Witam w drugiej części wątku dla rodziców, 351 postów nam stuknęło, można powiedzieć, że zaczynamy raczkować.
Regulaminu nie będzie, bo każdy wie co można i jak można, a jak nie wie, to jego problem ;)
Zgodnie z prośbą, to co pamiętam i co podeślecie :)
Yasiu - dwie córy, starsza z lipca 2007, młodsza z sierpnia 2010
Smalczyk - Córa - sierpień 2010
Bereszka - Córa - sierpień 2010 (co ciekawe, te trzy sierpniowe dziewoje urodziły się tego samego dnia :))
Arttrue - Córa - listopad 2010
Jasonxxx - Córa - październik 2010
Zielona Żabka - Córa - styczeń 2010
http://supermarket.blox.pl/2011/01/Pseudo-mieso-w-produktach-Gerbera-dla-niemowlat.html
Swoja droga gdzie tu kupowac mieso ze wsi a nie sztucznie pedzone??
Yasiu wklej w I cz. sznurek do tej II :)
bereszka - najlepiej trzymać własne kury i z jedną świnkę na balkonie ;)
Spróbuj na lokalnych bazarkach. W waszej okolicy na Wałbrzyskiej kojarzę, może coś bliżej. Kupcy z bazarów czasami mają nietypowe źródła zaopatrzenia (90% bierze z wielkich hurtowni typu Makton).
Swoją drogą - dlaczego tak się tym martwisz ? Dzisiaj wszystko pędzone jest. Jeżeli nie dajesz dziecku 0,5 kg dziennie mięsa, 3 pędzone pomidory itd itd to specjalnie go nie skrzywdzisz.
A przy drugim to i tak się będziesz tylko martwić, żeby głodne nie chodziło.
Tak, tak - własnie i jeszcze krówke do kompletu :P
No właśnie nie mam zaufanego sprzedawcy miesa.
z drugiej strony miałabym potem problem własnie o którym piszesz.
Mała np w przedszkolu, szkole jadła by obiady i dostawałaby właśnie pędzone sztucznie mięso - nieprzyzwyczajony zoładek by sie zbudntował.
Nie sadze aby szkole i przedszkolne stołówki zaopatrywały sie w pordukty eko.
Drugiego nie planuje :D
[2] - ja i tak kupuję Hippa i Bobovitę, bo są tańsze hehe :P a mała najbardziej lubi zupki własnej roboty i w ogóle wszystko to co my jemy :) ostatnio spróbowała kaszanki, dałam jej parę gryzów bo jej ślinka ciekła jak na to patrzyła... i się popłakała jak chciałam jej zabrać :D
nasza młoda też zaczyna jeść mięcho - planowana jest własna produkcja, czytaj moja, więc przepisy chętnie widziane - na razie jeden słój rosołu z kurczakiem i marchewką czeka na konsumpcję.
ja bym nie nastawiał dziecka na jedzenie tylko super eko mięsa - bo jak zje 'normalne' to przeżyje szok :)
sam czekam aż będę mógł jej dawać wszystko to, co jem, starsza jest takim niejadkiem jak mama, więc sam zostaję z obżarstwem i delikatesami, a to żadna frajda :)
btw. już daję linka
ZZ ---> nie wiem gdzie ty te hippy kupujesz, ale w każdym znanym mi marekecie sa droższe niż gerbery.
yasiu ---> 5-miesięczniakowi dajesz swojski rosół? Wow, odważny jesteś :))
To kiedy pizza? ;PP
rosół to za dużo powiedziane. kurczak i marchewka są z rosołu, samego rosołu to tam jest niewiele, tyle tylko, żeby papka nie była za gęsta :)
smalczyk --> w tesco się zaopatrujemy, przeważnie w promocji 3za2, 6za4 itp, ale pojedyncze też są u nas tańsze o te parę groszy
Starsza jest teraz na etapie ostrego śpiewania i wymyślania piosenek. Wczoraj zaśpiewała
"krasnoludki umarły, ale zabawa trwa dalej" :D
młodsza już po próbie z jedzeniem własnej roboty, poszło bez problemu. Dziś przygotowałem cztery kolejne słoiczki - ziemniaczki z brokułami i wołowinką, ziemniaczki z brokułami i kurczakiem oraz dwa marchewkowo-mięsne.
Zostało jeszcze trochę mięsa, więc zrobię chyba ryżowo-brokułowo mięsny i ryżowo-marchewkowo mięsny :)
yasiu, podziel sie przepisami i info jak i w czym je przechowujesz (mrozisz czy na swiezo schodza?)
przepis?
ugotowałem rosół drobiowo-wołowy - z niego mam mięso i marchewkę (daję też do miksu odrobinę pietruszki)
osobno ugotowałem ziemniaka i parę różyczek mrożonych brokuł
wrzucam do blendera co mi się nawinie, miksuję na papkę, ewentualnie dodaję wody (za jakiś czas będę dodawał rosołu) co by konsystencja była odpowiednia.
wkładam do słoiczka. Zagotowuję słoiki (nakrętką w dół w garze w wodą gotuję) dokręcam i po wystygnięciu ten 'strzelający' element powinien się zassać tak, że po ponownym otwarciu znowu strzeli.
trochę boję się mrozić w słoikach, ale mam do tego inne pojemniki.
yasiu, dajesz wołowinę i brokuły jako pierwsze posiłki pozamleczne? trochę dziwne, szczególnie te brokuły, które są przecież wydymające...
yasiu ---> ja się tylko zastanawiam - kiedy ty na to gotowanie znajdujesz czas? :))
ZZ ---> tez tak pomyślalem (zwłaszcza że moja w podobnym wieku do yasiowej) - ja zaczynałem od marchewki, jabłka czy gruchy - brokuł tez był, ale nie bardzo posmakował (no i chyba trochę mała zaparł więc na razie nie wracam do niego)
żabka - brokuły miała w słoiczkach od czwartego miesiąca - no i oczywiście nie cały słój brokuł, na słoiczek 180g wyszło półtorej małej różyczki. wołowiny też nie było dużo i nie jest to pierwszy posiłek pozamleczny, młoda je słoiki już od ponad miesiąca, dopiero od paru dni je mięsko, a z bezmięsnymi mi się bawić nie chciało :)
jak na razie młoda nie ma problemu po żadnym jedzeniu, wszystko jej wchodzi. przed południem owoce, po południu posiłek konkretniejszy. łapie rytm jedzenia, je w miarę czysto więc się cieszymy :D
smalczyk - czasem bywa, że w kuchni spędzam po powrocie z pracy więcej czasu niż poza nią, ale dopóki widzę, że warto jakoś mi to nie przeszkadza :) to ja u nas jestem kucharz, genetycznie już skrzywiony w tym względzie hehe.
btw. nasza starsza wczoraj zjadła na kolację dwie kromki chleba z szynką. oczywiście oszukaliśmy ją, że nie ma tam masła i do tego chleb musiał być pokrojony w kwadraciki, ale zjadła, na własne życzenie. ostatnio był problem, żeby zjadła cokolwiek poza makaronem albo naleśnikami, a wieczorem odchodzimy od kaszek, bo walczy dzielnie ze spaniem bez pieluchy :D
yasiu ---> i co, codziennie dawałeś małej żarełko bez obaw o ew. uczulenie?
My między karmieniami robimy pare dni przerwy.
przed południem owoce, po południu posiłek konkretniejszy
Dwa razy dziennie jej słoja podajesz?? To sierpniówka o ile pamiętam?
smalczyk - tak, codziennie, ale z przerwą kilkudniową między takimi samymi posiłkami. żona wyczytała w internecie gdzieś, że powoli można przestawiać na takie właśnie karmienie. młoda nie narzeka, trzyma się rytmu, je z apetytem, coraz mniej jest płakania o jedzenie, po prostu wiadomo o określonej porze, że trzeba jeść i tyle. jutro kończymy pięć miesięcy.
A ja zostałem bez małej na 4 dni... kładziemy z teściem panele podł. w domu i mała z mamusią u teściowej. Chyba się zatęsknię :(
spoiler start
za małą i trochę mamusią, nie teściową :D
spoiler stop
Ostatnio nauczyła się przewracać na plecyki z brzuszka i tarmosić żyrafę na szyję (moja krew :P) - cudnie jak się ogląda nowe sztuczki własnego maleństwa ;)
yasiu ---> no to moja dla odmiany wyczytała że w czwartym miesiącu powinno siue bardzo powoli wprowadzac gotowe posiłki poza mleczkiem - co też robimy :)
Btw - jutro moja kończy 5 miesięcy :)
jason ---> ja zwyczajowo tęsknię po paru godzinach w pracy :)
Moja wczoraj chyba na czas jakiś określiła sie jako przyszła kibolka bo lewą łapką grzociła w nocha biedronę, a lewą w tym czasie ściskała za szyję żyrafkę (wiadomo którą:)))
moja była na samym cycu do 6 miesiąca, więc dopiero wtedy zaczęliśmy jej rozszerzać dietę i na początku dawałam jej tylko "bezpieczne" produkty, ale codziennie, bez oczekiwania na efekty, których na szczęście nie było :)
teraz wielkimi krokami zbliżamy się do roczku i odstawiamy wreszcie cyca... z czego mała wcale nie jest zadowolona oczywiście :) w dodatku za nic nie chce wziąć do ust mleka modyfikowanego, więc w zamian tego będą jej musiały wystarczyć kaszki, jogurciki itp... chociaż kaszek też zbyt chętnie nie jada, zdecydowanie woli kanapki z szyneczką :P
smalczyk - wersji jest sporo, tak na prawdę, trzeba po prostu obserwować dziecko i jeśli coś jest nie tak, reagować :) jutro obie nasze kończą 5 miesięcy, bo przecież są z tego samego dnia :)
jason - taaak... znam to, za takim maluchem mocno się tęskni, szczególnie, że każdy dzień to zmiany :) KaFelka obraca się już na brzuszek kiedy chce, z powrotem jest jeszcze trochę gorzej. za to baaaardzo chce siedzieć, sama nie daje rady, ale oparta o mnie czy o mamę jest wniebowzięta, łapki latają dookoła, łapie co się da, a najbardziej się denerwuje, jak się laptopa zamknie, próbuje go otwierać :)
ZZ ---> nas ostatnio wkurzyła lekarka w rejonowej przychodni mówiąc, że fakt, iż nasza niunia jest obecnie na 75 centylu oznacza, ze jest - cyt.- za gruba, i trzeba ją odchudzić. Dobrze, że mnie nie bylo przy rozmowie bo bym się wściekł - jak można w ogóle wspominac o odchudzaniu kilkumiesiecznego dziecka??
Na szczęście pediatra z medicoveru raptem dwa dni wczesniej nic nieprawidłowego w jej wadzie nie stwierdziła, kazał jedynie do cyca dołożyć ryżyk na noc żeby lepiej spała (co niestety chwilowo nie działą, bo ostatnie noce sa tragiczne z uwagina męczące niunię zaparcia).
smalczyk --> głupia baba, po pierwsze karmiąc piersią nie można dziecka przekarmić, je tyle ile potrzebuje i już, a po drugie, jak zacznie raczkować i chodzić to i tak wszystko zrzuci :)ciężko chyba trafić na dobrego pediatrę, moja z kolei za nic nie chciała ze mną rozmawiać, a każde moje wątpliwości rozwiewała wręczając mi stos ulotek i książeczek informacyjnych :/ ostatnio na szczęście znaleźliśmy bardziej konkretną babkę :)
my na szczęście jeszcze kontaktu z lekarzami prawie nie mieliśmy :)
waga dziecka jest jaka jest, dopóki wygląda normalnie i jest zdrowe, nie ma się co martwić. Z mając 5 miesięcy była znacznie większym pączkiem od KaFelki, i co, była za gruba, czy młoda jest za chuda? :D
yasiu ---> nie chodzicie na kontrolne wizyty?
