autor: Amadeusz Cyganek
Krążek już na lodzie – graliśmy w NHL 13! - Strona 2
W hokeju nie ma miejsca na słabe zagrywki – ekipa EA Sports ponownie uderza z całą masą nowych rozwiązań w zakresie rozgrywki, chcąc zagarnąć dla siebie jak największą część wirtualnego lodowiska za pomocą NHL 13.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Fani hokeja dopiero co ochłonęli po emocjonującej batalii o Puchar Stanleya, w której triumfowała ekipa Los Angeles Kings, a już muszą przygotowywać się na następne, do ostatniej sekundy trzymające w napięciu, pojedynki na gładkiej tafli lodowiska. Seria NHL EA Sports powraca po raz kolejny, by udowodnić, że na lodzie zwycięzca może być tylko jeden. My mieliśmy już okazję sprawdzić, czy krążek faktycznie zawsze wpada do właściwej bramki.
Entliczek, bodiczek, hokejowy policzek
Testowa wersja gry przedstawiona na niedawno zakończonej imprezie EA w Vancouver pozwoliła przede wszystkim przekonać się, jak w praktyce działa większość usprawnień w rozgrywce, które zapowiadali twórcy nowej odsłony wirtualnego hokeja. Jedną z najważniejszych nowinek jest moduł True Performance Skating, zawierający szereg zmian wpływających na realizm poruszania się zawodników po tafli lodu czy precyzję ich zagrań w określonych warunkach. Faktycznie, już po kilku minutach nietrudno odnieść wrażenie, że gra toczy się zdecydowanie płynniej – zawodnicy umiejętnie przemieszczają się całymi formacjami w pobliże bramki przeciwnika, często doprowadzając do przewagi liczebnej podczas kontrataków. Ogromny wpływ na wykonanie dokładnego podania do partnera z zespołu ma teraz interwencja obrońcy drugiej drużyny i nakład sił, jaki włoży on w powstrzymanie szarżującego rywala. Oczywiście ostry atak całym ciałem najczęściej kończy się wprasowaniem jednego z hokeistów w bandę, na szczęście na znaczeniu mocno zyskały nieco bardziej subtelne metody powstrzymywania przeciwnika. Już niepozorne wybicie go z rytmu bodiczkiem czy niezbyt udana próba odebrania mu krążka za pomocą kija mogą spowodować zgubienie krążka przez oponenta lub jego niecelne podanie.
Wiele uwagi poświęcono również sztucznej inteligencji hokeistów i także w tym w aspekcie widać poprawę. Znacznie chętniej działają oni teraz na całej szerokości pola gry, często biorąc udział w szybkich akcjach zaczepnych prowadzonych skrzydłami. Ilość dostępnych wariantów rozegrania akcji zwiększyła się również dzięki lepszemu wykorzystaniu strefy znajdującej się za bramkami – zawodnicy podczas kreowania ataku pozycyjnego często pokazują się właśnie z boków bramki, próbując szybko posłać krążek w okolice bezpośredniego sąsiedztwa golkipera. Hokeiści starają się również szybciej zaatakować przeciwnika, niekiedy czyniąc to już w tercji neutralnej – po szybkim przechwycie ewidentnie sprawniej wracają też na środek pola, unikając jednocześnie pozycji spalonej i niepotrzebnej walki o krążek podczas wznowienia. W przypadku problemów z powstrzymaniem przeciwnika w klasycznym pojedynku „jeden na jednego” koledzy z zespołu nie będą więc zbyt długo czekać na rozwój sytuacji – grupowe osaczenie rywala w momencie przyparcia go do bandy bądź zamknięcie mu drogi do podania z pewnością okażą się często stosowanymi rozwiązaniami.
Zamkowi z lodu niestraszne roztopy
Niebagatelnie wzrosło też znaczenie opcji rozegrania krążka w zamku hokejowym, przydatnej zwłaszcza podczas gry w przewadze liczebnej. Zawodnicy bardzo sprawnie wymieniają się pozycjami i aktywnie biorą udział w prowadzeniu akcji po obwodzie, co oczywiście szybko skutkuje rozerwaniem szyków formacji obronnej drużyny przeciwnej i powstaniem sytuacji strzeleckiej. Wachlarz podań zwiększył się głównie dzięki częstszemu korzystaniu z dobrodziejstwa band – niejednokrotnie próba przeniesienia akcji na drugą stronę dzięki puszczeniu krążka wzdłuż granicy pola gry okazywała się zdecydowanie bardziej skuteczna niż uporczywe zagrania po całej szerokości tafli lodu.