autor: Szymon Liebert
Graliśmy w Wasteland 2 - spadkobierca Fallouta w pierwszych testach - Strona 2
Wasteland 2 może nie będzie najpiękniejszą grą, jaka powstała za pieniądze z Kickstartera, ale na pewno przypomni, jak grało się kiedyś. Na gamescomie 2013 sprawdziliśmy wczesną wersję spadkobiercy Fallouta.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Wasteland 2 - najlepszy Fallout, na jakiego stać Kickstartera
Brian Fargo i jego studio inXile Entertainment zebrali na Kickstarterze 3 miliony dolarów na stworzenie gry Wasteland 2. Parę milionów to dużo pieniędzy dla przeciętnego śmiertelnika. Mało dla dewelopera, który zamierza zrealizować prostszą wizualnie, ale jednak bardzo rozbudowaną produkcję. Na targach gamescom mogliśmy zobaczyć w akcji raczej krótki fragment Wastelanda 2 i zamienić parę słów z samym Fargo. Współtwórca Interplay tłumaczy ten stan rzeczy dość obrazowo: „Są firmy, które wydadzą 2 miliony na kreskówkę wprowadzającą do gry. My wydamy te pieniądze na zrobienie właściwiej gry”. To niewątpliwie zabawne i kąśliwe sformułowanie, ale prawda jest taka, że łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Co wyniknie ze zderzenia zapowiedzi i oczekiwań? Prezentowany fragment jasnej odpowiedzi niestety nie daje, chociaż potwierdza, że fani Wastelanda, którzy wzięli udział w akcji kickstarterowej, raczej dostaną to, za co zapłacili. Grę w postapokaliptycznych klimatach, w której można działać na wiele sposobów i chłonąć mieszankę czarnego humoru oraz brutalnej rzeczywistości.
Wybuchające kozy
Fargo i reszta deweloperów z inXile Entertainment przeprowadzili nas przez krótkie demo gry, żeby pokazać większość jej elementów – od konstrukcji postaci przez eksplorację i wykonywanie zadań aż po starcia z przeciwnikami. Mówiąc w dużym skrócie, bohaterowie zostaną opisani statystykami i umiejętnościami z paru kategorii. Część z nich przyda się w walce, inne w wykonywaniu pomniejszych czynności.
Prosty przykład pojawił się dość szybko – drużyna składająca się z czterech rangerów, czyli stróżów porządku w postapokaliptycznej rzeczywistości, trafiła na kupca, którego wóz osunął się z drogi. Żeby pomóc, wystarczyło użyć jednej z umiejętności, powiązanej z siłą postaci. W takich sytuacjach interfejs wskazuje, kto może poradzić sobie z wyzwaniem. Później, w drodze do siedziby gangu Red Scorpions, zobaczyliśmy jeszcze inną zdolność – przejmowanie kontroli nad zwierzętami („animal whisper”). Prowadzący rozgrywkę deweloper zastosował ją na kozach, aby... zdetonować za ich pomocą pole minowe. Twórcy podkreślili, że można było też rozbroić ładunek i później samemu go użyć.
Seryjni mordercy
Zanim przejdziemy do starcia ze wspomnianą grupą, warto wspomnieć, jak wygląda rozgrywka. Otwartość, swoboda i brak wytycznych – autorzy z inXile nie unikają używania tych słów. Wydaje się więc, że dostaniemy stosunkowo duże pole do popisu w zakresie szukania pobocznych zadań, chociaż same lokacje niekoniecznie będą bardzo rozległe. Wiele z ciekawych zdarzeń ma być komunikowanych przez radio, nadające zarówno sygnały różnych frakcji, jak i wołanie o pomoc.
W demie grupa rangerów odpowiedziała na wezwanie kobiety o imieniu Anna, umierającej na łóżku przed swoją chatą. Cierpienie doprowadziło ją do kresu wytrzymałości i wystosowania dość nieprzyjemnej prośby: żeby ją dobić. W tym momencie można było przystać na tę propozycję lub ruszyć na poszukiwanie lekarstwa. Pozbawiony prawdopodobnie krzty człowieczeństwa producent z inXile strzelił do Anny, po czym okradł ją z dobytku. Konsekwencje tego czynu ujrzeliśmy kilkanaście sekund później – w drodze powrotnej drużynę zaatakował przyjaciel kobiety. Jednak rangerzy szybko pozbyli się kolejnego problemu na swej drodze i ruszyli dalej.