autor: Szymon Liebert
Motorstorm Apokalipsa - przed premierą - Strona 3
Jak sprzedać nowe wyścigi znudzonym graczom? Można na na przykład wysadzić w powietrze całą metropolię, a wśród walących się budynków urządzić trasy dla piekielnie szybkich samochodów.
Przeczytaj recenzję Motorstorm Apokalipsa - recenzja gry
Ostatni rok pokazał, że zręcznościowe wyścigi muszą mieć coś, co wyróżnia je spośród produktów konkurencji. Jednocześnie wzrosło znaczenie widowiskowej akcji za wszelką cenę podnoszącej poziom adrenaliny. Zasuwanie po torze, na którym absolutnie nic się nie dzieje, jest już reliktem przeszłości. Teraz gra musi eksplodować obfitością wybuchów i efektów prosto w twarz odbiorcy. W swojej najnowszej produkcji z serii MotorStorm firma Sony Computer Entertainment i studio Evolution stawiają na niszczące miasto apokaliptyczne trzęsienie ziemi oraz na pokazanie tego procesu za pomocą obrazu 3D. Czy tego typu pomysły w stosunkowo młodej serii wyścigów „off-roadowych” rzeczywiście dostarczą niezapomnianych przeżyć w trakcie jazdy?
MotorStorm Apocalypse podąża za najnowszymi trendami – w grze będziemy ścigać się po aglomeracji, inspirowanej miastami z zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, która na naszych oczach ulegnie stopniowej destrukcji podczas przerażającego trzęsienia ziemi. Nie będziemy mieć do czynienia z kopią rzeczywistej metropolii, ale z tworem wzorowanym w dużym stopniu na San Francisco i Los Angeles. Paul Rutschynsky, jeden z producentów gry, powiedział w wywiadzie, że dzięki temu twórcy nie są ograniczani dobrze znaną architekturą i mogą popuścić wodze fantazji. Takie podejście było potrzebne do opracowania czterdziestu spektakularnych tras, a następnie do zniszczenia ich w widowiskowy sposób. Prawdziwe miasta, jak mówi Rutschynsky, nie są optymalnymi miejscami dla apokaliptycznych i nierealistycznych wyścigów.
Zmiana otoczenia może być małym szokiem dla konserwatywnych fanów serii, którzy przywykli do uroczych tropikalnych wysp i innych ślicznych krajobrazów. Zamiast kolorowych lokacji ujrzymy brunatno-szare miejskie ulice i biurowce. Na podziwianie widoków nie będzie jednak czasu, bo całą uwagę skupimy na unikaniu niebezpieczeństw dosłownie walących się nam na głowę. Twórcy określają swoje dzieło jako „ostateczną imprezę na końcu świata” – oczywiście wszyscy możemy czuć się na nią zaproszeni. Niszczenie miast na oczach graczy to pierwsze w historii „brutalne miejskie wyścigi off-roadowe” (jak powiedział producent tytułu – Matt Southern). Dzięki temu w grze w dalszym ciągu nie zabraknie trudnych tras, skoków i wszechobecnych tumanów kurzu. Jednocześnie zmieni się nieco charakter rozgrywki.