autor: Tomasz Chmielik
South Park: Kijek Prawdy na E3 2013 - RPG twórców Fallout: New Vegas - Strona 2
Od upadku THQ losy South Park były częściowo owiane tajemnicą. Na targach E3 2013 można było przekonać się, że Cartman i spółka pod skrzydłami Obsidianu mają się dobrze.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry South Park: Kijek prawdy - szalone RPG twórców Fallout: New Vegas
- gra osadzona w realiach kreskówki South Park;
- ciężki humor, pełen odniesień do fekaliów i erotyki;
- wybory gracza mają wpływ na przebieg rozgrywki;
- system walki nawiązujący stylem do japońskich RPG;
- ciekawy i kontrowersyjny system craftingu;
- rozbudowane starcia z bossami.
Po upadku THQ wiele osób zastanawiało się, jaki los czeka South Park: The Stick of Truth (po polsku – Kijek Prawdy). Całe szczęście, produkcja przejęta przez Ubisoft nie przeszła radykalnych zmian. Ogromna popularność South Parku nie musi jednak oznaczać automatycznego sukcesu opartej na nim gry. Chodzi przede wszystkim o specyficzny typ humoru – niekiedy dość chamski, prawie zawsze zaś nieżałujący sobie odniesień do kontrowersyjnych tematów, fekaliów czy inszych ekskrementów. W takiej sytuacji deweloper – znany dobrze miłośnikom RPG Obsidian - staje przed trudnym wyborem. Z jednej strony, co oczywiste, pragnie dla swojej gry jak najszerszego grona odbiorców, z drugiej zdaje sobie sprawę, że każdy przejaw złagodzenia klimatu zostanie odebrany przez fanów jako zamach na dobre imię marki. Na szczęście Obsidian wybrał dobrze i trup oraz kupa ścielą się gęsto, a pokręcona intryga goni jeszcze bardziej pokręconą intrygę.
Nazistowskie zombie koty
Pomysł na fabułę South Park: The Stick of Truth jest – czego można się było zresztą spodziewać – dość zwariowany. W grze przyjdzie nam wcielić się w nowego dzieciaka w mieście, znanego jako Dragon Born (wszelkie skojarzenia zamierzone). Jak to zazwyczaj w takich sytuacjach bywa, kontrolowanemu przez nas bohaterowi zależeć będzie na zdobyciu paru przyjaciół. Tak oto zawiąże się fabuła, a dokonane w trakcie zabawy wybory wpłyną na losy małego miasteczka w stanie Kolorado.
Na początku gry dołączymy do drużyny Cartmana i weźmiemy udział w dość agresywnym LARP-ie. To taka sesja gry fabularnej, w której nie tylko odgrywamy postać werbalnie, ale również przebieramy się za nią i podejmujemy działania fizyczne. Normalnie w LARP-ie panuje zasada „nie dotykaj”, co oznacza w skrócie: „jeśli kogoś atakujesz, nie bij go atrapą miecza po głowie”. Jak się już zapewne domyśliliście, w The Stick of Truth reguła ta nie obowiązuje. W LARP-ie wymyślonym przez dzieciaki z miasteczka przyjdzie nam wcielić się przedstawiciela ludzkiej rasy, a Stan i Kyle zostaną elfami znajdującymi się w posiadaniu potężnego artefaktu, czyli tytułowego Kija Prawdy.
Bitwa o tenże kij rozegra się w miejskiej szkole podstawowej, a w jej kulminacyjnym momencie będziemy mogli opowiedzieć się po jednej ze stron konfliktu i wybrać w ten sposób bossa, z którym przyjdzie nam się zmierzyć – Kyle’a lub Cartmana. To jednak tylko początek. Gdy pył bitewny opadnie, dzieciaki przekonają się, że nikczemny Clyde nie tylko zakosi im kij i wywiezie go poza miasto, ale również stworzy miksturę zdolną do ożywiania martwych ludzi i zwierząt. Mało pokręcone? A co powiecie na to, że przywrócone w ten sposób do życia istoty zostaną nazistami? Jesteście gotowi zmierzyć się z bandą nieumarłych nazi kociaków?
Wibratorem i pierdem
The Stick of Truth będzie przedstawicielem gatunku RPG. Na początku gry Dragon Born ma przedzierać się przez kolejne korytarze ufortyfikowanej szkoły i stawiać czoła czwartoklasistom. Starć z częścią dzieciaków unikniemy, używając na przykład… wibratora, który pozwoli na ograniczoną teleportację (he, he – przyp. red.). Część wrogów da się zaś powalić na dystans soczystym pierdem, zrywając nim uszkodzone kable elektryczne i przysmażając znajdujących się pod nimi nieszczęśników. Demo zaprezentowane na E3 kończy się zresztą niesamowitym pojedynkiem pomiędzy Dragon Bornem a Cartmanem, w którym każdy z dzieciaków próbuje przebić ognistego bąka wroga.