Graliśmy w Alien Rage - strzelaninę na modłę Quake'a 4 od CI Games - Strona 2
CI Games na E3 2013 zaprezentowało się z zaskakująco pozytywnej strony. Lords of the Fallen zapowiada się naprawdę dobrze, a drugi projekt - Alien Rage - też sroce spod ogona nie wypadł.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Alien Rage - CI Games śladami starej szkoły strzelanek
Powiadają, że raz stracone zaufanie odzyskać trudno, więc firmę City Interactive czeka wyjątkowo ciężkie zadanie: przekonać w sierpniu potencjalnych kupców, że Alien Rage jest grą zdecydowanie lepszą od Sniper: Ghost Warrior 2. I choć zapewne dla wielu z Was zabrzmi to niewiarygodnie, to jednak nowa pierwszoosobowa strzelanina polskiego wydawcy faktycznie prezentuje przyzwoity poziom, o czym mieliśmy okazję przekonać się podczas zakończonych w ubiegłym tygodniu targów E3.
Do Los Angeles nasi rodacy przywieźli dwie z czternastu misji przygotowanych z myślą o pełnej wersji i to od razu w grywalnej formie, dzięki czemu bez zbędnych ceregieli mogliśmy wyrobić sobie zdanie o tym produkcie. A on sam – co warto podkreślić na wstępie – odwołuje się do klasyki gatunku, podobnie jak niedawno wydane i ciepło przyjęte Hard Reset. Czym więc jest Alien Rage? Niczym innym jak prostym klonem Quake’a, zorientowanym na masową likwidację wyjątkowo irytujących kosmitów.
Fabuły nie było nam dane poznać, ale – nie czarujmy się – w tego typu grach ma ona trzeciorzędne znaczenie. Bez względu na to, jak twórcy wytłumaczą przyczyny obcej furii, najważniejsze jest samo strzelanie, a to zrealizowane zostało bez zarzutu. Alien Rage od pierwszych chwil stawia na konkretną rzeź i daje środki, by ją skutecznie realizować. Bohater na starcie uzbrojony jest w futurystyczny pistolet i broń maszynową – później arsenał systematycznie się powiększa w zależności od tego, jakie cuda uda nam się zdobyć na wrogach. Do podręcznego zestawu środków zagłady szybko dołączyłem bardzo skuteczny na dystans karabin obcych i szerzącą prawdziwe spustoszenie wyrzutnię rakiet. Bez skrupułów odrzuciłem natomiast najsłabszą ze standardowych pukawek. Trzeba bowiem pamiętać, że Alien Rage pozwala używać tylko trzech narzędzi jednocześnie.
Kosmici okupowali korytarze dość licznie, więc ani przez chwilę nie narzekałem na nudę. W ich atakach trudno było wprawdzie doszukać się przejawów inteligencji, ale zaprogramowane modele zachowań w zupełności wystarczały, żeby na poziomie hard (drugim w kolejności z trzech dostępnych w grze) nieco się spocić. Podstawowi obcy ukrywali się za przeszkodami i od czasu do czasu, jak na komendę, otwierali ogień. Ci bardziej irytujący włączali częściową niewidzialność i próbowali maksymalnie zbliżyć się do mojego podopiecznego, atakując w zwarciu. Odbyłem też kilka starć z grenadierami. W tym wypadku lepiej uciec na z góry upatrzoną pozycję i systematycznie nękać ich z dużej odległości.
Gra dość zgrabnie miesza elementy charakterystyczne zarówno dla nowych, jak i starych strzelanin. Wśród tych ostatnich znajdziemy m.in. wybuchające pojemniki, które nie tylko w łatwy sposób eliminują całe grupy rywali, ale też otwierają przejścia do kolejnych lokacji – w Alien Rage bowiem zawarto częściową destrukcję otoczenia. Do rzeczy nowych z pewnością można zaliczyć regenerację zdrowia. Klasycznych apteczek nie zbieramy, co nie zmienia faktu, że leczenie trwa tutaj znacznie dłużej niż u konkurencji, przynajmniej na hardzie. Od czasu do czasu przyjdzie nam też wcisnąć jakiś przycisk lub zdemolować okolicę, by utorować sobie dalszą drogę. Zaciąć się trudno, bo do celu wiedzie tylko jedna trasa.