autor: Szymon Liebert
The Evil Within – twórca serii Resident Evil znowu straszy
Widzieliśmy w akcji The Evil Within, nowy survival horror Shinjiego Mikamiego. Dlaczego warto na niego czekać? Chociażby dlatego, że Mikami odpowiada za jedno z najważniejszych dzieł tego gatunku: Resident Evil.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry The Evil Within - prawie jak Resident Evil
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Shinji Mikami to jeden z bardziej znanych producentów gier. Nawet jeśli nie kojarzycie tego nazwiska, prawdopodobnie graliście w którąś z jego produkcji albo przynajmniej w tytuł inspirowany jego twórczością. Człowiek ten maczał palce w takich dziełach jak Viewtiful Joe, Killer7 czy Vanquish. Chyba najbardziej lubianym i cenionym tytułem Mikamiego w oczach światowej publiki pozostaje Resident Evil, jeden z praojców survival horroru. Wspominam o tej serii dlatego, że The Evil Within, nowa pozycja japońskiego dewelopera, powraca do gatunku w sposób niezwykle naturalny i przekonujący. Tak przynajmniej wyglądało to na pokazie, na który zaprosiła nas firma Bethesda.
Na miejscu co prawda nie było Mikamiego i nie dostałem pada do ręki, aby samemu wypróbować grę, ale i tak udzielił mi się jej przyciężkawy klimat. The Evil Within zapowiada się na intrygującą propozycję dla fanów horrorów i być może największy sukces autora Resident Evil na Zachodzie.
Szpital
The Evil Within opowie historię niejakiego Sebastiana Castellanosa, sierżanta wezwanego na miejsce brutalnego morderstwa. I tak też autorzy rozpoczęli swój pokaz, prezentując kilkanaście pierwszych minut z gry. Na dokładkę dodano scenę z późniejszej części przygody, która ciekawie uzupełniła wiedzę na temat stylu zabawy. Jako że sam nie mogłem zagrać, opowiem jak najlepiej o tym, co widziałem, niestety uciekając się do paru spoilerów. Powtórzę raz jeszcze, że pokazano sam początek, więc zbyt wiele się nie wyjaśniło. A tajemnic w grze będzie raczej sporo.
Shinji Mikami to jeden z bardziej znanych producentów gier, który w ciągu kilkudziesięciu lat swojej kariery pracował z wieloma deweloperami. Pomógł m.in. Capcomowi w stworzeniu wielu słynnych dzieł pokroju Viewtiful Joe, Devil May Cry, Ace Attorney czy Resident Evil (do czwartej części włącznie). W ostatnich latach Mikami współpracował z innymi partnerami: Grasshopper Manufacture (przy Shadows of the Damned) czy Platinum Games (Vanquish). Tango Gameworks to założone przez niego studio, które kupiła firma ZeniMax Media.
W otwierającej scenie, rozgrywającej się w nocy w strugach deszczu, Sebastian, detektyw w charakterystycznym prochowcu, przybywa na miejsce brutalnej zbrodni wraz z innym policjantem i policjantką. Trójka ta parkuje samochód na placu przed olbrzymim posępnym budynkiem szpitala dla umysłowo chorych. W żadnym z radiowozów nie ma śladu ludzi ani nawet broni. Sebastian każe kobiecie pilnować wejścia, a sam wchodzi do środka wraz z kolegą. Wydarzenia obserwujemy znad ramienia bohatera (po pokazie jeden z deweloperów zapewnił, że sterowanie będzie bardziej przypominać współczesne tytuły akcji niż pierwsze części Resident Evil).
Bohaterów wita zapach krwi oraz widok wielu zwłok w szpitalnej recepcji. Policjanci przechodzą powoli korytarzem i skręcają w lewo do pomieszczenia ochrony. Tu znajdują ocalałego, jednego z lekarzy, który jest w stanie wymamrotać tylko: „To był on, nie wierzę...”. Mundurowy zajmuje się rannym, a Sebastian podchodzi do ekranów monitoringu, gdzie widzi innych policjantów wycofujących się i strzelających do dziwnej, ciemnej postaci. Cień momentalnie pojawia się przy nich i rozpruwa ich wnętrzności. „Co do cholery?” – udaje się wypowiedzieć Sebastianowi. Ułamek sekundy później tajemnicza postać, żywy trup z rozerwaną połową twarzy, wyłania się tuż za nim i godzi weń ostrzem. Detektyw osuwa się na ziemię, robi się ciemno...