autor: Szymon Liebert
Tryb kooperacji w Battlefield 3 - gamescom 2011
Battlefield 3 to nie tylko gigantyczne bitwy na otwartym terenie. Na gamescomie producenci pokazali fragment kampanii kooperacyjnej dla dwóch graczy.
Przeczytaj recenzję Powrót na pole bitwy - recenzja gry Battlefield 3
Artykuł powstał na bazie wersji PS3.
W tym roku rozegra się kolejna bitwa na rynku pierwszoosobowych strzelanin. W szranki staną Call of Duty: Modern Warfare 3 i Battlefield 3. Fani poszczególnych marek wiedzą doskonale, która z nich zasługuje na uwagę, ale pozostaje rzesza osób niezdecydowanych. Obie produkcje będą oferowały podobne atrakcje – kampanię solową, multiplayer i tryby kooperacji. Na gamescomie mieliśmy okazję przetestować zarówno survival co-op z MW3 (wrażenia znajdziecie tutaj), jak i specjalne scenariusze kooperacyjne z BF3. Szykujcie headsety i szlifujcie umiejętności, bo zapowiadają się naprawdę wymagające misje.
Grę w trybie współpracy pokazano na PlayStation 3. Do zabawy zasiedliśmy po krótkim wprowadzeniu i kilku podpowiedziach twórców. Nasze zadanie było proste – przynajmniej na papierze – przedostać się do siedziby przeciwników i odbić z ich rąk pewnego szczególnie istotnego jegomościa. Zadanie rozpoczęliśmy na chodniku przed budynkiem. Wraz z partnerem, milczącym dwudziestoparolatkiem, wysiedliśmy z wojskowego jeepa i ruszyliśmy do drzwi. W rozkazach zaznaczono, że najlepiej działać po cichu, zwłaszcza w pierwszej części misji. Tak naprawdę można było jednak zastosować atak niemal frontalny, bo przeciwników było stosunkowo niewielu i eliminując ich szybko, byliśmy zupełnie bezpieczni.
W środku budynku przeszliśmy wąskimi korytarzami do większego pokoju, gdzie czaiło się dwóch nieprzyjaciół (jeden z nich najprawdopodobniej drzemał). W tego typu sytuacjach przyda się dobry kontakt z partnerem, choć w naszym wypadku nieudolny atak okazał się prawie tak skuteczny jak skoordynowane eliminowanie wrogów. Idąc dalej, trafiliśmy na kolejnych oponentów i weszliśmy kilka pięter po schodach.
Po pokonaniu obstawy dostaliśmy się do naszego celu – mężczyzna schował się w łazience. Od tej pory trzeba było ochraniać go za wszelką cenę. Zeszliśmy schodami i ponownie znaleźliśmy się na ulicy. VIP zajął bezpieczne miejsce w jednym z pojazdów i konwój ruszył. Początkowo było wyjątkowo spokojnie, ale za pierwszym zakrętem rozpętało się piekło. Po przeciwległej stronie ulicy, na balkonach i w oknach budynków, pojawili się wrogowie, którzy natychmiast rozpoczęli ostrzał.