka
Gratuluje nocnikowania!
Śliczna jest
bereszka, nawet nie było ciężko z tym nocnikiem, od razu jej się spodobało :) Na początku pytałam co 15 min czy jej się nie chce na nocnik, ale teraz już umie sama pokazać że chce. Zaczęliśmy próby jakoś 3 miechy temu czyli jak miała 14 m-cy.
czy wasze dzieci tez uwielbiaja kable? moja wlasnie dorwala usb od myszy do 1 reki, do 2 ma mini usb z ladowarki i cala ucieszona zajada raz jeden, raz drugi...ogolnie wszelkie kable i telefony to jej ulubione zabawki
Starsza córa w ogóle nie była zainteresowana. Młodsza, jak najbardziej, wszystkie kable, telefony, komputery, a że w domu tego trochę jest, to ciągle do czegoś ją ciągnie :)
U nas - dopóki jej zabraniałam zabawy kablami, to był jej główny cel, a od kiedy daję jej się pobawić wszelakimi ładowarkami itp. wykazuje coraz mniejsze zainteresowanie. Podobnie z pilotem, komórką, klawiaturą i myszką - dałam jej jakieś stare nieużywane egzemplarze i stopniowo traciła zainteresowanie (bo najlepszy jest owoc zakazany :)).
ja nie zabraniam i nie daje to efektu znudzenia, zbaiera sobie np pada do ps3, wlacza konsole i rozladowuje mi go, bawi sie telefonami - ma swoj zabawkowy ale go olewa, najlepsze sa prawdziwe, komorki czy tez stacjonarne, sa juz cale obgryzione bo 2 zębiszcza sieja zniszczenie
do tego myszka i kable, a ze kabli u nas od groma to ma sie czym bawic w kazdym pokoju...
no i lampy - mam dosc dziwne mieszkanie, nie w kadym pokoju mam lampe na suficie, wiec mam stojące,ktore sa juz totalnie pietrwszym celem i musza byc czyms zablokowane by sie do nich nie dorwala
jedna raz nieopatrznie zostawilismy odslonieta i choc jest ciezka mala dala rade ja przewrocic, cale szczescie nic, oprocz destrukcji lampy, sie nie stalo
do tego miala taka mala lampke wydajaca rozne odglosy, np spiew ptakow, lubila sobie przy niej siedziec poki tez nie popsula, nie mam pojecia jak, ale mala destruktorka nam rosnie
za to wszyscy sie dziwia jak sie ladnie bawi, potrafi z jedna zabawka i 2 godziny siedziec:)
Moja to urodzona czytelniczka - od dłuższego juz czasu nic ja tak nie interesuje jak wertowanie kartek książeczek wszelakich (połączonych z wcześnijeszym ich zrzuceniem z półki :)
Dziennie może tak i z 5-6 razy robić i sie nie nudzi :)
Kable mniej ja i teresują, podobnie jak gniazdka i wtyczki - z czego tylko sie cieszę.
Aha - pilocik od tv jest rowniez na topie, szczególnie gdy po wcisnieciu guziczka następuje obserwacja zmian na ekranie :)
Moja się dzięki kablom nauczyła raczkować, bo zobaczyła na drugim końcu pokoju ładowarkę :)
Najfajniesze zabawki to mój telefon, pilot od TV i laptop. A poza tym w zasadzie interesuje ją wszystko za wyjątkiem kilkudziesięciu zabawek grających /śpiewających /płączących /buczących /chodzących /mrugających itp. przeznaczonych właśnie dla dzieci :P
ksiazeczki to inna sprawa, nasza uwielbia takie materialowe ze zwierzatkami, wszystko co jest z papieru od razu byloby w strzepach
jason ---> moja osiągnęła tę umiejętność dzięki zakupowi... dywanu :) Wcześniej na parkiecie zupełnie jej nie wychodziło, od kiedy zas nabylismy dywan zasuwa po każdej powierzchni. Ciekawe czy gdybyśmy mieli go wcześniej także wcześniej zaczęłaby raczkować :)
el kocyk ---> dlatego my na kopy kupujemy te z 'twardymi' stronami - choc i taka jedną udalo juz jej sie zdemolować ;))
książeczki - najlepiej te które czyta siostra, materiałowe też się nadadzą. Normalne zabawki, jak najbardziej. Nakrętki od słoików - zajob. Telefonów ma chyba trzy, w tym jeden stacjonarny u babci. Pilot, pad od konsoli, laptop, telefon żony, super zabawki. Do kabli podchodzi, ale wie, że jej nie wolno.
Uczy się sztuczek różnych jak mały psiak, chodzi na rękach trzymana za nogi, generalnie, sama radość :)
chodzi na rękach trzymana za nogi
sorry - ale upadłeś na głowę??
A ja na to nie wpadlem :)
smalczyk
chodzi na rękach trzymana za nogi
sorry - ale upadłeś na głowę??
