autor: Szymon Liebert
Graliśmy w Star Wars: The Old Republic - fabuła - Strona 2
Star Wars: The Old Republic to zdecydowanie jedna z najciekawszych gier sieciowych, jakie obecnie powstają. Mieliśmy okazję spędzić z nią kilkanaście godzin i wykonać dziesiątki zadań. Czego można spodziewać się po nowym dziele BioWare?
Przeczytaj recenzję Tytuł, który nie zawiódł - recenzja gry Star Wars: The Old Republic
Prawie szesnaście godzin – tyle czasu spędziliśmy z grą Star Wars: The Old Republic na początku kwietnia. Londyński pokaz za zamkniętymi drzwiami został podzielony na dwie zasadnicze części – pierwsza z nich dotyczyła rozgrywki PvE, druga PvP. Dzięki temu nie tylko poznaliśmy mnóstwo szczegółów i informacji na temat warstwy fabularnej i technicznej gry, ale i mieliśmy okazję poczuć, jaka będzie ona naprawdę. Zapowiada się niezwykle ciekawa przygoda dla miłośników najbardziej znanej kosmicznej sagi. Wielu z Was zapewne zastanawia się, czego powinniśmy się spodziewać – rewolucji czy może typowego przedstawiciela skostniałego gatunku. Odpowiedź znajdziecie w dwóch tekstach. Dzisiaj skupimy się na zadaniach, wątkach fabularnych i celach, jakie stawiała przed nami gra (z tego względu pojawią się oczywiste spoilery z początkowych lokacji). Jutro przedstawimy szczegółowy opis postaci, interfejsu, kompanów, walki, statku gracza, umiejętności, profesji, obsługi naszej załogi i wielu innych aspektów.
Mieliśmy okazję zagrać jedną z dwóch następujących klas: Imperial Agent i Bounty Hunter. Wcieliliśmy się w reprezentanta pierwszej z nich (twórcy nie udostępnili edytora postaci i nie zapoznali nas z przygotowanymi zawczasu śmiałkami). Bohaterowie obu typów, przynależący oficjalnie do Imperium Sithów, rozpoczną swoją przygodę na planecie Hutta, której mieszkańców chyba nie trzeba przedstawiać. Tak, chodzi o potężnych i obślizgłych (dosłownie i przenośni) przemytników oraz gangsterów, reprezentowanych w starej trylogii Gwiezdnych Wojen przez Jabbę. Od pierwszych zapowiedzi gry studio BioWare podkreślało, że The Old Republic będzie przede wszystkim fabularną przygodą, więc każda sytuacja zostanie w jakiś sposób uzasadniona. Dość szybko dowiedzieliśmy się, że naszego imperialnego agenta wysłano do miejsca rządzonego przez kryminalne syndykaty, aby inwigilował pałac jednego z okolicznych przywódców – Nem'ro – i przy okazji odrobinę namieszał. Warto od razu zaznaczyć, że łowcy nagród szukali na Huttcie zupełnie innych rzeczy – jedno z ich głównych zadań dotyczyło wielkiego turnieju dla śmiałków z całej galaktyki.
Przedostanie się do struktur groźnego kryminalisty wymagało zastosowania odpowiednich środków – padła sugestia, aby podszyć się pod pewnego legendarnego pirata o imieniu Red Blade. Od samego początku zabawy spore wrażenie robiły świetnie zrealizowane dialogi z postaciami, podczas których mogliśmy wybierać różne odpowiedzi. Najważniejsze jest jednak to, że dzięki zastąpieniu ściany tekstu klimatycznymi głosami udało się przemycić znacznie więcej wątków i informacji. W późniejszej fazie zabawy pojawia się nawyk pomijania pewnych wypowiedzi, ale konstrukcja rozmów przewidywała nawet takie sytuacje. Zwykle już w pierwszym zdaniu dostawaliśmy główną część przesłania, więc nawet mniej zaangażowani gracze będą mogli zrozumieć sens wypowiedzi danej postaci. Poziom nagrań jest naprawdę wysoki, a dialogi jak zwykle napisane bardzo dobrze. Dzięki temu w niektórych momentach dało się zapomnieć, że gramy w produkcji reprezentującą statyczny i zwykle nudny do bólu gatunek MMORPG.