autor: Jakub Wencel
Torchlight II - przed premierą - Strona 2
Po udanym Torchlight Runic Games uderza po raz kolejny z niezobowiązującą, dynamiczną grą hack’n’slash, nawiązującą do najlepszych tradycji gatunku. Czy tym razem ta produkcja ma szansę wskoczyć do pierwszej ligi.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Torchlight II - hack'n'slash od współtwórców Diablo
Gdyby opisać językiem gier RPG drużynę, jaką tworzą deweloperzy ze studia Runic Games, to z pewnością uzyskalibyśmy garść statystyk, których raczej nie można się powstydzić. Szczególnie kiedy przejdziemy do kwestii doświadczenia – choć sama firma nie ma zbyt bogatego dorobku, to bynajmniej nie składa się z żółtodziobów. Jej członkowie pracowali wcześniej przy takich tytułach jak Hellgate: London, Fate czy przede wszystkim legendarne Diablo. Trudno o lepszą rekomendację dla twórców aspirujących do kontynuowania tradycji niezobowiązujących erpegów, mogących na pierwszy rzut oka poszczycić się rozpoznawalną etykietką hack’n’slasha.
I rzeczywiście – gdy przyszło co do czego, Runic Games stanęło na wysokości zadania. Wycieczka w głąb pełnych potworów, artefaktów i złych mocy podziemi, w jaką zabrali nas w wydanym w 2009 roku Torchlight, choć przebiegała raczej utartymi szlakami, zapewniała kilkanaście godzin dobrej zabawy. Tytuł ten okazał się na tyle dużym sukcesem, że zapowiedziano nie tylko jego kontynuację, ale zaczęto nawet przebąkiwać o powrocie do projektu Torchlight MMO, który tak naprawdę miał zostać stworzony w pierwszej kolejności. Na tę drugą produkcję będziemy musieli jeszcze trochę poczekać, a w międzyczasie Torchlight II trafi w niecierpliwe ręce graczy już późną wiosną.
Jakby wbrew hasłu „więcej tego samego” Runic Games pokusiło się o ciekawą i dość niekonwencjonalną innowację. Z trzech grywalnych klas (Alchemik, Niszczyciel, Pogromca) nie ostanie się żadna, a do dyspozycji dostaniemy zupełnie nowy zestaw postaci. Będzie ich cztery i póki co znamy szczegóły dotyczące dwóch z nich. Railman jest bohaterem niemalże wyjętym z cyberpunkowego uniwersum, wywodzącym się z mieszczańskiej klasy pracującej, który zdecydowanie najlepiej czuje się w starciu bezpośrednim. Z kolei atutem Outlandera jest szybkość i skuteczność w ataku na dystans (choć nie brakuje mu i wytrzymałości). Jak widać, mimo że twórcy starają się nieco przełamać schematy gatunku, to jednak nie należy spodziewać się, by rozgrywka jakąkolwiek z tych postaci nosiła szczególne znamiona oryginalności – Railman to bowiem zwykły wojownik, a Outlander będzie nieco podkręconym łowcą.
Nie musi to być oczywiście wada – szczególnie, że Runic Games pozwala na swobodę w innym aspekcie. Mianowicie od stóp do głów określimy wygląd naszego bohatera, decydując o jego fryzurze, kolorze skóry i płci. Powróci znany z poprzedniej części system „przejścia na emeryturę”. Gdy nasz heros zdobędzie już satysfakcjonującą nas ilość doświadczenia i wzbogaci się o cenny ekwipunek, będziemy mogli odesłać go na zasłużony odpoczynek, przekazując jego rzeczy i umiejętności zupełnie nowej postaci.
Powrócą też znane z poprzedniej części zwierzęta, towarzyszące nam podczas rozgrywki. Do obecnych poprzednio psa i kota dołączy fretka, dostępna w pierwszym Torchlight wyłącznie jako bonus po zakupieniu edycji Encore. Podobnie jak bohaterowie mają one rozwijać się wraz z postępami w grze. Runic Games obiecuje dodatkowo, że będzie to jeden z elementów produkcji, który doczeka się konsekwentnego ubogacania po premierze podstawowej wersji tytułu. Możemy więc spodziewać się, że nasi herosi dostaną jeszcze kilku towarzyszy do swojej dyspozycji, a także, że ci obecni wcześniej zyskają garść nowych zdolności.
To, że wcielimy się w jedną z zupełnie nowego grona postaci, nie pozostanie bez wpływu na fabułę. Historia rozpocznie się, gdy nasz bohater stanie przed misją ocalenia świata przed dziesiątkującym rasę mistycznych Estherian tajemniczym złem. Podążając topem zaginionego Alchemika, który również podejmie się tego zadania, przemierzy kontynent Vilderan i przy wsparciu Syl, jednej z ostatnich pozostałych przy życiu estheriańskich Obrończyń, spróbuje dokończyć doniosłe dzieło przeciwnika.