autor: Jakub Wencel
True Crime: Hong Kong - zapowiedź - Strona 2
Po kilku latach przerwy firma Activision chce nam zaserwować kolejną, trzecią już grę z serii True Crime. Dylematy moralne, dynamiczna akcja i niebanalny scenariusz - wizyta w wirtualnym Hongkongu zapowiada się emocjonująco.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Sleeping Dogs – mamy hit na koniec wakacji
Minęło już trochę czasu od momentu, kiedy po raz ostatni jako policjanci rozpracowywaliśmy organizacje przestępcze największych metropolii Stanów Zjednoczonych. Pierwszy raz tak niebezpieczne zadanie studio Luxoflux postawiło przed graczami w True Crime: Streets of L.A. w 2003 roku. Mieliśmy wówczas okazję wcielić się w Nicka Kanga, słynącego z kontrowersyjnych metod członka Elite Operations Division i własnoręcznie spróbować poradzić sobie z rosnącymi w siłę mafiami – rosyjską i chińską. Stanęły wtedy przed nami otworem przestronne ulice i mroczne zakamarki Los Angeles – sama gra przypominała (z dodatkiem kilku charakterystycznych dla serii elementów – jak balansowanie pomiędzy byciem dobrym i złym gliną) naprawdę udany klon Grand Theft Auto 3.
Graczom spodobało się to na tyle, że trzy lata później znów otrzymali możliwość powalczenia w podobny sposób o prawo i porządek na ulicach Wielkiego Jabłka. W True Crime: New York wcielaliśmy się w Marcusa Reeda, a sama gra byłaby usprawnioną pod wieloma względami wersją poprzedniczki, gdyby nie zupełnie nowe środowisko – Miasto Aniołów zostało zastąpione przez Nowy Jork w całej jego okazałości, od gett Brooklynu po tonące w cieniu wieżowców ulice Manhattanu.
Tytuł nie spełnił jednak oczekiwań finansowych wydawcy, firmy Activision, i (choć trzecia odsłona serii znajdowała się już wtedy w fazie przygotowań) Luxoflux zwolniono z obowiązku producenta. O samym cyklu ucichło aż do grudnia 2009 roku, kiedy ogłoszono, że doczeka się on trzeciej części – i że tym razem na warsztat wzięty zostanie futurystyczny Hongkong. Stworzeniem nowej gry zajęła się z kolei United Front Games.
Zarys fabularny rozgrywki „na papierze” nie odbiega zanadto od tego, do czego zdążyli przyzwyczaić się wszyscy ci, którzy mieli kontakt z jakąkolwiek poprzednią odsłoną True Crime. Jako detektyw Wei Shen zapomnimy o urokach normalnego życia i jako mafiozo będziemy starali się rozpracować niebezpieczną organizacje przestępczą Sun On Yee. Twórcy zarzekają się, że sama historia jest pasjonująca – przedstawione zostaną moralne dylematy policjanta, zmuszonego wykonywać zlecenia dla mafijnych bossów, nierzadko całkowicie podważające etyczny sens jego misji. Pozostanie znany z poprzednich części True Crime element odkrywania mrocznej strony pracy detektywa – wykonując zadania mamy balansować na granicy akceptowalnych moralnie zachowań. Jak daleko będziemy zmuszeni się posunąć, by oddalić od siebie podejrzenie o bycie szpiclem? Poinformuje nas o tym specjalny wskaźnik zaufania ze strony nowych „pracodawców” – pod żadnym pozorem nie będziemy mogli pozwolić, by spadł on poniżej dopuszczalnego poziomu.
Autorzy gry jako inspirację dla motywu rozdartego moralnie bohatera podają przedostatnią część serii Splinter Cell, z podtytułem Double Agent. Wei Shen, zupełnie jak Sam Fisher, będzie musiał działać wbrew własnej woli na dwa fronty i prawdziwą sztuką ma być znalezienie w tym pewnej równowagi. Fabuła jest też silnie zainspirowana dalekowschodnimi filmami sensacyjnymi ze szkoły Johna Woo, takimi jak np. Hard Boiled. Sama historia zostanie delikatnie przestylizowana, w przeciwieństwie do raczej poważnych poprzedniczek. Dostrzeżemy to nie tylko w oprawie graficznej, ale i w mechanizmach rządzących rozgrywką.