autor: Marek Grochowski
Warhammer 40,000: Dawn of War II - Retribution - już graliśmy!
Mieliśmy okazję zagrać Dawn of War II – Retribution, czyli drugi samodzielny dodatek do znanego RTS-a studia Relic. Dwa miesiące przed premierą sprawdzamy jakie przyniesie nowości.
Przeczytaj recenzję Warhammer 40,000: Dawn of War II - Retribution - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Od premiery Dawn of War II minęły już prawie dwa lata. Pomimo początkowych oporów części miłośników pierwszej odsłony, spowodowanych głębokimi zmianami w mechanice zabawy, gra ostatecznie okazała się sporym sukcesem i zgromadziła wokół siebie liczną i aktywną społeczność fanów. Wszyscy szybko zaczęli wypatrywać dodatków i nadzieje ich nie zostały zawiedzione. Wypuszczone rok temu Chaos Rising przyniosło doskonałą kampanię single player i nową ciekawą frakcję do zabaw wieloosobowych. Teraz nadszedł czas na drugie rozszerzenie, zatytułowane Retribution. Na zorganizowanym przez THQ pokazie miałem okazję sprawdzić, co tym razem szykuje Relic Games.
Dodatek ma znacząco rozbudować zawartość podstawowej gry. Zarówno w trybie dla pojedynczego gracza, jak i w rozgrywkach multiplayer otrzymamy okazję pokierowania armiami Eldarów, Kosmicznych Marines, Chaosu, Orków, Tyrianidów oraz Gwardii Imperialnej. Dla tej ostatniej frakcji będzie to debiut w Dawn of War II. Decyzja o postawieniu na nią, zamiast na bardziej egzotycznych Tau czy Necronów, może budzić pewne zaskoczenie, ale Kanadyjczycy z Relica wytłumaczyli, że kierowała nimi chęć urozmaicenia zabawy. Dostępne do tej pory rasy pełne są superpotężnych postaci oraz przedziwnych mocy i dlatego bardziej „tradycyjni” Gwardziści będą w satysfakcjonujący sposób kontrastować z pozostałymi armiami.
Frakcja ta złożona jest ze zwykłych ludzkich żołnierzy i w świecie Warhammera 40.000 stanowi trzon wojsk Imperatora. Kosmiczni Marines są co prawda perfekcyjnymi maszynami do zabijania, ale jest ich niewielu, podczas gdy Gwardziści umierają w tym uniwersum milionami. Zostało to odtworzone w Retribution, dając w rezultacie armię, która koncentruje się na walce na dystans, a zwycięstwo osiąga poprzez poleganie na przewadze liczebnej. Duży rozmiar oddziałów powoduje więc, że gracze nie muszą rozpaczać po stracie pojedynczych żołnierzy. Zabawę rozpoczynamy z licznymi grupami zwykłej piechoty, a dopiero potem wzmacniamy je bohaterami. Ci ostatni dysponują oczywiście mocami specjalnymi, takimi jak np. możliwość przywracania morale uciekającemu oddziałowi poprzez egzekucję jednego z jego członków. Gwardziści nie należą do zbyt wytrzymałych jednostek, dlatego do przeżycia potrzebne są im wznoszone błyskawicznie bunkry, dzięki którym frakcja ta powinna przypaść do gustu osobom preferującym taktykę defensywną.