autor: Szymon Liebert
Testujemy grę Nether - postapokaliptyczny survival w klimacie DayZ - Strona 2
Nether to jeden z tytułów survivalowych, który stanowi silną konkurencję dla DayZ czy Rust. Przetestowaliśmy wczesną wersję gry i jesteśmy zdania, że warto ją sprawdzić.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Pełzniesz na drugą stronę ulicy w nadziei, że nikt ani nic się tobą nie zainteresuje. Nagle słyszysz charakterystyczny skrzek. Nie udało się, więc odbiegasz w bardziej osłonięte miejsce, by zmierzyć się z tym, co obrało cię za cel. Wtem pojawia się jeden z nich – nether, mutant polujący na ludzkie mięso, którego zresztą w mieście pozostało niewiele. Świat ludzi uległ przecież zagładzie. Na szczęście to tylko crawler, istota poruszająca się na czterech łapach. Pozbywasz się go stosunkowo szybko i boleśnie. Czyżby nieostrożność się upiekła? Nic bardziej mylnego – walka przyciągnęła uwagę. „Mam przyjazne zamiary” – mówisz odruchowo, ale jest już za późno. Leżysz w kałuży krwi, a drugi gracz, który przed chwilą posłał cię na tamten świat, właśnie rozkrada twoje przedmioty. Proszę państwa, tak wygląda codzienność w Nether.
Nether to dostępna obecnie w wersji testowej sieciowa gra pierwszoosobowa, w której walczymy o przetrwanie. Wszyscy wiemy, że obecnie takich gier jest sporo, więc przebicie się ze swoją ofertą łatwe nie jest. O Nether chyba jeszcze nie było tak głośno jak o DayZ czy nawet Rust, ale wcale nie oznacza to, że gra ma mniej do zaoferowania. Nether ma kilka własnych pomysłów, które sprawiają, że odróżnia się od konkurencji – wspomnianych DayZ, Rust czy Sir, You Are Being Hunted. Jakie to cechy? I czy warto sięgnąć po grę już teraz?
Widok na miasto
Możliwość wspinania się na wysokie budynki jest nie tylko okazją, żeby sprawdzić, co dzieje się w okolicy. Z dachu można skoczyć i pofrunąć na kilkadziesiąt metrów przy pomocy lotni – oczywiście o ile ją zakupimy.
Jedną z pierwszych rzeczy, jaką uświadomiłem sobie po uruchomieniu Nether jest to, że w podobnych grach zwykle walczymy z zombie i innymi potworami na mokradłach, w lasach czy odmiennych, raczej otwartych, płaskich lokacjach. Tym razem jest inaczej, bo akcja została umiejscowiona w zrujnowanym mieście, skonstruowanym podobno na wzór Chicago. Naturalnie nie brakuje tu bardziej otwartych przestrzeni – na przykład pustkowi, powstałych najprawdopodobniej po zniszczeniu niektórych dzielnic. Mimo to przez większość czasu w Nether błądzimy po ulicach wśród wysokich budynków. Głównym zaskoczeniem i jednocześnie ciekawą cechą gry jest to, że praktycznie na każdą konstrukcję da się wspiąć – przeważnie po schodach pożarowych. W obecnej wersji gry jeszcze tego nie widać, ale w przyszłości będzie to miało ogromne znaczenie taktyczne. W Nether można obstawiać dachy i obserwować pobliskie przecznice z karabinem snajperskim w dłoni. Gra rozgrywa się więc nie tylko w poziomie, ale i w pionie.
Ta niebanalna dla gatunku pierwszoosobowych strzelanek rozpiętość świata Nether działa w dwóch kierunkach. Można wdrapać się na wieżowiec, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zejść do podziemi. Autorom udało się zbudować mapę zawierająca również stacje metra i sieć tuneli. Dużo ich co prawda nie jest, ale i tak to miły akcent. Razem daje to dość pokaźny teren gry, którego zwiedzenie lub nawet zwykłe przebiegnięcie zajęłoby sporo czasu – pamiętajmy też, że w obecnej wersji mamy dostęp tylko do części całego miasta.