Co do tęsknoty...
wracam po 10 godzinach pracy do domu i jedyne o czym myślę to żeby pogadać z małą... spiesze sie jak idiota a żona malujac paznokcie mówi "nie podchoc do dziecka, boawilam sie z nia caly dzien i teraz spi".
No zarżnąć tylko :P
"nie podchoc do dziecka, boawilam sie z nia caly dzien i teraz spi".
szczerze mówiąc od czasu do czasu chciałbym cos w ten deseń usłyszeć ;PP
yasiu ---> czyli nie konsultujecie jakichś wątpliwości co do małej z lekarzem, tylko w oparciu o opinie netu/znajomych/rodziny (niepotrzebne skreslić:)? Czy moze nie macie żadnych wątpliwości? :)
Osobiście wolę małą od małego miec pod opieką/obserwacją lekarza, także z tego względu by jak najszybciej 'wyłowić' kompetentną osobę by póxniej w razie koneiczności nei zdawac się na opinie nieznanej mi i nie sprawdzonej persony
raczej nie mamy wątpliwości, gdyby cokolwiek się pojawiło (tak jak przeziębienie które mamy za sobą) od razu do lekarza.
ma ją na oku moja mama, rehabilitantka z ponad 30 letnim stażem, w tym przy pracy z maluszkami. Pediatra nie zauważył nic, moja mama wypatrzyła, że fałdki na nóżkach są inne po jednej, inne po drugiej stronie, co może sygnalizować skrzywienie w biodrach. Parę sesji z babcią - którą mała ubóstwia - i już obie nóżki są identyczne :) Poza tym, nie ma żadnych problemów.
yasiu ---> no to wyjaśnia wszystko - mając taką pomoc faktycznie innych konsultacji nie trzeba :))
Poza tym, nie ma żadnych problemów.
Coś jak El Dorado - wszyscy słyszeli, nikt nie widział :)
No ale tylko pozazdrościć ;))
Z lekarzami (szczegolnie prywatnymi) jak z mechanikami... Zawsze znajda cos co trzeba obserwowac, leczyc, chodzic na konsultacje, itp itd... Czesto to po prostu naciagacze, niestety spotkalem takich wielu.
Np ortopeda, jak bylismy na badaniu USG bioder, wygladalo to tak:
"O tutaj po lewej ladnie sie staw rozwija, zobaczmy co z prawej. O z prawej, mniej rozwiniete, ale to nie szkodzi, zawsze jak sa dwie osobne rzeczy w organizmie to ktoras rozwija sie szybciej niz druga. Nie ma co sie martwic."
Minelo 15 minut koniec wizyty a on:
"No ale te biodra to trzeba obserwowac, musza panstwo do mnie za miesiac przyjsc koniecznie na sprawdzenie. I trzeba dziecko tak w pieluche zawijac aby mialo nozki do gory podniesione, pokaze Panstwu".
Oczywiscie zignorowalismy te kretynstwa z podciaganiem nozek, na nastepnej wizycie jak juz zainkasowal 100 czy 150 zl, zrobil USG i zadowolony "No, bardzo ladnie sie rozwijaja, widac ze posluchali sie panstwo mojego zalecenia".
A my tak ----->
kjb ---> w zasadzie to powinieneś się cieszyć, że takie zignorowanie nie wyszło wam bokiem - bardzo często tego typu symptomy sa początkiem dysplazji, i własnie jadną z najczęściej zalecanych wskazań jest pieluchowanie malca (myśmy to tez przetestowali) - wsadzenie dziecka w szyny to mało zabawna rzecz (nasz znajoma przetestowała niestety)
nie można przesadzać z olewaniem zaleceń lekarskich bo można się obudzić z pokrzywionym dzieciakiem leczonym metodą szamańską
smalczyk: Jak lekarz najpierw mowi ze to normalne a potem przypomina sobie ze jednak wypadaloby zakasowac za kolejna wizyte to ja wiem ze nie ma sie czym przejmowac. Jakby na drugim spotkaniu powiedzial ze nadal jest zle to bysmy zaczeli cos robic.
Oczywiscie mozna latac za nimi jak za wyrocznia, ale ja wiem jak to wyglada z drugiej strony. Oni czesto tez g.... wiedza, wymyslaja rozne bzdury, strasza ludzi a faktycznie chodzi o kase, zbieranie do wycieczki i o to zeby juz kolejnego pacjenta miec z glowy.
Poza tym o jakich symptomach mowisz? Jak sam wczesniej stwierdzil ze to normalne!
A rodzic to idealny cel: zakochany w dziecku, wystarczy mu cos zasugerowac a on juz bedzie przerazony latal po aptekach, konsultacjach, placil za wizyty itp a potem i tak samo przejdzie a lekarz zadowolony powie "no widzi pan? udalo nam sie, dobrze ze pan chodzil" i juz rodzic zadowolony ze tak o dobro dziecka dba...
kjb ---> czyli co - mądry rodzic powinien zdac się na własne przeczucie czy może zasłyszane w necie opinie?
Niestety nikt sie mądry i doświadczony i rodzi - więc jedynym wyjściem jest metoda prób i błędów, bo od kogoś ową wiedzę czerpac trzeba.
A rodzic to idealny cel: zakochany w dziecku, wystarczy mu cos zasugerowac a on juz bedzie przerazony latal po aptekach, konsultacjach, placil za wizyty itp a potem i tak samo przejdzie a lekarz zadowolony powie "no widzi pan? udalo nam sie, dobrze ze pan chodzil" i juz rodzic zadowolony ze tak o dobro dziecka dba...
ale pieluchowanie przecież nic nie kosztuje i to nie jest żadne kretyństwo, tylko, tak jak pisze smalczyk, najłatwiejsza metoda uniknięcia dysplazji... nam położna zaleciła przez pierwszy miesiąc pieluchować profilaktycznie, pomimo że ze stawami było wszystko ok... dziwi mnie trochę Twoja postawa.
smalczyk: No przeczucie czesto sie przydaje, szczegolnie jak mowi "alez ten lekarz to naciagacz" :)
Po prostu krytycyzm i myslenie przydaje sie w kazdej dziedzinie, inaczej czlowiek jest bezmyslnym baranem do strzyzenia.
No ale w koncu wszyscy jestesmy dorosli i sami ponosimy odpowiedzialnosc za swoje decyzje. Czasami trudne bo poszkodowane moze byc nasze dziecko, ale taka szkode mozna niestety tez uczynic leczac wyimaginowane choroby...
Ta, ta, pieluchowanie wogole kiedys bylo bardzo popularne, wszyscy pieluchowali, az sie okazalo ze wcale jakos liczba dysplazji sie nie zmniejszyla i teraz prawie nikt nie pieluchuje. Oprocz poloznych wyszkolonych za komuny ktorym to juz w krew weszlo...
Mnie nic nie kosztuje pieluchowanie ale dziecko lezace w nienaturalnej pozycji na pewno zadowolone nie jest. Ale w koncu to dla jego dobra prawda? :)
kjb ---> pewnie znasz lepsze metody przeciwdziałaniu dysplazji zatem chętnie posłucham
dziecko lezace w nienaturalnej pozycji na pewno zadowolone nie jest. Ale w koncu to dla jego dobra prawda? :)
wyłączając uśmiech ironii - tak, to prawda
Po prostu krytycyzm i myslenie przydaje sie w kazdej dziedzinie, inaczej czlowiek jest bezmyslnym baranem do strzyzenia.
Przydaje się tez czasem samokrytycyzm bo nikt nie jest na tyle mądry, żeby nie mógł skorzystać z wiedzy innych.
Sluchaj, zapobiegac mozna wszystkiemu, od raka przez aids, do alzheimera i innych, a najlepiej juz od niemowlecia.
Jak widac w moim przypadku nie bylo czemu zapobiegac.
Tak jak juz mowilem, kazdy ma swoja glowe i sam decyduje.
Miedzy wrzuceniem dziecka do chlewu zeby sobie tam samo zylo i znajdywalo jedzenie, az do wiazania go pieluchami, myciem co 5 minut, wizytami codziennie u lekarza itp itd jest pincset milionow posrednich strategii i wiekszosc konczy sie z sukcesem :)
Nie widze powodu dla ktorego mialbym Cie przekonywac do swojego sposobu wychowywania dziecka, ale tez nie widze powodu dla ktorego mialbym sie przejmowac zaleceniami naciagacza lekarza.
Mnie nic nie kosztuje pieluchowanie ale dziecko lezace w nienaturalnej pozycji na pewno zadowolone nie jest.
bzdura, dziecku dodatkowa pielucha nie robi żadnej różnicy
bzdura, dziecku dodatkowa pielucha nie robi żadnej różnicy
Bzdura szkoda gadac
Oczywiście każdy rodzic ma swój własny (bądź jest na etpaie jego wypracowywania) sposób na wychowanie dzieci i radzenia sobie z problemami - nikt nikogo na swoje racje nawracac nie będzie.
Zresztą nie o to chodzi bo wątek w zamyśle ma przecież polegać na wymienianiu sie obserwacjami i uwagami.
Co mnie się nie spodobało w twojej wypowiedzi to wyciąganie opinii o lekarzach na podstawie jednostkowych przypadków - a było nie bylo to właśnie oni sa fachowcami w swojej dziedzieni, nie ciocia klocia z poradnika.org.
Pewnie, możesz się zdawać na intuicję, twój wybór - nie próbuj tylko wmawiać, że tym sposobem stawiasz się ponad 'baranami', którzy mimo wszystko szanują opinię lekarskiego grona.
Bo akurat moim zdaniem olewanie ich opinii dla zasady to skrajność z gatunku 'wrzucania dziecka do chlewu'.
Bzdura szkoda gadac
nie testowałes więc skąd ta pewność? dziecku robi to tylko i wyłacznie róznice w niewygodzie - do czego szybko sie przyzwyczaja
Jeśli mam wybierac jego czasową niewygode (pieluchowlaiśmy niecaly miesiąc) a potencjalną chorobe, wybór jest dla mnie oczywisty.
No ale jak to sie mówi no risk no fun.
Probujesz mi wmawiac to czego nigdzie nie napisalem.
Po pierwsze nie pisalem ze nie nalezy sluchac lekarzy, a jedynie krytycznie sie odnosic. To ze wielu lekarzy tak naprawde niewiele wie, a idzie po najmniejszej linii oporu to np przepisywanie antybiotykow przy byle okazji. Teraz wielkie larum sie podnioslo, mimo ze ja tak uwazalem od wielu lat.
Czesto wystarczy spojrzec na lekarke i juz widac czy cos umie. U nas pracuje taka jedna, odpierdzielona jak sto piecdziesiat, nic nie umie, pewnie nie glowa a innym organem przeszla przez studia, a zbieranie na wycieczki bylo ewidentne...
A po drugie nigdzie nie napisalem ze wszyscy tacy sa, w mojej opini jest takich wielu, co nie zmienia faktu ze na pewno sa tez dobrzy specjalisci ktorzy nastaawiaja sie na dobro pacjenta a nie wyciaganie kasy.
Pieluchowanie powoduje niewygode, to ze sie szybko przyzwyczaja to na pewno racja, do zycia w chlewie tez by sie szybko przyzwyczailo. A wiesz czemu juz sie nie zaleca pieluchowania, profilaktycznie jak kiedys? Bo teraz uwazaja ze stawy lepiej sie rozwijaja gdy dziecko rusza nogami a nie jest sztucznie usztywnione. Byc moze za pare lat wymysla nowa teorie i nagle sie okaze ze ani pieluchowanie, ani ruszanie nogami nie jest dobre tylko cos tam jeszcze.
