autor: Maciej Kozłowski
Testujemy Horizon - strategię 4X dla fanów Master of Orion i Galactic Civilizations - Strona 2
Chociaż Horizon wyraźnie inspiruje się seriami takimi jak Master of Orion czy Galactic Civilizations, to jednak nie brakuje mu oryginalności. Wersja beta wskazuje na to, że szykuje się ciekawa gra!
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
- Strategia turowa, której akcja rozgrywa się w autorskim uniwersum science fiction;
- cztery drogi do zwycięstwa: podbój, dyplomacja, głosowanie oraz zaliczenie misji fabularnej;
- bitwy rozstrzygane są taktycznie na niewielkich, dwuwymiarowych planszach;
- okręty kosmiczne i ich wyposażenie można w różny sposób modyfikować;
- zawiera 10 odmiennych ras i ponad 100 wynalazków.
Wszystko wskazuje na to, że gatunek kosmicznych strategii 4X (ang. explore, expand, exploit, exterminate) w końcu powraca do łask. Chociaż klasyczne serie, takie jak Master of Orion czy Galactic Civilizations, nie doczekały się na razie bezpośrednich kontynuacji, to jednak da się w branży wyczuć pewne poruszenie. Sukces znakomitego Endless Space zachęcił wielu niezależnych deweloperów do stworzenia gier pozwalających na zarządzanie całą galaktyką. Horizon wpisuje się w ten trend – podobnie jak dzieła konkurencji powiela dawne wzorce, dodając do nich szczyptę oryginalności.
Żyj długo i pomyślnie
Horizon, podobnie jak inne gry z tego gatunku, koncentruje się na rozwijaniu własnego, międzygwiezdnego imperium. Rozgrywkę rozpoczynamy, posiadając jedną planetę, jednak w krótkim czasie zyskujemy możliwość kolonizacji kosmosu, a następnie jego militarnego podboju. Galaktykę zamieszkują różne grupy obcych z własną filozofią oraz specyficznymi cechami. Każda strona dąży do dominacji nad pozostałymi – czy to drogą wojny, czy też pokojowych pertraktacji. Chociaż w grze zawarto rozbudowany wątek ekonomiczny i naukowy (skomplikowane drzewko rozwoju), jedynym sposobem na osiągnięcie celu pozostaje przekonanie wszystkich ras do naszych racji lub... eksterminacja malkontentów. Zapomnijcie więc o zwycięstwie kulturowym czy intelektualnym – tutaj liczy się wyłącznie siła argumentów oraz sam argument siły.
Takie ograniczenie rozgrywki nie zmienia jednak jej złożonego charakteru. Aby osiągnąć wyznaczony cel, musimy rozbudować infrastrukturę naszych planet, zbalansować budżet, zadbać o rozwój handlu i zadowolenie obywateli, jak również zainwestować nieco środków w turystykę, przemysł oraz wielkość gwiezdnej armady. Początkowo taka ilość obowiązków potrafi być przytłaczająca (zwłaszcza że interfejs bywa niezbyt intuicyjny), jednak prosty samouczek pozwala na szybkie zapoznanie się z najważniejszymi elementami zabawy. Już po kilku godzinach rozgrywka staje się całkowicie przejrzysta, a zasady czytelne.
Jedynym problemem potrafi być właściwe zrozumienie poszczególnych procesów oraz odpowiednie ich wykorzystanie – komputerowi przeciwnicy nie zasypiają gruszek w popiele i stale reagują na nasze poczynania. Najlepiej widać to na płaszczyźnie militarnej: jeśli kierowana przez nas cywilizacja preferuje broń laserową, to wrogowie szybko zainwestują w obronę przed tego typu orężem. Istotne jest więc, aby stale podglądać przeciwników i sprawdzać ich kondycję – wizyta w warsztacie i modyfikacja parametrów floty zajmuje zaledwie parę chwil, a korzyści z szybkiej zmiany specjalizacji potrafią być naprawdę spore. Wypada przy tym zauważyć, że proces projektowania okrętów jest dość intuicyjny i oferuje bardzo duże możliwości – łącznie z ustaleniem kąta nachylenia, pod jakim mają działać poszczególne działka, oraz tego, jaką amunicją będą dysponować. To robi wrażenie.