Duke Nukem Forever - przed premierą
Po ubiegłorocznej burzy Duke Nukem Forever powraca, by znów siać śmierć i zniszczenie. Wspierany przez twórców serii Brothers in Arms tytuł, ma większe szanse na ujrzenie światła dziennego niż kiedykolwiek wcześniej.
Przeczytaj recenzję Duke Nukem Forever - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Czarne chmury na niebie zwiastowały, że Djuk zakończy swój żywot w wyjątkowo smutnych okolicznościach. Atomowy Książę został odesłany na stryczek, więc cieszący się złą sławą kat Tejktu musiał wykonać swą powinność. Z nieskrywaną satysfakcją oprawca wykopał pieniek spod nóg ofiary, którą w mgnieniu oka opuściła legendarna pewność siebie. Zabójcza pętla na szyi naszego śmiałka nie zdążyła się jednak zacisnąć, bo oto nagle, tuż obok wytrąconego z równowagi skazańca, pojawił się nieoczekiwanie wybawca. Rycerz Rendi herbu Girboks wielkim wysiłkiem chwycił Djuka za nogi i drąc się wniebogłosy „mój Ci on”, wyrwał ze szponów śmierci swego wybranka. Cudem uratowany blondas ponownie zaczął się uśmiechać, a trzech kmiotków ze zgromadzonego pod szubienicą kilkusetosobowego tłumu, triumfalnie wzniosło ręce w górę. Ich idol został uratowany! „Uf, kogoś to jeszcze obchodzi” – pomyślał z ulgą Rendi, po czym szybko wyskoczył na zaplecze, by ukręcić z Tejktu nowy deal, zapewniający katu udział w zyskach z przyszłorocznych występów Księcia.
Nie będę zużywał klawiatury do opisu pokrętnych losów jednej z najbardziej oczekiwanych strzelanin wszech czasów – o kulisach produkcji gry Duke Nukem Forever spłodziłem ostatnio duży artykuł i do niego wszystkich zainteresowanych odsyłam. Kiedy powstawał tamten tekst, sytuacja była jasna i klarowna: prace nad tytułem zostały po dwunastu latach przerwane, studio 3D Realms Entertainment roztrwoniło całą kasę, stając u progu bankructwa, a odpowiedzialna za wydanie nowych przygód Księcia firma Take-Two Interactive, zignorowała uciążliwego partnera i zamiast wyłożyć dodatkowe pieniądze na jego utrzymanie, poszła szukać sprawiedliwości w sądzie.
Co się od tamtej pory zmieniło? Wszystko. Wywaleni na bruk pracownicy studia 3D Realms po cichu kontynuowali produkcję gry w domach, a tymczasem George Broussard rozpaczliwie szukał wyjścia z patowej sytuacji. Oparcie znalazł w Randym Pitchfordzie z Gearbox Software, który – co ciekawe – zaczynał swoją przygodę z branżą właśnie od Duke Nukem 3D. To on wyciągnął rękę do tonącego w bagnie Księcia i pozwolił mu znów cieszyć się życiem, ale pod jednym warunkiem: prawa do słynnej marki miały przejść na jego firmę. Broussard nie miał wyjścia, więc zgodził się – wkrótce po tym prace nad grą ruszyły pełną parą. Pitchford natychmiast rozpoczął rozmowy z 2K Games (oddział Take-Two Interactive) na temat wydania Duke’a. Mimo że koncern sparzył się wcześniej na tym tytule, umowa została podpisana.
Choć do niedawna mało kto wierzył, że Duke Nukem Forever ujrzy w końcu światło dzienne, szanse na pomyślne zakończenie produkcji są dziś większe niż kiedykolwiek. Według przedstawicieli firmy Gearbox Software, która wspólnie z byłymi pracownikami 3D Realms wskrzesiła projekt, w chwili gdy nastąpił ubiegłoroczny kryzys, gotowe było ok. 90% pecetowej edycji gry. Oczywiście to, co zostało do tej pory zrobione, nie trafiło do kosza. Nowi właściciele marki nie chcieli tworzyć wszystkiego od początku, więc skupili się wyłącznie na sfinalizowaniu produktu i konsolowych konwersjach. Prace potrwają jednak jeszcze jakiś czas – Duke Nukem Forever ma być gotowy dopiero za kilka miesięcy.
Jak na kolejną odsłonę kultowej seriiprzystało, nowe przygody Księcia będą rasową, pierwszoosobową strzelaniną, która ponownie pozwoli zmierzyć się z hordą najeżdżających Ziemię kosmitów, mających apetyt na piękne Ziemianki. W trakcie zmagań na naszej drodze stanie wiele znanych z poprzednich odcinków stworów (m.in. wyglądający jak świnie policjanci, latające ośmiornice itd.), a zabijać będziemy je przy pomocy rozbudowanego arsenału środków zagłady. Lista typów broni obejmuje wszystkie ciekawsze pukawki z Duke Nukem 3D, zarówno te klasyczne (pistolet, strzelba), jak i te bardziej egzotyczne. Potwierdzono już obecność Shrinkera (narzędzie pozwalające zmniejszać przeciwników w celu ich późniejszego zgniecenia) oraz Devastatora (dwa działa wypluwające śmiercionośne rakiety). Pewne jest również to, że gracz będzie mógł korzystać z detonowanych ręcznie granatów (Pipebombs) i przylepianych do ścian min z czujnikiem laserowym (Tripmines).