W każdym razie maluch ma na to szanse :/
A tu lektura dla rodziców :)
http://bachormagazyn.wordpress.com/2011/06/30/bachor-4/
smalczyk - spuszczanie dziecka z własnych kolan (trzymamy je na brzuchu) w dół pozwala wykryć niektóre problemy neurologiczne. chore dziecko nie wyciągnie rąk przed siebie, w dół, żeby się na nich podeprzeć. Felka nie dość że wyciąga, to jeszcze się na nich trzyma. Nie mówię przecież o łażeniu w ten sposób całymi minutami, to zabawa dla niej na chwilę. A co do upadku na głowę, dziecko się trzyma tak, żeby w razie czego nie upadło.
Oj yasiu przestań pitolić.
Ileż to razy potrzebujesz zorientować się czy dziecko ma problemy neurologiczne ile razy robisz tak dla własnej zabawy..?
zauważyła to moja mama - rehabilitantka, między innymi pracująca z dziećmi - ja sam, może z dwa, trzy razy, i to kiedy mała próbowała zejść z łóżka nie tą stroną co trzeba. i czy dla mojej przyjemności? dziecku to sprawia radochę, a ja dbam o to, żeby sobie krzywdy nie zrobiło.
może zapomniałem dodać, stoi na rękach, trzymane za nóżki - taczkę robi.
jasna sprawa, że każde dziecko próbuje najpierw w ten sposób schodzić z wysokości. młodą się uczy innej metody, czasem się przy tym zapomina.
niepotrzebna złośliwość o stójce pod ścianą, zabrzmiało co najmniej jakbym dziecko pół dnia trzymał głową w dół.
nie wiem co w tej zabawie lekkomyślnego, dzieci od zawsze się podrzucało, obracało, robiło fikołki i tym podobne kwestie. ja jak do tej pory uważam przy takich zabawach z drugim dzieckiem i jeszcze żadnemu nie stała się krzywda - bo faktycznie uważam, a moja rodzicielka akurat jest bardzo przeczulona na tym punkcie.
zauważyła to moja mama - rehabilitantka, między innymi pracująca z dziećmi - ja sam, może z dwa, trzy razy, i to kiedy mała próbowała zejść z łóżka nie tą stroną co trzeba. i czy dla mojej przyjemności? dziecku to sprawia radochę, a ja dbam o to, żeby sobie krzywdy nie zrobiło.
może zapomniałem dodać, stoi na rękach, trzymane za nóżki - taczkę robi
yasiu, a mojej sprawia radoche jak się potknę o jej zabawki i nabije siniaka. Czy to znaczy że mam się potykac?
ja wiem że chodziło ci o tzw. taczkę. małe dziecko nie wytrzyma długo na raczkach, ugnie je jak się zmęczą a wtedy padnie na głowę, bo wtedy ty trzymasz ją za nogi.
Jak dla mnie zabawy nie dla takiego malucha..
nie wiem co w tej zabawie lekkomyślnego, dzieci od zawsze się podrzucało, obracało, robiło fikołki i tym podobne kwestie. ja jak do tej pory uważam przy takich zabawach z drugim dzieckiem i jeszcze żadnemu nie stała się krzywda - bo faktycznie uważam, a moja rodzicielka akurat jest bardzo przeczulona na tym punkcie.
Oczywiście. kiedyś też nie pakowano dzieci w foteliki, nie zakładało pasów w spacerówkach, poiło piwem dla zabawy, albo dawało mięso w 3 miesiącu życia. Czy tzn, że dziś mam robić tak samo?
A Ty słyszałeś o wstrząsach mózgu po podrzucaniu tak małych dzieci? Również wiesz że do pewnego czasu dzieci maja tzw. "pływający mózg"
Dla mnie to skrajna nieodpowiedzialność.
co by nie prowadzić dyskusji, która zapewne żadnej strony nie doprowadzi do zmiany stanowiska - przyjmuję do wiadomości, bo to nie tak, że uważam, że się mylisz. ja mam inne podejście, Ty inne, nasze dzieci są różne i super, bo jakby były takie same, byłoby nudno :)
stanson - świetna jest :) prawda, że to kolejny świetny etap w życiu dziecka? :D
felka teraz lubi czytać książki - bo widzi siostrę czytającą - a oprócz tego zaczyna wydawać czasem dźwięki wtedy, kiedy trzeba (głównie na pożegnanie i na powitanie)
naszej malej za to od 2-3 dni ida zeby
przy pierwszych dwoch, jedynkach z przodu nie bylo klopotu, jedna noc pomarudzila i luz
teraz ida jej dwie gorne jedynki i przynajmniej jedna dwojka i goraczkuje dosc mocno, 2 noc z rzedu nie daje nam pospac, ogolnie rzeznia
i wyglada jak siedem nieszczesc:(
ząbkujące ciężko dziecko to rzeczywiście nie jest miły, ale jeszcze parę chwil i będzie po wszystkim. Młoda ma cztery zęby na dole, jeden wyszedł na górze i dalej na razie nic nie chce :)
jeden plus ze przynajmniej hurtem ida:) i jak wyjda te 3-4 to bedzie mogla bez problemu wszystko gryzc bo beda jedynki i gorne dwojki:)
bedzie gryzla i bez zebow ;) jedynki i dwojki przydaja sie do niektorych rzeczy, ale widze jak mloda wieksze kawalki (bananow, pierogow itp.) gryzie dziaslami, tam gdzie powinny byc trzonowce :)
nasza mala w tym momence to najbardziej lubi dostac kawalek szparaga lub ewentualnie brokula i sobie ciamkac brudzac wszystko dookola oczywiscie
lubi tez takie ryzowe ciasteczka dla maluchow, bez cukru, ale wlasnie do nich brakuje jej tych gornych zebow:)
Stanson
Rewelacyjna córa :D
A przymiarka okularów to mistrzostwo :)
el.kocyk
Mamy podobnie. U nas ida 4 zęby naraz (wszystkie dwójki) :(
Mała śp tylko na rękach, strasznie się bidula męczy
Nie moge jej non stop podawać przeciwbólnowych lekarstw :/
Próbowaliście viburcol? U nas łagodzi troche tą rzeź w nocy.
