autor: Luc
Tides of Numenera - RPG, który rzuca wyzwanie legendzie Planescape: Torment - Strona 2
Urok klasycznych gier RPG sprzed dekady, znowu ma szansę nas uwieść. Czy Torment: Tides of Numenera, tworzone przez inXile Entertainment, godnie nawiąże do swoich wielkich poprzedników?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Torment: Tides of Numenera – Planescape XXI wieku
- Oldskulowe RPG w rzucie izometrycznym;
- mocny nacisk na filozoficzno-egzystencjalne wątki;
- turowy system walki drużynowej;
- gra oparta na uniwersum Numenera stworzone przez Monte Cooka;
- ośmiu zróżnicowanych kompanów;
- trzy klasy do wyboru oraz oryginalny system rozwoju postaci.
Nie ujmując w najmniejszym stopniu zasług Skyrimowi, serii Mass Effect czy choćby naszemu Wiedźminowi, trudno nie zauważyć, że złota era erpegów już dawno dobiegła końca. Czasy, w których brylował rzut izometryczny, a powodzenie naszych przygód zależało od pojedynczego rzutu kostką, skończyły się ponad dekadę temu i przez lata nic nie zapowiadało, aby miały jeszcze kiedykolwiek powrócić. Jednak tam, gdzie wielcy wydawcy nie dostrzegali żadnego potencjału, pojawili się gracze i to dzięki nim już wkrótce ujrzymy produkcje takie jak Pillars of Eternity, Wasteland 2 czy choćby Torment: Tides of Numenera. To właśnie w tej ostatniej wielu zagorzałych fanów tego wymarłego gatunku pokłada swoje największe nadzieje. Nawiązująca do prawdopodobnie najlepszego erpega w historii, czyli Planescape: Torment, nie będzie jednak miała łatwego zadania. Jeśli komuś ma się jednak udać przywrócić klasycznym RPG dawny blask, mogą to być jedynie ludzie, którzy nie tylko stworzyli postać Bezimiennego, ale przyłożyli także rękę do hitów takich jak seria Baldur’s Gate, Fallout czy choćby The Knights of the Old Republic. A to akurat z nich składa się studio pracujące nad nowym Tormentem.
Wiem, że nic nie wiem
Tak jak Planescape: Torment miał swoje Sigil, tak Tides of Numenera ma The Bloom. Te ogromne miasto-organizm jest w nieustannym ruchu i poluje na wszystkich, którzy są nadmiernie podatni na jego wpływy. Miejsce skrywa jednak także inną tajemnicę – tysiące jego przejść i bram stanowi granicę pomiędzy poszczególnymi wymiarami. Jak nietrudno się domyślić - nasz bohater niejednokrotnie postawi więc stopę w innej czasoprzestrzeni.
Choć Tides of Numenera nie rozgrywa się w uniwersum znanym z Planescape’a, historia, którą przyjdzie nam przeżyć zapowiada się równie spektakularnie oraz intrygująco. Osadzona w tzw. Dziewiątym Świecie, skupi się przede wszystkim na filozoficzno-egzystencjalnych pytaniach o sens życia pojedynczej jednostki. Tą, oddaną pod naszą kontrolę, będzie bezimienny osobnik, który przez całe swoje istnienie funkcjonował jedynie jako naczynie służące do podtrzymania nieśmiertelności tajemniczego Zmiennego Boga. Pozbawieni osobowości oraz własnej woli, zostajemy porzuceni w chwili, w której nasz Mistrz uznaje, iż nasze ciało jest już skazane na niechybną zagładę. Wbrew wszystkiemu, jakimś cudem udaje się nam jednak przeżyć, jednak sytuacja, w której się znaleźliśmy pozostawia wiele do życzenia. Mając za sobą lata jałowego pseudo-bytowania, ruszamy przed siebie, aby wypełnić całkowicie puste karty naszej osobowości oraz odkryć prawdę o otaczającej nas rzeczywistości.
Ta z kolei będzie dosyć znacznie odbiegała od tego, do czego zdążyły nas przyzwyczaić pozostałe gry tego gatunku. Akcja Tormenta toczy się bowiem w bardzo odległej przyszłości, pełnej pozostałości po wielu zaawansowanych cywilizacjach, które jednak z bliżej niewyjaśnionych przyczyn upadły wieki temu. Ludzkość cofnęła się w rozwoju do poziomu średniowiecza, tracąc tym samym wszystkie osiągnięcia, do których dochodziła przez tysiąclecia. Relikty czasów największej potęgi wprawdzie wciąż rozrzucone są po całym świecie, jednak tylko nieliczni potrafią z nich korzystać – jednym z nich był wspomniany Zmienny Bóg, zaś nasz protegowany po opuszczeniu przez swojego Mistrza przejął część z jego niezwykłych umiejętności. Ostatni Porzucony – bo takim mianem określony został nasz bohater - będzie korzystał z tych zdolności, aby posuwać wątek naprzód, twórcy zapewniają jednak, iż każde ich użycie, będzie obciążone niełatwym, moralnym wyborem. Możliwość wchodzenia do świadomości innych postaci i przejmowania kontroli nad ich życiem, na pierwszy rzut oka wygląda na doskonałe narzędzie do osiągania swoich celów, jednak sytuacje, w których się znajdziemy rzadko kiedy będą czarno-białe.