Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 23 sierpnia 2012, 11:56

autor: Adrian Werner

Graliśmy w Dishonored - szykuje się kandydat do gry roku - Strona 2

Dishonored to niesamowity klimat, masa świeżych pomysłów i oszałamiająca swoboda. Fani Thiefa i serii Deus Ex mają na co czekać.

Firma Bethesda nie szczędzi środków na promowanie Dishonored, więc nie mogło go zabraknąć również na tegorocznych targach gamescom, zwłaszcza że była to dla wydawcy jedna z ostatnich okazji, aby podkręcić atmosferę przed październikową premierą. Dzięki temu miałem szansę zagrać w jedną z misji i tych kilkadziesiąt minut spędzonych w ciele obdarzonego nadnaturalnymi zdolnościami zabójcy imieniem Corvo utwierdziło mnie w przekonaniu, że Dishonored będzie czymś naprawdę wyjątkowym.

Arkane przywiozło do Kolonii poziom, w którym zadaniem gracza jest zabicie Lady Boyle. Kobieta zasłużyła sobie na śmierć spiskowaniem ze skorumpowanym Lordem Regentem. Okazja do pozbawienia jej życia nadarzyła się doskonała, gdyż w jej domu zorganizowano bal maskowy, więc po dostaniu się do środka Corvo nie zostałby przez nikogo rozpoznany. Problem tkwił w tym, że w rezydencji przebywały trzy osoby znane jako Lady Boyle, a zlecenie wystawiono tylko na jedną z nich.

Cała akcja rozpoczęła się w kanale przylegającym do terenów rezydencji. Sam dom otoczony był wysokim murem, a okolice patrolowali strażnicy i jeden Tallboy, czyli ciężko uzbrojony żołnierz na olbrzymich mechanicznych szczudłach, wyglądający jak wczesny prototyp znanych z Half-Life 2 Striderów. Cechą wyróżniającą Dishonored na tle większości konkurencyjnych produkcji jest niesamowita swoboda działania. Każdy problem da się rozwiązać na wiele pomysłowych sposobów, a gracze karani są tylko za błędy, a nie za inwencję. Podczas eksplorowania lokacji i podejmowania decyzji prawie zawsze widać multum różnych metod realizacji każdego zadania. W przypadku prezentowanej na gamescomie misji najprościej było zakraść się do środka rezydencji. Wystarczyło przeczekać, aż Tallboy przejdzie dalej, a następnie przeczołgać się przez otwór, którym do rzeki spływały nieczystości. Wspaniałość tej gry tkwi również w detalach. Gdy potem przechadzałem się między gośćmi na przyjęciu, kilku z nich nie kryło obrzydzenia moim zapachem i sugerowało, że chyba wytarzałem się w ściekach.

Dostać się na strzeżony teren można również na wiele innych sposobów. Dobrą opcją było podejście do bramy i opętanie jednego ze strażników. Wskoczenie do ciała szczura również stanowiło godną uwagi alternatywę, podobnie jak wykonanie serii dalekich skoków po dachach za pomocą magicznej zdolności Blink, która telekinetycznie przyciąga nas do celu. Ostatecznie, jeśli ktoś czuje się na siłach, zawsze może spróbować taktyki w stylu Rambo i po prostu wyrąbać sobie drogę, choć pokonanie Tallboya wymaga sporych umiejętności. Piękne jest również to, że wymienione metody wcale nie są jedynymi.

Podobne bogactwo wyborów czekało mnie również wewnątrz rezydencji. Wszyscy przybyli na przyjęcie goście ubrani byli w maski, z których część, zwłaszcza ta stylizowana na odrąbaną głowę małego wieloryba, robiła naprawdę upiorne wrażenie. Strój Corvo nie wzbudzał więc podejrzeń, co umożliwiło mi swobodną eksplorację większości pomieszczeń w domu. Przy pierwszym podejściu do misji starałem się zrealizować zadanie tak delikatnie, jak to tylko możliwe. Tożsamość celu poznałem, zakradając się do strzeżonych sal i starannie czytając znalezione listy oraz pamiętniki. W połączeniu z faktem, że przy okazji oczyściłem każdy z pokoi ze wszystkiego, co było cenne, a nie zostało przybite do ścian, sprawiło to, że poczułem się jak kilkanaście lat temu, gdy grałem w pierwsze dwie odsłony cyklu Thief. Oczywiście podobna finezja nie jest wcale wymagana, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby zadanie zrealizować metodą „na rzeźnika” i zaszlachtować każdego, kto nawinie się pod ostrze. Dobór słów nie jest tu przypadkowy, gdyż pomimo lekko kreskówkowej stylistyki gra potrafi być bardzo brutalna. Osoby o bardziej bezwzględnym usposobieniu mogą po prostu zabić wszystkie trzy kobiety występujące jako Lady Boyle, za co dostaną nawet specjalne osiągnięcie.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej

Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni
Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni

Przed premierą

Yandere Simulator to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących gier, jakie obecnie powstają. Symulator szkolnej morderczyni powstaje w USA, choć wygląda jak kolejne japońskie dziwactwo.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.