King Arthur II - wrażenia z kampanii strategii w stylu Total War
Król Artur był najciekawszą pozycją wśród projektów inspirowanych serią Total War. Ambicje części drugiej są większe – gra ma być jedną z najlepszych strategii przyszłego roku. Po wypróbowaniu wersji grywalnej stwierdzamy, że ma na to spore szanse.
Przeczytaj recenzję Albion znów w opałach – recenzja gry Król Artur II
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Po sukcesie Shogun: Total War wielu deweloperów nieskutecznie próbowało tworzyć gry oparte na podobnych założeniach. Jednak kolejnym dziełom zbyt dużo brakowało do doskonałości i tym samym nie były w stanie podbić serc miłośników strategii. Pierwszym tytułem, który uniknął całkowitej porażki, okazało się wydane w 2009 roku King Arthur: The Roleplaying Wargame. Gra nie do końca idealna, którą trapiło sporo problemów, jednak jako całość zdecydowanie godna uwagi, zwłaszcza dzięki postawieniu na rzadko podejmowaną tematykę legend arturiańskich i wprowadzeniu bardzo silnych elementów RPG. Na początku przyszłego roku węgierskie studio Neocore Games przypuści szarżę na półki sklepowe z kontynuacją tej pozycji. Miałem sposobność spędzić trochę czasu z jej grywalną wersją.
Studio Neocore Games specjalizuje się w RTS-ach, na razie Węgrzy upodobali sobie legendy arturiańskie (Król Artur I i II) oraz krucjaty (Crusaders: Thy Kingdom Come, Lionheart: Wyprawy Krzyżowe). Zanim usłyszymy o ich kolejnym projekcie zapewne możemy spodziewać się szeregu dodatków DLC do opisywanego Króla Artura II.
Dostarczony przez twórców kod obejmował minikampanię będącą prologiem do właściwej historii. Zamiast w samego Artura wcieliłem się w Septimusa Sullę, czyli dowódcę wojsk rzymskich stacjonujących na południe od Wału Hadriana. Niestety, nie wszystkim podobały się jego rządy i w trakcie jednej z bitew z barbarzyńskimi hordami został zdradzony, śmiertelnie zraniony i pozostawiony wśród ciał setek towarzyszy broni. Na szczęście dla niego wizja świata zaprezentowana przez Neocore nie trzyma się realizmu. Sam Wał Hadriana zamiast wysokiego na kilka metrów zlepku kamieni jest gigantycznym murem, którego nie powstydziłaby się kraina Westeros z Gry o Tron. Powstawał on przy wykorzystaniu magii i to właśnie ona ratuje życie Septimusowi. Przeznaczenie podsuwa bowiem pod rękę konającego Sulli ostatni istniejący fragment złotego wieńca noszonego przez Cesarza Hadriana. Okazuje się, że władca, wzmacniając czarami ten artefakt, nieświadomie przykuł do niego swoją duszę, która z tego powodu nie może opuścić świata śmiertelników. Zmarły Cesarz oferuje Septimusowi drugą szansę. W ten oto sposób dostajemy zadanie zjednoczenia zwaśnionych frakcji rzymskich, odbudowania potęgi militarnej i rozprawienia się z siłami barbarzyńców.
Wszystko to opowiedziane jest za pomocą serii głównie statycznych obrazków. Brak filmików trudno jednak uznać za zarzut. Warstwa fabularna gry została bowiem tak bardzo rozbudowana, że postawienie na drogie animowane przerywniki raczej nie wchodziło w rachubę. Na szczęście Neocore dobrze wykorzystało proste środki przekazu. Narrator przemawia w drugiej osobie i cały czas zwraca się do nas jako do Septimusa, co daje bardzo sympatyczny efekt. Do tego regularnie musimy wybierać pomiędzy kilkoma opcjami dialogowymi, a podjęte decyzje mają określone konsekwencje. W ten sam sposób zrealizowane są zresztą misje poboczne. Mają one w gruncie rzeczy postać gry paragrafowej w stylu pamiętnego Dreszcza. W trakcie nich musimy postawić na któryś z kilku gotowych wariantów dalszego postępowania. W późniejszych etapach kampanii miałem nawet okazję popisać się w ten sposób zdolnościami argumentacji przed senatem.
Podstawowe mechanizmy rozgrywki nie uległy drastycznym zmianom od czasu poprzedniej części. Ponownie dostajemy turową mapę strategiczną, na której zarządzamy naszymi włościami, wznosimy budynki, rekrutujemy armie i prowadzimy badania. W udostępnionej wersji akcja toczyła się na niewielkim wycinku wyspy, ale w pełnym wydaniu teren działań ma być dwa razy większy niż w części pierwszej i obejmie tym razem nie tylko południowe rejony Brytanii, ale również jej środkowe oraz północne obszary, w tym Szkocję.