autor: Krzysztof Gonciarz
Uncharted: Złota Otchłań - graliśmy w najnowsze przygody Nathana Drake'a
Sony nie chce powtórzyć błędów Nintendo i na premierę PS Vita szykuje tytuł z najwyższej półki. Uncharted: Złota Otchłań pokazuje na co stać najnowszą konsolę przenośną.
Przeczytaj recenzję Nathan Drake w skali mikro - recenzja gry Uncharted: Złota Otchłań
Artykuł powstał na bazie wersji PSV.
Uncharted to największa marka z katalogu Sony, jaka zostanie wydana w ramach premiery PlayStation Vita – nowej konsoli przenośnej tej firmy. Nathan Drake jeszcze kilka tygodni temu poszukiwał Atlantydy Pustyni w głośnym Uncharted 3, a już w lutym przyjdzie mu wyruszyć w kolejną podróż. Tym razem do Ameryki Południowej i z nowymi towarzyszami, ale w kompletnie niezmienionej konwencji gry. Sony wysyła wyraźny komunikat – tak, nasz handheld będzie tak mocny, że pogracie na nim w prawdziwe Uncharted.
Podczas pokazu Uncharted: Złota Otchłań w Londynie mogłem sprawdzić mniej więcej 15-minutowy urywek przygód Drake'a. PlayStation Vita od pierwszych sekund kontaktu z tym tytułem pokazuje, że stać ją na wiele: grafika godna jest tej uznanej serii, od lat będącej wizytówką tego, co da się wycisnąć ze sprzętu Sony. Kiedy rozpocząłem zabawę, nie odniosłem wrażenia, że przede mną leży „demko” właściwej gry, dostępnej na konsoli stacjonarnej.
Przetestowałem dwa fragmenty nowej produkcji: w pierwszym uciekałem z płonącego domu, w drugim osłaniałem towarzyszkę Drake’a (nazywa się ona Marisa Chase i pełni w scenariuszu rolę „laseczki”) za pomocą karabinu snajperskiego. Rozgrywka składała się z tych samych elementów co na PS3, została jednak wzbogacona o szereg funkcji właściwych już tylko PlayStation Vita.
Sekwencje platformowe można przechodzić na kilka sposobów. Ten najbardziej tradycyjny bazuje na przyciskach – głównie na gałce analogowej oraz skoku. Zupełną nowością jest natomiast używanie ekranu dotykowego. Kiedy przesuniemy po nim palcem, rysując dla Nathana ścieżkę, po której ma się wspiąć, automatycznie zastosuje się on do naszych poleceń. W tym przypadku ogranicza nas tylko własna spostrzegawczość, nie ma żadnej „trudności” w wykonywaniu skoków jako takich. Ale – tak naprawdę – w Uncharted nigdy jej nie było.