Testujemy wersję alfa Planet Explorers! Kosmiczny Minecraft z dużą ilością elementów RPG - Strona 3
Przyglądamy się rozgrywce Planet Explorers w wersji alfa. Gra zabiera nas w międzygalaktyczną podróż, w trakcie której odkryjemy w sobie budowniczą smykałkę rodem z Minecrafta oraz zasmakujemy globtroterstwa znanego ze Skyrima i DayZ.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
- survivalowy RPG, osadzony w kosmicznych klimatach;
- nieograniczona swoboda przemierzania nieprzyjaznej planety;
- dowolne konstruowanie broni i pojazdów;
- wysoko rozwinięty moduł wytwarzania przedmiotów;
- nacisk na eksplorację;
- silnik Unity 3D, gwarantujący przyzwoite efekty wizualne i dowolne kształtowanie terenu.
Planet Explorers to gra, która omija szerokim łukiem możliwość doskonalenia i rozwoju własnej postaci, a skupia się przede wszystkim na misjach, budowaniu, polowaniu oraz – jak wskazuje sam tytuł – eksploracji nieprzyjaznej planety. Jak na typowy sandbox przystało, Planet Explorers oferuje graczowi ogromną swobodę w poznawaniu świata, nieliniową rozgrywkę oraz wielowarstwową integrację z otoczeniem. Za możliwość pokierowania grupą międzygwiezdnych kolonistów odpowiedzialne jest studio Pathea Games, kojarzone przede wszystkim z pecetowej platformówki Drains oraz z Little Zoologist – tytule, który zagościł tylko na urządzeniach sygnowanych logiem nadgryzionego jabłuszka. Najnowsza gra studia rozpoczynała swoją przygodę na Kickstarterze, gdzie bardzo szybko zyskała przychylność internetowej społeczności. Dzięki zebranym funduszom udało się z powodzeniem wykreować świat z survivalowym i minecraftowym klimatem.
Zacznijmy jednak od wyjaśnienia, że gra wciąż znajduje się w fazie alfa. Oznacza to, że nie wszystko działa jak należy, więc w grze bardzo często napotkamy błędy i problemy zakłócające płynność rozgrywki. Nie są one jednak bardzo męczące – sprawny gracz szybko przyzwyczai się do nich i nie będzie zwracał na nie szczególnej uwagi. Alfa, którą testowałem, jest stosunkowo wczesną wersją, lecz oprócz standardowej kampanii, gracz może skorzystać (w mniejszym lub większym stopniu) z kilku innych trybów rozgrywki.
Jak planeta długa i szeroka
Rozpoczynając jednoosobową przygodę, gracz może wybrać między trybem „opowieści” a trybem „przygody”. Pierwszy z nich to nic innego jak kampania, która polega na wykonywaniu coraz bardziej skomplikowanych misji. Natomiast „przygodę” rozpoczynamy w osadzie, w której otrzymujemy dostęp do wszystkich receptur dostępnych w grze, a naszym zadaniem jest uzbieranie surowców wymaganych do craftingu. Oprócz dwóch wyżej wymienionych scenariuszy gracz raczony jest również trybem „budowy”, w którym może popuścić wodze fantazji i stworzyć swoje wyobrażenie idealnej i sielankowej osady.
Momentem wyznaczającym początek zabawy w trybie „opowieści” staje się katastrofa statku kosmicznego, której efektem jest przymusowe odseparowanie grupki kolonistów na nieprzychylnej planecie. Od tej pory naszym obowiązkiem jest przetrwać, odnaleźć pozostałych rozbitków i stworzyć własną, niepowtarzalną społeczność. Nie będzie to łatwe – już w pierwszych minutach obcowania z nieznanym środowiskiem zdajemy sobie sprawę, że będzie to długa i pełna krwiożerczych stworzeń przygoda. Długość zabawy gwarantuje przede wszystkim rozmiar mapy. Świat stworzony przez Pathea Games jest ogromny i zróżnicowany. Swoim bezkresem z powodzeniem mógłby konkurować z innymi produkcjami sandboksowymi, wliczając w to The Elder Scrolls V, Grand Theft Auto IV czy ostatnią odsłonę serii Far Cry.
Misje, przed którymi staje gracz, są dość różnorodne, nie znaczy to jednak, że całkowicie udało się wyeliminować monotonię. Zadania główne polegają najczęściej na szukaniu i eskorcie innych kolonistów do punktu docelowego, zabijaniu poszczególnych kreatur lub umacnianiu murów obronnych obozowiska. Aby pchnąć do przodu linię fabularną, gracz niejednokrotnie zobowiązany będzie wykonać również kilka misji pobocznych, a te potrafią doprowadzić do białej gorączki swoją konstrukcją. Już na samym początku gry poziom mojej irytacji sięgnął zenitu podczas próby dokopania się do złóż cyny. Spędziłem przy tym zadaniu dobre półtorej godziny, a wyżłobione przeze mnie podziemne korytarze skutecznie mogłyby pełnić rolę fundamentów nowej linii metra. Nie jest to jednak coś złego, gdyż satysfakcja z wykopania pożądanego surowca jest przeogromna. Warto również nadmienić, że gra blokuje dostęp do misji, które są do siebie bliźniaczo podobne. Nie można zatem realizować kilku zadań, które polegają na obronie lub eskortowaniu kolonistów, dopóki nie zapewnimy bezpieczeństwa osadnikom, którym wcześniej obiecaliśmy ochronę.