Teorie regularnie trzeba zmieniac aby ludzie zbyt duzo nie umieli sami robic. W niczyim to interesie nie jest :)
bardzo ładna dyskusja, obie strony mają swoje racje, które może się wzajemnie wykluczają, ale dzięki temu właśnie nasze dzieci będą się od siebie różnić :)
my też pieluchowaliśmy ok miesiąca i mała ani razu nie dała po sobie poznać, żeby było jej niewygodnie, zero różnicy, była tak samo ruchliwa z dodatkową pieluchą i bez niej, więc nie sądzę aby było to szczególnie uciążliwe dla malucha... chyba że moja mała jest wyjątkiem :P
Zielona Zabka: To moze zle pieluchowaliscie? :) Przeciez po to sie to robi aby dziecko bylo w jednej "najlepszej" pozycji jak najdluszy czas. Jesli moglo opuszczac nogi i normalnie sie ruszac, to skutecznosc pieluchowania w takim wypadku nawet mnie wydaje sie watpliwa ;)
pieluchowaliśmy tak, żeby nie mogła krzyżować nóg, z tego co wiem to chodzi głównie o to, a nie aby unieruchomić malucha :)
kjb --->
Oczywiście, ze nie należy wpatrywac się w lekarzy jak w wyrocznię - ale ja wychodzę z założenia, że obdarzam profesjonalistę zaufaniem do momentu kiedy mnie zawiedzie.
Idąc do niego z nastawieniem, że z pewnością nic nie wie i niczego nie umie nie ma to dla mnie najmniejszego sensu.
Czesto wystarczy spojrzec na lekarke i juz widac czy cos umie. U nas pracuje taka jedna, odpierdzielona jak sto piecdziesiat, nic nie umie
Zabiłes mnie, daję słowo :) A ponoć minęły już czasy, że sądzi się po pozorach :)
Nasza medocoverowan pediatra to bardzo elegancka i zadbana babka, a po tym co mówi i jak obchodzi się z dzieckiem widać, że z niejednego pieca chleb jadła.
Jak dla mnie lekarz nie musi nosic sukmany żeby wyglądał jak zawodowiec :)
to ze sie szybko przyzwyczaja to na pewno racja, do zycia w chlewie tez by sie szybko przyzwyczailo
z podobnym poziomem argumentacji nawet nie warto dyskutować...
Chcesz robic krzywdę dziecku uważając się za alfa i omegę, a resztę za stado baranów? Go ahead, najwyżej w przyszłosci ci za to podziękuje.
ZZ ---> naszej małej w 'rozszerzonej' pozycji z początku było niewygodnie zasypiać - przeszło po dwoch-trzech dniach.
Ja wychodze z założenia, że wolę narazic mała na lekką niewygodę, niż na dużo większą (szyna) póxniej.
To samo ze szczepieniem - kjb z pewnością tego nie robi, bo szkoda kasy, i z pewnością jego dziecko nic nie złapie, a zreszta to wymysl koncernów farmaceutycznych - ja wolę narazic mała na te kilka ukluc by zminimalizować ryzyko późniejszych ciężkich chorób
Jak zwykle wszystko rozbija się o kwestię podejścia
To widac sa jeszcze rozne szkoly, bo nam kazal tak robic aby nogi byly rozlozone w biodrach i od razu nie wygladalo to wygodnie ;) bo ograniczalo ruch w jednej plaszczyznie do zera, a w drugiej dosc mocno.
Zreszta nie wazne. Koniec dyskusji bo i tak do niczego konkretnego nie dojdziemy ;)
smalczyk: Nie oceniam po pozorach, na poczatku do niej chodzilem (to lekarz pierwszego kontaktu nie pediatra) ale po tym jak mnie leczyla doszedlem do wnioskow jak powyzej.
I chocbys nie wiem jak wiele razy probowal, nie wmowisz mi tego czego nie uwazam i nie pisze :)
O, to pewnie juz zaszczepiles dziecko przeciw pneumokokom prawda? hhahahahah :D
kjb ---> znasz przyslowie 'ten się śmieje...'? Gratuluję podejścia i życzę szczęścia w testowaniu własnego dziecka przerośniętym ego.
eot
Moja mała bestia robi się z dnia na dzień coraz sprytniejsza :P
Bardzo szybko uczy się nowych sztuczek, wystarczy jej raz - dwa razy coś powtórzyć i w mig załapuje. Ostatnio nauczyłam ją składać ręce do bozi i mówię jej "daj boziu żeby mi włoski w końcu wyrosły!" :D Teraz Zuzka jak tylko wejdzie do któregoś pokoju, to od razu patrzy się na obrazek, wyciąga złożone rączki do bozi i mówi "daaajjjj! daaaajjj! daaaajjjj!" :D
hehe urocze :D
my dziś testowaliśmy słoiczek z nowej partii - ziemniaczki, brokuły, odrobina pietruszki i kurczak. Słoiczek 180 gram. Po podgrzaniu okazało się za gęste, więc żonka dodała trochę wody i ruszyły do boju. Młoda bez mrugnięcia okiem wciągnęła całą porcję. Jak na razie efektów ubocznych nie widać :)
Jak to jest z oglądaniem TV przez 3-miesięczne dziecko?
Od dwóch dni mała ma fazę i w dzień o ile nie śpi, marudzi (a śpi mało) - wystarczy jednak włączyć TV, nawet z dalszej odległości i jak coś się tam rusza to potrafi gapić się bez znudzenia - wtedy jest spokój. Jednak boimy się trochę i co najwyżej po kilka minut dziennie stosujemy tą terapię...
Na szczęście nocki przesypia bezproblemowo, bo kobieta ma czasem ochotę ją ubić ;P
stanson - nasza starsza na telewizor w ogóle w tym wieku nie zwracała uwagi, teraz już ograniczamy oglądanie bajek, bo by się nie oderwała. młodsza uwielbia nawet nie telewizor, a świecące ekrany, nie ważne co na nich jest :D
Dobra, mamy patent; wytargałem z piwnicy kulę, taką dyskotekową, obracającą się jeszcze z moich czasów imprezowych ;P Dziecko zahipnotyzowane :)
Najbardziej optymalne byłoby chyba akwarium. Wtedy też i kot byłby zadowolony ;)
dobre :D
Z dziś angażowała nas w jakąś zabawę w której występowały, w zależności od wersji 'elementy' 'emelenty' i 'elemelenty' - ale niestety tylko ona znała zasady :D
czytam ten watek, potwierdza on to co wyczytalem gdzie indziej, znaczy to, ze mozna wprowadzac inne spokojnie od 5 miesiaca
mieszkam w Belgii, chodzimy tu do pediatry do panstwowej organizacji (sa dwie, francuskojezyczna i niderlandzkojezyczna), maja dobra renome, sa za darmo a do tego wszystkie szczepienia robia za darmo, wiec niby ok, ale jesli chodzi o jedzenie, to sa chyba niereformowalni
ostatnio zapytalismy pani doktor (a chodzimy do Polki), czy mozemy juz wprowadzac cos innego (mala ma 4,5 miesiaca, jest czesciowo na mleku mamy a czesciowo na sztucznym i w sumie obojetne jej co pije, wazne by bylo duzo:)
pediatra na to, ze nie, ze ma byc na mleku ciagle
do tego, na polskim opakowaniu bebilon wyczytalem, ze w 5-6 miesiacu mozna pomalu wprowadzac mleko 2, pani doktor tez jest temu przeciwna
rosnie cudnie, wage ma idealna, ogolnie wszystko pieknie, ale np jesc to lubi czesto, zdarza jej sie obudzic nas z wielkim placzem w srodku nocy
tak jakos sie ludzilem, ze moze jak zaczniemy ja karmic czyms innym to przyzwyczai sie do wiekszych przerw miedzy posilkami, ale chyba musze z tym poczekac;/
a co do TV -nie dajemy jej nic ogladac, choc czasem wpatruje sie w wylaczony ekran jakby chciala wywolac telepatycznie jego uruchomienie:) za to jak juz wlaczymy czasem skype by dziadkowie mogli ja zobaczyc to jest najszczesliwsza na swiecie, swiecacy ekran to jest cos co lubi najbardziej
nasza zaczyna się już bawić w programistę... ma na krawędzi łóżeczka zamontowane gizmo z trzema przyciskami - pozytywka, wibracje, światełko. co wieczór leżąc na boku i podnosząc się trochę twardo próbuje naciskać co się da. jeszcze trochę i będzie robiła to, co będzie chciała, i zbuduje jakiś mind controlling device jak młody z Family Guya :D
el.kocyk - bo to tak jest, co pediatra to inne zasady :) nasza dostaje 2x dziennie słoik - wcześniej owoce, później jakieś mięsko z warzywami i jest zadowolona. ostatnie mleko o 20stej i koło 21 dziecko już śpi - do 6, 7 rano. Tyle, że ona jedzie od dawna na sztucznym, tu mogą być te różnice we wprowadzaniu stałych pokarmów.
yasiu - nasza od poczatku jest na sztucznym i naturalnym
a o 21 jeszcze nigdy nam nie zasnela, ona tak lubi hasac do 23 minimum a ja juz bym chcial by wlasnie kolo 20 szla spac:)
jason ---> moja miała (i nadal ma:) to samo - główka dziwnym trafem zawsze się wykręca w stronę świecącego ekranu :)
Staram się nosząc ją całkiem tyłem stać do tv (wczoraj np w ten sposób szczypiornistów oglądałem:) co i tak nie zawsze działa bo kluska ma jak sie okazało wieksze możliwości wykręcania głowy niz ja ;PP
Za dwa tygodnie mała przejmuje babcia, na cale szczęście nie mamy juz problemów ze smokiem, butlę też ssie aż miło (w zasadzie za miło - 2 stówki ryżyku na wieczór pochłania w 3min :) - a że babcia ma świetne podejście do małej to myślę, ze będzie dobrze.
kocyk ---> yasiu przedstawił ci 'sztuczną' perspektywę :), czas na 'naturalną' :)
My od początku 4 miesiaca powolutku wprowadzaliśmy pokarmy, głównie deserki (banany, jabłuszko). Własnie mieło młodej 5 miesięcy i teraz już regularnie raz dziennie dajemy ok. 1/3 słoiczka pomiędzy posiłkami od mamy i z deserków zaczynamy sie przerzucac na zupki.
Generalnie jest to i tak stosunkowo wcześnie, bo piersiowe co do zasady zaczyna się 'dokarmiać' ok. pół roku.
Za niedługo zaczynamy tez dawać jej gluten, myślę jeszcze ze dwa tygodnie.