Co do przekąsek to można tez dawać zwykłe kukurydziane chrupki, troche ciamkania jest i poszorować swędzące dziąsełka można. Albo obraną surową marchewkę, w szczególności lekko schłodzoną :)
Cierpliwości zyczę.
kukurydziane chrupki uwielbia
a powiedzcie mi, co robicie z goraczka przy zabkowaniu? zbijacie, nie zbijacie? mala ma ponad 39, meczy sie biedna, zbijamy czopkami, ale ile mozna czopkow dawac
do tego kapiemy w letniej wodzie, oklady jakies na czolo robimy, pomaga, w dzien jest nawet ok, ale w nocy jest jak maly piecyk...
czopków nigdy nie uzywaliśmy. jak już naprawdę mocno się męczy i trwa to dłużej - nurofen. był raz, kiedy dopiero chłodny okład jej pomógł - ale wtedy złożyło się ząbkowanie, przeziębienie i końcówka ospy.
el.kocyk
Na goraczke powyzej 38 podaje ibum w syropie. Ma wygodna taka ala strzykawke do podawania no i samakuje malinowo :)
Jakbym w nocy miala mała rozbierac i aplikowac czopka to by wpadła w szał.
bereszka - dzieki, zapytam w aptece, ale pewno tu tego nie znaja (w Belgii duza czesc lekow ma inne nazwy) jak tu tego nie bedie zakupie sobie przy pobycie w Polsce w sierpniu
my dajemy czopka gdy trzeba przebierac pieluche:) ale fakt, twoj lek lepszy...w nocy dzis mala miala 40 stopni, od 12 do 2 co chwila sie budzila, chcielismy jej dac pic wody, nie chciala, chlodnie lub letnie mleko, nie chciala, dopiero po podgrzaniu wypila cala butle i spala do rana spokojnie
el.kocyk
Wszystko co jest ibuprofenem (100mg) i jest syropkiem dla dzieci.
Niektóre chyba maja tez paracetamol.
W ciąży kobietom przeciwbólowo wolno brać paracetamol.
Moja dziś w nocy 39 miała. Też trwają żniwa zębowe :(
Zebym nic nie przekrecil to wklejam wypowiedz mojej zony.
"a wiesz ta matka tego chlopca co dzis byl pierwszy raz mowila ze jej dziecko jakims cudem zostalo przyjete do przedszkola panstwowego w srodmiesciu i sluchaj jakkie jazdy. zeby isc do trzylatkow dziecko musi umiec mowic zalatwiac sie ubierac i jesc SAMO. samoobsluga dziecka musi byc 100% zeby przyjeli dziecko. jak ktorejs z tych rezczy nie umie nie jest przyjete.
i na 10 dni przed przyjsciem do przedszkola jest EGZAMIN z tego czy dziecko te rzeczy robi samo
niezle?
trzeba pokazac jak dziecko sie rozbiera, je sika. i dopiero przyjmuja jak to wszystko robi.
i sluchaj czesne panstwowego przedszkola. 300 zl w srodmiesciu + 220 jedzenie + 140 zl inne zajecia dodatkowe obowiazkowe i daje miesiecznie 660 zl
podobno waltz podniosla niedawno stawki na panstwowe przedszkola
i jakas babka tam plakala ze ona zarabia 1100 i nie ma jak zaplacic za panstwowe przedszkole 660. to jej dyrektorka powiedziala zeby sie szybko decydowala bo ma 200 dzieci na jej miejsce.
My za prywatne naprawde fajne przeszkole w Piasecznie placimy 680 zł - od 9 do 16. No comments :)
koniec jest blisko
Sprawdzanie samodzielności dziecka jest teraz powszechne. Nie mi kwestionować na ile słuszne bo do tego etapu dopiero dojdę. Owszem powinno się mieć wzgląd na maluchy trochę mniej umiejetne, ale zważywszy na to że na kilkanaście dzieci przypada jedna opiekunka to w sumie troche rozumiem, że czasu brak na zajmowanie sie jednym dzieckiem.
