autor: Jakub Wencel
Dragon's Dogma, czyli japońska gra RPG w zachodnim stylu - Strona 2
Najnowsza produkcja Capcomu połączy dynamikę dalekowschodnich zręcznościówek ze złożonością zachodnich RPG. Co wyjdzie z tej hybrydy?
Przeczytaj recenzję Dragon's Dogma - recenzja gry RPG od Capcomu
Na dźwięk frazy „japońska gra role-playing osadzona w realiach fantasy” większości graczy z pewnością stają przed oczami baśniowe i egzotyczne, z punktu widzenia europejskiego odbiorcy, krainy rodem z serii Dragon Quest. Z góry przyjmuje się, że dalekowschodnia mentalność i uwarunkowania kulturowe muszą automatycznie oznaczać specyficzne, nie do końca przez nas – wychowanych na fantastyce Tolkiena – zrozumiałe podejście do tematu. Nadchodzące Dragon’s Dogma ma ambicję udowodnić, że nie tracąc w żaden sposób nic ze swojego stuprocentowo konsolowego wdzięku, także i japońska produkcja potrafi w udany sposób wziąć na warsztat realia klasycznego heroic fantasy. Choć Dragon’s Dogma nie zapowiada się na żadną rewolucję, to głównej idei stojącej za projektem (czyli przeniesieniu dynamiki systemu walki rodem z najpopularniejszych japońskich zręcznościówek na grunt wciągającego, otwartego role-playing) nie sposób odmówić ambicji.
Tytuł zabierze nas do bliżej niezidentyfikowanego świata, nieodbiegającego raczej od przyjętych w popkulturze i innych grach wideo realiów fantasy. Co oczywiste, pełen jest on zatem wojujących ze sobą królestw, quasi-średniowiecznych miasteczek, złowrogich smoków, heroicznych wojowników i podstępnych magów. Opowieść Dragon’s Dogma rozpocznie się w momencie, gdy uniwersum to po wielu latach nieobecności smoków nawiedzi jeden z przedstawicieli tej pradawnej rasy. Pojawienie się dawno niewidzianego potwora spowoduje chaos, a spokojne życie mieszkańców licznych miast stanie na głowie. Smok ma jednak najwyraźniej nieco bardziej wyszukane plany niż strasznie plebsu i... skradnie serce naszemu bohaterowi (zdaniem samych twórców sformułowanie to należy rozumieć jak najbardziej dosłownie). Dzięki temu nasza postać zyska rodzaj specyficznej więzi komunikacyjnej z latającym gadem – kierowani przez głos smoka wyruszymy na misję, która odkryje przed nami intrygę zagrażającą losom całego świata.
Jak doskonale widać, twórcy są wyjątkowo oszczędni w opisywaniu głównego wątku fabularnego i wolą skupić się na szczegółach dotyczących mechaniki produkcji. O tej zaś wiemy już całkiem sporo. Przed rozpoczęciem zabawy stworzymy od podstaw własną postać, określając jej płeć, aparycję i przynależność do jednej z trzech klas – są to kolejno Fighter, Mage i Strider. Pierwszy z nich to typowy wojownik; ciężki do pokonania w zwarciu, chociaż powolny. Mag stanowi znakomite uzupełnienie na drugiej linii pola bitwy, z kolei Strider jest kimś w rodzaju połączenia szybkiego wojownika z łucznikiem. Posiada dwa zestawy broni – krótkie miecze do walki z bliska i łuk do ostrzeliwania przeciwników.
Wraz z postępami w rozgrywce rozwiniemy umiejętności naszego herosa i poprawimy jego bojową skuteczność, dokupując mu coraz lepsze elementy ekwipunku. Nie będziemy przy tym działać sami – nasza drużyna może liczyć nawet do trzech sterowanych przez sztuczną inteligencję pomocników. Także i oni będą się z czasem rozwijać, warto więc pilnować, by dotrwali cało do końca każdej misji, szczególnie że część oponentów może wymagać współpracy różnych typów bohaterów. Przykładowo w starciu z gryfem wojownik stanie się przydatny dopiero wtedy, gdy łucznik z powodzeniem „przybije” potwora strzałami do ziemi – wtedy ten pierwszy ma szansę błyskawicznie zadać mu śmiertelne obrażenia w zwarciu. By ułatwić grupową nawigację w ogniu walki, twórcy zaimplementują kilka prostych komend wydawanych drużynie, takich jak „atakuj”, „stop” czy „do przodu”.