autor: Maciej Jałowiec
Warhammer 40,000: Dawn of War II - Retribution - gamescom 2010
Drugi dodatek do Dawn of War II można podsumować jednym słowem – Freebooter. Co się za nim kryje? Zapraszamy do lektury artykułu o prezentacji gry na targach gamescom 2010.
Przeczytaj recenzję Warhammer 40,000: Dawn of War II - Retribution - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Dawn of War II z – moim zdaniem – nużącym trybem dla pojedynczego gracza nie był szałową produkcją. Na szczęście dodatek Chaos Rising zdecydowanie poprawił tę niekorzystną sytuację, a nadchodzący Retribution ma jeszcze bardziej rozbudować singleplayerową listę atrakcji uniwersum Warhammera 40.000. Najnowsze rozszerzenie skupia się przede wszystkim na oddziale wojaków, zwanych Freebooterami.
Freebooters to doborowi żołnierze walczący po stronie Orków. Tak jak wcześniej wcielaliśmy się w Krwawe Kruki, tak teraz nasi podopieczni to wielkie, brutalne, zielone stwory. W naszej grupce wojaków znajdą się cztery postacie. Dowódcą jest niejaki Bluddflagg – jeden z największych twardzieli wśród Orków, w prezentacji wykreowany na typowego tanka, bezlitośnie wyrzynającego wrogów w walce w zwarciu. Przyodziany w pirackie poszarpane ubranko i opaskę na oko, wygląda naprawdę złowrogo, a więc tak jak prawdziwy Ork wyglądać powinien. Pozostali członkowie naszej wesołej kompanii to Mister Nailbrain, specjalista od różnych eksperymentalnych typów broni, Spookums, czyli wyposażony domyślnie w miotacz ognia czyściciel budynków, oraz Brikkfist, lubujący się w stosowaniu broni obuchowej.
Ekran doboru ekwipunku nie kryje żadnych niespodzianek, nie licząc nowych typów wyposażenia, które gracz zdobywa na wrogach i w charakterze nagród za wykonane misje. Po założeniu mocnych pancerzy i wybraniu uzbrojenia, prowadzący przeszedł do panelu planet. Na potrzeby prezentacji udostępniono jedno zadanie do wykonania na Aurelii.
Po chwili bohaterowie trafili na powierzchnię planety. Rozgniewana głównodowodząca Eldarów nazwała Freebooterów żałosnymi plugawymi bestiami. Bluddflagg wyszydził swojego przeciwnika, po czym ruszył do akcji. Za sprawą swych unikatowych właściwości dowódca Orków nie dał się przygwoździć pociskom Eldarów i podszedł pod okupowaną przez nich wieżę. Nie mając jednak do dyspozycji żadnego efektywnego narzędzia, służącego do oczyszczania budynków, do akcji wezwał żołnierza z miotaczem ognia. Ten niestety został zatrzymany przez grad nabojów, ale udało mu się przedostać w pobliże obsadzonego budynku za pomocą liny z hakiem. Działa ona dość podobnie do znanych już wcześniej plecaków odrzutowych. Będąc już blisko wrogów, Spookums bez problemu podpalił wieżę, zabijając znajdujących się w środku Eldarów.
Dalsza rozgrywka pokazała, że ogólne zasady mechaniki gry nie zmieniły się. Idziemy przed siebie, kosząc wrogów na różne sposoby, w zależności od rodzaju napotkanych nieprzyjaciół, ukształtowania terenu i własnych preferencji. W pewnym momencie grupka Orków natknęła się na wieżę, która wyglądała dokładnie tak jak źródło jednego z surowców w trybie wieloosobowym. W trakcie kampanii dla pojedynczego gracza będziemy zbierać materiały, dzięki którym uda nam się wyszkolić trochę dodatkowej piechoty. W podstawowej wersji gry każdy bohater miał pod sobą kilku bezimiennych żołnierzy, którzy – choć byli nieco słabi – aktywnie brali udział w walce i niejednokrotnie okazywali się wyjątkowo przydatni. W Retribution każde zadanie zaczynamy tylko z czwórką bohaterów. Dodatkowe jednostki musimy sobie wyszkolić sami po zdobyciu odpowiedniej ilości surowców. Inwestując w najsłabsze jednostki, można było w przedstawionej misji zwerbować ponad czterdziestu piechociarzy. Warto w tym miejscu odnotować, że wyjątkowo liczebne wojska mogą dostawać bonusy do siły ognia i wytrzymałości.