Co do opłat - to cóż twierdza że rodzic będzie oszczędzał bo będa zwracac za niewykorzytane dni w przedszkolu no i przeciez do 13 jest bezpłatnie - terefere - kto dzieciaka o 13 odbiera z przedszkola? :/
My za prywatne naprawde fajne przeszkole w Piasecznie placimy 680 zł
W Bieszczadach płacą jeszcze taniej.
Co porównujesz wioske do Warszawy?
el.kocyk
a powiedzcie mi, co robicie z goraczka przy zabkowaniu? zbijacie, nie zbijacie? mala ma ponad 39, meczy sie biedna, zbijamy czopkami, ale ile mozna czopkow dawac
Sprawdź Calpol (paracetamol), Panadol Baby (paracetamol) i Nurofen (ibuprofen, dokładnie to samo, co ibum) - te brandy mają chyba takie same nazwy w Belgii. Ewentualnie poproś o syrop z paracetamolem dla dzieci albo z ibuprofenem dla dzieci.
Setak ---> najgorsze jest to, że już 5km dalej, wzdłuż Puławskiej, żłobki i przedszkola prywatne sa w 'normalnej', ursynowskiej cenie 1500zł
bereszka: W grupie powinny byc dwie opiekunki, wlasnie po to aby jak z jednym dzieckiem trzeba cos zrobic to druga ma oko na reszte dzieciarni. W prywatnych przedszkolach nie spotkalem sie z EGZAMINEM :)
Cale szczescie mieszkamy na wsi i dookola mam chyba z 10 przedszkoli prywatnych w cenie panstwowego w centrum :)
koniec jest blisko------>
Rzeczywiście jeśli dziecko idzie do przedszkola musi umieć podstawowe czynności, ponieważ nie jest to już żłobek. Jednak są przyjmowane do trzylatków dzieci z pieluchą. nie ma też egzaminów z tego co dziecko potrafi.
W grupie trzylatków zawsze nauczycielka ma pomoc.
Wiem to stąd, bo ukończyłam pedagogikę, miałam praktyki w przedszkolach, a teraz mam sporo koleżanek, które w zawodzie pracują.
Reaktywacja :)
Oddaliście maluchy do żłobka? Moja Eli chodzi od początku września, dziś to ja pierwszy raz zaprowadzałem sam (wcześniej mama). Jakieś 0,2 sekundy po oddaniu jej pani opiekunce po spojrzeniu na jej minkę byłem bliski zabrania jej w trybie natychmiastowym i zalatwienia sobie bezterminowego L-4 na celem siedzenia przez resztę dziecinstwa z nią w domu.
Powstrzymuje mnie to, że zgodnie z relacjami opiekunek jest jednym z grzeczniejszych dzieci, ładnie sie bawi i za dużo nie płacze, pochlipie trochę rano, ale potem podobno jest OK. Raz jak się zmęczyła to nawet sobie sama znalazła lezaczek i poszla spac ;)
No i podobno żłobek jest rozwojowy dla maluchów. Choć jest tylu przeciwników co i zwolenników... I tak, mimo wmawiania sobie powyższych, źle mi z tym...
Mój urwis obecnie :) ==>
Żłobka? Na Ursynowie? Zapomnij - chętnych nie mniej niż przed podwyższeniem opłat, a burdel w kwestiach administracyjnych jeszcze większy (np zlikwidowano wszystkie dotychczasowe listy i trzeba czekać na decyzję co dalej).
Coś czuję, że przy obecnym stanie rzeczy moja mała w ogóle do żlobka sie nie załapie...
chciałem wznowić jak wróciliśmy z urlopu, nie mogłem znaleźć :(
K jakiś tydzień po urodzinach zaczęła chodzić - teraz to już lawinowo idzie. W żłobku jak już chyba pisałem, przypisano ją do drugiej grupy, ale zgodnie z sugestią opiekunek przenieśliśmy ją do pierwszej. Pierwsze dwa dni - nawet nie popatrzyła za mną - po weekendzie trochę marudzenia było, ale kończyło się zanim zdążyłem rzeczy do szafki pochować. Teraz już sama wchodzi do sali i jest zadowolona. Mówią, że grzeczna, że zaradna i że żarłok. Dopóki nie wpadli na pomysł dawania jej posiłków ze starszych grup (te już nie jedzą papek) wyjadała opiekunkom kanapki :)
Ogólnie, zadowolona. Z też po powrocie do przedszkola w poniedziałek (była 3 tygodnie w Chorwacji z tatą) w miarę zadowolona. Ale przedszkole to już inna bajka, zaczynają się wyprawki i inne takie kosmosy :/ Tak czy inaczej, przez 3 tygodnie Felka przyzwyczaiła się, że jest sama, że jest oczkiem w głowie. Przeżyła lekki szok kiedy starsza siostra wróciła :) ale już następnego dnia była wielka radość.
