autor: Kamil Ostrowski
Testujemy Dominion - nowy dodatek do gry League of Legends - Strona 2
Do tej pory w grze League of Legends dostępny był tylko jeden wariant rozgrywki i raptem dwie plansze. Dominion niemal podwaja to, co oferuje pierwowzór.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Kilka lat temu, gdy na serwerach Battle.netu setki tysięcy osób grały w Defence of the Ancients, praprzodka gier MOBA (massive online battle arena), mało kto zdawał sobie sprawę, jak duży potencjał drzemie w tym gatunku. Przełomem okazało się pojawienie League of Legends. Gra zawdzięcza swój ogromny sukces oparciu modelu biznesowego na zasadzie free-to-play. Firma Riot Games wie, że aby jej produkt pozostawał na fali, muszą go cały czas rozwijać. Stąd częste aktualizacje, nowi bohaterowie, usprawnienia w interfejsie, a ostatnio także oczekiwane od dawna pierwsze duże rozszerzenie.
Postronnemu obserwatorowi może się wydawać, że Dominion wprowadza niewiele dodatkowej zawartości. Nowy tryb i nowa mapa? Śmiech na sali, wziąwszy pod uwagę, jaki zrobił się wokół tego szum. Należy się jednak liczyć z tym, że do tej pory w LoL-u dostępny był tylko jeden wariant rozgrywki i raptem dwie plansze. Dodatek niemal podwaja to, co oferuje pierwowzór.
Ci z Was, który grali w „klasyczne” PvP w tej produkcji, wiedzą, że pomysł niemal żywcem zaczerpnięto z Defence of the Ancients, legendarnego moda do ostatniego WarCrafta. Po trzech liniach dzielących mapę na części poruszają się miniony sterowane przez komputer, natomiast obszar pomiędzy nimi pozostaje neutralny – jako tzw. „dżungla”. Celem gry jest pchnięcie linii frontu w stronę bazy wroga i zniszczenie po drodze jego wież, a następnie głównego budynku – nexusa. Dominion zupełnie odchodzi od tej koncepcji rozgrywki, adaptując mechanikę do trybu dominacji, znanego ze strzelanin, a także z niektórych strategii czasu rzeczywistego.
Nowa mapa – Kryształowa Blizna – ma kształt okręgu, na granicy którego umieszczono pięć punktów i właśnie o kontrolę nad nimi toczy się walka. Każda z drużyn rozpoczyna mecz po przeciwnej stronie areny, gdzie bohaterowie odradzają się po śmierci, a także kupują przedmioty. Obydwa zespoły na starcie otrzymują 500 punktów – ich liczba maleje, kiedy w danej chwili jedna z grup kontroluje większość strategicznych miejsc na mapie lub gdy zabity zostanie sojuszniczy bohater.
Projektując nowy tryb (Riot Games twierdzi, że prace nad Dominionem trwały ponad rok), postawiono przede wszystkim na dynamikę rozgrywki. Jedna partia trwa od 15 do 20 minut, choć zdarzyło mi się grać mecz, w którym pokonaliśmy wroga w niecałe dziesięć. Ową dynamikę osiągnięto na kilka sposobów. Po pierwsze – miniony, których rola uległa zdegradowaniu, odżywają obecnie przy zajętych punktach, a nie w naszej bazie. Sprawia to, że sytuacja na polu bitwy i ukierunkowanie walki zależy wyłącznie od tymczasowego status quo, zupełnie inaczej niż w klasycznym trybie gry, gdzie kierunek ataku jest zawsze ten sam.