autor: Przemysław Zamęcki
Test wczesnej wersji gry Might & Magic X: Legacy - klasyczne RPG wciąż mocne
Ubisoft na fali popularności Legend of Grimrock postanowił wznowić klasyczny cykl RPG. Niemiecki producent, francuski wydawca i amerykańskie korzenie serii – tak w skrócie można określić Might & Magic X: Legacy.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Might & Magic X: Legacy - klasycznego RPG dla weteranów
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
- oldskulowy powrót znanej marki;
- zmienny cykl dobowy;
- walka prowadzona w turach;
- godziny rozrywki w klimatach high fantasy;
- wciąż jeszcze wiele błędów do naprawienia;
- polska wersja językowa;
- silnik Unity i otwartość na społeczność modderów.
Od premiery ostatniej, dziewiątej części serii Might & Magic wkrótce upłynie dwanaście lat. Przez ten czas wyrosło zupełnie nowe pokolenie młodych graczy, dla których ta marka niezwykle zasłużonych erpegów jest jak przysłowiowa baba z brodą. Można z ciekawości zerknąć, ale lepiej uganiać się za młodszymi, ładniejszymi, no i przede wszystkim łatwiejszymi. Grami oczywiście. Wciąż jednak istnieje na świecie grupa osób uważających, że gdyby tę babę umyć i ogolić, to byłaby niczego sobie. Stąd wysyp modnych tak dzisiaj remaków HD, pudrowanych na rocznice przedstawicieli klasyki i całe tony indykowego oldskulu. I bardzo dobrze. Grunt, by każda „potwora znalazła swego amatora”.
Ludzie z niemieckiego Limbic Entertainment zmienili nieco istniejący i opisany powyżej porządek rzeczy i postanowili przygotować oldskulową grę, będącą kolejną częścią popularnego cyklu, stylizując ją jednocześnie, przy użyciu współczesnych środków wyrazu, na młodszego brata najlepszych dwóch starszych odsłon serii – czwartej i piątej, czyli Clouds of Xeen i Darkside of Xeen. Uff, trochę to zawiłe, ale efekty ich pracy, które mam okazję od jakiegoś czasu śledzić, są co najmniej satysfakcjonujące.
Akcja tytułu ma miejsce w krainie Ashan, po wydarzeniach rozgrywających się w Might & Magic: Heroes IV. Twórcy twierdzą jednak, że osoby nieobeznane ze strategiczną odmianą marki na pewno nie poczują się zagubione, a znajomość wcześniejszej fabuły nie jest konieczna. Na wszelki wypadek przygotowali jednak dość długie intro, w którym narratorka opisuje wybuch wojny pomiędzy aniołami a demonami oraz skutki tego konfliktu.
Ponad miesiąc temu gra została udostępniona w ramach tzw. wczesnego dostępu. Autorzy przygotowali fragment świata wraz z początkowym miastem, kilkanaście zadań, grupę zróżnicowanych przeciwników i pozwolili użytkownikom do woli hasać czterema klasami postaci, byśmy oswoili się z produktem jeszcze na długo przed jego premierą. Jednak, jak to w takich przypadkach najczęściej bywa, ówczesny kod zawierał całą masę błędów, wiele rozwiązań składających się na mechanikę rozgrywki nie do końca przemyślano, a brak implementacji podstawowych wydawałoby się narzędzi, czyniących Legacy choć odrobinę przyjaźniejszym, wołał o pomstę do nieba. Co nie przeszkodziło mi zupełnie dobrze się bawić przez około piętnaście godzin.
Twórcy oczywiście wyszli z założenia, że osoby płacące za grę na długo przed premierą będą odwalać robotę za testerów, ale akurat w tym przypadku nikt nie zamierzał tego ukrywać. Studio od samego początku pozostaje w bliskich kontaktach ze społecznością fanów i bardzo szybko reaguje na wszelkie płynące stamtąd komunikaty. Efektem tego jest pierwsza łatka, która w końcu oficjalnie pojawiła się w usłudze Steam, przynosząc część postulowanych zmian. Zmian istotnych i powodujących u mnie nawrót ciepłych uczuć, którymi niegdyś pałałem do sagi o świecie Xeen.
Might & Magic X: Legacy jest klasycznym RPG, w którym poruszamy się jak w dawnych, dobrych czasach dungeon crawlerów: żabimi skokami. Oczywiście przejścia te są płynne i z grubsza przypominają to, co zaserwowano w znakomitym Legend of Grimrock. Piszę z grubsza, ponieważ wciąż nie prezentują się one aż tak elegancko jak we wspomnianym tytule, ale ekipa ma zamiar to jeszcze doszlifować. W przeciwieństwie jednak do konkurenta świat w Legacy jest otwarty, występuje też cykl dnia i nocy.