autor: Marek Grochowski
FIFA 11 - Już graliśmy! - gamescom 2010
Next-genowa FIFA wreszcie na PC. Po latach wypuszczania na rynek żenującej wersji popularnej sportówki EA Sports odkupuje winy, oferując posiadaczom blaszaków niemal to samo, co na konsolach. Pecetowa kopanka definitywnie wkracza w nową epokę.
Przeczytaj recenzję FIFA 11 - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Next-genowa FIFA wreszcie na PC. Po latach wypuszczania na rynek żenującej wersji popularnej sportówki EA Sports odkupuje winy, oferując posiadaczom blaszaków niemal to samo, co na konsolach. Pecetowa kopanka definitywnie wkracza w nową epokę.
Większość zawartości autorzy wyjęli żywcem z FIF-y 10 na PS3 i X360 – nawet menusy pozostawili identyczne, o cieszynkach nie wspominając. Dodali też trochę animacji, kilka stadionów i usprawnień w gameplayu, a do oprawy graficznej dołożyli większą liczbę detali. Całość posyła zeszłoroczną odsłonę do ciemnego kąta w piwnicy.
Mechanika rozgrywki nie ma nic wspólnego z FIF-ą 10 na PC. Mamy tu do czynienia z zupełnie innym, lekkim stylem rozgrywania piłki, któremu daleko do toporności podań i bliźniaczo podobnych strzałów z dystansu. Drybling w 360 stopniach jest obecny i ma się dobrze – przynajmniej na padzie, gdzie poszczególne triki aktywujemy prawą gałką kontrolera. Największa zmiana to jednak usprawniona gra w powietrzu, która wreszcie odpowiada temu, co widzimy na meczowych transmisjach. Przy górnych piłkach zawodnicy realistycznie wybijają się z murawy, przy okazji próbując podeprzeć się na rywalu tak, by sędzia nie odgwizdał faulu. Ofiarnie walczą też o futbolówkę zmierzającą na aut albo rzut rożny, a uderzenia sprzed pola karnego blokują wślizgami.
W budowaniu akcji pomaga świetne zachowanie piłkarzy bez piłki, którzy wybiegają na wolne pole, unikając jednocześnie pułapki ofsajdowej. Poprawiono ponadto AI bramkarzy, którzy nie dają się lobować lekko podciętą łaciatą, co z pewnością ucieszy fanów grających turnieje w sieci. Przy okazji: w stosunku do FIF-y 11 na konsole brak kilku drugorzędnych trybów (np. kariery bramkarza). W zamian dostajemy jednak multiplayer z prawdziwego zdarzenia. Pojawiła się w nim np. opcja Game Lobby, gdzie możemy wyszukiwać oponentów według poziomu umiejętności czy strefy geograficznej, bez potrzeby wpisywania ich numeru IP. Jeśli wraz z kolegami chcemy zasiąść do rozgrywek drużynowych, do dyspozycji mamy wariant 5 na 5 (w wersji konsolowej 11 na 11). Tryb menadżerski pozbawiono większości błędów (np. nierealistycznych wyników meczów rozgrywanych między ligowymi klubami), a Virtual Pro zintegrowano z sieciową usługą EA Sports World.
Sterowanie potrzebuje jeszcze kilku szlifów, bo niekiedy, zamiast zagrać z klepki, nasi zawodnicy przepuszczają piłkę pod nogami, umożliwiając tym samym przechwyt rywalowi. W stosunku do tego, co widzieliśmy w lipcu, jest jednak wyraźny postęp i generalnie cała rozgrywka jest już dobrze zbalansowana.
Pod względem oprawy graficznej FIFA 11 na PC to prawie w każdym elemencie XXI wiek. Cieszynki po strzeleniu bramki są wreszcie interaktywne i świetnie oddają szczegółowe sylwetki zawodników, tudzież wyglądającą jak prawdziwa trawa murawę. Stadiony mają ostrzejsze tekstury niż przed rokiem, a rozmywające się tło dobrze maskuje przeciętną prezencję trybun. Kwestia kibiców to chyba jedyna sprawa, nad którą graficy EA Sports powinni w przyszłym sezonie mocniej popracować. Na premierę „jedenastki” muszą natomiast doszlifować framerate, bo gdy arbiter odgwizduje koniec połowy, działająca wcześniej z pełną szybkością animacja zupełnie traci płynność i jesteśmy świadkami pokazu slajdów.
O jakość pecetowej FIF-y 11 możemy być w tym roku spokojni. To już nie ta smutna produkcja z prymitywną technologią, za którą jeszcze rok temu trzeba było płacić, a którą twórcy udostępniają obecnie za darmo za pośrednictwem FIF-y Online. Nowa kopanka kanadyjskiego studia jest w pełni next-genowa (choć bardziej pasuje już określenie „current-genowa”) i wreszcie ma szansę zdystansować PES-a na każdej platformie.
Marek „Vercetti” Grochowski