autor: Maciej Śliwiński
Heroes of the Storm - Blizzard rusza na wojnę z League of Legends i Dotą - Strona 2
Blizzard zaspał i pozwolił konkurencji zagarnąć pole z MOBA. Czy Heroes of the Storm, znane wcześniej jako Blizzard All Stars, będzie na tyle atrakcyjnym produktem, aby przyciągnąć starych i nowych fanów gatunku?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Heroes of the Storm – MOBA idealna… dla nielubiących gier MOBA
Blizzard coraz śmielej poczyna sobie na rynku gier free 2 play. Będący ciągle w stanie bety Hearthstone cieszy się niebywałą popularnością wśród fanów karcianek i serii Warcraft, a na horyzoncie już jawi się kolejny tytuł elektryzujący miłośników uniwersów wykreowanych przez ostatnie dwadzieścia lat przez deweloperów „Zamieci” – Heroes of the Storm.
O tym, że Blizzard stara się nadrobić stracony czas i pracuje nad grą typu MOBA, wiadomo było już od 2012 roku. Projekt początkowo miał nazywać się Blizzard All-Stars i rzucić rękawicę najpopularniejszym pozycjom tego typu – League of Legends oraz Docie 2. Po ostatnim BlizzConie wiemy już sporo na temat Heroes of the Storm – bo taki tytuł ostatecznie będziecie nosić nowa produkcja twórców Diablo – i przedstawiamy Wam najważniejsze informacje dotyczące tej gry.
Najciekawiej zapowiada się oczywiście konfrontacja bohaterów ze wszystkich najważniejszych dzieł studia. W trakcie drużynowych strać w sieci będziemy mogli kierować poczynaniami herosów chociażby ze świata Warcrafta, Starcrafta oraz Diablo. Takie połączenie początkowo może wydawać się dość karkołomnym pomysłem, ale warto pamiętać, że sam projekt nie jest jakoś mocno osadzony fabularnie w którymkolwiek z uniwersów i ma stawiać przede wszystkim na dynamiczne drużynowe pojedynki. Tym samym pierwszy raz w historii Diablo stanie przeciwko Kerrigan, a Uther będzie rywalizować z Reynorem. Blizzard pod tym względem znajduje się w dość komfortowej sytuacji, gdyż pula bohaterów, z której może czerpać, jest naprawdę imponująca. Do tej pory potwierdzono tylko kilkunastu, ale już teraz mamy pewność, że do walki przystąpimy, wcielając się między innymi w Arthasa, Malfuriona, Lich Kinga czy Illidiana. Smaczku dodaje fakt, że skórki, które będą dostępne najprawdopodobniej za pośrednictwem mikrotransakcji, mają bazować na grafikach koncepcyjnych postaci z ostatnich lat. Blizzard wykorzysta więc alternatywne projekty wyglądu bohaterów, które nie ujrzały światła dziennego w oryginalnych produkcjach studia.
Sam podział na klasy przypomina ten znany z innych gier. Dostępne będą cztery: skrytobójcy, czyli herosi nastawieni na zadawanie ogromnych obrażeń, ale z niskim poziomem wytrzymałości, wojownicy pełniący rolę tanków, pomocnicy, używający przede wszystkim zdolności wspomagających pozostałych kompanów, oraz specjaliści, jednostki o ściśle określonych umiejętnościach, pozwalających na wprowadzanie nowych strategii w czasie bitwy. Pierwsza trójka jest dość klasyczna, ostatnia profesja prezentuje się interesująco – jako przykłady do tej pory podano bohaterów oblężniczych czy też dowódców.
Tym, co ma wyróżniać Heroes of the Storm wśród konkurencyjnych tytułów, są z pewnością pola bitwy, na które Blizzard kładzie wielki nacisk. W nadchodzącej tytule studia nie będą to zwykłe mapy, które trzeba przemierzyć, by dostać się do bazy przeciwnika, ale istotne z punktu widzenia mechaniki rozgrywki światy, nad którymi bohaterowie będą musieli utrzymywać niemal ciągłą kontrolę. Po pierwsze poza klasycznymi wieżami atakującymi rywali rozmieszczone zostaną na nich również forty, leczące studnie, miasta bądź obozy najemników. Tych ostatnich będzie można przeciągnąć na swoją stronę, a miasta wykorzystywać do skuteczniejszej obrony.