autor: Kamil Ostrowski
Mists of Pandaria, czyli co nowego w World of WarCraft?
W czwartym dodatku do gry World of WarCraft odwiedzimy krainę Pandaria? Jakie jeszcze nowości zobaczymy w najnowszym rozszerzeniu?
Przeczytaj recenzję Mists of Pandaria - recenzja czwartego dodatku do World of WarCraft
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
- Wspaniały nowy kontynent;
- zróżnicowana zawartość dla postaci na różnym poziomie;
- rozbudowana narracja i ciekawe zadania;
- nowa klasa – Mnich;
- wciągający system Pet Battles.
- brak poprawionych modeli postaci;
- w pewnym sensie wymusza wykonywanie codziennych zadań.
Zeszłoroczna zapowiedź dodatku do World of Warcraft spotkała się z bardzo zróżnicowanym odzewem fanów tego popularnego MMO. Z jednej strony znalazły się osoby, którym spodobał się pomysł Blizzarda na kolejny etap w historii świata Azeroth, z drugiej zaś dodanie pandarenów i brak „tego złego, który zagraża światu” wywołały lawinę krytyki i deklaracje, że subskrybenci opuszczą grę. Brak zatem przerażającego demona, władcy nieumarłych czy oszalałego smoka. Czym więc jest Mists of Pandaria? Co ma do zaoferowania? Spróbujmy przyjrzeć się najistotniejszym elementom Mists of Pandaria i stwierdzić, czy warto dać Azeroth kolejną szansę.
Zaczynając od zera
W przeciwieństwie do Cataclysma Mists of Pandaria nie wprowadza zbyt wielu zmian i nowości dla postaci niemających 85 poziomu i skupia się głównie na zawartości dostępnej dla odwiedzających nowy kontynent w drodze do maksymalnego levelu. Tuż przed pojawieniem się dodatku do gry wprowadzono system międzyserwerowych stref, dzięki czemu stare lokacje nieco ożyły i możemy w nich zobaczyć więcej postaci, co sprawia, że znów czujemy się, jakbyśmy grali w MMO, niezależnie od tego, na jakim poziomie jesteśmy. Oczywiście zmniejsza to efektywność zbierania przez nas surowców do profesji, a zwiększa szanse na walkę z członkami przeciwnej frakcji (jeśli gramy na serwerze PvP), jednak przecież od samego początku był to nieodłączny element World of Warcraft – może niektórzy o tym po prostu zapomnieli i stąd narzekania na to rozwiązanie?
Wprowadzenie w Mists of Pandaria pandarenów jako grywalnej rasy to świetna okazja do rozpoczęcia zabawy nową postacią – szczególnie że to pierwsza neutralna nacja, która może wybrać swoją frakcję. Jej lokacja startowa to perfekcyjnie opracowane miejsce, pasujące wysokim poziomem wykonania i szczegółowością do kontynentu Pandarii – sporo dubbingu, ciekawe zadania i wstawki filmowe pomagają w lepszym odbiorze historii pandarenów z Shen-zin Su. Największym problemem jest jednak to, że po nabiciu około dwunastu poziomów, musimy wkroczyć do starych stref, które mimo poprawek z Cataclysma znacznie odstają od naszego początkowego doświadczenia – szczególnie pod względem prezencji modeli (dalej czekamy na aktualizację wyglądu grywalnych ras!).
Mnich to ciekawy dodatek do dostępnych w grze klas postaci. Może pełnić wszystkie trzy role w grupie, dlatego stanowi atrakcyjny wybór dla każdego. W przeciwieństwie do rycerza śmierci, dodanego we Wrath of the Lich King, mnich rozpoczyna swoją przygodę na pierwszym poziomie, zatem, aby cieszyć się zawartością nowego dodatku, trzeba przebić się tą postacią przez wszystkie rozszerzenia gry. Drogę do maksymalnego levelu powinny ułatwić mnichom zadania klasowe, które zwiększają na jakiś czas otrzymywane przez postać doświadczenie. Interesującym zabiegiem jest to, że mnich o specjalizacji leczącej może wspierać swoich sojuszników, walcząc wręcz (a nie tylko rzucając zaklęcia z bezpiecznej odległości), co jest dość niecodziennym rozwiązaniem.
Rozwiane mgły Pandarii
Pandaria jest przepiękna! To, co Blizzard potrafi zrobić na silniku graficznym, który towarzyszy nam od tak wielu lat, jest naprawdę godne podziwu. Widać, że artyści pracujący nad World of Warcraft do perfekcji opanowali narzędzia, jakimi dysponują. Każda lokacja różni się od pozostałych, a to, że wszystkie dopracowane są w najmniejszych szczegółach, często sprawia, że nieświadomie zatrzymujemy się, by przyjrzeć się wspaniałym widokom. Bardzo dobrą decyzją w przypadku Mists of Pandaria było zmuszenie graczy do korzystania z naziemnych wierzchowców przez cały czas zdobywania poziomów na nowym kontynencie, dzięki czemu mamy możliwość docenienia pracy włożonej w stworzenie Pandarii. Poza wrażeniami wizualnymi wypada również pochwalić oprawę muzyczną, która jak zawsze w przypadku gier Blizzarda stoi na niezwykle wysokim poziomie.
Po przybyciu do Pandarii szybko można dostrzec, że autorzy World of Warcraft duży nacisk położyli na silną narrację i ciekawe zadania, które sprawiają, że podróż na maksymalny poziom jest o wiele bardziej przyjemna i interesująca niż w przypadku poprzednich dodatków. Znacznie więcej tu wstawek filmowych oraz świetnego dubbingu, co stanowi bardzo dobrą formę przedstawiania fabuły w grze.
Wszystkie strefy oddane do dyspozycji graczy są unikalne zarówno pod względem wizualnym, jak i fabularnym. Oczywiście pewne wątki się powtarzają (na przykład walka z Mogu), jednak każda lokacja ma wiele do zaoferowania. Jeśli nigdy wcześniej nie zwracaliście szczególnej uwagi na treść zadań, Mists of Pandaria to dobry moment, aby dać fabule World of Warcraft jeszcze jedną szansę.
Twórcy zapewniali, że w najnowszym dodatku na znaczeniu zyskają starcia między Hordą a Przymierzem, co widać już od samego początku, kiedy grupy zwiadowcze obu frakcji walczą na tajemniczym kontynencie, co prowadzi do zmaterializowania negatywnej energii w formie istot znanych jako Sha. Wątek ten dość szybko schodzi jednak na drugi plan, na tle pozostałych problemów mieszkańców Pandarii. Blizzard zapowiada, że wraz z patchem 5.1 (znajduje się on już na serwerach testowych) armie obu frakcji wylądują na nowym kontynencie i rozpoczną regularną wojnę. Szczerze powiedziawszy, pliki wyciągnięte z najnowszej aktualizacji wskazują na wiele interesujących zwrotów fabularnych, jednak nie będę ich zdradzał.