autor: Krzysztof Gonciarz
Resistance 3 - już graliśmy! - Strona 2
Resistance to seria, która miała swoje wzloty i upadki, ale trzecia część zapowiada się na jej największy jak dotąd sukces. Przetestowaliśmy fragment tej gry w Londynie.
Przeczytaj recenzję Opór po raz trzeci - recenzja gry Resistance 3
Resistance 3, dzieło studia Insomniac, trafi do sklepów w tym roku – ja podczas londyńskiego pokazu gier Sony spędziłem z tą produkcją trochę czasu. Fragment, z którym miałem do czynienia, zapowiada się na najfajniejszą część serii. Bo szczerze wyznam: „jedynki” nie byłem w stanie skończyć, okazała się dla mnie zbyt nudna. „Dwójka” sprawdziła się jako jednorazowa mocna strzelanka, ale nigdy w ciągu tych ponad dwóch lat od jej premiery nie miałem ochoty ani do niej wrócić, ani też zagrać w jej kontynuację. Na szczęście na horyzoncie migoce promyk nadziei.
W dużym skrócie: seria Resistance opowiada alternatywną historię XX wieku, w której zamiast toczyć II wojnę światową ludzkość boryka się z inwazją obcej rasy zwanej Chimerą. Akcja pierwszej części była katastroficznym wizerunkiem upadającej Europy, z akcentem na Wielką Brytanię. W sequelu przenieśliśmy się do USA, gdzie broniliśmy między innymi San Francisco, wciąż sterując postacią Nathana Hale'a: żołnierza z niewiadomych przyczyn odpornego na broń biologiczną wroga (czyli niechcącego, jak wszyscy pozostali, zamienić się w bezmózgiego zombiaka). Tym razem protagonista się zmieni, a terenem walk będzie środkowo-wschodnia część Stanów Zjednoczonych, w tym Nowy Jork. Ludzkość jest w jeszcze większym odwrocie niż kiedykolwiek wcześniej, bo na Ziemi pozostało raptem 10% dawnej populacji, a zorganizowane siły zbrojne zostały rozbite. Niedobitki nie zamierzają jednak oddać życia bez walki, a my im w tym pomożemy!
W zaprezentowanym fragmencie bohater – Joseph Capelli – broni opuszczonej wioski w stanie Oklahoma. Grafika przywdziewa barwy rodem z nowego Deus Ex, dominują więc ugry i złoto. Przeciwko nam staje oddział Chimer, antagonistów znanych z poprzednich części – to charakterystyczne jaszczury z żółtymi generatorami na plecach (generatory stanowią wdzięczny słaby punkt, bo lubią eksplodować). Na pierwszym planie nie brak tak dzisiaj modnych efektów cząsteczkowych, czyli nawałnicy iskier i paprochów, uwagę zwraca też dość mocny motion blur, tj. rozmazanie obrazu, kiedy dynamicznie ruszamy kamerą.
Wrażenie robi otaczający nas krajobraz. Na horyzoncie widzimy ogromne, tajemnicze urządzenie Chimer (Terramorfer), najwyraźniej odpowiadające za zaburzenia pogodowe. Przez cały czas dookoła rozkręca się prawdziwe tornado, drzewa gną się i łamią, śmieci i mniejsze przedmioty latają bezwładnie, porywane przez masy powietrza. Aż chce się zmrużyć oczy, zasłonić uszy i skulić w kącie, bo poczucie narastającego piekła poraża intensywnością. Czuć, że Ziemia jest już na krawędzi upadku. „Dobrzy” nie dostawali takich batów od czasów Mytha czy Freespace'a II.