NO i oczywiście codziennie ryżyk przed zaśnięciem - dzięki temu mała trochę dłuzej śpi.
jason ---> z ciekawości - co ile godzin wasza budzi się głodna w nocy? Bo naszą karmimy max co 4-5h (budzi się częściej, ale wystarczy pogłaskać i 'poszuszać' by zasnęła).
kocyk ---> swoją droga dziwne jest trochę, że karmicie jednocześnie sztucznie i naturalnie - moim zdaniem powinno byc albo albo
smalczyk - naturalnego jest za malo by ja wykarmic a z drugiej strony pediatra zaleca by jadla tyle ile jest, ale w sumie tylko do konca lutego zona bedzie karmila
co do spania - nasza czasem spi 8-9 h w nocy, czesciej tak od polnocy do 6, a czasami to tylko 4-5 godzin bez jedzenia wytrzyma i sie budzi, nie da rady jej uspokoic, musi dostac cyca lub butle
za to niezaleznie czy pojdzie spac o 22 czy o polnocy, jak wstanie rano i dostanie butle to pozniej spi do 10-11
i tu jest chyba blad, moze powinnismy ja budzic wczesniej, ale zona jakos nie ma serca do tego...
potem mala ma drzemke ok pol godziny , pozniej na spacerze zasypia i po przyjsciu do domu jeszcze spi (srednio 16ta-18ta)
ogolnie jest spiochem, tylko calkowicie przestawionym, spi tyle, ze molaby nam dac wieczor i noc wolna, ale jakos chyba woli sie wtedy bawic:)
smalczyk --> małą zawsze kładziemy spać po kąpieli, od dobrze ponad miesiąca wpadła w rytm, że noc to noc i się śpi. Punkt o 20 zaczynamy kąpiel, potem cyc i ok. 20:30 do łóżeczka. Usypia ok. 15 minut i teraz są dwie opcje:
1. Pobudka ok 3, potem spanie do 9 rano
2. Brak pobudki w nocy, spanie do ok. 7-8 rano.
Dobry patent żeby szybko usnęła, który się u nas sprawdza, to położenie pieluszki (najlepiej nie świeżej wypranej tylko na którą się już wcześniej trochę ulało, wtedy czuje matkę) przy samej buzi; mała się wtula w nią i usypia 10 minut :)
Mam z kolei do Ciebie pytanie; jakiś czas temu pisałeś, że Wasza daje popalić ostro w dzień, żona ma dość, ogólnie ciężki klimat itp... U nas się zaczęło kilka dni temu, o ile do tej pory ok. miesiąca była aniołkiem tak teraz zaczęła marudzić całe dnie, o ile to nie spacer lub kąpiel a wieczorem potrafi się drzeć w niebogłosy po kilkadziesiąt minut... Jak długo u Was trwał ten ciężki okres?
stanson - pieluszka to staaaary sprawdzony sposób :) dzieci je uwielbiają, im bardziej pachną nimi/mamą tym lepiej.
kocyk ---> prawie zawsze na początku karmienia mleka jest mało - dlatego trzeba dziecko przystawiać możliwie często by rozbuchac kaltację (u nas zresztą tak było).
Co do budzenia w nocy na karmienie to i my kiedyś mieliśmy takie dylematy - dac pospac czy wybudzić na mleko. Zresztą i wśród lekarzy co głowa to opinia - obecnie mała sama wie kiedy jest głodna i po prostu sie wierci i rozbudza.
Nasza odwrotnie - spać za bardzo nie chce :)
jason ---> to powiem ci, że jak na dziecko karmione piersią śpi zadziwiająco długo - naszej chyba tylko ze dwa razy się zdarzył nieprzerwany sen powyżej 5 godzin.
Patent z pieluszką już od dawna testowany, inaczej nie zasypia :)
W zasadzie dopiero teraz zaczyna się w dzień uspokajac i wpadac we własny rytm (czyli trwalo to ok 2 miesiecy). Oczywiście nie martw sie na zapas - każde dziecko jest inne i inaczej się zachowuje, być może już po tygodniu wróci wam do normy.
Nasza obecnie ma swoje drzemki poranne i popołudniowe, śpi tez na spacerku - generalnie wreszcie się cieszymy, że zaczyna kumać czaczę :)
Co się zas darcia tyczy to nasza jest strasznym wrażliwcem (nadal utrzymujemy, ze to z powodu drsatycznych przeżyc porodowych) i potrafi czasami wybuchnąc nadal rykiem ni z tego ni z owego, albo bardzo się czegoś wystraszyć.
Więc jak widzisz każdemu może się to przydarzyć.
Btw - u mnie sama celebracja kąpieli trwa z dobre 20min, wliczając w to rozbieranie, ubieranie i przewijakowe gadanie do siebie :)
W dniu wczorajszym podczas przewijania ni stąd ni z owąd klucha zapragnęła posmakować dla odmiany paluszków u nóżek - kolejny etap rozwojowy osiągnięty!
moja paluszki zajada juz od kilku tygodni:) ale ciekawe jest to, ze tylko gola nozka ja interesuje, w skarpetce, rajstopkach czy w ogole czymkolwiek na stopie traci kompletnie zainteresowanie
ale i tak najfajniejsze jest gry wracam z pracy i widze jak calym cialem sie cieszy:)
hehe tak, zabawy nóżkami są fajne. KaFelka już obie obrabia, wprawdzie ich nie gryzie, ale trzyma, mowi do nich, probuje sciagac skarpetki i lada moment chyba odkryje, ze jak ma obie nozki w gorze, to latwiej sie na boki przewracac :)
i uwielbia nasze nogi, jak siedzi na kolanach potrafi dlugo i namietnie bic nac po kolanach, dotykac materialu, bawic sie nim po prostu :)
czesc
chcialem sie przywitac w tym watku :)
Jestem tata Zuzi od 2 lat i 7 miesiecy a 3 tygodnie temu urodzil mi sie Mikołaj i wlasnie sobie wszystko pomalutku przypominam :)
To niesamowite jak w 2 lata dziecko sie zmienia praktycznie z dnia na dzien :]
Nasz na razie tylko je, spi, czasem czuwa i oglada swiat - nawet sie czasem usmiechnie :]
Poki co nie mozemy sie doczekac zeby zaczal lapac zabawki w raczke...
Jak sobie przypominam nie moglismy sie doczekac kazdego kolejnego etapu co potem okazalo sie byc tylko utrudnieniem - szczegolnie gdy Zuza nauczyla sie siadac juz nie mozna bylo jej polozyc i kazac spac :D jak jej sie nie chcialo to sobie siadala :D
tutaj moja siłaczka w wieku 4 miesięcy :D
a w niedzielę już roczek będzie! jak ten czas leci...
oj leci :) Z ma dzis pierwszy przedszkolny dzien babci. komplet nie dotrze ale i tak widownib bedzie spora. dwie babcie, pradziadek, siostrzyczka, braciszek i rodzice :)
smalczyk --> radochy jest sporo jak maleństwo coś nowego zrobi ;)
Nasza mała od niedawna łapie w łapki m.in swoją ulubioną żyrafę i chyba próbuje jej urwać głowę.
Mąz trochę pokolorował, ale niewiele.
Pierwszy posiłek inny niż mleko wprowadziliśmy pod koniec 4 miesiąca - w zasadzie na przełomie. Najpierw marchewka, potem jabłko - i obserwacja, czy jest ok. W 5 miesiącu sprawdziliśmy wszystkie owocowe słoiczki "po 4 miesiącu", gdy zbliżał się koniec 5 miesiąca zaczęliśmy wprowadzać owoce 'po 5 miesiącu" i mięso. Gdybym karmiła naturalnie, to prawdopodobnie wszystko odbyłoby się później. Generalnie wszystko zgodne z tabelką. W ten sam sposób było ze starszą córką, a nauczona jestem na mojej młodszej siostrze.
Jeśli chodzi o pieluszkowanie - sama idea mnie się nie podoba, ale wiem, że potrafi pomóc. Obu córkom to niepotrzebne, ale prawda taka, że jak Kafelce robię "żabkę" nóżkami, to jest przezadowolona. a takie ćwiczenia to radość dla obu stron.
Aktualnie znowu przeszkadzają jej dziąsła, więc może w końcu niedobry ząbek postanowił wyjść.
Jaką chustę do noszenia bobaska najlepiej kupić? gdzie? i czym się kierować?
żadną? :)
jakoś nigdy nie byliśmy przekonani do chust, ale może ktoś tu korzystał?
ja korzystalem bardzo duzo w pierwszych 3 miesiacach
nasza mala uwielbiala chuste, jak byla nieznosna wystaczylo zawinac i od razu usypiala
nie nosilem jeszcze jej w pionie, zawsze uzywalem tylko tego wiazania poziomego
ale szczerze mowiac, jakbym mial kupowac jeszcze raz to chyba wolalbym cos innego, np widzialem taka niby chuste skladajaca sie z 2 kawalkow, o wiele latwiej sie zaklada (ja mam taka chyba z 5 metrowa plachte, jest troche zabawy z wiazaniem)
Ja miałam taką, jak pisze el.kocyk - takie dwie szarfy. Spoko sprawa bo rzeczywiście szybko się zakłada, ale jest tylko jedna pozycja trzymania dziecka. Używałam jej nie wiele, może ze dwa miesiące i dopiero od kiedy mała trzymała się dobrze w pionie. Przydatna rzecz np. na zakupach. Małej się w chuście podobało, ale dużo jej nie używaliśmy bo po pewnym czasie trochę plecy bolały od noszenia :P
Chusta to najlepsze co można było dostarczyć naszej małej w okresie 1-3 miesiąc - nawet przy najwiekszym płaczu czy nerwie, zawinięta w kokonik i przytulona do tatowej piersi :) od razu się uspokajała i zasypiała. Obecnie, z racji trzymania już samodzielnie główki, przerzucimy sie na nosidełko jak tylko zrobi sie cieplej - ale od siebie moge gorąco polecić chustowanie (choć wiadomo, że jak zwykle nie na każde dziecko działa to samo).
W każdym razie można do lamusa odrzucić obiegowe do niedawna opinie o szkodliwym wpływie zawijania w chustę na rozwój fizyczny dziecka (czyli złe ułożenie ciałka).
Ja w przeciwieństwioe do kocyka zawsze nosiłem w pionie - w poziomie za bardzo bałbym się wygioęcia kręgosłupa. Dobrze ułożone dziecko ma tu lepsza pozycję niż noszone na rękach.
jeju, moja i smalczyka w walentyki pół roku, też czas leci :)
KaFelka dziś - a raczej wczoraj wieczorem - pierwszy raz zasnęła na brzuchu. na noc ją obróciliśmy, ale rano obudziła się, pobawiła się trochę bez budzenia nas i znów zasnęła na brzuszku, dwie godziny tak spała :)
a starsza nie mówi popatrz, patrz tylko 'spójrz' - urocze :D
Moja mała wczoraj rano podjęła próbę przewrócenia się z plecyków na brzuszek, nauka zajęła jej cały dzień i wieczorem po kąpieli się udało :) Dziś jak się ją położy na plecach to się awanturuje i od razu przerwaca na brzuszek :)
no to gratulować młodej i dumnym rodzicom :D
KaFelka już na brzuszek turla się jak chce, próbuje pełzać, ale średnio jej to idzie, za to w kąpieli bryka równo. Zaczęła dostawać słoiki po szóstym miesiącu i jest zachwycona - to jedzenie ma już smak i zapach podobny do prawdziwego, czasem jakiś miękki ryż, więc jest co jeść :D
a starsza z mamą w szpitalu, migdały już usunięte i przycięte. Dostała głupiego jasia i biedna pytała mamy 'mamo, dlaczego masz dwie głowy i dwie buzie'? :D
Jakoś wątek ostatnio trochę podumarł więc trzeba znów sie poudzielać :)
Klucha zaczęła wyraźnie tracić swoje michelinowskie fałdki, widac zaczyna rosnąć także wzwyż, nie tylko wszerz - na przewijaku ledwo co się już mieści :))
Ostatnia wizyta u neurologa upewniła nas, że wszystkie reakcje dziecka w tym okresie sa prawidłowe i rozwój jest bardzo dobry, następne 'oględziny' jak zacznie biegać :)
Przetaczanie na brzuszek to już norma, jeszcze nie do końca potrafi wracac do pozycji wyjściowej :)
Za to łapie niesamowicie koordynację po wczoraj wzięła sobie do obu łapek duże opakowania z płatkami kosmetytcznymi i machała nimi naprzemiennie ;P
Ostatnio jej ulubioną zabawa jest też ściąganie w dół rolety - mała łapie sznureczek, a tata odsuwa małą od okna (efekt wiadomy:)
Co do jedzenia to już codziennie dostaje po pół słoiczka - wczoraj wcinałą jarzynówke az jej się uszy trzęsły. Problem pojawia się gdy w miseczce widac dno, a łyżeczka jest pusta - normalnie zaczyna się ryk i trzeba migusiem odciągnąc jej uwage od braku jedzenia ;)))
My zrezygnowaliśmy już z przewijaka, a kąpiel odbywa się w normalnej wannie.
