autor: Szymon Liebert
Graliśmy w Bloodborne - Dark Souls w klimacie wiktoriańskim - Strona 2
Niedługo musieliśmy czekać na okazję, by zagrać w Bloodborne, nowy produkt firmy From Software. Twórcy serii Dark Souls przywieźli grywalne demo swojego kolejnego hitu na targi Gamescom w Kolonii.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Bloodborne - From Software dobre gry ma we krwi
Hidetaka Miyazaki zapracował na swój sukces – to on odpowiada za stworzenie serii Dark Souls opartej na Demon’s Souls i wcześniejszych dokonaniach firmy From Software. Obecnie Miyazaki pełni rolę szefa tego studia i głównego projektanta kolejnej gry: Bloodborne. Czy będzie w stanie pogodzić nowe funkcje? O tym przekonamy się pewnie dopiero za jakiś czas, na razie wydaje się, że japoński producent jest w formie. Na Gamescomie mieliśmy okazję zobaczyć prezentację Bloodborne i zagrać w jej fragment. Produkcja jest brutalna, wymagająca i intrygująca. Za tymi słowami-kluczami kryje się jednak wiele zmian, które zaskoczą przede wszystkim fanów „soulsów”.
Soulsy czy nie?
Bloodborne to ewidentnie próba rozwinięcia formuły Dark Souls za pomocą nowego uniwersum i nacisku na nieco inne aspekty rozgrywki. Ponownie otrzymamy więc spójny świat, złożony system walki oraz zawoalowaną fabułę. Uniwersum to mroczne miasto w klimatach wiktoriańskich z domieszką paru innych stylistyk, chociażby steampunku. Ktoś w komentarzach pod naszym filmem z Gamescomu przywołał grę Nightmare Creatures i to rzeczywiście trafne skojarzenie. Różnica polega na tym, że Bloodborne będzie niesamowicie ciężką gatunkowo i wykręconą przeprawą. Deweloper z From Software zapewnił, że w umyśle Miyazakiego kryją się naprawdę koszmarne pomysły. Zaznajamiając się z grą widziałem przeciwnika na wózku inwalidzkim, gigantycznego knura szarżującego na bohatera, pozornie nieporadne kruki, które wydrapują twarz w zaskakująco wściekłym ataku, ożywające zwłoki wymiotujące kwasem... Postacie noszą też cylindry, długie palta i akcesoria wiktoriańskie. W tym sensie gra jest niewątpliwie unikatowa i intrygująca.
Wyjątkowość Bloodborne to kwestia sporna, bo wiele osób twierdzi, że to po prostu kolejna część „soulsów”. Gdzieniegdzie słychać zdania przeciwne: że mamy do czynienia z czymś zupełnie odrębnym. Prawda leży po środku, bo samo From Software pokazuje nowości, ale nie owija w bawełnę. „Grę tworzy ta sama ekipa, więc podobieństwa są oczywiste” – stwierdził jeden z deweloperów zapytany o konstrukcję świata. Rzeczywiście osoby znające Demon’s Souls czy Dark Souls radziły sobie z demem Bloodborne nieporównywalnie lepiej i szybko czytały grę. To wciąż podobna mieszanka – błądzimy po niewielkich, ale złożonych lokacjach, wypatrujemy pułapek i zasadzek, walczymy w trudnych dla siebie sytuacjach oraz gromadzimy sprzęt.
Podstawy są więc podobne, a Japończycy już nie raz udowadniali, że czują się dobrze w tych klimatach. Jak zawsze mają oni jednak parę nowych pomysłów, które pracują na wciąż ulotną w świadomości graczy unikatowość Bloodborne. Nadrzędną linią ataku w walce o nowy styl gry jest system walki premiujący sprawność, odwagę i odzwyczajenie od używania tarczy.