autor: Szymon Liebert
Asura w Guild Wars 2 – testujemy kolejną rasę w grze firmy ArenaNet - Strona 3
Przetestowaliśmy nowy fragment Guild Wars 2 – tym razem poświęcony rasie Asura. Charakter tych niepozornych istot doskonale oddaje wrażenia z samej gry. To ambitna produkcja i eksperyment, który ma dużą szansę na powodzenie.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Guild Wars 2 – ArenaNet kontra klasyczne MMO
Do tej pory ArenaNet pozwoliła nam zagrać trzema rasami z Guild Wars 2. W ubiegłym tygodniu miałem okazję sprawdzić czwartą z nich i poznać świat Asurów, istot, które bywają lekceważone ze względu na swój niewielki wzrost oraz pocieszny wygląd. W rzeczywistości dysponują one nieprzeciętnym intelektem, zaawansowaną technologią i wybujałymi ambicjami. Podobnie można zresztą powiedzieć o pracownikach amerykańskiego studia, które stara się pokazać nowe oblicze gatunku MMORPG. Kolejny fragment gry potwierdził, że ten nieskromny plan uda się spełnić przynajmniej w części.
Przepychanki geniuszy
Asurowie są rasą podziemną, która wyszła na powierzchnię w związku z atakiem Destroyera. To wydarzenie pokazano w jednym z dodatków do pierwszego Guild Wars – Eye of the North. Istoty obdarzone niewielkimi rozmiarami szybko zyskały respekt. Gdyby tylko były jeszcze mniej zarozumiałe.
Tworząc postać Asury, należy przejść przez standardowy dla Guild Wars 2 zestaw pytań na temat tła fabularnego naszego bohatera. Lud Asurów dzieli się na podklany, zwane „krewe”, z których każdy ma inną ideologię. Mamy odłam konserwatywny, reformatorski oraz synergistyczny – od tego wyboru zależą nasze przyszłe przygody. Każda z opowieści rozgrywa się w podobnych lokacjach i ma pewne cechy wspólne. Asurowie są nieco gapowaci i nie robią imponującego wrażenia gabarytami – łatwo więc ich zlekceważyć. To jednak istoty niezwykle bystre, przemądrzałe i jednocześnie pamiętliwe. Z tego względu ich społeczność prowadzi nieustanną rywalizację naukową i personalną, uciekając się do poważnych metod. Zawiłe intrygi, sabotowanie projektów i podkradanie patentów – o tym opowiadała moja historia. Trudno być geniuszem, szczególnie w społeczności, w której każdy się za niego uważa.
Centralnym motywem w początkowych fragmentach gry Asurą była technologia tej rasy – bramy teleportujące czy golemy, które występowały już w pierwszym Guild Wars. Mój bohater, zakapturzony złodziej, musiał bronić wynalazku stworzonego przez jego grupę: urządzenia przenoszącego obiekt lub osobę w dowolne miejsce. Ten pozornie skromny gadżet mógłby zmienić świat, bo do tej pory Asurowie potrafili przemieszczać się tylko pomiędzy swoimi bramami. Bardzo szybko intryga zaczęła zataczać coraz szersze kręgi, sięgając nawet wysoko postawionych reprezentantów tej rasy, urzędujących w stolicy – Rata Sum. Nawiasem mówiąc, odkrywanie tej wielopoziomowej, cechującej się surrealistyczną technologią metropolii, nad którą góruje olbrzymi sześcian, jest przeżyciem samym w sobie. Asurowie lubią popisywać się tym, co potrafią.
Naprawiając usterki
Technologia Asurów może być imponująca, ale często się psuje i wymaga poświęceń. Golemy szaleją, wynalazki nawalają, a eksperymenty prowadzą do nieoczekiwanych konsekwencji. Naprawianiem tych błędów i pomaganiem naukowcom zajmowałem się przez kilkanaście godzin spędzonych w dwóch początkowych lokacjach rasy: Metrica Province i Brisban Wildlands. Wbrew pozorom większość zajęć sprawia sporo frajdy, bo ArenaNet ewidentnie bawi się strukturą questów. Oczywiście było sporo zabijania potworów i „ratowania sytuacji”, ale nie zabrakło bardziej abstrakcyjnych pomysłów. Na przykład grania w holograficzne „szachy bojowe”, programowania robotów, możliwości pokierowania golemami czy przywdziania stroju bojowego i dziesiątków innych atrakcji. Dzięki temu gra potrafi wciągnąć, zaciekawić, a czasem zaskoczyć swoim poczuciem humoru.