Pojawiają się też pierwsze wstępne myśli o braciszku/siostrzyczce ;P
Małej się tak spodobało przerwcanie z pleców na brzuch, że robi to teraz non stop, nie ma jak jej przebrać jak złapie fazę na to swoje turlanie :)
jason ---> moim zdaniem to trochę za wcześnie ta wspólna kąpiel - flora bakteryjna wasza i dziecka jest zupełnie inna, a lekarze zalecają nie wczesniej niż po skończeniu pół roku.
nie napisał przecież o wspólnej kąpieli :) tylko że mała kąpie się w dużej wannie. Ja też KaFelkę lada moment przenoszę do dużej wanny, bo w dziecięcej zwyczajnie brakuje jej miejsca do brykania, a jak ogólnie jest aktywna, to woda ją jeszcze bardziej nakręca :)
Felcia w ogóle ostatnio bardzo dużo mówi a jak nie rozmawia z nami albo z siostrą, to gada do stopy - lewa jest do rozmów, prawa do zabawy - obie smakują jej tak samo :D
Starsza za to dochodzi do siebie po migdałach. Popłakała się wczoraj jak nie mogła dostać chrupek kukurydzianych i chlebka ze skórką. Porozumiewa się mruknięciami i migowo, bo czasem jak mówi, boli ją gardełko, ale poza tym jest ok :)
Witam. Chętnie podczytuję Wasz wątek, szczególnie, że piszą tu prawie sami tatusiowie.
Jeżeli mogę się wtrącić, to koniec jest blisko ma rację. Nie "pieluchuje" już się dzieci, ta metoda odeszła do lamusa. Także inaczej przewija się niemowlaki. A lekarze, nie zawsze idą z duchem czasu:)
Mi lekarz również powiedział, że nie pieluchuje się, bo to nic nie daje. Lepiej z dzieckiem wykonać kilka minut dziennie ćwiczenia np. przy przewijaniu, po kąpieli. Ćwiczenia polegają na robieniu kółek nóżkami, robieniu rowerka itd. Daje to więcej korzyści niż napychanie pieluchy.
Tydzień temu minął rok. Szybki. Już człowiek nie pamięta o wstawaniu w nocy i usypainiu. Teraz kolejny etap odstawienie od cyca. Ponoć 4 noce na pełnym wyciu, ale potem spokój.
yasiu ---> jeśli jest tak jak mówisz to już w ogóle nie rozumiem - przeciez to mega niewygodne trzymac takiego malucha w wielkiej wannie - a i jemu chyba wcale nie jest przyjemniej niż we własnej wanience
Mojej równiez już w wanience ciasno - ale jasonowa jest sporo mniejsza póki co :)
My chyba dziś wypróbujemy wspólną kapiel mamy i córci, a tato będzie polewał (wodą:)
Moja córunia ma już pierwszy ząbek :)
Jego wyrzynanie się to była niezła masakra - stan podgorączkowy przez większośc dnia, płacz, zasypianie na rękach (chyba ze zmęczenia ciągłym płaczem).
Trzeba było lecieć po lekarstwo na gorączkę. Niestety wieczorem podaliśmy jej mleko (teraz już wiem że nie można) i punkt 23 wszystko zwymiotowała - prosto na mnie...
Później od razu usnęła - ja nie zmrużyłem oka.... ze strachu o nią :/ Kurcze tyle się wycierpiała, a mnie chwilami aż "nosiło" i złość brała że nic nie mogę zrobić. Momentami miałem ochotę siąść i ryczeć razem z nią.
Na drugi dzień ząbek już był i dziecko zadowolone i uśmiechnięte jak co dzień :) Jak to jest z tymi ząbkami - przy następnych też mam się szykować na taki hardkor, czy jest szansa że mała zniesie to ciut lepiej ?
Teraz kolejny etap odstawienie od cyca. Ponoć 4 noce na pełnym wyciu, ale potem spokój.
Też się bałam odstawiania, ale ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, mała przeszła to wzorowo, a muszę powiedzieć, że była bardzo przywiązana do cyca i w dodatku nigdy nie chciała mleka modyfikowanego wziąć do ust. Dla mnie szok - nie było w ogóle płaczu, tak jakby zrozumiała że trzeba z tym skończyć i się z tym pogodziła. Nawet znaleźliśmy mleko, które łaskawie zaakceptowała (HIPP 3 - polecam jest o wiele mniej słodkie niż inne mleka, dlatego chyba jej przypasowało). A w nocy nie było żadnych problemów, bo od kiedy skończyła pół roku to jak się obudzi dostaje samą wodę :)
Jak to jest z tymi ząbkami - przy następnych też mam się szykować na taki hardkor, czy jest szansa że mała zniesie to ciut lepiej ?
Zależy od dziecka - nie da się chyba powiedzieć jednoznacznie, ale powinno być lepiej :) Moja ma obecnie 6 zębów i przy jedynkach w ogóle nie płakała, a przy dwójkach chodziła parę dni nieźle poirytowana.
smalczyk - to nie chodzi o moją wygodę tylko jej :) w wodzie czuje się wspaniale, pluska się, obraca, ja jej służę jedynie za zabezpieczenie żeby główka pod wodą nie skończyła. Radocha jest przy tym :)
lordpilot - fajnie, nasza ciagle czeka, cztery kly juz prawie pod skora, ale jeszcze nie wychodza. co do kolejny zabkow roznie moze byc, nasza starsza miala co dwa tygodnie ostra akcje na trzy dni :)
yasiu ---> ja nie mówiłem o tobie tylko jasonie :)
smalczyk --> nie jest nie wygodnie, klękam przy wannie i jedną ręką podtrzymuję małą, drugą szoruję ;)
jason ----> klęcę tak samo, i wiem że jest niewygodnie! - chyba że jest sie fanem klęczenia :)
Ja też tyle - ale dla mnie schylanie się z wyciągnięta łapą nie jest szczytem wygody :)
Może już lata nie te i plecki nie wyrabiają? :P
Ja zacząłem małej ostatnio śpiewać w kąpieli, narzeczonka się na mnie podejrzliwie patrzy i się śmieje, nie wiem czy dlatego, że tak ładnie śpiewam czy wręcz przeciwnie ;)
Jak wygląda kwestia ubezpieczenia dziecka, jeżeli nie jestem zatrudniony ani bezrobotny? Czy da się płacić jakąś jałmużnę złodziejskiemu rządowi, by nie odmówiono dziecku pobytu w szpitalu bądź wizyty u lekarza rodzinnego, w razie najgorszego? Takie wizyty nawet w domu można kupić prywatnie, ale ze szpitalem pewnie już tak lekko nie przejdzie.
Maviozo --> http://www.grabieniec.pl/pokaz_artykul.php?id_artykulu=717
Btw - dobry wieczór :)
Dzieciaków mam 3 sztuki. Wiek raczej już nie_pieluchowy, bo 3,5, 5 i 17. Ale jak tak czytam Wasze wypowiedzi, to aż łezka się kręci w oku, że gdyby człowieka było stać, i tak dalej, to co rok to prorok można by nawet ;)
jason ---> pewnie to właśnie o ta zgrzybiałość chodzi :)
Ja odwrotnie - ostatnio już przestałem śpeiwać bo mała interesuje się tylko swoimi nóźkami albo książeczką - widać przeszła z etapu skupienia na tacie w etap skupienia na sobie :))
Koniec świata, Astrea do nas zawitała!! ;))
Oby na dłużej :)
yasiu --> znasz się trochę na kotach...?
Mojemu futrzakowi coś odbija od paru dni, kiedy mała zaczyna płakać, zaczyna gryźć narzeczoną po nogach, jakby miała serdecznie dość marudzenia nowego domownika... Prawie 4 miesiące minęły i było OK a teraz taka faza. Kobieta zaczyna coraz usilniej naciskać na pozbycie sie zwierzaka :( Mnie kot nie ugryzie, bo wie co go czeka, ale nad narzeczoną ma w zasadzie pełną władzę. Wiadomo, bezpieczeństwo dziecka najważniejsze i w zasadzie to i ja zaczynam się łamać, bo trudno w tej sytuacji przewidzieć co będzie za parę miesięcy jak mała zacznie raczkować... Co tu robić? Przeczekać, może przejdzie? Wiąże się z to z ryzykiem, nie wybaczyłbym sobie gdyby przez moją decyzję - odpukać - coś poszło nie tak :(
nie czuję się kompetentny kurde :/ a karanie kotów żeby czegoś nie robiły nie zawsze działa tak jak powinno, lepiej z jakimś psychologiem od futrzaków pogadać. u nas jest spokój, franek nawet podchodzi do małej i jest spokojny, daje się dotykać i oglądać, żadnej agresji. ale to kotka... kurde niefajny problem.
Astrea->albo całkowicie zanikła mi umiejętność czytania ze zrozumieniem, albo w linku nie ma żadnych konkretnych informacji, co mam zrobić, by bezpiecznie ubezpieczyć dziecko :P
Do września korzystamy z ubezpieczenia teściowej, potem sytuacja się zmienia :P
a pro po kąpania
Nasz młoda zaczyna się już nie miescic w wanience - wiec od kilku dni kapiemy ja w wannie. Generalnie jak jestem w pracy to mloda wedruje na specjalny lezaczek ktory ma przyssawki pod spodem i lezy sobie jak krolowa :) wiec polecam kupno takiego - nie trzeba sie schylac :)
a jak juz jestem w domu - najpierw kapie sie ja - pozniej zakladam kapielowki - i heja - wspolna kapiel. Kapielowki wlasnie ze wzgledu na bakterie itd - wydaje sie nam ze prawdopodobienstwo zalapania czegos w tym wypadku jest mniejsze. I radocha wspolnej kapieli - bezcenna.
Arttrue ---> posiadam i nie polecam jesli dzidzia tak jak nasza jest małym wiercipiętą :)
co do kapania: moj starszy synek na poczatku byl myty w malej wanience, ktora kladlo sie na brzegach normalnej wanny. jak mial jakies 2-3 miesiace to zrobil sie na nia za duzy wiec zaczelismy kapac go w normalnej wannie. mlodszy synek od samego poczatku jest myty w normalnej wannie. jak tera troche podrosl (od ok. 7 miesiaca od kiedy potrafi sam siedziec) to pluska sie ze starszym bratem. potrafia siedziec nawet i pol godziny i wariowac
maviozo --> - jeżeli mamy do czynienia z dzieckiem nieprzebywającym w placówkach i domach, o których była mowa wyżej, które nie podjęło jeszcze realizacji obowiązku szkolnego, a jednocześnie nie posiada innego tytułu do ubezpieczenia (opiekunowie dziecka nie posiadają tytułu ubezpieczenia zdrowotnego) dzieci zgłaszane są do ubezpieczenia przez ośrodek pomocy społecznej, który opłaca za nie składkę ubezpieczeniową. Obowiązek taki powstaje z dniem uznania przez ośrodek pomocy społecznej konieczności i zasadności objęcia ubezpieczeniem, poprzedzony zaś jest określonymi procedurami, w tym również wywiadem środowiskowym. Z tego wynika, że nie musisz nic płacić. Wystarczy, gdy zgłosisz się z dzieciaczkiem do opieki :)
Co zaś się tyczy kąpieli - moje chłopaki też kąpią się razem. W miarę jednak dorastania coraz bardziej buntują się przeciw wspólnemu pluskaniu. Być może wynika to z faktu, że mają do zabawy jeden zestaw zabawek, którym muszą się jakoś dzielić, a być może z wygodnictwa, które zaczynam zauważać i u jednego, i drugiego; wanna nieuchronnie robi się coraz mniejsza :D
Zuzka nam wczoraj zachorowała (po raz pierwszy) - gorączka 40 stopni :( innych objawów brak, lekarz stwierdził że gardło trochę zaczerwienione więc może od tego... a może 3-dniówka?
dzisiaj już temperatura trochę niższa ale nadal prawie 39, więc jedziemy na nurofenach i mamy nadzieję że nie podskoczy tak jak wczoraj :(
żabka - walczcie dzielnie. nasza starsza miała kiedyś taką akcję, w środku nocy temperatura 40 stopni. zaczęła robić porządki, myć stół, ścierać kurze. nurofen troche pomógł a jak rano przyjechał lekarz, gorączka prawie zniknęła :)
zauwazylem u siebie ostatnio ciekawy objaw rodzicielstwa: zaczalem nucic sobie pod nosem System of a Down... po chwili zorientowalem sie, ze zamiast Toxicity nuce pod nosem dziecieca piosenke "The wheels of the bus go round and round, round and round, round and round...", ktore zona dzien wczesniej katowala z moim starszym synkiem :P
w przyszlym tygodniu pewnie przejde od 'Under the Bridge' do 'Old McDonald had a farm'
Ronnie ---> ja ostatnio puszczałem małej nowa płytę Believe - najpierw machała sobie nóżką w rytm, a potem zasnęła mi na rękach.
