Graliśmy w Shadow Realms, nowe action RPG BioWare'u - Strona 2
Na tegorocznych targach Gamescom BioWare zaprezentowało swój nowy produkt - zorientowane na akcję RPG, które działa na silniku Frostbite 3. Krótkie demo pozwoliło nam sprawdzić, jak w amerykańskiej grze sprawdza się walka.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Studio BioWare z Austin znane jest jak na razie tylko z jednej gry – wydanego w 2011 roku MMO Star Wars: The Old Republic. Po siedmiu latach pracy nad tym gigantycznym produktem, deweloperzy ze stolicy Teksasu dostali zielone światło na zupełnie inny projekt, zorientowane na akcję RPG o nazwie Shadow Realms. Tytuł tworzony jest już od dobrych kilkunastu miesięcy, ale pierwsze informacje o nim wypłynęły dopiero przed paroma tygodniami. Czym jest napędzany silnikiem Frostbite 3 erpeg, mieliśmy okazję przekonać się podczas jego krótkiej prezentacji na zakończonych niedawno targach Gamescom w Kolonii.
Obecny na pokazie gry James Ohlen (szef całego projektu) całkiem sporo miejsca poświęcił jej fabularnej otoczce. Dowiedzieliśmy się, że akcja Shadow Realms rozgrywać będzie się nie tylko na Ziemi w czasach nam współczesnych, ale również w fantastycznej krainie o nazwie Embra, która po pięciu tysiącach lat niczym nie zakłóconego rozwoju, nagle padła ofiarą ataku tajemniczych Legionów Cienia. Pokojowo nastawieni do życia mieszkańcy Embry nie byli w stanie samotnie sprostać inwazji agresorów, więc postanowili zwrócić się z pomocą do bardziej zahartowanych w boju Ziemian. Spośród żyjących w równoległym świecie ludzi wybrano potencjalnych śmiałków, a następnie – ku kompletnemu zaskoczeniu głównych zainteresowanych - rozbudzono w nich magiczne moce. Teraz to od nich zależeć będzie, czy zagrożenie uda się pokonać. Zadanie nie jest łatwe, bo wywodząca się z mroku horda przewodzona jest przez śmiertelnie niebezpieczne istoty, tzw. Shadowlordów.
Opowiadając o Shadow Realms, jej autorzy nagminnie odwoływali się do klasycznych gier pen and paper, których są wiernymi fanami, w kontekście rozgrywki często korzystali też z określenia „dungeon crawler”, nasuwającego skojarzenia z archaicznymi komputerowymi rolplejami. Nie da się ukryć, że łażenia po lochach w nowej grze BioWare’u jest sporo, nie oczekujcie jednak zabawy na podobnym poziomie, co w Dungeon Master, Eye of the Beholder, czy niedawnym Legend of Grimrock. Omawiany produkt to rozrywka zupełnie innego sortu – esencją zabawy jest tutaj nie wymagająca myślenia jatka o wybitnie zręcznościowym charakterze. Shadow Realms stawia przede wszystkim na wartką akcję i już po kilkunastu minutach ciągłej sieczki można dojść do słusznego wniosku, że to nie fabuła gra tu pierwsze skrzypce. Przynajmniej tak było w prezentowanym demie.
W zmaganiach bierze udział maksymalnie czterech bohaterów, reprezentowanych przez sześć odmiennych klas (wojownik, czarodziej, zabójca, łowca, kleryk i czarnoksiężnik). Piąty gracz może wcielić się we wspomnianego już Shadowlorda i sabotować działanie drużyny herosów, np. poprzez rozstawianie pułapek, przyzywanie podległych mu stworów i wcielanie się w każdego z nich. Pod względem ogólnej koncepcji Shadow Realms przypomina trochę strzelaninę Evolve, w przeciwieństwie jednak do niej, gra BioWare’u nie stawia nam za główny cel ściganie potężnego stwora. Przez większość czasu Shadowlord pełni raczej rolę typowej przeszkadzajki, która umiejętnie prowadzona, może poważnie utrudnić grupie wykonanie zadania, a co za tym idzie, zwiększyć ogólne wyzwanie.