Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 9 marca 2014, 12:33

autor: Joanna Fornal

The Sims 4 coraz bliżej - jakie atrakcje czekają nas w kolejnej odsłonie hitu? - Strona 2

Po mocno krytykowanym SimCity, studio Maxis ponownie próbuje wkupić się w łaski graczy. Czy tym razem się uda? Dotychczasowe rezultaty prac nad The Sims 4 – najnowszą częścią – wyglądają obiecująco, choć trudno mówić o rewolucji.

THE SIMS 4 W SKRÓCIE:
  • zupełnie nowy kreator postaci oraz rezydencji;
  • duży nacisk na zarządzanie emocjami;
  • udoskonalony system rozwoju umiejętności;
  • możliwość wykonywania wielu czynności naraz;
  • delikatnie usprawniona szata graficzna;
  • możliwość gry bez dostępu do internetu.

Na temat fenomenu Simsów powstały już setki elaboratów, jednak do poznania prawdy wciąż nie zbliżyliśmy się ani o krok. Dlaczego, pomimo niezmienionego od lat schematu, na „zabawę w życie” wciąż jest tylu chętnych? Masowe narzekanie na rażącą wtórność oraz natłok niewiele wnoszących dodatków nie zraża fanów do bezkrytycznego wydawania pieniędzy na kolejne rozszerzenia i to od ponad dekady. Już za kilka miesięcy cała ta spirala niekończących się usprawnień ruszy na nowo, odsyłając naszą poczciwą rodzinę „trójkowych” Simów na zasłużoną emeryturę. O to, że wraz z premierą The Sims 4 rzesza pecetowców ruszy do sklepów, możemy być spokojni, kwestią otwartą pozostaje jednak następujące pytanie – czy tym razem będzie warto?

Dostałem tylko jednego naleśnika? Czy to ma być jakiś żart?!

Prawdziwa huśtawka nastrojów

Wszystko wskazuje, na to, że największych zmian doczekamy się w samym zachowaniu naszych Simów. Nowy, zaimplementowany system emocji, faktycznie wygląda na ogromny krok na przód, nie sposób jednak przypiąć mu łatki „absolutnej nowości”. I choć pomysł mocno bazuje na dotychczasowych pomysłach deweloperów, w tym przypadku nie można czynić z tego jakiegokolwiek zarzutu. Co więcej – wspomniane rozwiązanie może okazać się strzałem w dziesiątkę, który tchnie w lekko przykurzone Simsy odrobinę świeżej energii.

Emocje oczywiście występowały już we wcześniejszych odcinkach, jednak tym razem – po raz pierwszy w historii serii – stanowić będą centralny punkt rozgrywki. Mają być nie tylko o wiele bardziej widoczne na twarzach postaci, ale i mocno determinować, co i w jaki sposób będą robili nasi podopieczni. Zgodnie z zapowiedziami, gracze zyskają dostęp do aż 15 różnych stanów (m.in. skupiony, pewny siebie, przerażony bądź zainspirowany), które wpłyną na sposób poruszania się Sima czy choćby na spektrum dostępnych opcji dialogowych. Przykładowo, przygnębiony bohater skupi się na wyrzucaniu żalów, a także zyska możliwość jedzenia lodów w wannie, co w normalnych okolicznościach nie byłoby możliwe. Z kolei Sim, w którym właśnie wywołaliśmy ekscytację, nie będzie mógł leżeć spokojnie w łóżku, z miłą chęcią wybierze się za to na jogging, nawet, jeśli za oknami wciąż jest ciemno. Co jeszcze ciekawsze, każda z emocji stanowić będzie jednocześnie pewnego rodzaju krótkoterminowy bonus do pewnych czynności. Rozzłoszczony Sim, którego skierujemy na siłownię, będzie w przypływie negatywnych odczuć, szybciej i skuteczniej trenował, co bezpośrednio przełoży się na jego lepszy wygląd. Im szybciej złapiemy w ten sposób dobrą formę, tym prędzej wyjdziemy z dołka. Z kolei dłuższa wizyta w otoczeniu dzieł sztuki, która wzmaga inspirację, pomoże nam na szybsze tworzenie własnych obrazów.

Niestety tej imprezy do udanych nie zaliczymy – dopiero początek, a niektórzy już ziewają.

Każdy z nastrojów wywoływać będzie przynajmniej kilka czynników. O tym, co bezpośrednio wpływa na powstanie takiego a nie innego humoru, informować mają nas znane od dawna nastrójniki, czyli ikonki odzwierciedlające to, co czują nasze postacie. Zebranie ich wystarczającej ilości, powoduje wejście Sima w określony stan. Wszystko to ubrane w przyjazną i intuicyjną formę, ma sprawić, iż gracze zaczną do zachowania swoich Simów podchodzić odrobinę bardziej strategicznie. Bycie pod kontrolą określonych emocji, wpływa bowiem także na interakcję z innymi postaciami. Kilkudziesięciokrotne kliknięcie na ikonkę „flirtu” tym razem niestety nie załatwi sprawy – aby rozkochać w sobie atrakcyjną sąsiadkę, musimy wpierw odpowiednio nastroić naszego protegowanego. Odblokowane w ten sposób zachowania znacznie ułatwią zdobycie upragnionego serca.

Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów?
Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów?

Przed premierą

Star Citizen to bardzo obiecujący projekt - zebrał w końcu w formie crowdfundingu 95 milionów dolarów. Na jakim etapie są prace? Czy zawirowania wokół tytułu odbiją się na jakości gry?

Star Citizen -  spełnienie marzeń fanów kosmicznych symulatorów?
Star Citizen - spełnienie marzeń fanów kosmicznych symulatorów?

Przed premierą

Chris Roberts ma prawie 30 milionów dolarów na wprowadzenie w życie nowoczesnej mieszanki Wing Commandera, Privateera i Freelancera. Rozmach Star Citizena jest ogromny, ale równie wielkie są oczekiwania fanów.

Gra Star Citizen, czyli co najlepsze z Wing Commandera, Privateera i EVE Online
Gra Star Citizen, czyli co najlepsze z Wing Commandera, Privateera i EVE Online

Przed premierą

Chris Roberts chce przywrócić blask gatunkowi kosmicznych symulatorów tworząc grę, która połączy jakość bitew i fabuły z Wing Commandera z otwartym światem Privateera.