Stad na szczęście nie mam póki co problemu bo w ogóle nie słuchamy dziecięcj muzyki, a jazz i progrock :)
kiedy idziemy na koncert z młodymi? :D Felcia w brzuchu jeszcze zaliczyła parę deathowych i grindowych gigów :D
BTW: ostatnie dwie noce były jakieś niespokojne (czyli dziecko budziło się zamiast spać te 10 godzin bez przerwy) a dziś, na dole czujemy twardy malutki dziobek, widać go też - mamy kawałek pierwszego ząbka :) 6 miesięcy i 5 dni.
witam
jakie bajki dzieciom mowicie do snu?
moja fantazja zatrzymala sie na 3 swinkach, czerwonym kapturku, jasiu i malgosi i kubusiu puchatku
Nasza bidulka połowe wczorajszej nocy nie przespała - wredne zębisko uparcie nie chce wyleźć choć milimetry go dzielą. Oby w tym tygodniu sie wykluł bo żal mi dzieciaka.
szwaroc - od tego są książki, co by sobie pomóc :) Ja zazwyczaj improwizuję, żona też, albo czytamy coś z książek. Zu ma tego mnóstwo, więc nie ma problema... do tego zestawu dodaj sobie pinokia ;)
smalczyk - Powodzenia, my nawet się nie zorientowaliśmy, że to ząb, owszem, nocki jakieś niespokojne, ale nie tak jak miała starsza.
Szwaroc ---> i braci Grimm ;))
z czytaniem nie mam problemu ale Zuzia jest nauczona zasypiac po ciemku a jako ze nie jestem kotem po ciemku nie potrafie czytac ;]
pamiec mam slaba i musze sie nauczyc jakichs latwych podstawowych bajeczek
pinokio jest dobrym pomyslem na improwizacje
i jeszcze krolewna snieznka (musze sobie odswiezyc)
Nie zapomnij koniecznie o towarzyszących królewnie siedmiu krasnoludkach - można tworzyć ciekawe konfuguracje :)
ewentualnie zacznij opowiadanie historii od wymyślenia sobie morału. Zu strasznie swego czasu bawiły improwizowane bajki w których występowali bohaterowie różnych historii które już znała :D
Nie wiem czy to pytanie się przewinęło już przez wątek. Nie wiecie jaki fotelik samochodowy jest najlepszy biorąc pod uwagę zarówno cenę, jak i jakość ?
jakieś rozmowy na ten temat się przewijały :)
ja mojej starszej opowiedziałem ostatnio bajkę o mrówce która się zgubiła - wysłuchała całej po czym poprosiła o mamę, bo mama opowiada bajki które ona zna :D
a młodszej nie można pokazać pada do xboxa bo od razu chce go dorwać w łapki =]
Przedział wiekowy 9-18 lub 9-36, ze wskazaniem na 9-18 z mocowaniem ISO-FIX.
mackie majcher - tutaj masz zestawienie wyników testów wszystkich marek fotelików: http://fotelik.info/pl/testy/
My obecnie mamy Maxi Cosi 9-18kg i jesteśmy zadowoleni, fotelik jest bardzo porządny i wygodny.
Oczywiście przedział kilogramowy miałem na myśli.
Obecnie ograniczyłem wybór do trzech modeli
BeSafe izi kid isofix x3 - Najpewniej ten model wybierzemy ze względu na mocowanie tyłem do kierunku jazdy). Na dzień dzisiejszy to bardzo ważny aspekt. Najwyżej wcześniej się Kuba przesiądzie do kategorii 18-36 kg. W testach wypadł dobrze, ma ocenę 4.
Cyber Pallax - To taka oszczędna wersja. Fotelik z kategorii 9-36kg. W testach wypadł bardzo dobrze. Są minusy - Kuba jest jeszcze za mały i do takiego fotelika i przede wszystkim do siedzenia przodem do kierunku jazdy.
Romer King Plus - Nie posiada Isofix (plus jest taki, że mogę go zamocować do dowolnego samochodu). Dziecko siedzi przodem do kierunku jazdy. Za to w testach wypadł bardzo dobrze i cena nie jest astronomiczna. Niestety należy do kategorii 9-18 kg, więc potrzebny byłby jeszcze jeden fotelik w przyszłości.
Zielona Żabka <---- Tak, Maxi Cosi wymiata w testach :-). Dzięki za zestawienie.
Znalazłem też bardzo dobry wątek o wyborze fotelika samochodowego na innym forum, ale nie wiem, czy nie złamałbym regulaminu podając linka, dlatego jak ktoś będzie szukał niech wpisze w googlach słowa kluczowe: "Jak wybrać bezpieczny fotelik samochodowy dla dziecka ? - Poradnik" "e-foteliki"
Edit:
Fotelik nazywa się
Cybex Pallas
:-)
młoda zaczęła... w zasadzie chyba dziś rano, zdecydowanie stawać na kolanach, podciąga je pod siebie, opiera się na kolanach i rączkach. jeszcze nie wie co dalej, ale to pewnie kwestia paru dni :D
Eli zaczęła natomiast podnosić się na przedramieniach i w pozycji półleżącej zaczyna się próbować podciągać do siadania ;) Ponadto z wanny umie już wypluskać 75% wody podczas kąpieli :)
yasiu --> trochę za szybko te pociechy rosną, nie sądzisz? :)
heheh, zrobi się cieplej, bedzie jeszcze fajniej, jednak stopa bez rajstop czy skarpetek smakuje lepiej :)
KaFelka uwielbia, kiedy trzyma się rączkami za kostki a ja ją tak podnoszę... prawie się dławi ze śmiechu =]
no wlasnie, dzieciaki rosna, co dajecie jesc?
u nas hit z wczoraj - ziemniaki (dwa!) pogniecione z masełkiem plus gotowana marchewka i robiona na parze jajecznica
a z weekendu moje dzielo, losos z ziemniaczkami puree i warzywami (marchewka, fasolka szparagowa, groszek, brukselka) i duza iloscia koperku.
dzis babcia zrobila pulpeciki z indyka, ciekawe jak posmakuja :)
Jabłko z marchewką, samo jabłko (kwaśne, miny bezcenne) ale co ciekawe idzie bardzo dobrze, wcina jakby urodziła się z łyżeczką w buzi, efekt z posta [136] póki co nieznany :) A pojutrze kończy 5 miesięcy :)
oo leci ten czas :) nasza też je w miarę czysto - na razie :) bo żarłok taki że szkoda jej cokolwiek marnować. za to sama pije po posiłku, dostaje niekapek i całego go osusza :)
Pytanie do rodziców z Wawy; chcielibyśmy się z córą wybrać na basen, może jesteście w stanie coś polecić?
Nasza już jada dorosłe żarełko (nie wszystko oczywiście, tylko to zdrowe), a apetyt ostatnio dopisuje jak nigdy. Nie ma rzeczy która by jej nie zasmakowała, je WSZYSTKO co jej się poda, czy to będzie szpinak, ogórek kiszony, cytryna, rzodkiewka, papryka, surowa cebula, pasztet czy kaszanka. Nawet mleko modyfikowane pije i kaszki również polubiła, a z tym zawsze był problem. Do tego aż się rwie żeby jeść samodzielnie, co jest trochę problematyczne bo spora część ląduje na podłodze, ale dobrze że próbuje :) Z napojów dajemy jej głównie wodę i na szczęście również bardzo ją lubi, jakkolwiek soczkiem też nie pogardzi. Mam nadzieję, że ten stan będzie trwał jak najdłużej bo aż miło się patrzy jak dziecko chętnie wtranżala każdą potrawę :)
Stanson
Proponuje wybrać się kurs pod okiem instruktora pluskac sie z dzieciem ;)
Poczytaj tu:
http://www.pspn.org/porady.php
ps. Baseny gdzie można pluskać się z niemowlakiem są m.in. na kabatach i ochocie.
Poszliśmy dziś jednak na SGGW, na 20 minut, małej się bardzo podobało :) Zresztą chyba będzie pływaczką, bo najwyraźniej uwielbia wodę - w wannie nigdy nawet nie zapłakała. Także basen wydawał się dla niej być naturalnym środowiskiem ;)
Mam kolejne pytanko. Ktoś z Was może polecić barierkę - zabezpieczenie przed wyjściem dziecka z pokoju ? Tylko prosiłbym o w miarę przyzwoite ceny, bo np. barierki tej firmy dreambaby to dla mnie cenowy koszmar :/
Basen z dzieckiem to super zabawa. Wczoraj ja byłem pierwszy raz, bo partnerka nie mogła i zobaczyć radość z pływania malucha, który chlapie i pluska, pije wodę naprawdę niezwykłe. Nie lubi tylko nurkowania, niby potrafi, ale nie chce, jak instruktor podchodził z konewką od razu to srogie spojrzenie, grożenie palcem i mówienie "nie nie nie". Za to podoba jej się strasznie skakanie z murka.
Szkoda, że baseny w wakacje są pozamykane, bo morze chyba za zimne jest na nią.
bereszka <--- Niestety potrzebuję ok 110 lub 128 cm. Żadna z barierek tego użytkownika nie jest tak duża :/ .
witam
potrzebuje pomocy z kupnem fotelika
mam mozliwosc kupienia takiego:
http://allegro.pl/besafe-izi-combi-isofix-x3-2011-nowy-zaglowek-i1500260332.html
za troche wiecej niz polowa tej ceny
czy ktos moze sie wypowiedziec czy warto? kompletnie sie nie znam a moja mala juz w pierwszym jaki miala ledwo sie miesci...
pytam dlatego, bo cena nawet "promocyjna" jest dosc duza, moze wziac jakis inny? ktos moz epolecic cos od 9 kg w gore?
Ja ze swojej strony mogę polecić Maxi Cosi model Tobi.
Wcześniej miałem nosidełko, teraz ten fotelik i wszystko jest OK. Fotelik wysoko się montuje, więc dziecko wszystko widzi, nie zajmuje dużo miejsca, więc dziecko nie dotyka nogami do fotelu kierowcy. Łatwo się montuje więc można szybko między samochodami wymieniać.
