Graliśmy w Might & Magic X: Legacy - trudny powrót do korzeni - Strona 2
Zapowiedź nowej gry z serii Might & Magic rozbudziła apetyty starej gwardii, która pamięta jeszcze czasy dungeon crawlerów. Pokaz dziesiątej gry z serii udowodnił jednak, że powrót do korzeni nie będzie tak łatwy, jak mogłoby się to wydawać.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Might & Magic X: Legacy - klasycznego RPG dla weteranów
Długo, bo przeszło jedenaście lat, kazał nam czekać Ubisoft na wskrzeszenie legendarnej serii Might and Magic. Mimo że kolejne gry odwołujące się do kultowej marki Jona Van Caneghema pojawiały się na rynku regularnie (choć głównie koncentrowano się na Heroesach), francuski koncern szerokim łukiem omijał jej klasycznych reprezentantów, czyli komputerowe RPG. Od kilkunastu dni wiemy już, że trwają prace nad pełnoprawną, dziesiątą odsłoną cyklu i to prace na tyle zaawansowane, że produkt ma realne szanse zostać wydany w zakładanym terminie, czyli we wrześniu bieżącego roku.
Zanim zaprezentuję swoje spostrzeżenia po krótkiej eksploatacji grywalnej wersji „dziesiątki”, kilka słów wprowadzenia. Legacy, bo taki podtytuł otrzymała nowa gra, to twór niemieckiej firmy Limbic Entertainment, która odpowiada m.in. za powstanie dwóch pierwszych dodatków do Might & Magic: Heroes VI. Wielkość studia determinuje skalę projektu – trudno w końcu oczekiwać, żeby czterdziestoosobowy zespół przygotował w tak krótkim czasie produkt dorównujący rozmachem Skyrimowi. Tutaj więc znajdziecie odpowiedź na pytanie, dlaczego Might & Magic X jest grą odwołującą się do klasyki z lat dziewięćdziesiątych, a nie ogromną i epicką następczynią wydanej w 2002 roku „dziewiątki”. Tak jest po prostu łatwiej. Zdaje sobie z tego doskonale sprawę Ubisoft, dlatego tytuł będzie dystrybuowany wyłącznie drogą elektroniczną i w konkurencyjnej cenie.
Na Ubisoft Spring Digital Days 2013 do Londynu wydawca przywiózł krótkie demo „dziesiątki”, oferujące zaledwie jedną misję z głównego wątku fabularnego i dodatkowe zadanie poboczne. Nie spiesząc się, całość można było skończyć w niespełna kwadrans, a zmagania ułatwiał fakt, że bohaterowie prezentowali o wiele wyższe umiejętności bojowe od swoich wrogów. Nawet zabicie olbrzymiej bestii wieńczącej quest nie stanowiło problemu – potwór runął pod gradem pocisków po zaledwie trzech rundach starcia, co było kompletnie niesatysfakcjonującym doznaniem. W pełniaku już tak prosto z pewnością nie będzie – prezentacje dla dziennikarzy rządzą się wszak swoimi prawami.
Tworząc Might & Magic X: Legacy, deweloperzy inspirowali się głównie czwartą i piątą odsłoną cyklu, które znane są pod wspólną nazwą World of Xeen. Nie przeszkodziło im to jednak w sięganiu po inne rozwiązania – np. systemowi szkolenia umiejętności zdecydowanie bliżej do „szóstki” niż do „czwórki” i „piątki”. Część elementów charakterystycznych dla Clouds of Xeen i Darkside of Xeen również została z miejsca skasowana, np. konieczność używania klejnotów do rzucania zaklęć oraz proces starzenia się bohaterów. Autorzy wyszli z założenia, że sytuacja, w której nasi podopieczni zmieniają się z czasem, a świat wokół nich nie, nie ma żadnego sensu.
W Might & Magic X dostaniemy swobodę w przemierzaniu świata – w demie wolność tę nam odebrano, bo zmagania zaczynaliśmy od razu w bliżej niezidentyfikowanym obozie, gdzie do wyboru był tylko jeden, wspomniany wcześniej quest (drugi zdobywało się po drodze). Zadanie polegało na wtargnięciu do położonego w jaskini obozu orków i uwolnieniu okolicy od ich obecności. Czwórka bohaterów reprezentujących różne rasy i klasy (defender, barbarian, ranger i freemage) startowała od razu na piątym poziomie doświadczenia i władała przyzwoitym, choć niespecjalnie potężnym rynsztunkiem bojowym. Do dyspozycji drużyny była broń służąca do walk w zwarciu, kusze, łuki, a także para zaklęć ofensywnych, reprezentujących dwie spośród siedmiu szkół magii (Fire, Water, Air, Earth, Light, Dark i Primordial). Każdy ze śmiałków miał też na sobie kompletny zestaw ubrań. Szybki wgląd w ekran ekwipunku ujawnił, że w Legacy na podopiecznych założyć można hełm, rękawice, napierśnik, buty oraz trzy rodzaje błyskotek.