BTW. jechaliśmy nad morze samochodem - w sumie licząc korki i postoje wyszło z 11 godzin. Najspokojniejszym pasażerem była właśnie Felcia :) A i na miejscu mniej z nią problemów niż z jej siostrą czy żony siostrą :D
Stanson - przeczekaj ten początek, potem będzie już dobrze :) Nam starsza córa zawsze wybiegała roześmiana z sali i mówiła, że ona chce jeszcze do żłobka :)
smalczyk --> na Mokotowie jest to samo, ja do dziś nie wiem jakim cudem my się dostaliśmy. Jak zapisywaliśmy małą była na liście na ponad 360 miejscu, fakt, że narzeczona parę razy była ich pomęczyć, ale inni robili to samo. Na zebraniu przed "rozpoczęciem roku" przyszli rodzice, którzy się żalili, że czekają rok, dwa i ciągle nic, co mają zrobić, itp. Także ja nie wiem jak to działa, wygląda na to, że system jest zupełnie przypadkowy. Co ciekawe, znajomi, którzy mają miesiąc starszą córeczkę też się dostali a zapisywali się wtedy co my, czyli nie tak dawno. Dobrze, że nam się udalo, ale obiektywnie patrząc, to jest to bez sensu.
yasiu --> liczę własnie na "przeczekanie", początkowo byłem jak najbardziej za żłobkiem, ale jak dziś ją sam poszedłem oddac to mam teraz wyrzuty. Oby minęło, pociesza mnie to, że mała jest generalnie happy popołudniami i widać, że nic złego jej się tam nie dzieje...
jasonxxx
smalczyk --> na Mokotowie jest to samo, ja do dziś nie wiem jakim cudem my się dostaliśmy. Jak zapisywaliśmy małą była na liście na ponad 360 miejscu, fakt, że narzeczona parę razy była ich pomęczyć, ale inni robili to samo. Na zebraniu przed "rozpoczęciem roku" przyszli rodzice, którzy się żalili, że czekają rok, dwa i ciągle nic, co mają zrobić, itp. Także ja nie wiem jak to działa, wygląda na to, że system jest zupełnie przypadkowy. Co ciekawe, znajomi, którzy mają miesiąc starszą córeczkę też się dostali a zapisywali się wtedy co my, czyli nie tak dawno. Dobrze, że nam się udalo, ale obiektywnie patrząc, to jest to bez sensu.
Może twoja córka się dostała do żłobka ponieważ twoja narzeczona zgłosiła się jako matka samotnie wychowująca dziecko?
Niestety wówczas ma się pierwszeństwo nad małżeństwami.
żona mi dziś mówiła, że czytała na jakimś forum pytanie mamy - z Warszawy właśnie - czy skoro dziecko się dostało bo ona jest samotną matką, to ojciec może je odbierać? Nie wiem jak jest w stolicy, we Wrocławiu status samotnego rodzica przysługuje wtedy, kiedy drugi rodzic nie żyje, jest pozbawiony praw rodzicielskich albo jest w więzieniu. We wszystkich przypadkach nie powinien odbierać dziecka ;)
Nasza młodsza się coś pochorowała. Od paru dni ma biegunkę i sądząc po ostrej pracy dziąseł na wszystkim co dorwie, ząbkuje. Ale w żłobku kazali iść do lekarza i zbadać... zobaczymy. Dziś na dzień poszła do babci, straasznie się ucieszyła. Od razu zaczęła gonić kota i co ciekawe, po miesiącu przerwy już nie mówi na niego koka (a tak mówiła na kota i na psa) tylko peesiu :)
yasiu - przywileje w przyjmowaniu dzieci czy to do przedszkola, czy do żłobka przysługują matkom samotnie wychowującym dzieci. Czyli jeżeli matka nie mieszka z ojcem i sama musi dbać o dzieci.
Co do odbioru dzieci, to u mnie w przedszkolach jest tak, że na początku roku daje się listę osób upoważnionych do odbioru dzieci i tyle. Jak chodziłem odbierać czy to siostrzenicę, czy małą sąsiadkę, to na początku raz czy dwa sprawdzano mi dowód a potem to już mnie rozpoznawali.
tomazzi - nie matkom, tylko rodzicom samotnie wychowującym dzieci ;) Mówisz o Warszawie tak?
Z odbieraniem to chyba wszędzie jest tak samo i panie bywają w tym względzie okrutnymi służbistami, ale to akurat im się chwali :)
edit. we Wrocławiu przywileje przysługują rodzicom spełniającym kryteria które podałem, to jest rodzic samotnie wychowujący dziecko.
yasiu - no tak, rodzicom. Taki skrót myślowy :P
Wydawało mi się, że takie zasady panują wszędzie ale najwyraźniej się mylę. Doświadczenie opieram na przykładach z Białegostoku :)
Dodatkowo pierwszeństwo w przyjmowaniu dzieci mają rodziny gdzie oboje rodziców pracuje no bo jeśli jeden rodzic nie ma pracy to może się dzieckiem zająć.
