autor: Łukasz Malik
Wiedźmin 2: Zabójcy Królów - Wrażenia z pierwszego aktu - Strona 2
Pierwszy akt utwierdził mnie w przekonaniu, że gra Wiedźmin 2 będzie jedną z najważniejszych produkcji tego roku. Sądząc po fabule, szykuje się naprawdę wielki hit.
Przeczytaj recenzję Wiedźmin 2: Zabójcy Królów - recenzja gry
Pierwszy akt utwierdził mnie w przekonaniu, że gra Wiedźmin 2 będzie jedną z najważniejszych produkcji tego roku. Dla osób ceniących w erpegach zgrabnie prowadzoną fabułę, ciekawe zadania poboczne i iskrzące dialogi Zabójcy Królów okażą się spełnieniem marzeń.
Przejście tej części gry zajęło mi kilkanaście godzin (nie wliczając prologu), dodatkową godzinę poświęciłem na zbadanie drugiego zakończenia. Tutaj przechodzimy do meritum – strona, po której się opowiemy, ma decydujący wpływ na otaczający nas świat i ludzi. To nie pusty marketingowy bełkot – po prostu dostaniemy inny zestaw questów głównych w drugim akcie. Nie chcę rzucać frazesami, typu: „świat u Sapkowskiego nie jest czarno-biały”, ale naprawdę nie mam bladego pojęcia, która ze ścieżek jest bardziej prawa (tak, tak, zwykle starałem się grać po jasnej stronie mocy). Zresztą sam Geralt zdaje się być nie do końca pewien, czy wybrał właściwą drogę.
Nadrzędnymi wątkami głównymi są tytułowi Zabójcy Królów oraz powracająca pamięć Białego Wilka – tu fani twórczości Sapkowskiego powinni już zacierać ręce, oprócz poukrywanych skrzętnie smaczków i nawiązań do książek jedno z głównych zadań ma ścisły związek z sagą. Trzeba jednak zaznaczyć, że osoby niezaznajomione z literacką wersją Wiedźmina czy nawet niegrające w pierwszą część nie powinny czuć się zagubione w opowiadanej historii. Oczywiście – spotykamy starych, dobrych znajomych. Do Triss, z którą baraszkowaliśmy na początku prologu, dołącza Jaskier i Zoltan (z nimi na szczęście nie baraszkujemy) – na obydwu panów natykamy się już na początku, w dość nietypowych okolicznościach.
Przez główny wątek przewija się kilka niezwykle barwnych postaci i różnorodnych zadań. Nie mniej ciekawie jest z questami pobocznymi (pozdrowienia dla trolla alkoholika). Nawet zlecenia na potwory z tablicy ogłoszeń, które znamy z pierwszej części, zostały sprytnie rozbudowane. Biorąc takowe, jeśli dotyczy nieznanego typu plugastwa, musimy posiąść wiedzę na jego temat – tę zdobywamy z książek, podobnie jak w pierwszej części. Nowością jest uczenie się wiedźmińskiego fachu poprzez praktykę. Wybieramy się do lasu, a gdy licznik trupów dobije do odpowiedniej wartości, zyskujemy wystarczający poziom wiedzy na temat danego monstrum. Możemy przeczytać, jak się zachowuje, jakie znaki, ciosy czy oleje na miecze są w jego przypadku najskuteczniejsze. Jednak nagrodę wiedźmin dostaje dopiero za zwalczenie problemu u źródeł: na przykład za zniszczenie legowisk bądź jaj składanych przez królową (i pozbycie się samej królowej).