Resident Evil 6 - czego oczekiwać od największego projektu Capcomu w historii - Strona 2
Z Resident Evil 6 Capcom chce przywrócić serię do pierwszej ligi horrorów. Fani mogą już zacierać ręce - szykuje się jedna z najlepszych gier 2012 roku.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Resident Evil 6 - apokalipsa zombie po japońsku
- trzy zróżnicowane kampanie;
- całą grę będzie można przejść w trybie kooperacji;
- tryb Mercenaries dla maksymalnie sześciu osób;
- poszerzony bestiariusz;
- najważniejszy projekt Capcomu na 2012 rok.
W świecie gier są takie serie, które samą nazwą gwarantują wysoką jakość. Tak do niedawna było również z cyklem Resident Evil. Niestety, ostatnia produkcja wypuszczona spod skrzydeł Capcomu, czyli przygotowane przez zespół Slant Six Games Operation Raccoon City, zebrała przeciętne recenzje. Można się więc było spodziewać, że japońskie studio zrobi wszystko, by zmazać tę plamę na honorze.
Od wydarzeń w Raccoon City minęło już dziesięć lat. Leon Kennedy, jeden z tych, którzy zdołali wydostać się z opętanej przez zarażonych miejscowości, jest obecnie przyjacielem prezydenta USA, Adama Benforda, i niekwestionowanym ekspertem w dziedzinie eksterminacji żywych nieboszczyków. Jednak gdy głowa państwa decyduje się na ujawnienie światu informacji na temat katastrofy sprzed dekady i szczegółów dotyczących tego, jaką rolę w owym incydencie odegrała korporacja Umbrella, sama staje się ofiarą ataku bioterrorystycznego. Leon wraz z agentką sekretnych służb bezpieczeństwa, Heleną Harper, wyrusza do miasta Tall Oaks, w którym może znaleźć odpowiedź na pytanie, kto tym razem stoi za epidemią. Ta pierwsza z trzech kampanii fabularnych, jakie zaoferuje Capcom, ma być powrotem do survival horroru, w którym przytłoczy nas atmosfera opuszczenia i zaszczucia przez przeważające siły wroga. Miejscem zmagań będą porzucone domostwa, tunele kolejowe – innymi słowy: cały zestaw ponurych, ciemnych lokacji.
Kolejna kampania, osadzona w Chinach historia Chrisa Redfielda, znanego chociażby ze zmagań z krwiożerczymi tubylcami w Resident Evil 5, to bardziej nastawiona na akcję misja wojskowa. Rzucony do Azji z ramienia Bioterrorism Security Assessment Alliance żołnierz ma chronić to, co pozostało z ludności cywilnej. Problem w tym, że niedługo po przybyciu na miejsce oddziału, którym dowodzi, prawie cała jego drużyna zostaje zarażona wirusem przez tajemniczą kobietę – wszystko wskazuje na to, że to znana z poprzednich części Ada Wong. Właśnie dopadnięcie jej będzie celem Chrisa i jedynego żywego członka jego drużyny. Ostatnia z kampanii to dziejąca się we Wschodniej Europie opowieść o Jake'u Mullerze. Ów chłopak to syn Alberta Weskera, odpornego na wirus głównego antagonisty w całej serii. Jak się okazuje, Jake odziedziczył po ojcu krew niemożliwą do zainfekowania – co czyni go jedyną osobą na świecie, mogącą pomóc w znalezieniu szczepionki na epidemię. Jednak nie wszystkim spodoba się pomysł zastopowania apokalipsy, toteż Muller i jego towarzyszka Sherry Birkin (kolejna twarz znana fanom serii) będą przez cały czas ścigani przez coś, co można w skrócie opisać jako ulepszonego Nemesis z RE3. Grając tym bohaterem, skupimy się więc głównie na staraniach, by pozostać przy życiu.
Wszystkie te historie będą się splatać – na trailerach widać chociażby pojedynek Leona z Chrisem czy Jake'a obrażającego oddział Redfielda – lecz nie oznacza to, że zostaniemy zmuszeni do ciągłego zmieniania postaci, byle tylko utrzymać chronologię wydarzeń. Każda kampania ma być dostępna od początku i sami wybierzemy kolejność ich przejścia. Oczywiście nie będziemy musieli robić tego samotnie. Główni bohaterowie mają bowiem dokładnie po jednym pomocniku, co gwarantuje tryb kooperacji. Pewne jest zresztą, że to nie jedyny sposób, w jaki Resident Evil 6 pozwoli na zabawę z innymi graczami. Do naszej dyspozycji oddany zostanie też tryb Mercenaries, polegający na odpieraniu zespołem kolejnych fal zombie – do walki z martwiakami stanie tu sześć osób w jednej drużynie online. Prawie pewne są także inne opcje multiplayera, ale Capcom jeszcze nie odkrywa wszystkich kart.
Mimo że znów zmierzymy się z zombie nie oznacza to jednak, że powrócą stare, dobre czasy, gdy przeciwnicy włóczyli się za nami w żółwim tempie w poszukiwaniu jakiegoś mózgu do zjedzenia. Nie – wirus C to efekt długoletnich badań bioterrorystów, który teraz zamienia ludzi w krwiożerczych nieumartych nie pozbawiając ich szybkości i zwinności. O ile niektórzy z naszych wrogów nadal pozostaną typowymi żywymi trupami rodem z filmów Romero, tak prawdziwym wyzwaniem okażą się nieco bardziej rozwinięte formy zombie – począwszy od tych klasycznych, które jednak mogą teraz skakać, biegać, a nawet łapać za broń, a na całej gamie różnych nieprzyjemnych dodatków do bestiariusza kończąc. Debiut zaliczą chociażby J'avo – inteligentne potwory, u których epidemia poskutkowała powstaniem kilku dodatkowych par oczu. Paskudy te mogą korzystać z pistoletów czy karabinów, a także regenerować się i przekształcać zranione części ciała w różne dziwaczne mutacje, które zmuszą gracza do przemyślenia na nowo taktyki walki z nimi. J'avo cechują się też prawdopodobnie zdolnością do komunikacji, bowiem na jednym z trailerów widać, że jako swoich ochroniarzy używa ich tropiona przez Chrisa kobieta.