Hitman: Absolution - E3 2011 - pierwsze spojrzenie
Agent 47 powraca! Gra dalej premiuje działanie po cichu i z ukrycia, to autorzy z IO Interactive przygotowują kilka zmian w mechanice. Czy przypadną one do gustu fanom serii?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Hitman: Rozgrzeszenie - Agent 47 nie powiedział ostatniego słowa
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Prezentacje gier na takich imprezach jak E3 mają różny przebieg, ale najczęściej odbywają się według prostego schematu: najpierw któryś z producentów opowiada co nieco o pokazywanym tytule, później demonstrowany jest fragment rozgrywki, na ogół przerywany komentarzem, a na końcu jest czas na ewentualne pytania. Duńczycy ze studia Io Interactive, którzy pokazywali nam najnowszą odsłonę cyklu Hitman na stoisku Square Enix, nie tracili czasu. Przywitali się i od razu przeszli do rzeczy, nie wypowiadając przez kolejne pół godziny ani słowa.
Z agentem 47 spotkaliśmy się w Chicago, na dachu jednego z budynków. Fabuła pozostała tajemnicą, jednak szybko stało się jasne, że zawodowy zabójca ma olbrzymie kłopoty – wskutek nieznanych wydarzeń, zapewne mających związek ze specyficzną profesją mężczyzny – teren został otoczony przez policję. Nasz śmiałek musiał wydostać się z obławy, nie informując stróżów prawa o swojej obecności. Jednym słowem: klasyka.
Droga ku wolności biegła przez starą, zdewastowaną bibliotekę, która została już opanowana przez policję. Funkcjonariusze kręcili się po okolicy, usiłując zlokalizować domniemanego intruza. Poszukiwania utrudniał im panujący w budynku mrok, dlatego czynili starania mające na celu przywrócenie zasilania. Brak stałego źródła światła sprzyjał natomiast uciekinierowi, toteż czym prędzej wziął się on do roboty.
Agent 47 opuścił się z balkonu, by znaleźć się na tym samym poziomie co patrolujący teren policjanci. Ukrywając się za kilkudziesięciocentymetrową balustradą, przesuwał się powoli do przodu, pilnując, by nie zostać zauważonym. Po chwili jeden z gliniarzy ruszył w jego kierunku, a prowadzący prezentację Duńczyk wycofał się i odpalił zupełnie nową dla serii opcję – Instynkt.
W Hitman: Absolution Instynkt będzie pełnił różnorodną rolę. Najczęściej pomoże przewidzieć, jaką trasą przejdzie znajdujący się nieopodal przeciwnik. Nie da się ukryć, że jest to ogromne ułatwienie, bo dzięki niemu nie będziemy zmuszani do żmudnej obserwacji marszruty wrogów. Z drugiej jednak strony – korzystanie z tego swoistego przeczucia nie jest obligatoryjne. Jeśli mamy ochotę poświęcić trochę czasu na dokładne poznanie zachowania rywali, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dalej robić to po staremu. Instynkt pomoże również szybko odnaleźć ewentualne drogi ucieczki z danej lokacji, zaznaczy znajdującą w okolicy broń, a także – i to jest w sumie chyba najciekawsze jego zastosowanie – pozwoli udawać osobę, której przebranie aktualnie nosimy. To po to, by nie zostać rozpoznanym.
Wróćmy jednak do prezentowanego fragmentu rozgrywki. Wiedząc już, że strażnik zatrzyma się tuż obok ukrywającego się agenta, ten natychmiast się wycofał. Cierpliwie poczekał, aż policjant się odwróci, a następnie sprowadził go do parteru, dusząc własnymi rękoma. Kolejny przeciwnik musiał uznać wyższość zabójcy kilkanaście metrów dalej. Oznaczony kodem kreskowym morderca załatwił go przedłużaczem, zabranym chwilę wcześniej z biurka. Niedługo potem w ruch poszły kolejne dwa przedmioty: podniesione z regału kamienne popiersie oraz zabrana martwemu stróżowi prawa tonfa. Oba oczywiście pomogły agentowi zlikwidować kolejnych wrogów.