autor: Konrad Kruk
Testujemy Endless Legend – Cywilizacja w świecie fantasy
Twórcy Endless Space w swojej kolejnej turowej strategii przenoszą nas w świat fantasy. Sprawdzamy, czy ich nowej produkcji bliżej jest do Cywilizacji, Heroesów, czy może Francuzi popełnili autoplagiat?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Endless Legend - fantastyczna uczta dla strategów
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
- produkcja studia Amplitude – twórcy Endless Space;
- turowa strategia 4X w świecie fantasy;
- próba połączenia elementów Cywilizacji oraz Endless Space;
- wielopłaszczyznowa, rozbudowana rozgrywka na wiele godzin.
Wydając Endless Space, francuska ekipa Amplitude tchnęła ducha w staczający się po równi pochyłej gatunek kosmicznych strategii 4X. Cztery kluczowe słowa, Expand, Exploit, Explore oraz Exterminate, w iście mistrzowskim stylu przypomniały o sobie entuzjastom gatunku. Niezależni twórcy po raz kolejny postanowili zachwycić graczy. Bazując na niemałej popularności swego pierworodnego dzieła, studio tym razem opuściło bezkres kosmosu, by z otoczki science-fiction wylądować wprost w świecie fantasy, a dokładniej w krainie Auriga.
Bez względu na aranżację, Francuzi poszli sprawdzonym i utartym schematem. Nawet tytuł ich kolejnej produkcji, Endless Legend, niespecjalnie odbiega od poprzedniczki i w wymowny sposób daje do zrozumienia, że „zwycięskiego składu się nie zmienia”. Rozpoczynając zabawę z Endless Legend, nie sposób uciec od analogii do Endless Space. Znów na starcie mamy do czynienia z minimalistycznym projektem głównego menu, gdzie poza wyborem jednej z sześciu ras dostajemy niemały wachlarz opcji determinujących teatr działań przyszłej rozgrywki. Na próżno szukać jakichkolwiek zmian w konstrukcji samej kampanii, określenia jej celów czy wytycznych. Ponownie wszystko sprowadza się do eksterminacji strony przeciwnej. Co więcej, można uznać, że w tym segmencie Endless Legend prezentuje pewien regres.
Kraina Auriga. Niebieskie linie tworzą granice naszych wpływów. Po lewej widać dwa siedliska wrogich istot.
O ile w Endless Space oponentów można było rozłożyć na łopatki dodatkowo na płaszczyźnie ekonomicznej, dyplomatycznej czy gospodarczej, o tyle najnowszy produkt ekipy Amplitude sprowadza się jedynie do militarnych rozstrzygnięć. Poza początkowym określeniem liczby przeciwników, topografii terenu (ze znanym z serii Cywilizacja rozwarstwieniem na tereny m.in. wyspiarskie), wielkości mapy czy regionów w zasadzie nie dostajemy nic nowego. Nawet dostępne strony konfliktu, mimo swej różnorodności, w dużej mierze kojarzą się ze słynnymi Sophonami, Pielgrzymami, Zjednoczonym Imperium, Craversami czy wywodzącą się z lesistych terenów rasą Hisho.
Cień Endless Space
Endless Legend pozwala poprowadzić do boju frakcję magów, kogoś na kształt leśnych elfów, nekromantów oraz ludzi. Jakby nie było, są to doskonale znane archetypy istot z niemal każdej produkcji osadzonej w świecie fantasy. Jednocześnie każda z nich wyróżnia się niepowtarzalnymi cechami, umiejętnościami czy technologiami, które realnie przekładają się na możliwości gospodarczo-militarne podczas eksploracji wygenerowanej wcześniej mapy. Ta przykuwa uwagę gracza bogatą paletą barw już z rozpoczęciem pierwszej tury. Wszystko jest piękne, kolorowe, obfitujące w szczegóły, słowem – baśniowe.
Dostępne rasy w obecnym stadium gry. Wybieramy spośród przedstawionych propozycji lub tworzymy własny wariant.
Bogactwo i styl oprawy wizualnej dają złudne wrażenie, że oto mamy przed sobą zupełnie nową produkcję. Tak niestety nie jest. Poczynając od konstrukcji menu głównego, przez opcje zarządzania włościami, cały interfejs gry, a kończąc na detalach (jak ikony surowców), nie da się uciec od wrażenia, iż mamy do czynienia z Endless Space tylko w szatach fantasy.
Z drugiej strony, dzięki temu weterani Endless Space migiem zorientują się, co w trawie piszczy i bez absolutnie żadnych problemów przystąpią do rozgrywki. Zresztą słynna ergonomia pierwszej produkcji ekipy Amplitude jest obecna i w Endless Legend. W każdym momencie zabawy system może przyjść nam z pomocą. Wystarczy przesunąć kursor na daną ikonę czy napis, by momentalnie poznać wyjaśnienie.