Miałem też stłuczkę i dziecko nawet się nie obudziło w tym fotelu.
http://allegro.pl/maxi-cosi-tobi-9-18kg-model-2011-wys-0zl-24-h-i1509602927.html
el.kocyk <--- Akurat izi kombi słabo wypadł w testach (adac.de). Ja kupiłem model Izi Kid, który dostał dobrą ocenę i w którym dziecko podróżuje tyłem do kierunku jazdy. Przed podjęciem wyboru sprawdź dany model jak wypada w testach.
mackie majcher - ale w tym jest dowolnosc montazu, albo tylem, albo przodem
tu pisza ze testy ADAC 4/5
http://bezpiecznyfotelik.com/fotelik-samochodowy-tylem-rwf-besafe-izi-combi-x3-isofix
ja sie nie znam, 4/5 to jest tak sobie czy dobrze?
pani_jola
ten maxi cosy mi sie mniej podoba, bo jego mozna ustawic tylko przodem...
el.kocyk <---
Tu masz link bezpośrednio do testów. Wybierz sobie rok 2009. Ixi Combi wypada w testach słabo.
http://www.adac.de/infotestrat/tests/kindersicherung/kindersitz-test/default.aspx
To co sobie ktoś tam na swojej aukcji wyskrobał nie ma większego znaczenia.
el.kocyk <--- Z drugiej strony - czym dłużej dziecko będzie jeździć tyłem do kierunku jazdy tym lepiej (polecają do 4 roku życia). Z czasem będzie po prostu musiało mieć podkurczone nogi, a te foteliki i tak należą do przedziału wagowego do 18 kilo, także nie wiem, czy ta opcja jazdy przodem do kierunku jazdy jest potrzebna, bo i tak chyba mniej więcej w tym czasie będziesz się musiał zacząć rozglądać za fotelikiem z nowego przedziału wagowego...
do czwartego roku życia tyłem do kierunku jazdy? potawcie się na miejscu tego dziecka, przecież to nic fajnego. Na temat samych fotelików się nie wypowiem, my mamy maxi cosi którego użyliśmy raz - starsza córa ma u swojego biologicznego ojca jakiś wypasiony fotelik, ale jeździ przodem do kierunku jazdy, podobnie jak jej brat z tego co wiem :)
Sam do niedawna zastanawiałem jak to jest, że wśród dobrych fotelików (w testach zderzeniowych) zdecydowana większość fotelików na polskim rynku jest montowana przodem do kierunku jazdy. Z drugiej strony są opinie, że małe dziecko nie ma wystarczająco rozwiniętych mięśni do utrzymania główki w przypadku wypadku/większej stłuczki (która biorąc pod uwagę proporcję do reszty ciała, jest cięższa niż u dorosłego człowieka ). Podobno (to tylko zasłyszane) w Szwecji dla odmiany większość fotelików z tego przedziału wagowego montowana jest tyłem do kierunku jazdy.
Stwierdziłem, że nie będę się zastanawiać, jak w grę wchodzi bezpieczeństwo dziecka. Wybrałem fotelik, który w testach wypada dobrze, jest montowany tyłem do kierunku jazdy i jest dostępny na naszym rynku. Jak mam do wyboru wygodę, albo bezpieczeństwo, to wybiorę bezpieczeństwo. Dla mnie to dość jasny wybór. Jak tylko zaś dziecko zacznie się zbliżać do następnej kategorii wagowej zakupię nowy fotelik.
Zaden czlowiek nie ma na tyle rozwinietych miesni aby utrzymac glowe w przypadku/wypadku wiekszej stluczki. Druga rzecz to ze wypadki dziela sie na dwa rodzaje, albo wjezdzasz w cos, albo ktos wjezdza w Ciebie, wiec glowa moze leciec zarowno do przodu jak i do tylu - niezaleznie jak ustawisz fotel i tak w druga strone jest nie trzymane. Zreszta zginanie glowy w przod jest czynnoscia naturalna i w miare bezpieczna. Niebezpieczne jest zginanie glowy w tyl.
A trzecia rzecz: jesli dziecko bedzie jechalo w pozycji niewygodnej i cala droga plakalo lub jeczalo, to jak to wplynie na skupienie i spokoj kierowcy, a co za tym idzie szanse na wypadek.
Dwuletnie dziecko z podkurczonymi nogami w samochodzie? Powodzenia :)
koniec jest blisko <--- W odpowiedzi na większość twojego posta. Myślę, że wbrew pozorom nie ma tu miejsca na dyskusję, bo tak jak zaznaczyłem wcześniej mięśnie są słabiej rozwinięte, a główka większa, niż u dorosłej osoby. Dlatego prawdopodobieństwo poważnego urazu przy takiej samej sile uderzenia jest u dziecka większe (niż u osoby dorosłej) .Tutaj trzeba by jeszcze nadmienić, że osoby dorosłe są bardziej chronione przez auto (np. poduszki powietrzne).
Po drugie statystycznie najczęściej mamy do czynienia z wypadkami, gdzie siła bezwładności działa zgodnie z kierunkiem jazdy, więc trochę bez sensu twoje tłumaczenie. Jasne, że przy odpowiednim pechu można zostać uderzonym od tyłu przez rozpędzoną ciężarówkę, ale rozchodzi się o prawdopodobieństwo, więc Twój argument jest troszkę demagogiczny. Sam fakt, że przez większość czasu spędzonego w aucie jedziesz do przodu, zwiększa bardzo mocno prawdopodobieństwo, że jeśli dojdzie do wypadku to siła bezwładności będzie działać zgodnie z kierunkiem jazdy. Po drugie, nawet jeżeli jadąc do przodu ktoś Cie uderzy z tyłu, energia potencjalna Twojego samochodu nie będzie rozładowana, a więc będzie to dużo mniej groźny wypadek/stłuczka.
Co do trzeciej uwagi połowicznie się zgadzam. Połowicznie dlatego, że fotelik powinien być w miarę wygodny, ale jak już dziecko ewidentnie będzie z niego wyrastać i się źle czuć, liczę na to że zmienię go na fotelik z następnej kategorii wagowej.
Przez 10 lat jazdy samochodem jako kierowca ani razu nie wjechalem w kogos, natomiast 3 razy ktos wjechal mi w tyl :)
Co do dyskusji o miesniach to mysle ze obaj nie mamy na tyle wiedzy merytorycznej aby to pociagnac dalej ;)
Azzie <---- Opinia o mięśniach moją nie jest, ale się do niej przychylam. Powiedz jeszcze ile z tych 3 przypadków to zwykła stłuczka, a ile poważny wypadek ? (Wbrew pozorom drobna stłuczka w tył auta to dość częste zjawisko na skrzyżowaniach (sam miałem jedną ostatnio)). Tylko ile z tych stłuczek ma wpływ na zdrowie (fizyczne pasażerów oczywiście :D). Podejrzewam, że w porównaniu do zwykłych wypadków jest to jakiś bardzo nikły procent.
I tu wlasnie bylem zdziwiony bo mialem przypadek ze na samochodzie nie bylo wgniecenia, zdezak plastikowy tylko lekko zarysowany, a mnie szyja bolala dwa dni...
Najwazniejsze to kupic taki fotelik zeby potem moc powiedziec ze sie zrobilo wszystko tak jak trzeba, zgodnie ze swoja najlepsza wiedza i intencja...
Rok temu mialem nieprzyjemnosc ogladac Volvo po dachowaniu, zatrzymal sie dachem na slupie, lezac na boku. Dach sie wgniotl o polowe, na wysokosc dolu szyb. Idealnie na tylnia kanape...
spoiler start
Z tylu w fotelikach siedziala dwojka dzieci. Oboje zgineli. Rodzice z przodu przezyli bez wiekszych obrazen...
spoiler stop
apropos duzego dziecka jezdzacego tylem do kierunku jazdy - co widzi taki malolat? niewiele, co robi? nudzi sie - jak slusznie zauważono nie wpływa to na koncentrację kierowcy. tesciowa miala stluczkę wlasnie dlatego, ze dziecko sie nudzilo i jej przeszkadzalo.
A propos dużych dzieci:
Niedawno, pewnego ranka, u nas w domu odbyła się taka mniej więcej rozmowa:
Ja: Masz gorączkę, zostań w domu, zarejestruję Cię do lekarza
Syn: OK
Ja: Dam znać, na którą jest wizyta.
Syn: OK
Ja: Zwolnię się z pracy i pójdę z Tobą
Syn: Nie musisz
Ja: No to może babcię poproszę...
Syn: Pójdę sam.
Ja: Na pewno.
Syn: Tato, przecież mam już 15 lat
Ja: No tak...
jackowsky - dobre :)
my już mamy dwa zęby, ale kaszel, katar przez to, dziąsła spuchnięte, nie chce jeść rzeczy które zwykle smakuję... ale robimy kolejne podejście :)
yasiu ---> u naszej dwa na dole wyszły, dwa kolejne na górze już tuż tuż - na szczęście poza marudzeniem i co kilka dni porządnym płaczem wieczornym żadnych dolegliwości niunia nie odczuwa
A jak tam u was z siedzeniem? Nasza jeszcze poza kilkusekundowymi momentami ciała sama nie trzyma - choć widze że bardzo by chciała bo leżenia na pleckach czy brzuszku odeszlo do lamusa :)
Pozwolę sobie wrzucić tutaj całkiem sympatyczny film
http://www.youtube.com/watch?v=m8TxXjCQCtc
Ps. Wam zęby wyrastają, nam już wypadają :) Oj wykosztuje się ta zębowa wróżka :)
smalczyk - siedzi, sama, nawet dość długo. Pomogła jej wizyta starszej o 4 miesiące koleżanki, po tym dniu zaczęła siedzieć a tydzień później już raczkowała. najśmieszniej raczkuje po parkiecie, nogi jej odjeżdżają i w sumie porusza się do tyłu :)
moja mala siedzi juz od ponad 1.5 miesiaca, jutro konczy 7
lezenia na brzuszku ciagle nie lubi, najbardziej lubi stac np trzymajac sie nas za rece lub nawet sama trzymajac sie zabawki, ale oczywiscie nie pozwalamy jej zbyt wiele
do tego od poniedzialku jest w zlobku na pol dnia, od nastepnego bedzie caly dzien (zona musiala wrocic do pracy)
od razu zlapala katarek, ale juz przeszlo, do tego dwie jedynki na dole wychodza, juz palcem sie czuje ze sa,ale widac slabo:)
2 noce temu zrobila nam armagedon w zwiazku z tym katarem, co zasypiala to sie budzila z placzem bo nie mogla oddychac, ale jak pisalem juz jest lepiej
Co do żłobka... u nas decyzja zapadła, że odpuszczamy, tzn. kobieta do pracy nie wraca do odwołania. Jakoś nie wyobrażam sobie sytuacji, że zostawiamy małą na pół dnia z obcymi babsztylami. Doszliśmy do wniosku, że te chwile kiedy mała jest mała już nie wrócą nigdy i chcemy być przy pierwszych słowach czy krokach itp. A przynajmniej żona, bo jak cukier dalej będzie tak drożał to ja będę najwyżej po godzinach na drugim etacie rowy kopał.
mala jak pisze ma 7 miesiecy, w kraju gdzie aktualnie jestem, to strasznie pozno jak na zlobek
tu ludzie daja 2-3 miesieczne dzieci, nasza mala w tym zlobku wcale nie jest najmlodsza...
ale tu jest to poniekad spowodowane bardzo krotkim macierzynskim - moja zona po porodzie miala okolo 10 tygodni -1 tydzien sie zmarnowal bo urodzila przed czasem, a do tego, byla na chorobowym caly lipiec (urodzila 1 wrzesnia) ten okres tez odjeli z macierzynskiego prawie w calosci, takie dziwne prawo maja...
