autor: Maciej Kuc
Wizardry 8 - test przed premierą
Wizardry 8 to kolejna część legendarnej już serii cRPG. Tym razem przenosimy się na tajemniczą planetę Dominus, miejsce powstania potężnego artefaktu Astral Dominae i domu Kosmicznych Lordów.
Przeczytaj recenzję Wizardry 8 - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Final Fantasy, Ultima, Zelda, Might and Magic, Wizardry: co łączy te tytuły? Podpowiedź: wszystkie są grami RPG, których korzenie sięgają początku szeroko pojętej komputerowej rozrywki. Wszystkie też doczekały się co najmniej sześciu kontynuacji. A niektórzy narzekają, że Tomb Raider 5 było już dużym przegięciem...
Tym razem jednak Sir-Tech, producent Wizardry, odgraża się, że to już definitywnie ostatnia część sagi. Nic dziwnego - poprzednia pojawiła się już dobrych kilka lat temu, a ósemka była robiona od dawna i z niemałymi kłopotami, w trudzie i znoju, można by rzec. Na szczęście, w końcu wyszła, wyczekiwana przez swych wiernych i wyposzczonych fanów. Na to miano zasługują niewątpliwie ludzie, którzy jeszcze przed rozpoczęciem gry skorzystają z jednej z bardzo ciekawych i miłych możliwości oferowanych przez Wizardry - mianowicie przerzucenia starej drużyny, z którą toczyli dzielnie boje w poprzednich częściach sagi, do najnowszej jej odsłony. Bardzo miły akcent, ale śmiem wątpić, że wielu graczy skorzysta z tej możliwości. Wszak nawet najwierniejsi fani, którym każe się czekać kilka lat, powoli zapominają... I kasują save'y.
Czas odświeżyć sobie pamięć. Wydaje mi się, że warto - i to nie tylko dla sentymentu. Póki co miałem tylko okazję zagrać w wersję beta Wizardry (z dumnym dopiskiem PL zresztą), ale już ten dość krótki kontakt pozwala mi stwierdzić, że gra zwróci na siebie uwagę. Od razu, jeszcze przed instalacją, rzuciła mi się w oczy liczba płyt, na których wydana będzie gra - będą to aż trzy wypchane niemal po brzegi kompakty. Późniejsza instalacja i intro utwierdziło mnie w przekonaniu, że Wizardry 8 nie będzie produkcją do ukończenia w dwa wieczory, na to potrzeba będzie tygodni, a i tak nie pozna się wszystkich sekretów. Ot, taki urok skomplikowanych gier RPG.
Niestety, złożoność Wizardry pozostawia wiele do życzenia. W ciągu paru godzin zabawy zdecydowaną większość czasu zajęła mi walka, dużo mniej eksploracja terenu - a o zadaniach do wypełnienia nawet nie wspomnę. Całą rozgrywka koncentruje się na tym, żeby jak najszybciej i jak najskuteczniej zabijać jak największą liczbę potworów. Po każdej walce drużyna zyskuje kolejne punkty doświadczenia, które pozwalają eksterminować jeszcze skuteczniej. I tak w koło, Qn`iku...
Naturalnie sytuacja nie przedstawia się aż tak beznadziejnie, o czym przekonać można się zaraz po kliknięciu przycisku odpowiadającego za rozpoczęcie nowej gry. Drużynę, składającą się z sześciu postaci, można skompletować wedle uznania - albo używając gotowych już wzorów, albo tworząc każdego na nowo. Jak ktoś lubuje się w rozdzielaniu statystyk, Wizardry w pełni go usatysfakcjonuje - możliwości jest ogrom, tyczących dosłownie wszystkiego - możemy stworzyć postać począwszy od dobrania jej butów, aż po ustalenie, jak bardzo będzie elokwentna w kontaktach z napotkanymi postaciami, które akurat będą chciały porozmawiać, zamiast zostać bezlitośnie zarżniętym. Istnieje zresztą również możliwość, jak na porządną grę cRPG przystało, że do drużyny dołączą kolejne postaci, poznane w trakcie rozgrywki.