autor: Amadeusz Cyganek
Tryb kooperacji w grze Władca Pierścieni: Wojna na Północy - gamescom 2011
Moda na Władcę Pierścieni nie przemija – po kilku udanych strategiach pora na napakowaną efektownymi walkami dynamiczną grę akcji. Wojna na Północy czeka!
Przeczytaj recenzję Krwawa jatka w Śródziemiu - recenzja gry Władca Pierścieni: Wojna na Północy
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Popularność Władcy Pierścieni, mimo kilku mniej lub bardziej udanych adaptacji filmowych i growych, wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie, a fani wykreowanego przez Tolkiena uniwersum nieustannie wyczekują produktów rozgrywających się w tym wspaniałym świecie. Po nieudanym Podboju – sztampowej i śmiertelnie nudnej siekance – ekipa Snowblind Studios zabiera się tym razem za stworzenie dynamicznej gry akcji, niestroniącej od brutalności i zapożyczeń z gatunku RPG. Pora sprawdzić, czy Wojna na Północy to faktycznie produkcja warta zainteresowania.
Na zamkniętym pokazie miałem okazję, wraz z dwójką innych graczy, wziąć udział w jednej z misji, testując tryb kooperacji. Trafiamy w pobliże twierdzy w Nordinbad, gdzie od kilku dni trwa zmasowane oblężenie sił wroga. Trójka bohaterów przybywa na miejsce w samą porę – przeciwnicy rozpoczynają właśnie ostateczny szturm na główną bramę zamku. Zastęp walecznych krasnoludów został, niestety, przyparty do muru i traci szanse na obronę swojej bazy. Naszym zadaniem jest oczywiście powstrzymanie napierających wrogich oddziałów i zminimalizowanie strat powstałych w wyniku ciągłego ostrzału murów.
Rozgrywkę rozpoczynamy od wyboru jednej z trzech postaci dostępnych w tej misji. Mnie w udziale przypada Andriel – elfka, jedna z najważniejszych osób w Rivendell. Nie wertujcie książek w poszukiwaniu jej życiorysu – to bohaterka stworzona specjalnie na potrzeby gry. Tak samo jest w przypadku pozostałych dwóch herosów – Eradan to przedstawiciel rasy ludzkiej, specjalizujący się głównie w posługiwaniu się łukiem i korzystający ze swojej zwinności w bezpośrednich atakach. Farin to z kolei waleczny krasnolud, robiący doskonały użytek ze swojej nieprzeciętnej siły i świetnie operujący wszelkiego rodzaju dwuręcznym orężem.
Pierwszym zadaniem jest zlikwidowanie kilkunastu wrogów panoszących się na zamkowym dziedzińcu – zastajemy tam zarówno reprezentantów naszej rasy, jak i stadko potworów znanych z kart książkowej trylogii. Podczas starć korzystamy z niezbyt rozbudowanego, acz wystarczającego zestawu ataków. Oprócz standardowych uderzeń magiczną laską, jaką posługuje się moja bohaterka, można zadać także cios nieco mocniejszy, choć obarczony ryzykiem szybkiej kontry ze strony przeciwnika, w związku z brakiem możliwości obrony. Poza tym dysponujemy zestawem umiejętności, nabywanych w trakcie gry. Podczas tej misji mogłem użyć zaledwie dwóch – pierwsza pozwalała zamrozić oponenta znajdującego się w zasięgu rażenia broni, druga zaś roztaczała wokół bohaterki magiczną tarczę chroniącą ją przed obrażeniami. Co ważne, z tychże zdolności mogą korzystać również inni gracze – gdy moi partnerzy weszli w pole chronione przez osłonę, oni także nie ponosili żadnych strat.