autor: Marcin Serkies
DiRT 3 - zapowiedź - Strona 2
Nowy DiRT znów dostarczy ogromnej dawki emocji miłośnikom wirtualnych wyścigów samochodowych. Więcej rajdów, sporo nowości i gymkhana pod okiem Kena Blocka - czy potrzeba czegoś więcej?
Przeczytaj recenzję DiRT 3 - recenzja gry
W 1997 roku firma Codemasters zaprezentowała światu grę TOCA Touring Car Championship i zaczęła swoje – nie całkiem niepodzielne – panowanie na tronie gier wyścigowych dla bardziej i mniej wymagających odbiorców. Jednym z tytułów kierowanych do tej drugiej kategorii stał się w 2007 roku Colin McRae: DiRT, zapowiadany jako wielka odmiana w nieco skostniałym światku cyfrowych ścigałek.
Zapowiedzi spełniono, szósta gra sygnowana nazwiskiem rajdowej legendy okazała się przebojem. Mimo że miała kiepski multiplayer, a od blaszaków wymagała ogromnych jak na tamte czasy osiągów, urzekła graczy swoją świeżością, doskonałą grafiką i dobrze wyważonym podejściem do tematu rajdów samochodowych. Druga część, zrealizowana w 2009 roku, nieco podzieliła fanów, ale nie wnikając w szczegóły, też była doskonałą produkcją, pod wieloma względami lepszą od swej poprzedniczki, pod wieloma względami inną, ale niezmiennie sprawiającą graczowi ogromną frajdę.
Z takiego tytułu się nie rezygnuje. Codemasters podchodzi więc do DiRT-a po raz kolejny, co ogłoszono pod koniec lipca na imprezie ESPN X Games 16, pokazując króciutki zwiastun filmowy. Wiele z niego nie wynikało – są różne warunki atmosferyczne, różne okoliczności przyrody, jest dzień, noc i jest głównie rajdowo. Głównie, bo sama końcówka teasera pokazuje fragment rozgrywki w trybie gymkhana – pionierskim elemencie, który pojawi się w trzecim Dircie. Mimo niewielkiej wartości informacyjnej filmik zrobił swoje – wzbudził zainteresowanie graczy nową odsłoną cyklu. Z wypowiedzi wiceprezesa firmy Gavina Cheshire’a wynikało, że autorzy będą trzymać się swojej filozofii. Skoro zrobili od nowa pierwszą część, potem zabrali się za Grida, następnie od nowa zrobili część drugą, znaczy – zamierzają kontynuować ten trend. Nie odrzucą oczywiście tego, co w poprzednich grach było, zdaniem fanów, szczególnie udane, nie będą wynajdować koła od początku, ale nie zamierzają też spoczywać na laurach, bo liczą się innowacje, zmiany, dążenie ku lepszemu.
Cóż, podobne słowa z ust prezesów, wiceprezesów i innych przedstawicieli firm tworzących gry słyszeliśmy już nie raz. Nie będziemy mogli ich zweryfikować jeszcze przez kilka miesięcy (nieoficjalnie jako data premiery trzeciego DiRT-a podawany jest maj 2011), ale możemy z uwagą obserwować nowe udostępniane materiały. A od lipca pojawiło się kilka ciekawostek godnych wspomnienia i z pewnością warto śledzić oficjalny profil gry na Facebooku, bo nowe informacje trafiają tam dość często.
Twórcy odpowiedzieli już na kilka pytań w Internecie i na podstawie ich wypowiedzi rysuje się się wspaniały obraz nowej gry, która miłośników rajdów – i nie tylko – będzie trzymać długo w swoich szponach. A zatem szykowane i w miarę potwierdzone zmiany i nowości w trzecim „Brudzie” zapowiadają się następująco. Przede wszystkim nastąpi zdecydowany powrót do rajdów samochodowych. Mają one stanowić około 60% rozgrywki w trybie dla pojedynczego gracza. Ścigać będziemy się w okolicach znanych z poprzednich części, ale pojawią się też nowe trasy, między innymi w Finlandii, Norwegii, Kenii czy w amerykańskim stanie Michigan. Trasy zlokalizowane w dwóch pierwszych krajach na pewno pozwolą odczuć nowość w serii, czyli wyścigi po śniegu i w trakcie jego opadów. W Kenii natomiast znajdziemy odcinki, które według Paula Colemana powinny być doskonale znane miłośnikom rajdów z lat 80. i 90. Ogółem nowych tras ma być zatrzęsienie, ponad sto.
Towarzyszące jeździe mocno zróżnicowane warunki pogodowe doskonale łączą się z powiększonym asortymentem nawierzchni, na których będziemy zdzierać opony. Połączeń może być wiele, a według zapowiedzi udoskonalony silnik fizyczny pozwoli odczuć wszelkie zmiany nie tylko samej nawierzchni, ale też jej śliskości, wilgotności itp. Fizyka w ogóle ma zostać w trzecim Dircie udoskonalona. Na pewno nie poczujemy się już, jakbyśmy prowadzili poduszkowiec. Teraz jazda ma być jeszcze bardziej realistyczna, ale jednocześnie dająca większą frajdę. Mamy mniej hamować, więcej zakrętów brać poślizgami, bo to przecież niesie najwięcej radości.