żona mi dziś mówiła, że czytała na jakimś forum pytanie mamy - z Warszawy właśnie - czy skoro dziecko się dostało bo ona jest samotną matką, to ojciec może je odbierać?
i dla takich oszustów tworzy się przywileje...ech...
Dodatkowo pierwszeństwo w przyjmowaniu dzieci mają rodziny gdzie oboje rodziców pracuje no bo jeśli jeden rodzic nie ma pracy to może się dzieckiem zająć.
To z kolei przypomina mi o fenomenie jakim jest fakt, że gro matek odbiera dzieci z przedszkola o godzinie 14,15. Czyżby pracowały do południa?
To z kolei przypomina mi o fenomenie jakim jest fakt, że gro matek odbiera dzieci z przedszkola o godzinie 14,15. Czyżby pracowały do południa?
W budżetówce 14.15 to już pora wychodzenia z pracy
bereszka --> nic takiego nie zgłaszaliśmy, przecież nie jest samotną matką ;) Zresztą, to ja chodzę na zebrania i zaprowadzać mamy zamiar małą na zmianę, jak tylko narzeczona wróci do pracy, więc to by się zupełnie nie trzymało kupy...
Oj Marcin nie chcesz mi chyba powiedzieć że wszystkie matki to pracownice budżetówki no :)
jasonxxx
Nie mam pojęcia jak było. Dlatego napisałam "może"
albz - troche uogolniasz :) znam pare osob pracujacych w budzetowce i zadna nie konczy przed 16 (szpitale, sady)
do slownika mlodej dolaczylo kolejne slowo, swiadomie wypowiadane - lala - w odniesieniu do lalki :D
Moja dzielnie chodzi do przedszkola i bardzo jej się podoba, tylko zamiast do 4-latków, chodzi do 5-latków, bo tak się znalazło miejsce, żeby poupychać tych co się nie dostali. Będzie dwa razy robić zerówkę, ale nie powinno jej to zaszkodzić.
zuzia kocha misia -->
p.s. wczoraj, stukając młotkiem w kolejne bolce zabawki, Zuzka: "łan, tu, fiii, foj, fajjj..." dziecko umie już liczyć po angielsku :D
żabka - a od czego ślad na głowie? :D
nasza starsza coraz cwańsza i mądrzejsza się robi... literki zna prawie wszystkie, sama pisze kilka słów, liczy coraz lepiej, składa dwucyfrowe liczby i wszystko ją interesuje. potrafi przy tym popuścić wodze wyobraźni tak, jak tylko dzieci to potrafią. na szczęście moja zryta bania za nią nadąża. była niezadowolona, bo miała przez kilka dni ze mną jeździć do przedszkola, ale jej się spodobało.
młodsza - żywe złoto, teraz trzonowce już wyszły, więc zdrowie wróciło do normy i jest... świetna :) mały cwaniak, co to codziennie rano o czwartej się budzi hehe :)
yasiu, upadek na krzesło :( łobuz jest taki, że ciężko ją upilnować, a w zasadzie - nie da się!
my też tak mamy i ciekawi jesteśmy jak to będzie jak trochę dorośnie. bo ze starszą córą wszystko się dało załatwić, wszędzie można było pójść, była grzeczna - teraz trochę huncwoci. a to żywe złoto na dupce nie może usiedzieć :)
żuro - na gg do cie napisalem.
widać, że chłopak wie, gdzie są kluczyki od czołgu :)
Moja Eli się nauczyla chodzić (w dzień 1-wszych urodzin zresztą :P ), po 10 dniach zaczęła praktycznie biegać, wczoraj byliśmy w Saturnie po małe zakupy to zdemolowała ćwierć sklepu. Próba wzięcia na ręce kończyła się wielką awanturą, teraz nic tylko chodzić, biegać, demolować :P Diabeł wcielony!!! :)
Może mi coś doradzicie :) Wolę już pomyśleć o prezentach gwiazdkowych dla rodziny, a że moja siostra niebawem zostanie po raz pierwszy mamą, to myślałam, żeby sprawić jej coś z tym związanego. Myślałam o jakimś gadżecie, sprzęcie czy czymś takim dla mamy, która mając po opieką maleńkie dziecko, mogłaby się czasem zrelaksować, lub ułatwić jakoś życie. Nic mi nie przychodzi do głowy jako, że z takim błogosławionym stanem mamy pierwszy raz w najbliższej rodzinie styczność ;)
nutkaaa
Co prawda musiałabys ta kwestie wysondować, ale ja polecam chuste :)
http://allegro.pl/chusta-hoppediz-4-6-m-29-wzorow-do-wyboru-wa-wa-i1915231610.html
A najlepiej razem z warsztatami z chustowania :D
my się też nad chustą zastanawiamy, dla tego najnowszego, bo z trójką to już pełna chata i przyda się jedno przymocowane :D
