autor: Szymon Liebert
Drakensang Online - testujemy przeglądarkowe Diablo - Strona 2
Przeglądarkowa odsłona serii Drakensang nie ma zbyt wiele wspólnego z RPG studia Radon Labs, ale mimo wszystko zasługuje na uwagę i nie wątpię, że spodoba się fanom Diablo.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Wielu z nas podchodzi z lekceważeniem do gier przeglądarkowych, traktujące je jak skarłowaciałe kuzynostwo pełnokrwistych produkcji. Wydawcy pokroju firmy Bigpoint kolejnymi projektami udowadniają, że ten segment branży może zrodzić także ciekawe i rozbudowane tytuły. Do tej kategorii będziemy mogli niedługo zaliczyć Drakensang Online, czyli sieciowy hack'n'slash w stylu Diablo, w który pogramy za darmo. Postanowiliśmy sprawdzić, jak ten twór, będący obecnie w fazie otwartej i ogólnodostępnej bety, ma się do poprzednich odsłon serii i czy rzeczywiście zasługuje na uwagę.
Poprzednie części cyklu Drakensang korzystały z licencji „Das Schwarze Auge”, czyli bardzo popularnego w Niemczech systemu RPG, który w świecie gier został wykorzystany także w serii Realms of Arkania. W przypadku wersji online zrezygnowano z tego uniwersum. Trudno powiedzieć, czy to kwestia prawna, czy może założenie, że marka Drakensang jest bardziej znana od swojego dotychczasowego zaplecza fabularnego i tak naprawdę już go nie potrzebuje. Kolejną nowością jest postawienie na poważniejszą i bardziej podniosłą atmosferę. W The Dark Eye oraz The River of Time twórcy chcieli przekazać nie tylko powagę uniwersum, ale też jego jowialność i przaśność. Tym razem raczej nie uświadczymy zbyt wielu knajpianych opowieści lub okazji do poznania lokalnego kolorytu i folkloru.
W otwartej becie Drakensang Online otrzymujemy do wyboru zaledwie dwie klasy postaci – rycerza Zakonu smoka i maga – które można rozwijać w liniowy sposób. Na każdym z poziomów dostajemy więc automatycznie trochę punktów życia i innych tego typu dodatków oraz możliwość odblokowania nowych ataków czy czarów u odpowiedniego trenera. Drzewko umiejętności jest bardzo nieczytelne, ale to w niczym nie przeszkadza, bo i tak nie dokonujemy w nim żadnych wyborów, a nowych typów uderzeń oraz zaklęć jest niewiele. Najważniejsze jest to, że z czasem stają się one wyraźnie lepsze i wyglądają coraz efektowniej.
Pamiętacie grę Blizzarda o tytule Diablo? Po raz kolejny otrzymujemy dowód na to, że model rozgrywki stworzony przed laty jest nadal aktualny i sprawdza się dobrze. Drakensang Online rozpoczyna się od krótkich zadań pełniących rolę wprowadzenia, by później zabrać nas do właściwego świata gry. Podzielono go na cztery typy lokacji: miasta, w których rozmawiamy z postaciami, przyjmujemy zadania i robimy zakupy; obszary otwarte, gdzie walczymy z potworami i gromadzimy łupy; podziemia, czyli instancje dla jednej osoby lub konkretnej grupy graczy, oraz strefy PvP do walki z innymi uczestnikami zabawy. W nawigacji pomaga prosta podręczna mapa, na której wyświetlają się sugestywne ikonki i znaczniki. Cały świat dostępny w becie składał się z 4-5 miast, kilku lochów i jaskiń oraz łączących je otwartych terenów.
Miasteczka zaludniono wieloma postaciami niezależnymi, sprzedającymi najróżniejsze dodatki i oferującymi zadania. Zleceń nie jest na razie szczególnie dużo i większość sprowadza się do udania się w konkretne miejsce w celu zabicia pewnej liczby potworów lub zebrania wypadających z nich przedmiotów (część tego typu misji można powtarzać, żeby nabijać doświadczenie i zdobyć więcej złota). Wśród nich zdarzają się jednak bardziej rozbudowane struktury fabularne, w tym wątek główny, w którym podążamy za radami sprzymierzeńców i zjednujemy sobie kolejne osoby. Nie należy spodziewać się tu żadnych uniesień, bo opowieść nie zaskakuje niczym szczególnym i opiera się na motywach typowych dla konwencji fantasy.
Gra wyraźnie nie ma w zanadrzu zbyt wielu lokacji, więc często wysyła nas do tych samych podziemi i zakamarków. Przeczesywanie okolicy jest mimo to w miarę przyjemne, bo potwory atakują sporymi grupami, a tła cieszą oko ładnymi barwami i detalami. System walki okazuje się niezwykle prosty. Pod lewym przyciskiem myszy przypisano podstawowe uderzenie, a pod prawym umiejętności specjalne. Rycerz może zaatakować wszystkich dokoła siebie (cios obrotowy) lub nasączyć broń magią ognia. Do tego dochodzą techniki, które wygodnie przypisać klawiszom od 1 do 6. Na pasku trzynastopoziomowego wojownika znajdzie się chociażby dodatkowa szarża (naskok na przeciwnika).