autor: Amadeusz Cyganek
Śmierć chadza własnymi ścieżkami – graliśmy w Darksiders II
Na nieco ponad 2 miesiące przed premierą sprawdzamy, czy ekipa Vigil Games potraktowała Darksiders II śmiertelnie poważnie, szykując kolejną porcję zabójczo absorbującej rozgrywki.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Darksiders II - igraj ze Śmiercią
Artykuł powstał na bazie wersji X360.
Wojna zrobił swoje. Pierwsze Darksiders wkupiło się w łaski graczy i pokazało, że dla wciągających i niesamowicie efektownych slasherów zawsze znajdzie się miejsce. Ekipa Vigil Games, nie czekając zbyt długo, zabrała się za tworzenie następnej gry, opowiadającej o przygodach kolejnego z czterech jeźdźców Apokalipsy. Na kilkanaście tygodni przed planowaną premierą sprawdzamy, czy Śmierć triumfalnym krokiem wkroczy na dyski twarde komputerów i konsol.
Wielu graczy, mając w pamięci potyczki Wojny w pierwszej części cyklu, dużo obiecuje sobie po nadchodzącej wielkimi krokami „dwójce”, co oczywiście wcale nie dziwi – ekipa Vigil Games swoim debiutanckim dziełem wysoko zawiesiła poprzeczkę. Na dodatek zamierza ją przeskoczyć za sprawą dodania do rozgrywki sporej ilości ciekawych nowinek.
Podczas londyńskiej imprezy THQ miałem okazję zagrać w krótki, nieujawniony do tej pory poziom, dziejący się w mroźnej, śnieżnej scenerii. Fragment, jaki dane mi było poznać, najprawdopodobniej odpowie na sporo pytań dotyczących historii głównego bohatera – możecie być jednak pewni, że w tekście nie znajdziecie żadnych spoilerów.
Śmierć nadciąga szybko
Jeśli do tej pory uważaliście, że Wojna był niesamowicie zwinną bestią, to wyczyny Śmierci przejdą Wasze najśmielsze oczekiwania – ten śmiertelnie skuteczny zabójca momentami porusza się w stylu Księcia Persji, błyskawicznie mijając różnorodne urwiska i zapadnie. Zdecydowanie najbardziej efektowną umiejętnością głównego bohatera jest możliwość biegu po ścianie, podczas którego możemy przeskakiwać pomiędzy równoległymi bokami korytarza.
Okazji do wykorzystania tej cechy w trakcie przechodzenia ledwie kilkunastominutowego fragmentu miałem kilka – zwinność ruchów Śmierci pozwalała na błyskawicznie przemierzanie kolejnych lokacji, choć momentami gra wymaga szybkiego planowania następnych posunięć. Mimo że – co oczywiste – do końcowej planszy prowadzi jedyna, właściwa droga, jej przebycie nierzadko wiąże się z wykorzystaniem kilku umiejętności jednocześnie. Nasza postać robi także doskonały użytek z wszelkiego rodzaju belek, kolumn lub innych obiektów umożliwiających dalszą przeprawę po uprzednim się ich złapaniu. Co ważne, Śmierć potrafi wykonywać takie akrobacje zarówno podczas przemieszczania się po planszy w pionie, jak i w poziomie, a połączone sekwencje i odpowiednie kombinacje ruchów prezentują się niezwykle efektownie i sprawiają sporo frajdy.
W trakcie pokazu mogliśmy obserwować proces powstawania graffiti z podobizną głównego bohatera. Trzeba przyznać, że końcowy efekt robi wrażenie.
Absolutnie nic nie zmieniło się natomiast w systemie walki – nadal opiera się on głównie na szybkości wyprowadzanych ciosów, tworzeniu combosów i korzystaniu ze specjalnych umiejętności nabywanych w trakcie rozgrywki. Starcia z większymi grupami przeciwników wymagają ponadto masy uników i bloków, a także specjalnych ataków z powietrza oddziałujących na całe zastępy oponentów. Nadal będziemy mogli obserwować efektowne „finishery” uruchamiane za pomocą jednego przycisku – ostateczne wymierzanie sprawiedliwości jednemu z naszych antagonistów zostanie wówczas okraszone efektowną i brutalną animacją, dobitnie pokazującą, co z niego zostało. Nie zabraknie również walk z wielkimi i trudniejszymi do pokonania bossami – w trakcie zabawy miałem możliwość zmierzenia się z ogromną lodową kreaturą, wyprowadzającą potężne, choć dość wolne ataki. Antidotum na nie okazała się wspomniana już zwinność głównego bohatera.