autor: Maciej Kozłowski
Dota 2 - przed premierą - Strona 2
Już za kilka miesięcy zagramy w nową wersję gry Defence of the Ancients, którą firma Valve z amatorskiej modyfikacji przeobraziła w pełnoprawny produkt. Czy w Dota 2 możemy spodziewać się rewolucyjnych zmian?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Dota 2 - MOBA dla wymagających
W dzisiejszych czasach gry komputerowe tworzą w zasadzie wyłącznie wielkie studia, dysponujące ogromnym budżetem, dziesiątkami programistów i szczegółowym biznesplanem. Niekiedy pojawia się jednak grupa zdolnych zapaleńców, a czasem wręcz jedna osoba, która dla czystej przyjemności postanawia zrobić własną grę bądź modyfikację do produkcji już istniejącej.
Czemu o tym wspominam? Dlatego, że z prostych czy nawet wręcz prymitywnych modyfikacji do gier potrafią powstać istne perełki. Niektóre z nich nie zajmują więcej niż kilka megabajtów na dysku twardym, oferując jednak setki godzin doskonałej rozgrywki, częstokroć lepszej nawet niż w oryginalnym produkcie. Tak było z Counter-Strikiem, tak było również z Defense of the Ancients, wydanym w 2003 roku modzie do gry WarCraft III: Reign of Chaos.
W teorii Defense of the Ancients (w skrócie DotA) był jedynie małą, liczącą sobie nieco ponad 7 megabajtów mapką-scenariuszem do oryginalnego WarCrafta III. W praktyce jednak posiadał ogromny potencjał, tworząc zupełnie nową jakość, a może i gatunek gier (chociaż sami twórcy klasyfikują swoje dzieło jako action/RTS). Założenia rozgrywki były dość proste – każdy z graczy wcielał się w jednego bohatera, którego celem było zabicie śmiałków drużyny przeciwnej i zburzenie ich siedziby. Osiągał to, zdobywając kolejno aż 25 poziomów doświadczenia oraz rozwijając umiejętności, a także kupując coraz lepszy ekwipunek. Oczywiście nic za darmo – by móc cieszyć się coraz silniejszym herosem, trzeba było wykazać się w boju. Pieniądze i doświadczenie niezbędne do rozwoju postaci gracza pozyskiwało się przez zabijanie wrogich śmiałków, eliminację pomniejszych oponentów oraz niszczenie umocnień drużyny przeciwnej. W rzeczywistości oznaczało to podążanie jedną z trzech ścieżek zmierzających do wrogiej bazy – jej zlikwidowanie kończyło zmagania. Zabawa miała charakter stricte drużynowy – maksymalny rozmiar zespołu wynosił pięciu graczy dla każdej strony konfliktu (Sentinel oraz Scourge). Dzięki ogromnej różnorodności herosów (po instalacji najnowszej łaty było ich aż 103 do wyboru), przedmiotów oraz taktyk, produkcja ta była niesamowicie wręcz wciągająca.
Więcej – mimo siedmiu lat, jakie minęły od premiery, serwery Defense of the Ancients nadal są pełne. Oznacza to ni mniej, ni więcej, tylko absolutny sukces tytułu, który przez serwis Gamasutra został okrzyknięty najbardziej popularną modyfikacją w historii. A była to tylko przecież niewielka mapka do WarCrafta III.
W 2010 roku obecny szef projektu, IceFrog, ogłosił całemu światu, że firma Valve Corporation przejmuje prawa do DotA, pragnąc stworzyć sequel, za który odpowiadać będzie sama Lodowa Żaba. Część fanów zareagowała nerwowo – stało się oczywiste, że druga część moda nie będzie już amatorską grą, a w pełni komercyjną produkcją, składową wielkiej biznesowej machiny. Szczególnie silny opór napotkało Valve ze strony firmy Blizzard Entertainment, twórców trzeciego WarCrafta, na bazie którego powstało i którego do działania wymagało Defence of the Ancients. Tak Blizzard, jak i pierwotni twórcy moda, Eul i Guinsoo, uznali, że prawa do tytułu należą do nich, a nie wyłącznie do IceFroga. Ostatecznie doszło do dość ciekawego zwodu marketingowego – sequel nie będzie się zwał DotA (Defense of the Ancients), a... Dota 2 (nazwa własna, a nie rozwinięcie skrótu). Dzięki temu subtelnemu zagraniu Valve może stworzyć grę, nie martwiąc się o prawa autorskie.
Co zaś zaoferuje ten produkt? Przede wszystkim nie będzie on już modyfikacją, a pełnoprawną grą – przestanie więc wymagać innego tytułu do działania. Co więcej, zostanie wsparty przez wielkie dziecko Valve – system Steam. Każdy gracz będzie zatem posiadać na swym koncie pełny wykaz rozegranych meczy, cały system achievementów oraz opcji społecznościowych w ramach Steam-cloud. Oznacza to również pewność stałych aktualizacji.