Graliśmy w Crysis 3 na PC! Wrażenia prosto z E3 2012
Podczas E3 2012 mieliśmy okazję zagrać na wypasionym pececie w Crysis 3. Czy nowa odsłona hitu Cryteka zaoferuje więcej swobody czy bardziej liniowe misje? Na to pytanie odpowiadamy w tekście.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Crysis 3 - prorok FPSów przyszłości
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Fanów gier z serii Crysis zasadniczo można podzielić na trzy różne grupy. Pierwsza z nich lubi wszystkie produkcje studia Crytek bez wyjątku, druga uważa, że poprzednia odsłona jest znacznie gorsza od „jedynki”, natomiast trzecia myśli dokładnie odwrotnie i bardziej ceni sobie „dwójkę”. Ja należę do tego ostatniego grona – Crysis 2 jest moim zdaniem zdecydowanie lepszy od pierwowzoru: bardziej poukładany, ciekawszy fabularnie oraz atrakcyjniejszy gameplayowo. Nasi zachodni sąsiedzi uważają najwyraźniej tak samo, bo trzeciemu odcinkowi zdecydowanie bliżej do poprzedniczki. Miałem się o tym okazję przekonać podczas targów E3 w Los Angeles, gdzie Niemcy zaprezentowali jedną z grywalnych misji.
Do dyspozycji dziennikarzy oddano osiem wypasionych pecetów, pozwalających wyświetlać grafikę w najwyższych możliwych detalach i na dodatek w rozdzielczości HD. Każdy z zaproszonych gości miał możliwość wyboru kontrolera – ja zdecydowałem się na klasyczny zestaw klawiatura + mysz, choć okiełznanie tej ostatniej zajęło mi dobre kilka chwil (domyślnie ustawiono zbyt dużą jak dla mnie czułość gryzonia, a ekran opcji z oczywistych względów został zablokowany). Graliśmy dokładnie w tę samą misję, którą była pokazywana na konferencji firmy Electronic Arts. Nie zagłębiając się w fabularne szczegóły, naszym zadaniem było wysadzenie tamy, gęsto obsadzonej przez żołnierzy C.E.L.L.
Gra od początku sugerowała użycie łuku, czyli tak naprawdę największej innowacji w Crysis 3. Pomysł mi się spodobał, bo pobliski teren, obfitujący w liczne drzewa, skały i głęboki akwen, idealnie nadawał się na polowanie. Trzeba przyznać, że nowa broń sprawuje się fenomenalnie zarówno na krótkim, jak i na średnim dystansie – typowy piechur ginie od jednego strzału. W przypadku „szycia” z większej odległości trzeba już podczas celowania wziąć odpowiednią poprawkę. Łuk najlepiej wykorzystywać w zestawie z włączonym kamuflażem – dzięki temu możemy zająć dogodną pozycję bez obaw, że zostaniemy wykryci. Pozostały arsenał należało zdobyć już na wrogach. Ja dwukrotnie wykorzystałem znane już z „dwójki” ciężkie karabiny maszynowe, które można odczepić od dowolnego stanowiska i zabrać ze sobą.
Po raz pierwszy w historii serii, Crytek pozwoli graczowi podnosić broń upuszczaną przez zabitych kosmitów. Arsenał Cepidów będzie oczywiście jednym z najmocniejszych w całej grze, ale nam nie było dane położyć na nim swoich rąk, bo w prezentowanej misji obcy w ogóle nie byli obecni.
Trudno stwierdzić, czy to kwestia akurat tej misji, ale scenariusz został skonstruowany tak, by dać użytkownikowi maksymalną swobodę działania – znacznie większą niż w „dwójce”. Do elektrowni wodnej można dostać się na kilka różnych sposobów, na dodatek po drodze mogliśmy eliminować wrogów lub zostawić ich w spokoju, wszystko zależało od naszego „widzimisię”. Gdy ukończyłem zmagania w trybie „stealth”, zdecydowałem się zagrać raz jeszcze, ale tym razem idąc na totalny żywioł. Kiedy zaalarmowałem wszystkich przeciwników w okolicy, z zadowoleniem zauważyłem, że żołnierze C.E.L.L. nie biegną na złamanie karku w moim kierunku, ale starają się chować za przeszkodami, okrążać mnie i oddawać strzały z różnych pozycji. Crytek zawsze dbał, by wrogowie w jego grach wykazywali choćby zalążki inteligencji, ale tu zostałem naprawdę pozytywnie zaskoczony. Oczywiście nie zabrakło tu też kilku wtop. Gdy dotarłem w pobliże tamy i zacząłem oczyszczać teren z ukrytych za skrzyniami wojaków, Ci nie potrafili odnaleźć się w nowej sytuacji i często wbiegali mi prosto pod lufę. Mam wrażenie, że im więcej przestrzeni mają do dyspozycji rywale, tym lepiej radzą sobie w walce. W drugim Crysisie było zresztą podobnie.