autor: Adam Kaczmarek
Apokalipsa w Dubaju tłem rozgrywki w Spec Ops: The Line - Strona 2
Dubaj jest jednym z najprężniej rozwijających się miast świata. Studio Yager w grze Spec Ops: The Line zaprezentuje inne oblicze tej metropolii. Nie powinno zabraknąć solidnej porcji strzelania, wpływu książki Josepha Conrada oraz... piasku.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Spec Ops: The Line - strzelaniny z ambicjami
Marka Spec Ops nie jest szczególnie znana osobom, które z grami mają do czynienia dopiero od kilku lat. Ostatni rozdział tej serii, stawiającej na taktykę i cichą eliminację przeciwników, otrzymaliśmy blisko dekadę temu. Z tego względu prace nad The Line wypada uznać nie tyle za reanimację anonimowego trupa, co raczej próbę odświeżenia i przekształcenia tytułu w zjadliwy, komercyjny produkt, po który chętnie sięgną klienci. Odpowiedzialne za finalny efekt studio Yager zdecydowanie odcina się od dokonań poprzedników i stawia na prostą oraz przejrzystą rozgrywkę. Czego powinni spodziewać się miłośnicy soczystych strzelanin?
Dubaj przykryty piaskiem – nowy wymiar kataklizmu?
Spec Ops: The Line przede wszystkim będzie charakteryzować się oprawą wizualną bazującą na Unreal Engine 3. Gracz zawita do Dubaju, który po kataklizmie nie przypomina miasta, jakie znamy z folderów turystycznych. Zniszczone budynki, ulice, dziurawa autostrada, zwisające bilbordy, brak elektryczności, a nade wszystko piasek w ogromnych ilościach – Uncharted 3: Oszustwo Drake'a zyska w tej kategorii godnego rywala. Innymi słowy przyjdzie nam walczyć w środowisku postapokaliptycznym. Dodatkowo promienie słoneczne skutecznie ograniczą nasze pole widzenia, a wziąwszy pod uwagę wszechobecny pył i okazjonalne burze piaskowe, możemy oczekiwać bardzo sugestywnej atmosfery i niełatwych pojedynków z użyciem broni palnej.
W produkcję Spec Ops: The Line był przez jakiś czas zaangażowany Greg Kasavin - były redaktor Gamespota, który przed dołączeniem się do 2K pracował m.in. Command & Conquer 3 i Red Alert 3. Jednak po narodzinach syna, Greg opuścił 2K i dołączył do małego, niezależnego studia Supergiant Games, którego pierwszym dziełem jest ciepło przyjęty Bastion.
Twórcy otwarcie przyznają, że konstruując linię fabularną, sugerują się książką Jądro Ciemności autorstwa Josepha Conrada. Główny bohater – kapitan Martin Walker – wraz ze swoim oddziałem wyruszy do zniszczonej metropolii celem odnalezienia zaginionego dowódcy, pułkownika Johna Konrada. Odebrana przez radio, aczkolwiek słabo słyszalna wiadomość każe sądzić, że uznany za zmarłego wciąż może żyć. Kierowany przez gracza protagonista stanie więc na czele tajnej akcji ratunkowej, przeprowadzanej trochę na własną rękę, gdyż tym razem nie otrzymamy wsparcia ze strony rządu i wojska. Podczas opowiadanej przez grę historii zorientujemy się, że zapiaszczony Dubaj kryje sekrety, o których nikt wcześniej nie miał pojęcia. W trakcie rozgrywki odwiedzimy co najmniej kilkanaście rozległych poziomów na otwartej przestrzeni, a etapy klaustrofobiczne należeć będą do rzadkości. Nie mamy jeszcze potwierdzenia, czy postawimy kroki na najwyższym budynku świata Burj Dubai, ale za niewykorzystanie potencjału emocjonującego pojedynku w takiej scenerii skazałbym autorów na pracę w kamieniołomach.