autor: Maciej Kozłowski
Testujemy grę Banner Saga - dorosłe RPG od byłych pracowników BioWare'u
Bajkowa gra stworzona przez byłych pracowników ze studia BioWare oferuje znacznie więcej emocji niż niejeden tytuł AAA. Czy dostaniemy wreszcie produkcję z Kickstartera, która okaże się być sukcesem?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry The Banner Saga - RPG z Kickstartera w klimacie Skyrima
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Mitologia nordycka to bardzo wdzięczny temat dla growych adaptacji – w oczywisty sposób kojarzy się z fascynującymi przygodami, pięknymi fiordami i odważnymi wojownikami stawiającymi czoła niezliczonym przeciwnościom. Twórcy z niewielkiego studia Stoic nie poszli jednak na łatwiznę i nie stworzyli kolejnej siekaniny, która czyniłaby ragnarok widowiskową areną dla krwawych potyczek. Zamiast tego postanowili zaprojektować dojrzałą grę RPG z turowymi, taktycznymi bitwami i trudnymi, niejednoznacznymi moralnie wyborami. Korzystając z dostępu do wersji beta, sprawdziliśmy, jak sobie poradzili.
Z Odynem po naszej stronie
Chociaż gra bardzo mocno nawiązuje do wierzeń wikingów, to jednak tworzy własne, odrębne uniwersum – takie, w którym koniec świata już nastąpił, a wszyscy bogowie zginęli w tajemniczych okolicznościach (osobiście podejrzewałbym niecnego Nietzschego). Krainie zamieszkałej przez ludzi i rogatych olbrzymów Vari zaczyna zagrażać nowe niebezpieczeństwo: mroczne, posępne istoty niewiadomego pochodzenia. W czasach, gdy nabożne modły nie spotykają się z odpowiedzią żadnego z bóstw, a pojedyncze istnienia nie znaczą nic w obliczu nieuchronnej zagłady, rolą gracza nie jest wcale uratowanie świata ani zbawienie ludzkości. Cel jest dużo prostszy: przeżyć w niesprzyjających okolicznościach, zachowując przy tym godność, sumienie i zaufanie członków rodziny oraz najbliższych przyjaciół. Z pewnością nie będzie to proste, bo przed bohaterami długa i uciążliwa podróż przez lodowe ostępy.
Tematyka The Banner Saga jest znacznie poważniejsza niż większości współczesnych produkcji. Mało tu taniego efekciarstwa, akty przesadnego heroizmu zwykle wiążą się z przykrymi konsekwencjami, a wybory dokonywane podczas dialogów mogą zadecydować o życiu całych społeczności. Sytuacje i konflikty rzadko kiedy są czarno-białe – na ogół trzeba wybierać pomiędzy kilkoma równie ryzykownymi opcjami. Sztandarowym przykładem jest atak wrogów na miasto: jeśli umkniemy natychmiast, zachowamy życie wszystkich członków drużyny, ale szybko wyczerpią się nam zapasy żywności, przez co najprawdopodobniej i tak zginiemy. Z drugiej strony zbyt długi przestój może poskutkować otoczeniem przez maszkary i większymi stratami – również wśród ludności cywilnej, która widząc dzielnych obrońców, postanowi się do nich przyłączyć. Gra jest zaskakująco nieliniowa, a konsekwencje niektórych decyzji poznajemy dopiero po pewnym czasie. Jako że nie można zapisać stanu rozgrywki w dowolnym momencie (istnieją tylko odgórne, dość rzadkie checkpointy), każdą wypowiedź warto dobrze przemyśleć.
Za sprawą takiej filozofii zabawy naprawdę zaczynamy przejmować się losami herosów i zwracać uwagę na to, co mówią i robią – strata któregokolwiek z nich stanowi na ogół poważny cios dla całej drużyny. O dziwo uproszczony model interakcji nie jest przy tym zbyt irytujący – i to nawet mimo tego, że z bohaterami pobocznymi możemy rozmawiać tylko w wyznaczonych miejscach i sytuacjach. Co równie zaskakujące, w produkcji tej nie uświadczymy w ogóle elementu eksploracji terenu, która odbywa się automatycznie (część graczy może z tego powodu narzekać na nudę). W tym miejscu warto wspomnieć, że The Banner Saga zdecydowanie nie jest tytułem dla każdego – cała gra opiera się bowiem na dialogach, rozwijaniu postaci (istnieje kilka statystyk i umiejętności specjalnych zależnych od klasy, można też kupować artefakty i zdobywać nowe poziomy) oraz walce w turach. W kilkugodzinnej wersji beta nie jest to zbyt uciążliwy schemat, jednak trudno ocenić, na ile sprawdzi się on w pełnowymiarowym wydaniu.