btw. wczoraj felka została ochrzczona, ale jak diaboł był tak jest.... powtarza cały czas 'jip ka' czyli rybka... w kółko :D
o dawno mnie tu nie bylo
nasza mala poszla do innego zlobka po 1.5 miesiacu przerwy w wakacje
wczesniej chodzila do francuskiego, teraz do flamandzkiego, pierwsze 2 tyg duzo plakala, rano nie chciala isc, panie mowily ze musza ja trzymac na rekach itp
no ciezko bylo ogolnie
teraz jej sie podoba, juz jak wchodzimy do budynku zlobka juz sie cieszy i chce wychodzic z wozka
do pan wyciaga raczki, bawi sie z dziecmi, ogolnie jest super
jakies 6 tyg temu zrobila pierwsze 3-4 kroczki, szczesliwie nagrane calkowitym fuksem:)
pozniej 2 tyg absolutnie nic az odwiedzili nas znajomi z 3latkiem i sie zaczelo, po prostu wstala i zaczela chodzic po calym domu:) na spacerach tez nie jest lekko a czasem wsadzic do wozka prawie sie nie da
mowic ciagle niewiele mowi, tzn mowi mnostwo, ale prawie nic zrozumialego, ale ponoc z dziecmi, ktore maja dookola siebie kilka jezykow tak jest
poza tym, musze szybko sie brac za flamandzki bo jak zacznie mowic to jej nie zrozumiemy:)
caly czas najchetniej ogladalaby ksiazeczki, zabawki moga nie istniec byle dookola byl zapas ksiazek:) no i obczaila tablet, ma swoja aplikacje, takie zoo, gdzie zwierzatka ruszaja sie i wydaja odglosy, jest ich tam chyba z 40 czy 50, swietnie sie tym bawi
kocyk - ipad czy cos androidowego? :)
nasza felka ciagle gada, rano to cale przemowienia, ale tez nic zrozumialego. halo, rybka, piesiu, mama, tata, papa i czesc to chyba caly jej zasob slow, ale to lada chwile ruszy z kopyta :)
To i ja zadam pytania do doświadczonych rodziców :)
1. Zbliżają się pierwsze urodziny jednego z moich chrześniaków. Co mu kupić? Prezent od Mikołaja już obgadałem z jego rodzicami ale to prezent bardziej dla nich niż dla niego więc na urodziny coś ciekawego chce kupić. Co poradzicie?
2. Co teraz 5/6 letnie dziewczynki interesuje? Mam dwie takie do obdarowania na gwiazdkę i zupełnie nie wiem co im kupić.
3. Pierwszy chrześniak w styczniu kończy 4 lata ale prawie nic nie gada... Czasem coś tam powie, dość wyraźnie ale przeważnie to trzeba go przymuszać do mówienia. Da się jakoś mądrze go zachęcić do mówienia? Jak jest u mnie, albo ja u niego, i coś ode mnie chce to staram się mówić, że nie wiem o co mu chodzi i niech powie czego chce. Ale nie zawsze uzyskuję oczekiwany efekt.
4. To samo dziecko, problem z jedzeniem... Mały je bardzo niewiele rzeczy. Jakieś parówki, naleśniki, kopytka, frytki i niewiele więcej. Idzie jakoś go zachęcić do poznawania nowych smaków? Będę musiał jakiś konkurs na jedzenie w domu urządzić jak u mnie będzie :P
Dzięki z góry za odpowiedzi i podpowiedzi :)
yaziu - zona ma ipada
tomazzi - niestety nie pomoge ani z prezentami, ani z jedzeniem
nasza mala je ogolnie wszystko, ale jak 2 miesiace temu miala faze na banany teraz ledwo co ruszy
lubi makaron z sosem, lubi owoce ze sloika, uwielbia swieza bagietke, nawet kalmarem czy mulami sie zajada, ale najbardziej z wszystkiego lubi awokado
jak widzi awokado nie ma sily by jej nie dac, jak kupimy wiecej to musimy je ukrywac w kuchni
zje cale duze awokado na jedno posiedzenie, nie rozumiem jak mozna jesc takie okropienstwo:)
tomazzi - 1. na rok, to coś co wzbudzi u małego ciekawość. Jeśli lubi muzykę, tańcuje, to coś, co będzie grało - nasza mała uwielbia.
2. nasza starsza ma 4.5 teraz jej zainteresowania przeszły mocno z hello kity w stronę zygzaka mcqueena... ale poza tym uwielbia ksiazki, wszelakie i rysowanie/malowanie
3. czekac, jesli lekarze mowia, ze wsio jest ok to czekac. nasza zuzka jest bardzo niesmiala, nawet do nas czasem mowi ledwo co, pod nosem. ale fakt, ze jak sie rozbuja to nie moze przestac mowic. zachecac malego, mowic do niego duzo nawet jak nie odpowiada i w koncu bedzie dobrze.
