autor: Jakub Wencel
The Sims 3: Pokolenia - przed premierą - Strona 2
Najnowsze rozszerzenie do The Sims 3 zapowiada się dużo skromniej niż poprzednie. Czy to oznacza, że EA kończą się pomysły na eksploatowanie formuły cyklu?
Przeczytaj recenzję The Sims 3: Pokolenia - recenzja gry
Dotychczasowe dodatki do trzeciej odsłony cyklu The Sims projektowane były w myśl tej samej zasady – koncentrowały się przede wszystkim na jednym aspekcie, rozszerzającym standardową rozgrywkę o coś zupełnie nowego, na drugi plan spychając innowacje związane z wcześniej oferowanymi opcjami. I tak w Karierze pięliśmy się po szczeblach zawodowej drabiny sukcesu, w Po zmroku dostaliśmy multum możliwości na ubogacenie piątkowego wieczoru, a Wymarzone podróże sprawiły, że dziecięce marzenia Simów o pełnych przygód wyprawach dookoła świata mogły w końcu stać się rzeczywistością. Tym ciekawiej zapowiada się najnowsze, czwarte już rozszerzenie do tej popularnej serii Electronic Arts – Pokolenia, które odchodzi od tego schematu. Na pierwszy rzut oka to tytuł znacznie skromniejszy, doszlifowujący wyłącznie jeden z kluczowych mechanizmów rozgrywki, obecny już od czasów pierwszej części cyklu – czyli dorastanie i starzenie się naszych bohaterów.
Odkąd bowiem pamiętamy, nieuchronność przemijania pewnych faz w życiach Simów była jednym z gwarantów przynajmniej ogólnikowego realizmu zabawy. Nic nie trwa wiecznie – dzieci rosną, a w najszczęśliwszych, wielodzietnych rodzinach musi w końcu nastąpić zmiana pokoleniowa. Zastanawiające jest to, że podczas ponad dekady, odkąd The Sims zawojowało światowe rynki, aspekt ten nigdy nie doczekał się porządnego rozwinięcia (czytaj: oddzielnego płatnego rozszerzenia), ustępując miejsca takim tematom jak np. domowe zwierzaki (być może poza Na Studiach, ale tam twórcy skupili się wyłącznie na uczelnianym etapie życia Sima). Pokolenia mają naprawić ten błąd, zwiększając nacisk właśnie na kontekst pokoleniowy, wiek naszych podopiecznych i związane z tym konsekwencje.
The Sims 3: Pokolenia wprowadzi innowacje na wszystkich etapach życia Simów, ale najsilniej przynależność do takiej, a nie innej grupy wiekowej odczujemy jako dziecko i nastolatek. Zdecydowanie najbardziej po macoszemu potraktowany zostanie okres niemowlęcy. Tu, poza zestawem kilku nowych przedmiotów i pomniejszych usprawnień interakcji z dorosłymi, nie znajdziemy właściwie nic nowego. Prawdziwa uczta nastąpi, gdy nasz bohater odrośnie nieco od ziemi i zacznie spędzać czas jak każdy kilkulatek w okolicy, czyli psocąc, biegając z kolegami i bez ustanku poszukując kłopotów.
Pokolenia zaoferują małym Simom zbudowanie wymarzonego domku na drzewie, który stanie się miejscem ich tajnych spotkań z kumplami z podwórka. Będzie on mógł mieć jeden z kilku dostępnych wystrojów, w zależności od tego, czy nasz podopieczny zechce bawić się w Robin Hooda, czy może w piratów. Kiedy zaś naszemu kilkulatkowi znudzi się już snucie tajnych planów w ogródku rodziców, do jego dyspozycji zawsze ma być skrzynia z kostiumami. Ten nowy w Pokoleniach przedmiot pozwoli dzieciom wcielić się w jedną z kilkunastu postaci, wśród których znajdą się między innymi wyjęty wprost z baśni szlachetny książę i groźny tyranozaurus rex. Zabawa okaże się dla młodocianych Simów na tyle pochłaniająca (przywdzianie określonego stroju uaktywni specjalny „scenariusz”), że przykładowo w skórze dinozaura zaistnieje ryzyko uprzykrzenia życia innym domownikom – bawiąca się w innym pokoju lalkami siostra może w każdej chwili spodziewać się, że domek jej ulubionych zabawek stanie się celem ataku przerośniętego gada sprzed kilkudziesięciu milionów lat. Takie sytuacje, w których naszego bohatera poniesie nieco wyobraźnia, najczęściej skończą się, niestety, rodzinną awanturą.
Sposobów na oderwanie się od szarej, szkolnej codzienności ma być więcej. Jednym z najbardziej pomysłowych, który pojawi się po raz pierwszy w Pokoleniach, będzie wyimaginowany przyjaciel. Kiedy małych Simów dopadnie nuda albo w pobliżu nie napatoczy się nikt do zabawy, zaczną sobie wymyślać nieistniejących towarzyszy. Co ciekawe, będzie to jeden z najistotniejszych dodatków do tej części serii – niewidzialny kolega bowiem ma funkcjonować poniekąd jako regularny członek rodziny (do pewnego stopnia oczywiście; interakcja z nim będzie możliwa jedynie poprzez jego „stwórcę”) – a jego rola nie ograniczy się do wspólnego spędzania czasu z naszym podopiecznym.