[162] - Mała gosposia :) Rośnie jak na drożdżach, pamiętam jej zdjęcie na stronie bobovity :)
w Belgii
tygodni jest w sumie 15, ale sa niestety obostrzenia, ktore powoduja, ze sie skraca (chorobowe w czasie ciazy i to, ze trzeba wziac tydzien przed porodem - paranoja, bo dzieci rzadko rodza sie w terminie - jak nie wezmiesz, jak moja zona, ktora urodzila 2 tyg przed terminem i do ostatniego dnia byla w pracy, to ten tydzien przepada...
jak chodzilismy ogladac zlobki w czasie gdy zona byla w ciazy (o rok za pozno, w panstwowym miejsce mamy od wrzesnia, czyli 18 miesiecy od zapisania:), to pelno bylo tam maluchow 2-3 miesiecznych, lezacych caly dzien w bujaczku...masakra, nasza mala przynajmniej siedzi...
stanson - zastanówcie się chociaż, nad odwiedzinami w jakimś żłobku raz na jakiś czas - oczywiście, to o czym mówisz jest bardzo ważne i gdybym tylko miał taką możliwość, pewnie zostawiłbym młodą dłużej w domu. Z drugiej jednak strony kontakt z innymi dziećmi wiele maluchowi daje, jakiś 'rygor' też nie zaszkodzi, taki żłobkowy. nasza starsza trafiła do żłobka mając 6 miesięcy - i my sobie ten okres chwalimy (a akurat na pierwsze słowa i pierwsze raczkowanie była w domu :D) a i ona miło wspomina końcowy okres. Inna sprawa to choroby, w przedszkolu dzieci ktore nie chodziły do żłobka chorują znacznie częściej, Zuzka ma większą odporność.
A młodsza, czekamy na żłobek a na razie pomaga moja mama. No i robi dzieciok postępy, dziś już kilka razy sama wstała w łóżeczku (odsuwa firankę i wygląda przez okno :D) i w łóżeczku sama siada :D
Yasiu - taka prosba - mozesz wkleic w pierwszy watek miesiac i rok urodzenia Waszych dzieciaków? bede mial rozeznanie na jakim etapie mniej wiecej znajduje sie moja dziewczyna w rozwoju i na co mam sie przygotowac w najblizszych dniach - a raczej miesiacach :)
Moja jest z 11.2010 jakby cos :)
no i wczoraj dopiero przewrocila sie na brzuszek - ale cos jej wszystko tak zmiesiecznym opoznieniem przychodzi. Wiec raczej wszystko w normie.
zgodnie z prośbą, pierwsze informacje już w pierwszym wpisie - i proszę Was, podajcie daty - chociaż miesiące - urodzenia swoich pociech, padnięty jestem, to i pamięć mi słabuje :D
Yasiu - taka prosba - mozesz wkleic w pierwszy watek miesiac i rok urodzenia Waszych dzieciaków? bede mial rozeznanie na jakim etapie mniej wiecej znajduje sie moja dziewczyna w rozwoju i na co mam sie przygotowac w najblizszych dniach - a raczej miesiacach :)
Prośba trochę - nie obraź się - bez sensu, bo dzieci potrafią diametralnie róznić się tempem rozwoju w tym samym okresie. Znma takie co tuż po skończeniu pół roku siedziały, wstawały, a nawet raczkowały, są takie co siadają po skończeniu ośmiu miesięcy ,albo i takie które omijają etap raczkowania od razu chodząc.
Nie ma co się zupełnie sugerowac rozwojem innych dzieci - każdy dobry lekarz ci powie, ze 'przyspieszaniem' rozwoju możesz dziecku tylko zaszkodzić (co niestyty jest ostatnio dość częste u fejsbukowych rodziców pragnących sie pochwalić postępami dzieciów).
A taki dziec doskonale wie kiedy i na co ma przyjść pora.
cos jej wszystko tak zmiesiecznym opoznieniem przychodzi
No i właśnie - nie ma czegoś takiego jak 'opóźnienie', twoje dziecko rozwija sie w swoim tempie i tyle.
smalczyk - ale im starsze dziecko, tym te różnice mniejsze :) Ja się tam kompletnie nie przejmuję opóźnieniem/przyspieszeniem pewnych rzeczy :) Wczoraj wieczorem był mały cyrk z zasypianiem, bo młoda koniecznie chciała stać w łóżeczku, a stojąc źle się śpi :)
smalczyk ----> wiem - ale tak mniej wiecej rozeznanie dobrze miec :)
ej chłopaki - teraz musicie cos pomoc
Zona wraca za 1,5 miesiaca do pracy no i chcemy powoli oduczyc mala cyca. Jednak nie toleruje butelki - cos tam dziamdzioli - mlaszcze ale za cholere nie chce nic zaciagnac - macie moze jakies rady ze swojego doswiadczenia? Chcemy zeby przynajmniej raz dziennie zaciagnela mleko - bo tak w miare mozliwosci bedzie karmiona piersia - lecz co jak zona bedzie w pracy? cyckow niestety nie da sie zpstawic w domu :(
Co mi przychodzi do głowy to spróbować innej butli, innego smoczka. bo jeśli w ogóle nie ciągnie, to chyba jej kształt nie pasuje - albo przepływ, wtedy pomoże dodatkowa dziurka, ale nie może być za duża.
Niemniej, lepiej niech się wypowie ktoś doświadczony w tej kwestii - u nas u obu przejście cyc->butla przeszło bezproblemowo
no wlasnie rozne smoczki juz rpobowane - wczoraj cos zaciagnela - ale chyba nie podszedl jej smak bo juz wypluwala - wiec skubaniec moze zassac = lecz chyba sam klimat i smak ej nie pasuje - bedziemy probowac dalej,,,
Moja do mleka modyfikowanego się przekonała dopiero po skończeniu roku i po licznych próbach z różnymi mlekami. Jedyne które łaskawie zaakceptowała to Hipp, bo nie jest za bardzo słodkie. A co do butelki - może spróbujcie kubka niekapka?
Arttrue
Tak jak pisała Zabka - sprobujcie niekpaka z miekkim ustnikiem.
Nasza bawila sie smoczkiem butelki jakis czas poki nie zalapala co z tym zrobic :)
Najbardziej przypasowala jej butelka tommee tippee.
Możecie tez sprobowac podac małej butelke z mlekiem na śpiocha, może zaskoczy :)
Mleko powinno byc cieple.
Dla takiego malucha jeden posilek mleczny na 8h pracy zony to za malo.
Jeśli nie wyjdzie z butelka czy niekapkiem sprobowalabym rowniej kubeczka doidy. Maluchy piersiowe swietnie sobie z nim radzą.
http://allegro.pl/doidy-cup-rewelacyjny-kubeczek-warszawa-i1540605834.html
Zmlekiem mm trzeba niestety poeksperytmentować. Bebiko jest dosyc słodkie, moja je zaakceptowala jeszcze w szpitalu jak musiala byc dokarmiana.
Wrocilam po macierzynskim w lutym i wciaz karmie.
Pod moja nieobecnosc mala je kaszke/kleik/jogurcik obiadek badz zupke i owoce, procz tego dostaje moje odciagniete mleko.
Mimo ze dzieciom piersiowym sugeruja rozszerzanie diety od 6 m-ca to moja corka dostala peirwsza marchewke jak miala 4,5 m-ca.
bede mial rozeznanie na jakim etapie mniej wiecej znajduje sie moja dziewczyna w rozwoju i na co mam sie przygotowac w najblizszych dniach - a raczej miesiacach :)
Nie traktuj tego bardzo powaznie, ale tu jest fajny kalendarz rozwoju dzieci
http://babyonline.pl/kalendarz_rozwoju_dziecka.html
Powodzenia :)
bereszka --> wiem, że jest cudna :P
BTW; w linku, ktory podałaś jest napisane (miesiąc 5-ty):
Rady dla rodziców:
- Pochylaj się nad maluchem i pozwalaj mu chwycić Twoje ręce, a potem delikatnie podciągaj je do siedzenia.
Moja Eli sama jeszcze nie siedzi, aczkolwiek kiedy wyciągnę do niej ręce chętnie je łapie i się podciąga. Jednak z tego co wiem obciąża to kręgosłup i dlatego unikamy takich "ćwiczeń" - jedni zalecają tak ćwiczyć, inni mówią, aby tego nie próbować, bo dziecko samo usiądzie jak będzie już miało na to "ochotę"... To jak to w końcu jest...? Bo już zgłupiałem :/
P.S. nauczyła się ostatnio pełzać, przemierza kilka metrów na godzinę, tyle tylko, że do tyłu :D
jason - felcia też zaczynała w tył :) teraz śmiga we wszystkie strony, łącznie z chodzeniem w bok trzymając się mebla :)
co do podciągania się za ręce - cieżko to opisać, ale to czuć, kiedy to ty dziecko ciągniesz a ono nie pracuje przy tym, a kiedy tylko pomagasz. ja felci pomagałem, i teraz już z półleżenia sama ładnie siada. fakt, wygląda czasem jakby miała przy tym kupę zrobić, ale co poradzić :)
jason ---> możesz prosto sprawdzić czy to ty ciągniesz dziecię za łapki czy podciąga się sama - chwytasz leżącego boba za łapki tak by ona chwyciła cie za kciuki (ty reszta dłoni asekurujesz jej), lekko przyciagasz do siebie i obserwujesz - jeśli napina mięśnie rączek i na zgiętych zostaje przyciagnięta to znaczy, że potrafi 'spiąć' kręgosłup, jeśli ma łapki nieco bezwładne i w miarę ciągnięcia jej ku sobie prostują się - nalezy zbastować.
Btw - moja to przy waszych jak stacjonarka przy laptopach :) - za nic nie chce pupki z miejca ruszyć (tzn potrafi zrobić 360 stopni wokół siebie w kilka sekund - ale za nic nie skumała jak poruszac nóżkami tak by sie przemieszczac po linii prostej). na jakiej powierzni wasze hasają? Drewniana podloga np czy dywan?
smalczyk - teraz to już po każdej, raczkowanie opanowane, teraz ćwiczy przy meblach, szybka jest pod tym względem niesłychanie - starsza zaczęła chodzenie jak kończyła rok, za to znacznie szybciej uczyła się wszelkich 'taka duża, kosi kosi itp.' :)
Zuza powoli zaczyna przejmować domowe obowiązki. Rozlała picie na podłogę, poszła do kuchni po szmatkę, wytarła, wróciła do kuchni, wyrzuciła szmatkę do śmieci i kazała sobie brawo bić :) Odkurzacz też już dawno pokochała, jeszcze trzeba ją nauczyć myć okna hehe. Po za tym od 2 tygodni robi kupę tylko na nocnik i sama daje znać że chce. Mam genialne dziecko :D
myślę, że nauka robi swoje ;)
starsza uczy się jeździć na rowerze - ma u taty 12 cali, śmiga na nim fajnie, u nas na dniach będzie 14 cali - też da radę.
a młodsza to człowiek demolka - staje już przy wszystkim, raczkuje swobodnie, prześmieszna jest :)
Młoda na rowerze zasuwa masakrycznie :)
Problem natomiast jest z dentystą . Już oblatałem kilka salonów i za cholere nie da sobie nic zrobić.
Pod pełna narkozą odpada zdecydowanie bo różnych rzeczy sie nasłuchałem. Jakies pomysly ?
Laserem tez byla proba i bez zmian , nadal awersja do stomatologa
kurde... zuzka ma pierwszą plombę (malutką) - i wizyta bez problemu, ale kilka lat różnicy jednak robi swoje.
a młodsza... je wszystko. Dziś jedliśmy penne z pesto - mało nie wyszła z siebie, że ona też chce. dwie kluski zjadła, z sosem oczywiście :)