4. z doswiadczenia ze starsza corka wiem, ze zadne konkursy nie dzialaja, nic nie dziala. lubi piec rzeczy na krzyz i nic sie w tym temacie nie zmienia. no, moze bardzo powoli, np. doszly do zestawu banany ktore jeszcze rok temu byly paskudztwem :) ale dziecko zdrowe, wiec czekamy, z czasem jej przejdzie.
z mlodsza za to nie ma problemu. przez weekend przetestowala korniszony, czosnek, wczoraj tortille, ryz, gyrosa drobiowego, wieprzowego.. no wszystko, doslownie :)
tomazzi
4 lata i prawie w ogóle nic nie mówi? Ten chłopak już od roku powinien być pod okiem lekarza. Zdrowo rozwijające się dziecko już w wieku 2 lat z przymusu rozwojowego powinno coś mówić. Ba, nawet wcześniej. Być może chłopak ma jakąś blokadę psychiczną albo w najgorszym przypadku rozwija się nieprawidłowo. Mam znajomych, którzy zbagatelizowali takie samo zachowanie u swojego syna. Teraz chłopak ma 9 lat i któryś tam stopień autyzmu. Wszystko dotyka, liże, głaska, bawi się zabawkami dla niemowlaków, a one są w stanie nastręczyć mu nie lada trudności. Klocków nie jest w stanie układać, rysować nie potrafi w ogóle. Nie rozpoznaje kolorów, ma problemy z pisownia i liczeniem. Zachowuje się jak 2-3 latek. A w wieku 4 lat był pogodny, bawił się, zachowywał jak każde inne dziecko w tym wieku, tyle, że prawie w ogóle nic nie mówił. Jak lekarze mówią, że jest wszystko ok, to czas poszukać prawdziwego specjalisty. Natychmiast.
[393]
1. tak właśnie z czymś jeżdżącym i świecącym kombinowałem ale boję się, że zbyt dynamiczna zabawka przestraszy małego
2. tutaj to raczej Hello Kitty dalej na topie jest :P i wszelkie księżniczki. Za rok obie idą do podstawówki więc może jakiś taki duży zestaw kredek/mazaków/itp kupię.
3. no właśnie lekarze mówią, że jest oke. W przedszkolu się bawi normalnie z dziećmi, zabawki wszystkie ogarnia dobrze, komputer nawet trochę ogarnia, klockami buduje, piłkę kopie tylko gadać nie chce...
4. eh, no to może z wiekiem nabierze apetytu
[394]
Tylko, że widzisz. Czasem mam wrażenie, że on nie chce rozmawiać albo z lenistwa albo z nieśmiałości. Jak mama do niego powie np.: 'Powiedz traktor' to powie(oczywiście nie do końca wyraźnie, ale powie). 'Cześć' czasem odpowiada, jak trzeba to mamę zawoła, jak coś mu się podoba albo smakuje to czasem powie 'dobrze/dobre'. Tylko, że no właśnie.. wszytko to czasem :/ Jakiś czas go nie widziałem, miesiąc już chyba, może teraz gada trochę więcej. Od września jest w przedszkolu, może tam go rówieśnicy zachęcą do rozmowy.
No a lekarze mówią, że jest oke. Jaki specjalista się zajmuje takimi przypadkami? Psycholog dziecięcy? Logopeda?
tomazzi [385]
I wygląda to zupełnie tak samo, jak u moich znajomych. Teraz gdy opisałeś jego niemrawe chęci do rozmowy, mam przed oczami ich syna. Przedszkole nie pomogło w ich przypadku, a tylko ogorszyło sytuację, bo dzieci chciały z nim rozmawiać, ale on nie potrafił. Zaczął zamykać się w sobie, wynikiem czego jest teraz obecny autyzm. Im dłużej będzie to u twojego chrześniaka trwało, tym bardziej ucierpi na tym psychika dziecka. Nie chcę tu uchodzić za znawcę tematu, ale widzę po prostu jak zniszczona psychikę ma syn znajomych. W pierwszej kolejności psycholog dziecięcy, a jeśli będzie trzeba, a wydaje mi się, że na pewno, zaleci wizytę u logopedy. I będzie trzeba poświęcić chłopakowi naprawdę ogrom wolnego czasu. Nie będzie miejsca na słowa "później" czy "nie teraz".
Dzieci w przedszkolu go nie odtrącają, normalnie się z nim bawią ale tak czy siak z jego rodzicami pogadam.
Z synem znajomych też wszyscy się bawili. Jak wspomniałem wyżej, w wieku 4 lat zachowywał się jak każde dziecko w tym wieku. A na dziś dzień tego nie widać. Porozmawiaj z rodzicami, bo szkoda chłopaka.
Oczywiście życzę by było to tylko jego widzimisię, że nie chce nic mówić.
Goozys ma w sumie rację, a ja zbagatelizowałem sprawę. Moja szwagierka miała trochę podobnie. Trochę, bo ona mówiła, ale nikt nie był w stanie zrozumieć co. Teraz ma już 5,5 roku, chodzi do przedszkola i jest znacznie lepiej. Ale np. w wakacje przez dwa tygodnie walczyliśmy z nią, żeby mówiła dwa albo wanna zamiast dła i łanna. Nie mówienie całkiem to inny objaw.
4 lata jak dziecko nie chce mówić to jest to zdecywanie nie fajnie. Odwiedziłbym paru innych lekarzy na miejscu tych rodziców.