autor: Maciej Śliwiński
Football Manager 2011 - przedpremierowy test
Nowe podejście do komunikacji z graczami, wszędobylscy agenci i poprawiona oprawa graficzna – testujemy wersję beta Football Managera 2011.
Przeczytaj recenzję Football Manager 2011 - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Premiera króla piłkarskich menadżerów zbliża się wielkimi krokami. Tegoroczna odsłona Football Managera ma przynieść kilka nowych elementów oraz liczne usprawnienia znanych już funkcji. Mieliśmy już okazję zagrać w testową wersję produkcji SI Games i przekonać się, jak sprawują się nowe zasady interakcji z zarządem i piłkarzami, transferowe negocjacje z udziałem agentów oraz poddany liftingowi silnik meczowy.
Na pierwszy rzut oka Football Manager 2011 wygląda niemal identycznie jak jego poprzednik. Podstawowa skórka utrzymana w pastelowej tonacji jest przejrzysta i funkcjonalna, weterani serii nie będą mieli więc najmniejszych problemów z poruszaniem się po świecie gry, a nowi gracze w parę chwil powinni pojąć podstawy. SI Games bardzo rozważnie wprowadza zmiany w całym interfejsie i ciężko się temu dziwić – na przestrzeni lat udało się im wypracować bardzo funkcjonalne menu użytkownika.
Jedną z niewielu nowości w tym względzie jest zapowiadana zmiana widoku głównego ekranu. Zrezygnowano ze stosowanego do tej pory podziału informacji na te dotyczące prowadzonego przez nas zespołu oraz pozostałe wiadomości ze świata. Po kilkunastu godzinach zabawy mam wrażenie, że obecny układ jest lepszy i nawiązuje nieco do tego, co znamy choćby z edycji 2009. Po lewej stronie ekranu znajdziemy ciąg wszystkich newsów ze świata gry w postaci nagłówków, opatrzonych odpowiedniki ikonami i znacznikami w przypadku wymogu odpowiedzi. Aktualnie zaznaczona wiadomość wyświetla się na środku ekranu, a menu ewentualnych akcji pozostało w prawym dolnym rogu. Całość oczywiście opiera się dalej na systemie subskrypcji do odpowiednich wątków – grę zaczynamy z zamówionym mailingiem odnośnie naszego zespołu, transferów, ligi oraz pucharów, ale w łatwy sposób można dodać lub usunąć z listy kolejne wątki.
Przeglądając napływające do nas newsy, bardzo szybko zauważymy wzmożoną aktywność agentów piłkarskich, oferujących usługi swoich podopiecznych praktycznie każdego dnia. Jest to jedna z największych nowości w tej edycji serii i muszę przyznać, że prezentuje się dość ciekawie. W zapowiedziach Miles Jacobsen twierdził, że SI Games starało się wiernie oddać realia rynku transferowego i w dużej mierze rzeczywiście tak jest. Negocjacje w sprawie zakupu piłkarza czy przedłużenia kontraktu nie ograniczają się już do prostego wysłania oferty i oczekiwania na odpowiedź. Do akcji wkroczyli agenci, generowani na podobnej zasadzie co wcześniej nowi zawodnicy w świecie gry. Każdego z nich opisuje kilka statystyk (w skali od 1 do 20), obrazujących między innymi cierpliwość w negocjacjach czy chęć uzyskania jak największej prowizji ze sprzedaży swego podopiecznego.
Negocjacje to w nowym Football Managerze przede wszystkim dialogi z agentami. Każdy z nich ma pod swoją pieczą co najmniej kilkudziesięciu futbolistów, co więcej – w trakcie sezonu gracze mogą zerwać kontrakt ze swoim dotychczasowym menadżerem i związać się z innym, z którym przykładowo mamy nie najlepsze stosunki. Ma to dość duży wpływ na rozgrywkę i zarządzanie zespołem – jeśli wschodząca gwiazda naszej drużyny godzi się za namową łagodnego agenta na dość niski kontrakt, a w między czasie podpisuje też umowę z menadżerem z najwyższej półki, to kolejna walka o zatrzymanie piłkarza w drużynie zamienia się w piekło.